DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

Ludwig WITTGENSTEIN

DOCIEKANIA FILOZOFICZNE

uwagi 109-133, przełożył Bogusław Wolniewicz

Pierwszych 108 uwag Dociekań filozoficznych to krytyka obrazowej teorii sensu,
jaką Wittgenstein sformułował w Traktacie logiczno-filozoficznym.
W uwagach od 109 do 133 formułuje program filozoficznej terapii.
Uwagi od 134 do 693 to "terapeutyczne" opisy sposobów użycia pojęć psychologicznych.

109. Słuszne było to, że nasze rozważania nie powinny być rozważaniami naukowymi. Doświadczenie, że wbrew naszym oczekiwaniom to a to da się pomyśleć’ - cokolwiek by to znaczyło, mało nas interesuje. (Pneumatyczne ujęcie myślenia.) Nie wolno nam też formułować żadnych teorii. W naszych rozważaniach nie może być nic hipotetycznego. Wszelkie wyjaśnianie musi zniknąć, a jego miejsce winien zająć tylko opis. A opis ten otrzymuje swe światło, czyli swój cel, od problemów filozoficznych. Nie są to, rzecz jasna, problemy empiryczne, gdyż rozwiązywane są przez wgląd w sposób działania naszego języka; taki mianowicie, że zostanie on rozpoznany: wbrew skłonności, by go rozumieć opacznie. Problemy rozwiązuje się tu nie drogą gromadzenia nowych doświadczeń, lecz przez zestawianie rzeczy dawno znanych. Filozofia jest walką z opętaniem naszego umysłu przez środki naszego języka.

110. "Język (albo myślenie) jest czymś jedynym w swoim rodzaju" - okazuje się, że jest to przesąd (nie błąd!), wywoływany przez złudzenia gramatyczne.
   I na te złudzenia, na owe problemy, pada teraz cały patos.

111. Problemy, które rodzi błędna interpretacja naszych form językowych, mają charakter głębi. Są to głębokie niepokoje, zakorzenione w nas tak głęboko, jak formy naszego języka; a ich znaczenie jest tak wielkie, jak doniosłość naszego języka. -- Zastanówmy się: czemu odczuwamy żart gramatyczny jako głęboki? (A przecież to jest właśnie głębia filozoficzna.)

112. Porównanie wchłonięte przez formy naszego języka stwarza fałszywy pozór; niepokoi nas on: "Przecież tak nie jest!" - mówimy. "A jednak tak być musi!"

113. "Jest przecież tak - ", powtarzam sobie wciąż od nowa. Zdaje mi się, że musiałbym uchwycić istotę rzeczy, gdybym tylko zdołał zogniskować na owym fakcie całkiem ostro swe spojrzenie.

114. Traktat logiczno-filozoficzny, 4.5: "Ogólna forma zdania ma postać: jest tak a tak". -- Oto zdanie z rodzaju tych, jakie powtarzamy niezliczoną ilość razy sądząc, że idziemy tu wciąż od nowa śladem natury; gdy tymczasem idziemy jedynie śladem formy, przez którą na nią patrzymy.

115. Więził nas pewien obraz. Nie mogliśmy wydostać się, bo tkwił w naszym języku, a ten zdawał się go nam nieubłaganie powtarzać.

116. Gdy filozofowie posługują się pewnym słowem - takim jak "wiedza", "istnienie", "przedmiot", "Ja", "zdanie", "nazwa" - usiłując uchwycić istotę rzeczy, trzeba sobie zawsze zadać pytanie: czy w języku, w którym słowo to jest zadomowione, faktycznie używa się go kiedykolwiek w taki sposób? -
    My sprowadzamy słowa z ich zastosowań metafizycznych z powrotem do użytku codziennego.

117. Mówią mi: "Rozumiesz przecież to wyrażenie? Otóż w tym znaczeniu, jakie znasz, ja też go używam". - Jakby znaczenie było jakąś otoczką towarzyszącą słowu w każdym jego zastosowaniu.
   Gdy np. ktoś powiada, że zdanie: "To jest tu" (przy czym wskazuje jakiś przedmiot przed sobą) ma dla niego sens, to niech się zastanowi, w jakich konkretnych okolicznościach zdania tego faktycznie się używa. W tych bowiem ma ono sens.

118. Skąd bierze się doniosłość takich rozważań, skoro zdają się one jedynie burzyć wszystko, co interesujące, tzn. co wielkie i ważne? (Niejako wszelkie budowle, zostawiając jedynie gruzy i rumowiska.) Burzymy jednak tylko zamki na lodzie, odsłaniając podłoże językowe, na którym stały.

119. Wynikami filozofii są odkrycia zwykłych niedorzeczności oraz guzy, jakich nabawia się rozum atakując granicę języka. One właśnie, owe guzy, pozwalają ocenić wartość tych odkryć.

120. Gdy rozprawiam o języku (o słowie, zdaniu itd.), to muszę mówić językiem życia codziennego. Czy może do tego, co chcemy powiedzieć, język ten jest zbyt gruby, zbyt materialny? Ale jak zatem tworzy się inny? - I jakież to dziwne, że potrafimy wobec tego w ogóle czegokolwiek z naszym dokonać.
   Stąd, że w swych wyjaśnieniach dotyczących języka muszę posługiwać się już pełnym językiem (a nie tylko jakimś przygotowawczym, prowizorycznym), widać już, że mogę powiedzieć o języku tylko coś powierzchownego.
Ale jak wobec tego wywody takie mogą nas zadowalać? - Cóż, pytania twoje zostały przecież sformułowane też już w tym języku; musiały być w tym języku wyrażone, skoro było o co pytać!
   A skrupuły twe są nieporozumieniami.
   Twoje pytania dotyczą słów; muszę więc mówić o słowach.
   Powiadają: chodzi nie o słowo, lecz o jego znaczenie; i myślą przy tym o znaczeniu jako o czymś w rodzaju słowa, choć od słowa różnym. Tu słowo, tam znaczenie. Pieniądze oraz krowa, którą można za nie kupić. (Ale z drugiej strony: pieniądze oraz ich pożytek.)

121. Można by sądzić: skoro w filozofii mówi się o użyciu słowa "filozofia", to musi istnieć jakaś filozofia drugiego rzędu. Ale tak właśnie nie jest; podobnie jak w ortografii, która też ma do czynienia ze słowem "ortografia", a nie jest przez to ortografia drugiego rzędu.

122. Jednym z głównych źródeł naszego niezrozumienia jest to, że brak nam jasnego przeglądu sposobów użycia naszych słów. - Naszej gramatyce brak przejrzystości. - Przejrzysta ekspozycja umożliwia zrozumienie, które na tym właśnie polega, że ‘dostrzegamy związki’. Stąd doniosłość odnajdywania i wynajdywania ogniw pośrednich.
   Pojęcie przejrzystości ma dla nas zasadnicze znaczenie. Charakteryzuje ono formę naszego ujęcia, sposób w jaki sprawy widzimy. (Czy jest to pewien ‘pogląd na świat’?)

123. Problem filozoficzny ma postać: "Nie mogę się rozeznać".

124. Filozofia nie może w żaden sposób naruszać faktycznego użycia języka, a więc może je w końcu tylko opisywać.
   Albowiem nie może go też uzasadnić.
   Zostawia ona wszystko tak jak jest.
   Zostawia też matematykę taką, jaka jest i żadne odkrycie matematyczne nie może posunąć jej naprzód. "Naczelne zagadnienie logiki matematycznej" jest dla nas takim samym zagadnieniem matematyki, jak każde inne.

125. Nie jest rzeczą filozofii rozwiązywanie sprzeczności przez odkrycia matematyczne czy logiczno-matematyczne. Jest natomiast jej rzeczą, by ów niepokojący stan matematyki, stan sprzed rozwiązania sprzeczności, uczynić przejrzystym. (Nie znaczy to, że omija się tu jakieś trudności.)
   Fundamentalnym faktem jest tutaj to: ustalamy reguły, technikę gry, a potem, gdy wedle tych reguł postępujemy, rzecz przybiera inny obrót; plączemy się niejako w swych własnych regułach.
   Owo zaplątanie się we własnych regułach jest tym, co chcemy zrozumieć, tzn. w czym chcemy się wyraźnie zorientować.
   Rzuca to pewne światło na nasze pojęcie myślenia (Meinen). Albowiem coś wychodzi wtedy inaczej niż myśleliśmy, niż się teg spodziewaliśmy. A gdy pojawi się np. sprzeczność, to mówimy; "Nie tak to pomyślałem".
   Status cywilny sprzeczności, czyli jej status w świecie cywilnym: oto problem filozoficzny.

126. Filozofia stawia nam jedynie coś przed oczami, niczego nie wyjaśniając i nie wysnuwając żadnych wniosków. - Skoro wszystko leży jak na dłoni, to nie ma czego wyjaśniać. Gdyż to, co jest ewentualnie ukryte, nie interesuje nas.
    "Filozofią" można by również nazywać i to, co jest możliwe przed wszelkimi nowymi odkryciami czy wynalazkami.

127. Praca filozofa polega na gromadzeniu przypomnień w określonym celu.

128. Gdyby w filozofii chciano wysuwać tezy, to nie mogłyby one stać się nigdy przedmiotem dyskusji, gdyż wszyscy by się na nie godzili.

129. Najważniejsze dla nas aspekty rzeczy ukrywa przed nami ich prostota i codzienność. (Nie można czegoś zauważyć - bo ma się to stale przed oczami.) Człowiek wcale nie zwraca uwagi na właściwe podstawy swych badań. Chyba że kiedyś właśnie to go uderzy. Czyli: nie zwracamy uwagi na to, co raz dostrzeżone najsilniej rzuca się w oczy.

130. Nasze jasne i proste gry językowe nie są studiami wstępnymi do przyszłej reglamentacji języka - niejako pierwszymi przybliżeniami nie uwzględniającymi tarcia ani oporu powietrza. Gry te są raczej obiektami porównawczymi, które dzięki podobieństwu albo niepodobieństwu mają rzucić światło na panujące w naszym języku stosunki.

131. Albowiem niesprawiedliwości czy jałowości naszych stwierdzeń da się umknąć w ten tylko sposób, że wzorzec zostanie pokazany jako to, czym jest: jako obiekt porównawczy, jako swego rodzaju miara; a nie jako powzięte z góry mniemanie, któremu rzeczywistość musi odpowiadać. (Dogmatyzm, w który podczas filozofowania tak łatwo popadamy.)

132. Chcemy wprowadzić pewien porządek do naszej wiedzy o użyciu języka: porządek służący określonemu celowi; jeden z wielu możliwych porządków, nie zaś porządek w ogóle. Dlatego będziemy stale uwydatniać różnice, które pod wpływem naszych zwykłych form językowych łatwo zostają przeoczone. Stąd może się wydawać, jakobyśmy swe zadanie upatrywali w zreformowaniu języka.
    W określonych celach praktycznych reforma taka - poprawa terminologii zapobiegająca nieporozumieniom - jest oczywiście możliwa. Nie z tymi jednak wypadkami mamy tu do czynienia. Interesujący nas zamęt powstaje wtedy, gdy język obraca się niejako na jałowym biegu, a nie gdy pracuje.

133. Nie chodzi nam o to, by system reguł dotyczących użycia naszych słów jakoś niesłychanie wysubtelnić albo skompletować.
Jasność bowiem, do której zmierzamy, jest wprawdzie jasnością zupełną, ale znaczy to jedynie, że problemy filozoficzne winny zupełnie zniknąć.
    Właściwym odkryciem jest takie, które pozwoli mi przerwać filozofowanie, kiedy tylko zechcę. - Które da filozofii spocząć, tak że nie będzie już smagana pytaniami, które ją samą stawiają pod znakiem zapytania. - Będzie się tu pokazywać na przykładach pewną metodę, a ciąg tych przykładów można urwać. - Będzie się rozwiązywać problemy (usuwać trudności), a nie jakiś jeden problem.
Nie ma czegoś takiego jak metoda filozofii, są natomiast różne metody, niejako różne terapie.

strona główna