DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

Wojciech Sady

Naukowcy hellenistyczni

z: Dzieje religii, filozofii i nauki: od Talesa z Miletu do Mahometa, Marek Derewiecki 2010

1. Elementy Euklidesa
2. Biologia i medycyna Herofilosa z Chalkedonu i Erasistratosa z Keos
3. Wynalazki Ktesibiosa z Aleksandrii i Filona z Bizancjum
4. Arystarch z Samos o niebie
5. Archimedes z Syrakuz o liczbie π, polach figur, objętościach brył, a także o statyce i prawie wyporu
6. O pomiarze Ziemi Eratostenesa z Kyrene
7. Apollonios z Perge o krzywych stożkowych i o niebie
8. Trygonometria i astronomia Hipparcha z Nikai

Wraz z podbojami Aleksandra Wielkiego sytuacja społeczna i polityczna w Helladzie, Egipcie i na Bliskim Wschodzie zmieniła się dogłębnie i nieodwracalnie. Skończyła się epoka helleńskich miast-państw, jednocześnie najpotężniejsze wcześniej w rejonie Bliskiego Wschodu imperium perskie zostało rozbite. Aleksander – uczeń Arystotelesa, który nie ruszał na wyprawy bez poematów Homera – działał w poczuciu misji cywilizacyjnej i kulturowej. Na podbitych terenach zakładał miasta na wzór helleński, a grekę podniósł do rangi języka urzędowego. Jednocześnie mieszał w wojsku i administracji Macedończyków i Hellenów z Persami, propagując postawy kosmopolityczne. W rezultacie na rozległym obszarze greka stała się językiem oficjalnym, liczne ludy przyswoiły sobie helleński dorobek w zakresie sztuki, literatury i filozofii, po czym same zaczęły wnosić do niego wkład, mieszając greckie style z własnymi tradycjami. Hellenowie, siłą rzeczy, też zaczęli przyswajać sobie poglądy i zwyczaje innych narodów – tym bardziej, że względny dostatek i bezpieczeństwo sprzyjały podróżom. Na obszarze od Hellady i Egiptu po Persję rozwijać się zaczęła eklektyczna i kosmopolityczna kultura, zwana hellenistyczną.

W 331 r. p.n.e. Aleksander u ujścia z jednej odnóg Nilu do Morza Śródziemnego założył Aleksandrię. Po jego nagłej śmierci w 323 r. p.n.e. nastał okres walk o władzę, w wyniku których stworzone przezeń imperium rozpadło się na kilka dużych – i stosunkowo trwałych – państw. Królem Egiptu został w 304 r. p.n.e. Ptolemeusz I Soter. Dysponując wielkimi dochodami, zwłaszcza z handlu zbożem, założył w Aleksandrii Bibliotekę (od greckiego byblos, czyli papirus) – która miała stać się największym księgozbiorem świata starożytnego. Wkrótce potem w mieście utworzono Muzeum (Musejon, czyli miejsce poświęcone muzom). Nie jest jasne, czy założył je również Ptolemeusz I, czy, około 280 r. p.n.e., Ptolemeusz II Filadelfos.

Muzeum było finansowaną przez kolejnych władców z dynastii Ptolemeuszów wspólnotą uczonych, którzy zajmowali się badaniami matematycznymi i przyrodniczymi, zwłaszcza w zakresie astronomii, mechaniki, pneumatyki, optyki, fizjologii i geografii. (Prowadzono również systematyczne badania nad literaturą, co wykracza jednak poza zakres tematyczny tej książki.) W Aleksandrii w okresie hellenistycznym nie było natomiast filozofów. Co ciekawe, uczeni aleksandryjscy nie tylko nie podejmowali zagadnień z zakresu etyki czy logiki (jako teorii wiedzy), nie interesowała ich też teoria świata jako całości. Nawet nie próbowali stworzyć systemu fizyki konkurencyjnego względem Arystotelesowskiego. Pochłaniały ich zagadnienia cząstkowe, konkretne. Zdaje się, że niektórzy pracowali jako konstruktorzy machin wojennych i innych urządzeń technicznych – choć nic nie wiemy o tym, aby były one produkowane na większą skalę. Ptolemeusze mogli finansować uczonych po prostu dla dodania sobie splendoru.

1. Elementy Euklidesa

U zarania nauki aleksandryjskiej Euklides – o którym jako o człowieku nic nie wiemy – opublikował Stoicheion, czyli Elementy. W Komentarzu do I księgi Elementów, jaki w V w. napisał neoplatonik Proklos, czytamy:

Niewiele młodszy od tych [uczniów Platona] jest Euklides, który połączył razem elementy, gromadząc i porządkując wiele z twierdzeń Eudoksosa, dopracowując wiele z twierdzeń Teajteta, a także w nieobalalny sposób wykazując rzeczy, które zostały mniej skrupulatnie dowiedzione przez jego poprzedników. Ten człowiek żył w czasach pierwszego Ptolemeusza, gdyż Archimedes, który żył zaraz po pierwszym Ptolemeuszu, robi o Euklidesie wzmiankę. A następnie powiadają, że Ptolemeusz spytał go pewnego razu, czy istnieje krótsza droga do studiowania geometrii niż Elementy, na co odparł, że nie ma królewskiej drogi do geometrii. Jest on zatem młodszy niż krąg Platona, a starszy niż Archimedes i Eratostenes, ci bowiem, jak to Eratostenes gdzieś powiada, byli sobie współcześni. Jeśli o cel chodzi, to był platonikiem, sympatyzującym z tą filozofią i stąd zakończył całe Elementy konstrukcją tak zwanych brył platońskich.

Pisząc po upływie ośmiu stuleci Proklos nie dysponuje już precyzyjnymi danymi i nie jest w stanie krytycznie odróżnić faktów od narosłych w ciągu wieków legend. Inne źródła jeszcze mniej zasługują na zaufanie. Skoro Euklides korzystał z prac uczniów Platona, to jest prawdopodobne, że nauki pobierał w Akademii. Parę źródeł wiąże go z Aleksandrią, żadne jednak nie podaje, jak długo przebywał w tym mieście i w jaki sposób był z nim związany.

Zasadniczy problem leży w tym, że poszczególne księgi Elementów dość wyraźnie różnią się stylem, a ponadto występują między nimi pewne niezgodności i niekonsekwencje. Może to świadczyć albo o tym, iż całość jest kompilacją dzieł wcześniejszych geometrów, albo że jest to dzieło wielu autorów, pracujących być może pod kierunkiem człowieka o imieniu Euklides.

To, co wiadomo o historii helleńskiej geometrii przed Euklidesem, omówiliśmy w zarysie w §§ II.12 i V.4. Wspominaliśmy tam, że autorstwo niektórych ksiąg Elementów – lub zasadniczy wkład w wyłożone tam treści – przypisuje się Hippokratesowi z Chios (księgi I i II), Eudoksosowi z Knidos (V), Archytasowi z Tarentu (VIII, może też fragmenty VII) i Teajtetowi z Aten (X i XIII).

Przy wszystkich niejasnościach co do autorstwa tekstu oraz przedstawionych w nim twierdzeń i dowodów, oraz pewnych braków kompozycyjnych, jest to jedno z najdoskonalszych dzieł, jakie stworzyła ludzkość. Dość powiedzieć, że było wykorzystywane jako podręcznik do połowy XIX w. i dopiero wtedy zdołano udoskonalić przedstawiony w Elementach system (a także sformułowano alternatywne systemy geometryczne).

Tekst otwierają 23 definicje, m.in.:

Definicja 1. Punkt jest tym, co nie ma części.
Definicja 2. Linia jest długością bez szerokości.
Definicja 3. Końce linii są punktami.
Definicja 4. Linia prosta jest linią leżącą jednostajnie na swych punktach.
Definicja 5. Powierzchnia jest tym, co ma jedynie długość i szerokość.
Definicja 6. Krawędzie powierzchni są liniami.
Definicja 7. Płaszczyzna jest powierzchnią leżącą jednostajnie na swych liniach.
Definicja 10. Kiedy linia prosta stojąca na linii prostej tworzy przyległe kąty równe sobie, to każdy z równych kątów jest prosty, a linia prosta stojąca na tej drugiej nazywa się prostopadłą do niej.
Definicja 23. Równoległe linie proste to linie proste, które, leżąc na tej samej płaszczyźnie i przedłużone nieograniczenie w obie strony, nie przecinają się po żadnej ze stron.

Po czym następują słynne postulaty:

Postulat 1. [Można] narysować linię prostą z dowolnego punktu do dowolnego punktu.
Postulat 2. [Można] przedłużyć skończoną linię prostą w sposób ciągły w linię prostą.
Postulat 3. [Można] opisać okrąg wokół dowolnego środka i o dowolnym promieniu.
Postulat 4. Że wszystkie kąty proste są sobie równe.
Postulat 5. Że jeśli linia prosta, przecinająca dwie proste, tworzy [z nimi] po jednej stronie kąty wewnętrzne mniejsze od dwóch kątów prostych, to te dwie proste, jeśli przedłuży się je nieograniczenie, przetną się po tej stronie, po której znajdują się kąty mniejsze od dwóch kątów prostych.

I jeszcze pięć pojęć powszechnych:

Pojęcie powszechne 1. Rzeczy równe pewnej rzeczy są równe między sobą.
Pojęcie powszechne 2. Jeśli równe dodamy do równych, to całości są równe.
Pojęcie powszechne 3. Jeśli równe odejmiemy od równych, to pozostałości są równe.
Pojęcie powszechne 4. Rzeczy pokrywające się ze sobą są sobie równe.
Pojęcie powszechne 5. Całość jest mniejsza niż część.

Dziś podane przez Euklidesa definicje uznaje się w matematyce zarówno za niepoprawne, jak i za zbędne. Natomiast jego postulaty nazywamy aksjomatami – i one koncentrują na sobie naszą uwagę. W sformułowaniu Euklidesa postulaty od 1 do 3 orzekają, że pewne konstrukcje geometryczne są wykonalne (dziś w miejsce 1 wstawilibyśmy raczej: „przez dowolne dwa różne punkty przechodzi dokładnie jedna prosta” – Euklides zakłada, że ta prosta jest jedna, ale wyraźnie tego nie zaznacza). Postulaty 4 i 5 stwierdzają, iż te konstrukcje mają takie a takie własności.

Resztę tekstu wypełniają twierdzenia geometryczne oraz ich dowody. Całością rządzi idea następująca. Są twierdzenia geometryczne, co do których zrazu nie wiemy, czy są prawdziwe, np. „trzy dwusieczne kątów dowolnego trójkąta przecinają się w jednym punkcie”. Ale to, że „przez dwa punkty przechodzi dokładnie jedna prosta”, jest oczywiste dla każdego człowieka (dorosłego i zdrowego na umyśle). Jeśli przesłanki są prawdziwe, to wynikanie logiczne gwarantuje prawdziwość wniosku. A zatem jednych twierdzeń można, na podstawie innych twierdzeń, dowodzić.

W rezultacie narodził się program znalezienia twierdzeń, których prawdziwość byłaby oczywista, czyli aksjomatów, z których wynikałyby wszystkie inne twierdzenia, jakie tylko dałoby się wymyślić. Ten program w Elementach został zrealizowany w sposób niemal doskonały: podane tam aksjomaty są logicznie niezależne (żaden nie wynika logicznie z pozostałych) i wystarczają do dowiedzenia (choć, jak stwierdzono w XIX w., przy pewnych milcząco przyjętych założeniach) wszystkich twierdzeń geometrii zwanej dziś „euklidesową”. Żadnych przykładów nie będziemy tu omawiać, są to bowiem trudne kwestie techniczne. Przyda się natomiast krótka informacja o zawartości dzieła.

Księgi od I do VI dotyczą geometrii na płaszczyźnie. I i II poświęcone są własnościom trójkątów, równoległoboków, prostokątów, kwadratów. Przedmiotem III i IV są własności koła i problemy z tym związane. W V traktuje o proporcjach, zarówno współmiernych, jak i niewspółmiernych; jej wyniki są stosowane w księdze VI.

Księgi od VII do IX zawierają teorię liczb (w księdze VIII sporo jest zbędnych powtórzeń, a nawet błędów, co zdaje się świadczyć o tym, że przenikliwość zawodziła autora tam, gdzie nie miał do dyspozycji dobrych źródeł). Księga X dotyczy liczb niewymiernych.

Księgi od XI do XIII dają wykład geometrii trójwymiarowej. Twierdzenia budowane są przez analogię z geometrią dwuwymiarową. W księdze XII stosując metodę wyczerpywania Euklides wykazuje m.in., że tak jak stosunek powierzchni kół jest równy stosunkowi kwadratów ich średnic, tak stosunek sześcianów średnic określa stosunek objętości kul. Księga XIII dotyczy własności brył foremnych.

Ocalały jeszcze cztery teksty przypisywane Euklidesowi; parę innych, wymienianych przez starożytnych autorów, zaginęło.

Podział figur zachował się jedynie częściowo, do tego w przekładzie arabskim. Dotyczy dzielenia figur płaskich na równe części lub na części o danych proporcjach.

Dane zawierają 94 twierdzenia na temat własności figur, które mogą zostać wydedukowane, gdy określone zostały pewne inne ich własności.

Phaenomena (Zjawiska) to tekst z zakresu elementarnej astronomii, w którym wykorzystuje się zasady geometrii sferycznej. Nie ma w nim żadnej teorii ruchów planet i gwiazd. Punktem wyjścia jest twierdzenie, że gwiazdy poruszają się ruchami jednostajnymi po równoległych okręgach, których wspólny środek stanowi „pewna gwiazda między Niedźwiedzicami”, tak że odległości między nimi pozostają stałe. Głównym celem rozważań jest określenie chwili, w której poszczególne gwiazdy wschodzą i zachodzą.

Optyka to pierwsze znane dzieło o perspektywie, dotyczące wielkości i kształtów rzeczy widzianych z różnych odległości pod różnymi kątami.

2. Biologia i medycyna Herofilosa z Chalkedonu i Erasistratosa z Keos

Prace autorów Korpusu Hippokratejskiego kontynuowali Diokles z Karystos, Praksagoras z Kos, Chryzyp z Knidos i inni. Na jakościowo nowy poziom badania nad budową ciała ludzkiego wprowadzili dwaj uczeni z Aleksandrii: Herofilos z Chalkedonu (ok. 335-280 p.n.e.) i Erasistratos z Keos (ok. 310-250 p.n.e.). Nie ocalało żadne z ich dzieł, to, co o nich wiemy, pochodzi z pism Celsusa (I w.), Rufusa z Efezu (koniec I w.), Soranosa z Efezu (początek II w.), a przede wszystkim Galena z Pergamonu (II w., zob. § XVI.3).

Celsus w De medicina i Tertulian w O duszy donoszą, że królowie aleksandryjscy darowywali Herofilosowi i Erasistratosowi skazanych na śmierć przestępców, oni zaś rozcinali ich żywcem aby zaobserwować działanie narządów wewnętrznych. Mieli nadzieję, że dzięki tym badaniom znajdą sposoby leczenia wielu chorób. Ale większość z dokonanych przez nich odkryć pochodziła z sekcji zwłok – co w innych czasach i miejscach było zakazane przez prawo.

Herofilos badał budowę mózgu. Stwierdził – wbrew opiniom większości filozofów – że stanowi on centrum układu nerwowego. Rozróżnił nerwy sensoryczne i motoryczne. Opisał budowę oka (od niego pochodzi termin „siatkówka”). Studiował budowę serca, wątroby, dwunastnicy i innych narządów wewnętrznych. Odkrył jajniki i porównał je z jądrami u mężczyzn.

Jeśli o praktykę medyczną chodzi, to jego główny wkład polegał na rozwinięciu metod diagnostycznych opartych na mierzeniu pulsu. Źródło pulsu lokował nie – jak czynili to jego poprzednicy – w tętnicach ale w sercu. Wniósł też wkład do dietetyki i farmakologii.

Trudno często, jeśli chodzi o odkrycia w zakresie anatomii, odróżnić dorobek Herofilosa od dokonań młodszego od niego Erasistratosa. Zapewne wiele badań przeprowadzili wspólnie. Temu drugiemu natomiast źródła przypisują rozwijanie mechanicznej – opartej na fizyce Arystotelesa, z domieszką pomysłów Stratona – teorii funkcjonowania organizmu.

Podczas gdy Arystoteles uważał (zob. V.10), że przetwarzanie pokarmu polega na jego gotowaniu, to Erasistratos, bodaj na podstawie zaobserwowanych podczas wiwisekcji ruchów narządów wewnętrznych, głosił, że pokarm, przepchnięty przez ruchy przełyku do żołądka jest tam rozdrabniany wskutek jego skurczów. Następnie przeciśnięty przez ścianki żołądka dostaje się do naczyń krwionośnych. Z tkanek usuwane są stale zużyte resztki, a że natura nie znosi próżni, to powoduje to wsysanie rozpuszczonego w krwi pokarmu przez ścianki żył w opróżnione miejsca. Pokarm przekazywany jest więc do tkanek przez żyły. Natomiast tętnicami rozchodzi się po organizmie powietrze.

Erasistratos był pierwszym, być może, badaczem, który poprawnie zrozumiał funkcjonowanie zastawek w sercu. Twierdził, że działa ono analogicznie jak pompa – ale tłocząca w tętnicach, należących do dużego krwiobiegu, nie krew, a powietrze. Krew wpływa żyłami do serca, a następnie wtłaczana jest przez nie do tętnicy płucnej, aby dostarczyć płucom pokarmu. Przy rozkurczu za pośrednictwem żył płucnych do serca wciągane jest powietrze, które przy kolejnym skurczu wtłaczane jest do tętnic rozchodzących się po całym ciele. Uczony aleksandryjski nie odkrył więc krwiobiegu (dokonał tego William Harvey w 1628 r.), choć pojawia się u niego wyobrażenie niedostrzegalnych naczyń krwionośnych, zwanych dziś włosowatymi. Postulował ich istnienie gdyż wiedział, rzecz jasna, iż po przecięciu tętnicy wypływa z niej krew. Tłumaczył to tak, że gdy powietrze szybko uchodzi, lęk przed próżnią powoduje, iż do tętnic przez wspomniane naczynia szybko zasysana jest krew z żył. Przez naczynia włosowate krew przelewa się też do tętnic wtedy, gdy jest jej zbyt wiele – co powoduje niektóre choroby, które można leczyć przez upuszczanie krwi.

Ważne były jego prace nad budową układu nerwowego. Podejrzewał, że nerwy rozgałęziają się na niewidoczne gołym okiem żyłki, obecne w każdej tkance. Nerwami z mózgu po całym ciele miało rozchodzić się powietrze w jakiejś subtelnej formie. Znamy tę koncepcję z prac Galena, że jednak nie potrafimy oddzielić pomysłów Erasistratosa od idei uczonego z Pergamonu, omówimy krótko ten pogląd w § XVI.3.

Zdaje się, że Herofilos i Erasistratos nie znaleźli następców. Chyba nie tylko nie dokonywano po nich wiwisekcji, ale z niejasnych powodów także sekcji zwłok. Później rozcinanie w celach badawczych martwych ludzkich ciał zostało zakazane przez prawo. (To samo prawo nie zakazywało jednak ani walk gladiatorów, ani stosowania tortur w śledztwie.) Działały w ciągu kolejnych stuleci szkoły lekarskie, w których stopniowo rozwijano techniki leczenia niektórych chorób. Ale na postęp w badaniach anatomicznych trzeba było po śmierci obu wielkich uczonych z Aleksandrii poczekać cztery stulecia.

3. Wynalazki Ktesibiosa z Aleksandrii i Filona z Bizancjum

Ktesibios z Aleksandrii (ok.285-ok.222 p.n.e.) podobno był najpierw, podobnie jak jego ojciec, fryzjerem. Wynalazki, jakich dokonał, wyniosły go – choć nie jest to pewne – do rangi pierwszego scholarchy Muzeum. Wszystkie jego dzieła, a przede wszystkim słynne O pneumatyce, zaginęły. Mamy natomiast wzmianki o konstruowanych przez Ktesibiosa urządzeniach w O architekturze Witruwiusza (13 p.n.e.), a także w pismach Herona z Aleksandrii (I w. n.e.) i innych starożytnych autorów.

Przypisuje mu się skonstruowanie pompy wodnej składającej się z dwóch cylindrów, w których poruszały się tłoki, a przepływ wody regulowany był przez system zaworów. Witruwiusz twierdzi, że używano tej pompy do gaszenia pożarów, choć można mieć co do tego wątpliwości. Konstruował też Ktesibios precyzyjne zegary wodne, w których w zbiorniku, z którego woda wypływała przez mały otwór, utrzymywał się stały jej poziom, zaś pływak w naczyniu, gdzie się gromadziła, wskazywał godzinę. Ponieważ godziny w tamtych czasach powstawały z równego podziału okresu od wschodu do zachodu słońca, to obok pływaka znajdowała się ruchoma skala, umożliwiająca dostosowanie wskazań do zmieniającej się w cyklu rocznym długości dnia. Innym jego słynnym wynalazkiem były organy wodne. Miał też konstruować katapulty, miotające pociski za pomocą napiętych strun metalowych lub sprężonego powietrza.

Niewiele więcej da się ustalić na temat wynalazków Ktesibiosa. A przede wszystkim trudno oddzielić jego wkład od wiedzy i umiejętności rzemieślników, z których z pewnością korzystał.

Witruwiusz w O architekturze wymienia dwunastu wynalazców maszyn. Na drugim miejscu znajduje się Archytas (zob. § IV.4), na trzecim Archimedes (zob. § VI.5), na czwartym Ktesibios, a na szóstym Filon.

Filon z Bizancjum (ok. 280-220 p.n.e.) napisał Mechanike syntaxis, składające się z dziewięciu ksiąg: (I) Wstęp, (II) O dźwigni, (III) O budowie portu morskiego, (IV) O katapultach, (V) O pneumatyce, (VI) O automatycznym teatrze, (VII) O budowaniu fortec, (VIII) O obleganiu i bronieniu miast, (IX) O fortelach. Ocalały księgi IV, V, VII i VIII, ale liczne w tekście odwołania pozwalają wyrobić sobie opinię o zawartości ksiąg zaginionych. Choć jego badania nad konstruowaniem maszyn nie wykorzystywały czegoś, co można by nazwać matematyką stosowaną (co jest codziennością dla inżynierów nam współczesnych), to problem zbudowania katapulty miotającej pociski dwukrotnie większe niż miotane przez katapultę już istniejącą, przywiódł go do zagadnienia podwojenia sześcianu. Filon zredukował je do znajdowania przecięć okręgu z hiperbolą o prostopadłych asymptotach.

4. Arystarch z Samos o niebie

Arystarch urodził się na wyspie Samos, a nauki ponoć pobierał w Liceum, pod kierunkiem Stratona z Lampsakos. Obserwował zaćmienie Słońca w 279 r. p.n.e. (urodził się zapewne jakieś trzydzieści lat wcześniej). Z jego prac zachowała się jedynie krótka rozprawa O wielkości i odległości Słońca i Księżyca, będąca pierwszą w dziejach ludzkości znaną próbą ustalenia podanych w tytule wartości na podstawie wyników obserwacji. Oto ona:

Hipotezy:
1. Że Księżyc otrzymuje swe światło od Słońca.
2. Że Ziemia pozostaje w relacji punktu i środka do sfery, na której porusza się Księżyc.
3. Że kiedy widzimy półksiężyc, wielkie koło dzielące Księżyc na części ciemną i jasną jest usytuowane w kierunku naszego oka.
4. Że kiedy widzimy półksiężyc, jego odległość od Słońca jest równa kątowi prostemu pomniejszonemu o jedną trzydziestą tego kąta.
5. Że szerokość cienia Ziemi wynosi dwa Księżyce.
6. Że Księżyc zajmuje jedną piętnastą część znaku zodiaku.
Możemy teraz dowieść następujących twierdzeń:
A. Odległość Słońca od Ziemi jest większa niż osiemnaście razy, a mniejsza niż dwadzieścia razy, od odległości Księżyca od Ziemi; to wynika z hipotezy o półksiężycu.
B. Średnica Słońca pozostaje w tym samym stosunku do średnicy Księżyca.
C. Stosunek średnicy Słońca do średnicy Ziemi wynosi więcej niż 19 do 3, a mniej niż 43 do 6; to wynika z odkrytego właśnie stosunku między odległościami, hipotezy o cieniu i hipotezy, że Księżyc zajmuje jedną piętnastą części znaku zodiaku.

Tekst ten wymaga komentarza.

Arystarch zakłada (hipoteza 2), że odległość Księżyca do Ziemi pozostaje stała (co już w tym czasie, z uwagi na mierzalną za pomocą prostych przyrządów zmianę średnicy widocznej tarczy Księżyca, trzeba było traktować jako przybliżenie). Hipoteza 3, wynikająca faktycznie z 1 i obiegowego w tym czasie założenia, że Księżyc jest kulą, głosi, że kiedy widać połowę tarczy Księżyca, to linia łącząca Ziemię z Księżycem leży pod kątem prostym do linii łączącej Księżyc ze Słońcem. Hipoteza 4 nie jest z naszego punktu widzenia hipotezą, ale sprawozdaniem z wyników pomiarów. Głosi ona, że kiedy widać na niebie jednocześnie półksiężyc i Słońce, dzieli je odległość kątowa równa 870. Wobec tego stosunek odległości Słońce-Ziemia S do odległości Słońce-Księżyc K jest równa tangensowi 870, ten zaś wynosi ok. 19.

Dziś przyjmujemy, że stosunek tych odległości wynosi ok. 390, a zatem Arystarch podał wartość dwudziestokrotnie mniejszą. Ale metoda, jaką się posłużył, była poprawna! Po prostu gołym okiem nie da się dokładnie ocenić momentu, kiedy widzimy połowę tarczy Księżyca, a wartość tangensa gwałtownie rośnie przy zbliżaniu się do 900. Poprawna wartość kąta wynosiłaby 89052', tak więc błąd pomiarowy – w tym czasie nie do uniknięcia – rzędu dwa i pół stopnia dał wspomnianą różnicę wyników. Tak czy inaczej wykazanie, że Słońce znajduje się o wiele dalej niż Księżyc, było wielkim osiągnięciem. Osiągnięciem było też wykazanie, że Księżyc jest o wiele mniejszy od Słońca (choć stosunek średnic od 18 do 20 jest równie – i z tego samego powodu – błędny, jak podany przez Arystarcha stosunek odległości tych ciał).

Hipotezy 5 i 6 relacjonują wyniki pomiarów. W 6 jest zdumiewający błąd: widoczna średnica tarczy Księżyca wynosi ok. 30', a zatem zajmuje on czterokrotnie mniejszą część znaku Zodiaku niż podana przez Arystarcha. Jak tę pomyłkę wytłumaczyć, nikt dziś nie wie. (Warto zaznaczyć, że w pisanym nieco później tekście Archimedesa znajdujemy wielkość poprawną: „Arystarch odkrył, że Słońce zajmuje 1/720 część koła Zodiaku” [O liczeniu piasku, uwaga do założenia 4]).

Następnie Arystarch przystąpił do wyznaczenia odległości Ziemi od obu jej kosmicznych sąsiadów w skali bezwzględnej. Wykorzystał w tym celu zjawisko całkowitego zaćmienia Księżyca – co do którego co najmniej wiek wcześniej ustalono, że polega ono na tym, iż Księżyc wchodzi w cień Ziemi (zob. rozdz. V.5). Otóż czas, w trakcie którego cień Ziemi nasuwa się na tarczę Księżyca w trakcie jego całkowitego zaćmienia, jest dwukrotnie krótszy (dziś poprawilibyśmy Arystarcha: dwa i pół raza krótszy) niż czas, w jakim Księżyc znajduje się cały w cieniu. Stąd – i ze spostrzeżenia, że ruch Księżyca jest w dobrym przybliżeniu jednostajny – wynika, że średnica Księżyca d jest dwukrotnie mniejsza niż szerokość cienia rzucanego przez Ziemię w miejscu, gdzie on się znajduje (hipoteza 5).

Jeśli podstawimy, zgodnie z poprzednimi ustaleniami, że K ≈ 19 S, to z porównania trójkątów i po kilku trywialnych przekształceniach otrzymujemy K ≈ 10 D, tzn. Księżyc odległy jest od Ziemi o ok. 10 jej średnic (dziś przyjmujemy K ≈ 30 D). Wobec tego S ≈ 190 D, zaś stosunek średnicy Słońca do średnicy Ziemi wynosi ok. 6 2/3. (A zatem Słońce jest o wiele większe od Ziemi. Pamiętajmy, iż dwieście lat wcześniej oskarżano Anaksagorasa o bezbożność m.in. dlatego, że twierdził, iż Słońce jest większe od Peloponezu.) Czy Arystarch znał choćby w przybliżeniu średnicę Ziemi, nie wiadomo. (Zob. poniżej rozdział o Eratostenesie).

W rozprawie O wielkości i odległości Słońca i Księżyca nie ma ani słowa o tym, które z ciał niebieskich są w ruchu, a które z nich ewentualnie tkwi nieruchomo w środku świata – a zatem ani słowa o teorii, która do dziś rozsławia imię Arystarcha. Znamy ją z krótkiej uwagi, jaką wkrótce później uczynił Archimedes:

Ty, królu Gelonie, zdajesz sobie sprawę z tego, że wszechświatem większość astronomów nazywa sferę, której środkiem jest środek Ziemi, a jej promień jest równy linii poprowadzonej od środka Słońca do środka Ziemi. Taki powszechnie panujący pogląd przekazali ci astronomowie. Ale Arystarch z Samos ogłosił dzieło zawierające pewne hipotezy, z których wynika, jako konsekwencja poczynionych założeń, że wszechświat jest o wiele większy niż wszechświat przed chwilą wspomniany. Zgodnie z jego hipotezami gwiazdy stałe i Słońce pozostają nieruchome, Ziemia krąży po obwodzie koła wokół Słońca znajdującego się w jego środku, a sfera gwiazd stałych, mająca również za środek Słońce, jest tak wielka, że koło, po którym jak on przypuszcza krąży Ziemia, ma się do odległości gwiazd stałych tak, jak środek sfery ma się do jej powierzchni. Jest to, jak łatwo zauważyć, niemożliwe, gdyż środek sfery w ogóle nie ma wielkości i nie sposób sobie wyobrazić, w jakim stosunku miałby on pozostawać do powierzchni sfery. Arystarch z pewnością rozumiał to więc następująco. Ponieważ, jak sądzimy, Ziemia jest środkiem świata, zatem stosunek jej rozmiarów do tego, co nazywamy wszechświatem, jest równy stosunkowi, w jakim sfera zawierająca okrąg, po którym zgodnie z jego przypuszczeniem krąży Ziemia, ma się do sfery gwiazd stałych. [O liczeniu piasku I]

Nie jest to prezentacja teorii Arystarcha, nie ma w niej np. ani słowa o tym, że Ziemia okrąża Słońce w ciągu jednego roku. A przede wszystkim nie ma wzmianki o drugiej istotnej hipotezie: Ziemia wiruje ruchem dobowym wokół własnej osi – choć wynika ona w oczywisty sposób ze wzmianki o nieruchomości sfery gwiazd. Wyraźnie o obu hipotezach pisał – ale ponad trzy wieki później – Plutarch:

Kleantes uważał, że Hellenowie powinni o bezbożność oskarżyć Arystarcha z Samos, jako że poruszył z miejsca ognisko domowe świata, ponieważ usiłował „ocalić zjawiska”, przyjmując, że niebo jest nieruchome, a ziemia wiruje po ekliptyce, a jednocześnie obraca się dokoła własnej osi. [Plutarch, O obliczu widniejącym na tarczy Księżyca 923A]

Możemy jedynie spekulować, co przywiodło Arystarcha do sformułowania takiej teorii. Pogląd, że Ziemia wiruje ruchem dobowym wokół własnej osi, natomiast sfera gwiazd stałych pozostaje nieruchoma, głosił już ok. 350 r. p.n.e. uczeń Platona, Heraklides z Pontu. Twierdził też, być może, iż Wenus krąży wokół Słońca, które wraz z nią obiega ruchem rocznym nieruchomą Ziemię. Jeśli dodamy do tego omówione powyżej wyniki obliczeń, zgodnie w którymi Słońce jest od Ziemi o wiele większe, to może się na tej podstawie nasunąć myśl, że to Słońce jest nieruchome, a Ziemia, wraz z Wenus, krąży wokół niego. Problem w tym, że dostępne źródła nic nie mówią o tym, jak, według Arystarcha, miałyby się poruszać Księżyc, Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn. (Tak więc gdy Kopernik przeczytał, w pierwszych latach XVI w., o koncepcji Arystarcha, tak czy inaczej musiał prawie całą swą teorię wymyślić sam).

Cytowany fragment z Archimedesa dotyczył innego niż ruch Ziemi zagadnienia – a był to koronny zarzut, jaki przeciw heliocentryzmowi formułowano do początków XVII w. Otóż gdyby Ziemia obiegała nieruchome Słońce, to w cyklu rocznym musiałaby zbliżać się i oddalać od poszczególnych gwiazd. A wobec tego obserwowalibyśmy zjawisko zwane paralaksą gwiezdną: kąty, pod jakimi widać na niebie gwiazdy – zwłaszcza te leżące w pobliżu płaszczyzny ekliptyki – w cyklu rocznym na przemian rosłyby i malały. Przedstawmy to na rysunku, zaznaczając domniemane położenia Ziemi w jej wędrówce wokół Słońca w odstępie 3 miesięcy.

Takiego zjawiska nie obserwujemy – co zdaje się dowodzić nieruchomości Ziemi. Arystarch odpowiadał na to – jak wynika z tekstu Archimedesa – że sfera gwiazd jest tak daleko w porównaniu z rozmiarami orbity ziemskiej, że paralaksa jest niedostrzegalnie mała. (Dalsza część przytoczonej uwagi świadczy o tym, że brak paralaksy niepokoił też zwolenników geocentryzmu: jeśli na powyższym rysunku koło przedstawiające ziemską orbitę uznamy za obraz samej Ziemi, to również – tym razem w cyklu dobowym – paralaksa powinna wystąpić. Odpowiedź Archimedesa – promień Ziemi jest niesłychanie mały w porównaniu z promieniem sfery gwiezdnej – jest dokładnie analogiczna z odpowiedzią Arystarcha).

Oskarżenia o bezbożność, wspomniane przez Plutarcha, były jednym z powodów, dla których teoria heliocentryczna nie znalazła uznania. Padały też rozmaite argumenty przeciwko twierdzeniu o ruchu Ziemi, które znamy w wersji przedstawionej przez Ptolemeusza w II w. n.e. (omówione zostaną w § XV.2).

Jedynym znanym nam uczonym, który opowiedział się po stronie Arystarcha, był Seleukos z Seleukei, babiloński uczony żyjący zapewne w II w. p.n.e. Plutarch wspomina, że podczas gdy Arystarch stawiał jedynie hipotezę ruchu Ziemi, to Seleukos również ją udowadniał [Platonicae quaestiones VIII,1]. Ale jak udowadniał i co konkretnie twierdził o ruchach ciał niebieskich, nie wiemy. Uczony znad Tygrysu miał też powiązać zjawisko przypływów i odpływów mórz z położeniami Księżyca.

5. Archimedes z Syrakuz o liczbie π, polach figur, objętościach brył, a także o statyce i prawie wyporu

Archimedes urodził się ok. 285 r. p.n.e. w Syrakuzach. O jego życiu nie wiemy właściwie nic. Znał uczonych aleksandryjskich Konona z Samos i Eratostenesa z Kyrene. Został zabity w 212 r. p.n.e. w dniu, w którym po dwóch latach oblężenia wojska rzymskie zdobyły Syrakuzy. Był chyba najwybitniejszym z uczonych starożytnych. Zasłynął jako matematyk i fizyk, a także konstruktor maszyn. Zachowało się około dziewięciu jego dzieł i nieco fragmentów.

Prace matematyczne Archimedesa oparte były na systematycznym wykorzystaniu metody wyczerpywania, zwanej niekiedy „starożytnym całkowaniem”. Znano ją i w niepełnym wymiarze stosowano już wcześniej, on udoskonalił i uogólnił techniki obliczeniowe.

Zacznijmy od krótkiego tekstu O wymierzaniu koła, który otwiera twierdzenie:

Powierzchnia dowolnego koła jest równa [powierzchni] trójkąta prostokątnego, którego jedna z przyprostokątnych równa jest promieniowi, a druga obwodowi tego koła.

(Co we współczesnych oznaczeniach prowadzi do wzoru πr2.) Archimedes konstruuje ciąg wielokątów wpisanych w koło, zaczynając od kwadratu ABCD, następnie dzieli łuki AB, BC itd. na połowy i umieszcza tam wierzchołki ośmiokąta AEB... . Jednocześnie opisuje na kole kwadrat o wierzchołku T, po czym zastępuje go opisanym ośmiobokiem FG... .

Kontynuując tę procedurę otrzymuje ciąg wielokątów o zwiększającej się liczbie boków i o powierzchniach coraz bardziej zbliżonych – od dołu i od góry – do powierzchni koła. Sumując pola trójkątów takich jak ANO (dla dowolnego n-kąta), a także TAG, dowodzi powyższego twierdzenia metodą redukcji do absurdu.

Następnie, obliczając obwody opisanych na kole i wpisanych w koło wielokątów, dochodząc do n = 96, ale ukrywając przed czytelnikiem szereg kroków obliczeniowych, podaje, że

Stosunek obwodu dowolnego koła do jego średnicy wynosi mniej niż 3 1/7, a więcej niż 3 10/71. [Twierdzenie 3]

Było to pierwsze dokonane z tak dużą dokładnością wyznaczenie wartości π.

Te wyniki zostają użyte w najznakomitszej pracy matematycznej Archimedesa, O kuli i walcu. Najpierw metodą wyczerpywania – przy użyciu ciągu piramid o podstawie kwadratowej, ośmiokątnej, szesnastokątnej itd. wpisywanych i opisywanych na stożku – dowodzi twierdzenia:

Powierzchnia dowolnego stożka równoramiennego, wyłączając podstawę, jest równa [powierzchni] koła, którego promień jest średnią proporcjonalną między [tworzącą] stożka a promieniem koła stanowiącego jego podstawę. [Twierdzenie I.14]

We współczesnych oznaczeniach jest to równoważne wzorowi πrl. Następnie w koło wielkie sfery Archimedes wpisuje regularny wielokąt ABC... i obraca go wokół osi AA'.

Otrzymuje bryłę wpisaną w kulę, której ściany stanowią kolejno fragmenty powierzchni stożków o podstawach utworzonych przez obrót odcinków BB', CC' itd. Dowodzi, że dla wielokąta o dowolnej liczbie boków:

Powierzchnia owej figury wpisanej w sferę (...), składającej się z części powierzchni stożkowych, jest mniejsza niż czterokrotność [powierzchni] największego koła w tej sferze. [Twierdzenie I.25]

A następnie, posługując się analogiczną bryłą opisaną na sferze, dowodzi, że:

Powierzchnia figury opisanej tak jak poprzednio na sferze jest większa niż czterokrotność [powierzchni] największego koła w tej sferze. [Twierdzenie I.30]

Łącznie prowadzi to rzecz jasna do twierdzenia

Powierzchnia dowolnej sfery jest równa czterokrotności [powierzchni] największego w niej koła. [Twierdzenie I.33]

We współczesnych oznaczeniach zapiszemy to jako 4πr2.

Równolegle Archimedes dowodził, analogicznymi metodami, twierdzenia, że objętość stożka równoramiennego jest równa jednej trzeciej iloczynu pola podstawy i wysokości. Teraz, posługując się ciągiem brył wykorzystanych w twierdzeniach 25 i 30 dowodzi, że:

[Objętość] dowolnej sfery jest równa czterokrotności [objętości] stożka, którego podstawa jest taka jak największe koło tej sfery, a wysokość jest równa promieniowi tej sfery. [Twierdzenie I.34]

We współczesnych oznaczeniach natychmiast prowadzi to do wzoru 4/3 πr3. Stąd wniosek, który Archimedes miał uznać za swe największe osiągnięcie:

[Objętość] każdego walca, którego podstawę stanowi największe koło w sferze i którego wysokość jest równa średnicy tej sfery, wynosi 3/2 objętości sfery, a jego powierzchnia, włączając w to podstawy, wynosi 3/2 powierzchni sfery.

Księga II dzieła dotyczy powierzchni i objętości wycinków kuli, otrzymywanych przez przecięcie jej płaszczyzną. Tę część, choć zawiera szereg pięknych wyników, pominiemy jako zbyt techniczną.

Dalszym ciągiem O kuli i walcu jest rozprawa O konoidach i sferoidach, dotycząca krzywych stożkowych. Znajdujemy tam m.in., dowiedzione metodą wyczerpywania, wzory na pola powierzchni elips, a przede wszystkim twierdzenia na temat paraboloid obrotowych i hiperboloid obrotowych, figur otrzymywanych przez przecięcie ich płaszczyznami itd. Znów zbyt techniczny charakter nie pozwala na omówienie tych wspaniałych wyników w tym miejscu.

Kolejną z zachowanych rozpraw Archimedesa jest O spiralach. Jeśli półprosta obraca się wokół swego końca ze stałą prędkością kątową, a jednocześnie, zaczynając od punktu obrotu, ze stałą prędkością liniową porusza się po niej punkt, to kreśli on spiralę na płaszczyźnie, pisze Archimedes we wprowadzeniu. Po czym formułuje i dowodzi dwudziestu kilku twierdzeń dotyczących zwłaszcza linii stycznych do spiral i pól powierzchni zakreślanych przez spirale i przecinające je linie.

Krótki tekst O liczeniu piasku powstał jako wprawka w operowaniu wielkimi liczbami, co stanowiło niebagatelny problem jeśli zważyć na nieporęczność dostępnych wówczas systemów zapisu liczb. Aby uczynić zadanie prawdziwie ambitnym, Archimedes odwołuje się do systemu Arystarcha, zgodnie z którym świat miał być olbrzymi. Choć wspomina, że niektórzy określili obwód Ziemi na 300 000 stadiów (zob. paragraf następny), to przyjmuje, iż wynosi on 3 000 000 stadiów. Podczas gdy Arystarch obliczył, że średnica Słońca jest od 18 do 20 razy większa niż średnica Księżyca, to Archimedes zakłada, że ten stosunek wynosi 30. Tarcza słoneczna zajmuje 1/1000 część zodiaku (faktycznie 1/720), co prowadzi do wniosku, że Słońce oddalone jest o 10 000 średnic Ziemi. Kolejne, najzupełniej arbitralne, założenie jest takie, iż stosunek średnicy Ziemi do odległości Ziemia-Słońce jest taki, jak stosunek odległości Ziemia-Słońce do średnicy sfery gwiazd stałych. Obliczona na tej podstawie średnica sfery gwiazd stałych wynosi nieco poniżej 1 000 000 razy 10 000 razy 10 000 stadiów. Założenie 5 głosi, iż w kulce o średnicy równej 1/40 szerokości palca mieści się 10 000 ziaren piasku. Stąd po obliczeniach otrzymujemy, że „sfera o rozmiarach, jakie Arystarch przypisuje sferze gwiazd stałych pomieściłaby liczbę ziaren piasku mniejszą niż 1 000 000 jednostek ósmego rzędu liczb”, co w dzisiejszych oznaczeniach zapiszemy jako 1063.

W pewnym greckim rękopisie odkryto zadanie, jakie Archimedes miał przesłać Eratostenesowi. Chodziło o policzenie krów i byków w Trzodzie Słońca przez rozwiązanie pewnego układu równań. Liczba ta, podana przez komputer w 1965 r., wynosi w przybliżeniu 7.76 ∙ 10206544.

Zachował się też Stomachion („żołądek”), w którym uczony oblicza pola powierzchni 14 fragmentów łamigłówki, z których na wiele sposobów można ułożyć kwadrat. Rozprawa O równowadze płaszczyzn lokuje się na pograniczu matematyki i statyki. Już przed Archimedesem sformułowano prawa dźwigni, przede wszystkim to, że jeśli na jednorodnej belce podpartej w połowie położymy dwa ciężary, to belka pozostanie w równowadze gdy stosunek ciężarów będzie równy odwrotności ich odległości od punktu podparcia. Tekst otwiera siedem postulatów, wyraźnie naśladujących postulaty Euklidesa. Trzy pierwsze odnoszą się do sytuacji przedstawionej na powyższym rysunku: „1. Równe ciężary w równych odległościach pozostają w równowadze” itd. Po czym mamy postulaty odnoszące się do figur: „4. Kiedy równe i podobne figury płaskie pokrywają się gdy zostaną do siebie przyłożone, ich środki ciężkości również się pokrywają” itd. Na tej podstawie Archimedes dowodzi 15 twierdzeń, np.

Jeśli dwa równe ciężary nie mają tego samego środka ciężkości, to środek ciężkości obu wziętych razem znajduje się w środkowym punkcie linii łączącej ich środki ciężkości. [Twierdzenie 4]
(...) środek ciężkości dowolnego trójkąta znajduje się na przecięciu linii przeprowadzonych z dowolnych dwóch kątów do środków boków im przeciwnych. [Twierdzenie 14]

(Oczywiście, jeśli mamy to odnieść do świata widzialnego, chodzi o trójkąt wykonany z jednorodnego materiału o identycznej wszędzie grubości.) W księdze II znajdujemy 10 dowiedzionych twierdzeń dotyczących środków ciężkości wycinków paraboli.

Czytając teksty Archimedesa czytelnik wciąż zastanawia się, jak wpadł on na prezentowane twierdzenia – nie podaje bowiem wyprowadzeń wzorów, a jedynie ich dowody. Ciekawość naszą po części zaspokaja list do Eratostenesa, zatytułowany Metoda twierdzeń mechanicznych (odkryty w 1906 r. pod tekstem modlitw na średniowiecznym pergaminie). Uczony z Syrakuz wyznaje:

(...) pewne zagadnienia stały się dla mnie jasne najpierw przy użyciu metody mechanicznej, choć później muszą one zostać dowiedzione geometrycznie, gdyż ich badanie za pomocą wspomnianej metody nie dostarcza prawdziwego dowodu. Ale jest oczywiście łatwiej dostarczyć dowód, gdy już wcześniej, za pomocą tej metody, zyskaliśmy pewną wiedzę na temat tych zagadnień, niż znaleźć go bez wcześniejszej wiedzy.

Chodzi o rozważania dotyczące warunku równowagi dźwigni dwustronnej, na której jednym ramieniu wisi figura o znanej powierzchni, a na drugim figura stanowiąca przedmiot dociekań. Obie figury dzielone są na nieskończenie wiele linii, które parami się równoważą – co w prosty sposób prowadzi do wzorów na powierzchnię. Archimedes stosuje też ję technikę do brył, które z kolei dzielone są na nieskończenie wiele równoważących się parami płaszczyzn – co umożliwia wyprowadzenie wzorów na objętość jednej z brył na podstawie znanego już wzoru na objętość drugiej.

Współczesnemu czytelnikowi trudno oprzeć się wrażeniu, że Archimedes stoi tu na progu odkrycia procedur zwanych całkowaniem, a sformułowanych w II połowie XVII wieku. Jak na ironię, posługując się metodą wyprzedzającą własną epokę o dwa tysiące lat uważa ją jedynie za prowizoryczny wstęp do prawdziwych badań matematycznych.

Metoda „mechaniczna” i „geometryczna” użyte są równolegle w rozprawie Kwadratura paraboli. Otwierają ją trzy twierdzenia z zaginionej rozprawy Euklidesa o przekrojach stożkowych, podane bez dowodów. Dwa następne dotyczą własności paraboli. Od twierdzeń 6 i 7 poczynając rozważa się warunki równowagi dźwigni dwustronnej, na której jednym ramieniu zawieszono prostokąt, a na drugim trójkąt, trapez, a wreszcie figurę otrzymaną przez przecięcie paraboli linią prostą. Ciężary, podobnie jak w rozprawie O równowadze płaszczyzn, traktuje się jako proporcjonalne do powierzchni. Umożliwia to wreszcie dowiedzenie twierdzenia 17, zgodnie z którym „pole powierzchni dowolnego segmentu paraboli jest równe czterem trzecim trójkąta mającego tę samą podstawę co ów segment i taką samą wysokość”.

Następnie Archimedes przechodzi do metod czysto matematycznych. Tekst kończy się dowodem twierdzenia 24:

[Powierzchnia] każdego segmentu, którego granicę stanowi parabola i cięciwa Qq jest równa czterem trzecim [powierzchni] trójkąta mającego tę samą podstawę co ów segment i taką samą wysokość.

Załączony rysunek obrazuje ideę dowodu: ciąg trójkątów stopniowo „wyczerpuje” powierzchnię segmentu paraboli. (Punkt V dzieli odcinek Qq na połowę.) Archimedes dowodzi, korzystając z własności paraboli, że trójkąty PQR i Pqr mają powierzchnię równą, a ośmiokrotnie mniejszą od powierzchni PQq (a zatem ich łączna powierzchnia wynosi ¼ powierzchni PQq). Analogicznie, ośmiokrotnie mniejsza od powierzchni PQR będzie powierzchnia każdego z trójkątów zbudowanych w analogiczny sposób na bokach PR i RQ (a zatem ich łączna powierzchnia wynosi 1/16 powierzchni PQq). I tak dalej w nieskończoność. Tym razem Archimedes nie konstruuje ciągu trójkątów opisanych na rozważanej figurze, ale traktuje pole powierzchni segmentu paraboli jako sumę pól powierzchni trójkątów wpisanych. Aby rozwiązać całe zadanie, pozostaje policzyć sumę nieskończonego szeregu:

1 + 1/4 + 1/16 + 1/64 + 1/256 + ...

Archimedes dokonuje tego sposobem geometrycznym, zilustrowanym na rysunku (nasz różni się nieco od tego, jaki jest w tekście oryginalnym).

[rys. 19]

Dzielimy kwadrat na cztery równe kwadraty, następnie jeden z nich dzielimy na cztery równe kwadraty itd. Jak widać z rysunku, podzieliliśmy cały kwadrat na trzy równe części, z których każda składa się z nieskończonego ciągu kwadratów, z których pierwszy ma pole równe1/4 pola powierzchni całości, drugi 1/16 pola powierzchni całości, trzeci 1/64 itd. A zatem:

1/4 + 1/16 + 1/64 + 1/256 + ... = 1/3.

Nic nie wiemy o tym, aby Arystoteles miał jakiegoś poprzednika w dziedzinie hydrostatyki. Wyniki swych badań przedstawił w dziele O ciałach pływających. Zaczyna się od twierdzenia związanego z kulistością Ziemi:

Powierzchnia dowolnej cieczy w [stanie] spoczynku jest powierzchnią sfery, której środek pokrywa się ze środkiem Ziemi. [Twierdzenie 2]

Po czym mamy szereg twierdzeń łącznie składających się na tzw. prawo Archimedesa, z których najważniejsze to:

Jeśli dowolne ciało stałe lżejsze niż ciecz zostanie w niej umieszczone, to zanurzy się ono tak głęboko, że waga tego ciała będzie równa wadze wypartej cieczy. [Twierdzenie 5]
Jeśli ciało stałe cięższe niż ciecz zostanie w niej umieszczone, opadnie na dno i będzie, gdy zważy się je w cieczy, lżejsze od swej prawdziwej wagi o wagę wypartej cieczy. [Twierdzenie 7]

W księdze II Archimedes stosuje te prawa, w połączeniu z wynikami swych prac matematycznych, aby ustalić warunki równowagi paraboloid obrotowych zanurzonych w cieczy. Te ogromnie jak na swoje czasy wyrafinowane badania – których znów z uwagi na zbyt techniczny charakter nie da się tu omówić – można traktować jako znaczący krok w stronę teorii budowy statków. A cała rozprawa, bardziej może niż jakikolwiek inny tekst powstały w starożytności, przypomina prace dziś zwane „naukowymi”.

Archimedes słynął też jako konstruktor, choć na ten temat mamy tylko przekazy wtórne. Miał udoskonalić tzw. śrubę Archimedesa, służącą do wypompowywania wody z olbrzymiego okrętu Syrakuzja (a przypominającą wałek z maszynki do mięsa). Jego dokonania inżynierskie znamy głównie z opowieści o oblężeniu Syrakuz. Układy luster, skupiających odbite światło Słońca w jednym miejscu, miały zapalać rzymskie okręty. Mimo ponawianych prób nikomu w naszych czasach – przy użyciu dostępnych w III w. p.n.e. zwierciadeł – nie udało się tego dokonać, co podważa wiarygodność tych relacji. (Udało się co prawda zapalić po kilku minutach stos drewna leżącego nieruchomo, ale trudno sobie wyobrazić zapalenie płynącego okrętu, chronionego w dodatku przez załogę.) Dużo bardziej wiarygodne są, w świetle współczesnych prób, opowieści o wyrzutniach pocisków, a także o dźwigach, które miały chwytać okręty i przewracać je. (Z nimi wiąże się słynna uwaga, jaką Archimedes miał wypowiedzieć do króla Hierona: „gdyby miał drugą ziemię, przeszedłby na nią i poruszył istniejącą” [Plutarch, Żywot Marcellusa 14]. W wersji Papposa z Aleksandrii uwaga ta brzmiała: „Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię” [Synagoge VIII]. Nie budzi natomiast zaufania relacja Witruwiusza o tym, jak wpadłszy podczas kąpieli na pomysł wyznaczenia objętości królewskiej korony przez zanurzenie jej w wodzie, Archimedes biegł nago przez miasto krzycząc eureka, czyli „odkryłem” [O architekturze IX]).

Pisma Archimedesa najbardziej ze wszystkich, jakie pozostawiła nam starożytność, mają charakter „naukowy” we współczesnym tego słowa znaczeniu. Nie tylko był najbardziej twórczym matematykiem tego okresu, ale w rozprawach O równowadze płaszczyzn i O ciałach pływających po raz pierwszy w znanej nam historii ludzkości na taką skalę zastosowano matematykę do opisu zjawisk przyrody. (Wcześniej uczynił to wprawdzie Eudoksos z Knidos, ale w odniesieniu do ruchów ciał niebieskich, którym przypisywano wówczas inną naturę niż ruchom ciał w świecie podksiężycowym.) Zakres zastosowań był wprawdzie ograniczony do statyki i hydrostatyki, ale otwierało to drogę do tworzenia, przez analogię, zastosowań kolejnych. Trudno oprzeć się myśli, że gdyby wytyczoną przez Archimedesa drogą podążyło grono zdolnych badaczy, nauki przyrodnicze mogłyby się narodzić tysiąc osiemset lat wcześniej niż to faktycznie się stało. Niestety, ekspansja Rzymu zniweczyła te szanse. Na użycie matematyki w skali takiej, z jaką mamy do czynienia w rozprawach Archimedesa, do badań nad przyrodą trzeba było czekać aż do Galileusza.

A jednak nie jest jasne, czy Archimedesa można już nazwać „naukowcem”. (Dlatego w odniesieniu do niego i innych bohaterów tego rozdziału używamy bezpieczniejszego określenia „uczony”. Warto zaznaczyć, że w starożytnej grece nie ma słowa, które wprost odpowiadałoby naszemu „nauka”.) Otóż jeśli porównujemy matematyczno-przyrodnicze dzieła Archimedesa z Galileuszowymi Rozmowami i dowodzeniami matematycznymi (1638), od razu rzuca się w oczy brak u uczonego z Syrakuz systematycznych odwołań do wyników eksperymentów. Trudno sobie wprawdzie wyobrazić, aby prawo wyporu zostało otrzymane inaczej niż w wyniku pomiarów, ale i tak jest niejasne, czy autor O równowadze płaszczyzn prowadził systematyczne badania eksperymentalne. A bez tego o nauce – tak jak my dziś to słowo pojmujemy – mowy być nie może. Nauka – taka, jaką znamy od Galileusza poczynając – nie rozwinie się, jeśli wyniki badań nie będą miały zastosowań praktycznych. Mamy związane z tym ważne świadectwo Plutarcha w Cheronei:

Zajmowanie się mechaniką i w ogóle każdą sztuką, obliczoną na przydatność w potrzebie, [Archimedes] uważał za coś nieszlachetnego, za rzecz rzemieślniczą. (...) Jakkolwiek jednak był wynalazcą wielu wspaniałych rzeczy, przyjaciół swoich i krewnych prosił, jak mówią, tylko o to, żeby po jego śmierci postawili mu na grobie walec obejmujący kulę z napisem podającym obliczenie różnicy objętości bryły obejmującej w stosunku do objętej. [Żywot Marcellusa 17]

Oczywiście ta opinia, spisana w trzy stulecia po śmierci uczonego, jest sama w sobie mało wiarygodna. Ale potwierdza ją szereg faktów. Po pierwsze, nic nie wiadomo o tym, aby Archimedes napisał jakąś pracę na temat swych wynalazków. (Podczas gdy Galileusz dwie pierwsze księgi Rozmów poświęca specjalnie zagadnieniom „obliczonym na przydatność w potrzebie” i robi to z dumą.) Po drugie, zarówno rozprawie O równowadze płaszczyzn, jak i O ciałach pływających nadał postać tak matematyczną, jak to tylko było możliwe. Po trzecie, nawet omówioną powyżej „metodę twierdzeń mechanicznych” przez to, że wiązały się z nią pewne wyobrażenia o praktycznych pomiarach – choć faktycznie niczego się w trakcie jej stosowania nie waży – uznał za wstęp tylko do prawdziwych badań matematycznych. W sumie, choć ziarna myślenia naukowego zostały przez Archimedesa rzucone, to na ich rozwój trzeba było czekać osiemnaście wieków.

Zdaje się, że bez politycznej emancypacji rzemieślników nie ma społecznych warunków, w jakich mogłyby się rozwinąć nauki przyrodnicze. A do tego doszło dopiero w nowożytnej Europie. Panujące w starożytności i średniowieczu stosunki władzy i własności dusiły rozwijające się nauki w zarodku. Tu jednak zaczynamy daleko wykraczać poza tematykę tej książki.

6. O pomiarze Ziemi Eratostenesa z Kyrene

Eratostenes urodził się w 276 r. p.n.e. na terenie obecnej Libii. Czas jakiś spędził w Atenach, a wreszcie po przeniesieniu się do Aleksandrii został ok. 240 r. p.n.e. trzecim kustoszem Biblioteki. Uczonym był wszechstronnym, ale krążyła o nim opinia, że w żadnej dziedzinie nie osiągnął najwyższego poziomu. Zmarł w 194 r. p.n.e. Wszystkie jego dzieła zaginęły.

Tekst Platonicus poświęcił, zgodnie z pitagorejsko-platońską tradycją, zarówno arytmetyce i geometrii, jak i muzyce. Zajmował się w nim m.in. tradycyjnym (a nierozwiązywalnym) problemem, jak metodami geometrycznymi skonstruować sześcian o objętości dwukrotnie większej od objętości sześcianu danego. Sformułował też ideę tzw. „sita Eratostenesa”, pozwalającego znaleźć wszystkie liczby pierwsze nie większe od danej liczby n: zostaw 2 ale usuń wszystkie jego wielokrotności, następną z pozostałych liczb jest 3, zostaw 3 ale usuń wszystkie jego wielokrotności, następną z pozostałych liczb jest 5, zostaw 5 itd. Ten prosty pomysł dał początek technikom matematycznym z powodzeniem stosowanym po dzień dzisiejszy.

Najsłynniejszym dziełem Eratostenesa było O pomiarze Ziemi, które znamy dzięki relacjom Strabona z Amazei, i innych. Wiedząc o tym, że w dniu przesilenia letniego Słońce w Syene (obecnie Asuan nad Nilem) świeci w samo południe pionowo w górze, Eratostenes zmierzył kąt, pod jakim w tym samym czasie pada cień w Aleksandrii. Wynosił on 1/50 kąta pełnego. Syene leżało ok. 5000 stadiów na południe od ujścia Nilu. Na podstawie pomiarów odległości Słońca, dokonanych kilkadziesiąt lat wcześniej przez Arystarcha, Eratostenes mógł przyjąć, że z bardzo dobrym przybliżeniem promienie słoneczne w obu miastach są równoległe.

[rys. 20]

A zatem 1/50 kąta pełnego to również kąt, którego wierzchołek znajduje się w środku Ziemi, zaś ramiona przechodzą przez Syene i Aleksandrię. Stąd natychmiast otrzymujemy, że obwód Ziemi wynosi 50 x 5000 stadiów = 250 000 stadiów.

Nie wiemy, ile wynosił stadion używany przez Eratostenesa. Przy różnych przyjmowanych w starożytności wartościach podana wartość obwodu Ziemi mogła zgadzać się z obecnie przyjętą z dokładnością do 1% (co byłoby wynikiem szczęśliwego zbiegu okoliczności, a nie precyzji procedur pomiarowych), w każdym razie błąd nie był większy niż kilkanaście procent.

Eratostenes wniósł spory wkład do geografii. Wyznaczył ze sporą dokładnością drogę Nilu, opisał tereny dzisiejszego Jemenu. A przede wszystkim twierdził – wbrew rozpowszechnionym błędnym poglądom na ten temat – że wylewy Nilu są powodowane obfitymi opadami deszczy w pobliżu jego źródeł.

Miał też zajmować się astronomią. Na podstawie danych zgromadzonych podczas zaćmień wyznaczył podobną wartość odległości Ziemia-Księżyc jak Arystarch, natomiast Słońce lokował 1030 razy dalej. Nachylenie osi ziemskiej do płaszczyzny ekliptyki miał, według świadectwa Ptolemeusza, określić na 11/83 kąta półpełnego (czyli 23051') – co jest wartością podejrzanie dokładną. Sporządził katalog podający położenia 675 gwiazd.

Twierdzi się, że próbował określić daty najważniejszych wydarzeń politycznych i kulturowych od upadku Troi.

7. Apollonios z Perge o krzywych stożkowych i o niebie

Działało w tym czasie kilku znakomitych matematyków, o dokonaniach których – nie licząc Apolloniosa – wiemy coś tylko na podstawie rozproszonych przekazów.

Nikomedes (ok. 280-ok. 210 p.n.e.), który krytykował Eratostenesa za jego metodę wyznaczania wartości średnich proporcjonalnych (związaną z zagadnieniem podwojenia sześcianu), skonstruował krzywą, znaną jako konchoida Nikomedesa. Można się nią posłużyć aby dokonać trysekcji kąta – ale, rzecz jasna, nie można jej wykreślić za pomocą linii i cyrkla.

Konon z Samos (ok. 280-ok. 220 p.n.e.) odkrył krzywą, znaną jako spirala Archimedesa. Obu uczonych łączyła, jak się zdaje, serdeczna przyjaźń. A choć Apollonios zbyt wysokiego zdania o Kononie nie był, to dokonania tego ostatniego stanowią chyba podstawę Księgi IV Konika. Napisał też Konon dzieło o astronomii, poświęcone m.in. zaćmieniom Słońca.

Dionizodoros z Kaunos (ok. 250-ok.190 p.n.e.) podał rozwiązanie zagadnienia, które sformułował Archimedes w O kuli i walcu: jak za pomocą płaszczyzny podzielić kulę na dwie części, których stosunek objętości wyniesie m/n. Wymaga to, z naszego punktu widzenia, rozwiązania równania trzeciego stopnia. Dionizodoros uporał się z tym wyznaczając punkty przecięcia paraboli i hiperboli. Tej zachwycającej konstrukcji, znanej dzięki komentarzowi Eutokiosa z Askalonu (I poł. VI w.), nie będziemy tu, z uwagi na jej wysoce techniczny charakter, omawiać.

W komentarzu Eutokiosa do O kuli i walcu Archimedesa czytamy też o krzywej zwanej cisoidą, którą posłużył się Diokles z Karystos (ok. 240-ok.180) w celu podwojenia sześcianu.

Diokles był też autorem traktatu O zwierciadłach zapalających, ocalałego w arabskim przekładzie. W pierwszej części analizował własności zwierciadła parabolicznego, które skupia, jak wykazał, równoległą wiązkę światła w jednym punkcie. Badał też własności zwierciadła sferycznego. Dalsze partie tekstu poświęcone są Archimedesowemu problemowi przecinania kuli płaszczyzną, a także zagadnieniu podwojenia sześcianu. Wreszcie Diokles podejmuje zagadnienie skonstruowania takiego zwierciadła, aby zogniskowane promienia Słońca, w trakcie jego dziennego ruchu po niebie, nakreśliły daną krzywą.

 

Apollonios urodził się ok. 262 r. p.n.e. w Perge. W Aleksandrii studiował matematykę pod kierunkiem uczniów Euklidesa. Dość wcześnie napisał w ośmiu księgach rozprawę o krzywych stożkowych, powstających w wyniku przecięcia stożka płaszczyzną – czyli o elipsie, paraboli i hiperboli. Tekst zakończył w pośpiechu, aby zdążyć przed wyjazdem z Aleksandrii jednego ze swych nauczycieli. Przeczytał go Eudemos z Pergamonu, a jego krytyczne uwagi skłoniły Apolloniosa do dalszych prac, których owocem stała się druga i ostateczna wersja Konika (Stożkowe).

Była już mowa o tym, że krzywe stożkowe odkrył Menajchmos, a rozprawy na ich temat napisali Euklides i Aritajos Starszy. Ale że ich teksty zaginęły – zapewne przestano je kopiować, gdy po wydaniu Konika stały się zbędne – to nie wiadomo, jaki wkład w zagadnienie wniósł sam Apollonios.

Z liczącego pierwotnie osiem ksiąg tekstu dzieła zachowały się po grecku księgi od I do IV, zawierające, jak pisze autor, elementarne wprowadzenie do tematu. Mamy też arabski przekład ksiąg od I do VII. Zachowana część zawiera 387 twierdzeń z dowodami. Najważniejsza jest księga V, poświęcona głównie zagadnieniu, jak z danego punktu narysować normalną do krzywej stożkowej. Zawartości Konika, ze względu na wysoce techniczny charakter tekstu, nie będziemy tu jednak omawiać.

Znamy z grubsza – na podstawie starożytnych komentarzy i odwołań u autorów arabskich – zawartość kilku innych dzieł matematycznych Apolloniosa. Miał w nich m.in. podać wartość liczby π dokładniejszą niż wyznaczona przez Archimedesa. Miał też wykazać, że zwierciadło sferyczne nie skupia równoległej wiązki świata w jednym punkcie.

 

Bardzo ważne miały się okazać jego prace z zakresu astronomii – które wówczas zaliczano do matematyki – poświęcone ruchowi Słońca. Jeśli dokładnie wyznaczymy dni, w których Słońce wschodzi i zachodzi najdalej na północ (tego dnia zaczyna się lato), w których wschodzi i zachodzi po przeciwległych krańcach horyzontu (są to pierwsze dni wiosny i jesieni), a wreszcie kiedy wschodzi i zachodzi najdalej na południu (i zaczyna się zima), to okaże się, że długości pór roku nie są takie same. Dokładniejsze dane uzyskamy wyznaczając drogę Słońca na tle gwiazd i ustalając, kiedy wchodzi ono w kolejne znaki zodiaku. Wiosna trwa 92 ¾ dnia, lato 93 ¾ dnia, jesień 89 ¾ dnia, a zima 89 dni. Dla pitagorejczyka bądź platonika jest to spostrzeżenie bardzo niemiłe, uważali oni bowiem, że ciałom niebieskim przystoją tylko ruchy doskonałe. Apollonios znalazł rozwiązanie zgodne z pitagorejsko-platońskimi ideałami: Słońce, wirując ruchem dobowym wraz z gwiazdami, porusza się też w stosunku do gwiazd „doskonałym” ruchem jednostajnym po okręgu, tyle że środek okręgu nie znajduje się w środku Ziemi. Skoro spoglądamy na Słońce spoza środka jego orbity, to zdaje się nam, że w porusza się ono na tle gwiazd raz szybciej a raz wolniej – co pociąga za sobą różną długość pór roku.

Na tym Apollonios nie poprzestał. Stwierdził, że analogiczny wynik da inne założenie. A mianowicie Słońce S znajduje się na obwodzie okręgu, nazwanego później epicyklem, zaś środek epicyklu E wędruje ruchem jednostajnym po okręgu, którego środek pokrywa się ze środkiem Ziemi. (Ponadto, rzecz jasna, Słońce obiega Ziemię ruchem dobowym wraz z gwiazdami).

Dzisiejszemu czytelnikowi wyda się dziwne, po co umieszczać Słońce na epicyklu, a nie po prostu na końcu odcinka ES. Zaważyła zapewne pitagorejska wiara w doskonałość okręgu. Później miało to w niezamierzony sposób zainspirować kolejne pokolenia astronomów.

Apollonios z Perge, który zmarł zapewne między 190 a 170 r. p.n.e., był – po Euklidesie i Archimedesie – ostatnim wielkim matematykiem świata starożytnego. Natomiast w astronomii znalazł wkrótce godnego siebie następcę.

8. Trygonometria i astronomia Hipparcha z Nikai

W II w. p.n.e. działało jeszcze paru twórczych matematyków.

Zenodoros z Aten (ok. 200-ok. 140 p.n.e.) napisał rozprawę O figurach izometrycznych, która zaginęła, ale szereg zawartych tam twierdzeń znamy dzięki komentarzom Papposa z Aleksandrii (I poł. IV w.) i Teona z Aleksandrii (II poł. IV w.).

Hypsikles z Aleksandrii (ok.190 p.n.e.–ok.120 p.n.e.) był autorem tzw. XIV Księgi Elementów, dotyczącej wpisywania brył foremnych w sferę. Dowiódł tam m.in., że stosunek powierzchni dwunastościanu foremnego i dwudziestościanu foremnego, wpisanych w tę samą sferę, jest taki sam, jak stosunek ich objętości i wynosi √10/3(5-√5). Napisał też traktat astronomiczny, w którym dzielił Zodiak (za Babilończykami) na 3600 i badał czasy wschodów i zachodów gwiazd w zależności od pory roku (wyniki obliczeń, jakie podał, są błędne, co zapewne należy przypisać temu, że nie dysponował funkcjami trygonometrycznymi).

Perseusz, który żył zapewne w II w. p.n.e., a o którym wiemy coś jedynie ze wzmianek w pismach Geminosa (I w.) i Proklosa (V w.), badał krzywe, które otrzymuje się z przecięcia płaszczyzną powierzchni, otrzymanej przez obracanie w przestrzeni koła wokół stałej osi znajdującej się w tej samej co ono płaszczyźnie. Wyróżnia się pięć rodzajów takich krzywych, zależnie od tego, czy oś obrotu przecina koło, jest z nim styczna, czy znajduje się poza nim.

W latach 145-144 p.n.e. Ptolemeusz VII, zaraz po objęciu władzy, zaczął – może z lęku przed Rzymianami, którzy właśnie pokonali Kartaginę i zajęli Grecję – prześladować helleńskich arystokratów. Podejrzewa się, że doprowadziło to do wyjazdu z Aleksandrii matematyków i badaczy.

 

Hipparch z Nikai urodził się w w Bitynii ok. 190 r. p.n.e., w latach 147-127 sporządził tabele astronomiczne – i to wszystko, co wiemy o ostatnim wielkim uczonym epoki hellenistycznej. Zaglądając do tabel można ze sporą dokładnością stwierdzić, że pierwsze obserwacje dokonane zostały z Aleksandrii, natomiast późniejsze z wyspy Rodos. Jeśli Hipparch przeprowadzał je osobiście, to można domniemywać, że był jednym z uczonych, którzy w czasie rządów Ptolemeusza VII opuścili miasto. Z jego dzieł zachował się tylko jeden tekst, w dodatku o marginalnym znaczeniu: Komentarz do Phainomena Eudoksosa i Aratusa. Głównym źródłem informacji o jego pracach jest dla nas Ptolemeusz (zob. rozdz. XV.3), który uważał Hipparcha za swego głównego poprzednika.

Szeroko wykorzystywał dorobek matematyków i astronomów chaldejskich z Mezopotamii (być może to oni dokonali niektórych z przypisywanych mu odkryć). Sporządził na tej podstawie kalendarz astronomiczny sięgający wstecz bodaj do VII w. p.n.e. Używał – co było w świecie hellenistycznym nowością – chaldejskiego podziału kąta pełnego na 360 stopni.

Niektórzy uważają go za twórcę trygonometrii: sporządził – zapewne na użytek swych badań astronomicznych – tabelę długości cięciw w zależności od kąta α, którego wierzchołek stanowił środek okręgu, a ramiona przechodziły przez punkty przecięć cięciwy z okręgiem (co, po podzieleniu przez promień, daje 2sinα/2).

Według Historii naturalnej Pliniusza Starszego (ok. 77 n.e.) w czasach Hipparcha miała pojawić się na niebie nowa gwiazda. Obserwując ją uczony zaczął wątpić w prawdziwość tradycyjnej wiary w niezmienność świata ponad Księżycem – i aby następne pokolenia mogły sprawdzić, czy gwiazdy nie zmieniają powoli względnych położeń, a ponadto czy nie powstają i nie giną, przystąpił do sporządzenia dokładnej mapy nieba. Posługiwał się przy tym specjalnie skonstruowanymi przyrządami, lepszymi niż te, jakimi dysponowali jego poprzednicy. Po latach pracy określił we współrzędnych ekliptycznych położenia co najmniej 850 gwiazd.

Katalog ten stanowił następnie podstawę największego odkrycia Hipparcha. Porównując wyniki własnych obserwacji z zapisami sprzed 160 lat, odkrył powolne przemieszczanie się punktów równonocy ze wschodu na zachód na tle gwiazd stałych (co dziś wyjaśniamy precesyjnym obrotem osi ziemskiej, dokonującym się raz na 26 tysięcy lat) i ze sporą dokładnością określił jego wartość.

Ustalił długość roku słonecznego na 365 + 1/4 – 1/300 dnia (co różni się od wartości podawanej dziś tylko o ok. 6 minut).

Za pomocą tzw. dioptry stwierdził, że kątowe rozmiary tarczy Słońca nie zmieniają się, natomiast Księżyca tak, zaś średnio Księżyc zajmuje na niebie 360/650 stopnia. Następnie, jak czytamy w zachowanych fragmentach komentarza Papposa z Aleksandrii do Almagestu Ptolemeusza:

W I księdze O rozmiarach i odległościach [Hipparch] czyni spostrzeżenie następujące: zaćmienie Słońca, które w okolicach wokół Hellespontu było zupełnym przysłonięciem całej tarczy słonecznej, tak że żadna jej część nie była widoczna, ale w Aleksandrii w Egipcie przysłonięta ona została w przybliżeniu w czterech piątych. Na tej podstawie wykazuje w księdze I, że, jeśli za jednostkę odległości przyjmiemy promień Ziemi, to najmniejsza odległość do Księżyca wynosi 71, a największa 83. Średnio więc 77 (...). Potem znów w księdze II O rozmiarach i odległościach pokazuje, na podstawie licznych rozważań, że, jeśli za jednostkę odległości przyjmiemy promień Ziemi, to najmniejsza odległość do Księżyca wynosi 62, średnia 67 1/3, zaś odległość do Słońca 490.

(Dziś przyjmujemy, że średnia odległość między Księżycem a Ziemią wynosi ok. 60 jej promieni.) Łatwo zrozumieć pierwszą część tego fragmentu. Hipparch oparł się na relacjach o zaćmieniu chyba ze 190 r. p.n.e. Znając położenia obu miast i zakładając, że Słońce jest niesłychanie daleko, mógł obliczyć odległość do Księżyca (pewne trudności wiązały się z faktem, że zaćmienie miało miejsce nad ranem, a zatem blisko horyzontu). Druga część zdaje się odnosić do wyników pomiarów podobnych jak te dokonane sto lat wcześniej przez Arystarcha.

Hipparch pracował nad matematyczną teorią ruchu Księżyca – który jest najbardziej skomplikowany spośród ruchów ciał niebieskich, gdyż nie tylko dość znacznie zmienia się prędkość wędrówki naszego satelity na tle gwiazd, ale również jego tor zbacza do 50 w górę i w dół od płaszczyzny ekliptyki. Na podstawie zapisów chaldejskich Hipparch określił okres, w jakim zaćmienia Księżyca następują w niemal identycznych okolicznościach na 126 007 dni i 1 godzinę. Użył zarówno modelu ruchu po kole ekscentrycznym, jak i modelu ruchu na epicyklu, którego środek porusza się ruchem jednostajnym po deferencie – oba modele objaśniają rysunki w paragrafie o modelu ruchu Słońca Apolloniosa. Oparte na dwóch różnych zbiorach obserwacji obliczenia stosunku ekscentryka do promienia toru Księżyca, a także stosunków promieni epicyklu i deferentu różniły się nieco.

Nie jest jasne, czy Apollonios i Hipparch wpadli na pomysł – choćby jakościowego – wykorzystania układu deferent–epicykl tak, jak to uczynił w II w. n.e. Ptolemeusz (zob. § XVI.2). Ten ostatni zapewnia nas, że Hipparch „nawet nie zaczął formułować teorii dla pięciu planet, przynajmniej w tych pismach, które do nas dotarły. Dokonał jedynie kompilacji obserwacji planetarnych, zestawionych w sposób bardziej użyteczny, a także wykazał za ich pomocą, że te zjawiska nie zgadzały się z hipotezami astronomów owych czasów” [Almagest IX,2].

 

W tekście komentatora arystotelesowskiego z początków VI w. n.e. znajdujemy jeszcze jedną, ogromnie ważną uwagę.

Hipparch w książce O ciałach poruszanych w dół przez własny ciężar powiada, że w przypadku ziemi rzuconej w górę miotająca siła jest przyczyną ruchu wznoszącego dopóty, dopóki jest silniejsza niż moc rzuconego ciała; im większa jest siła miotająca, tym szybciej przedmiot porusza się w górę. Następnie, w miarę jak ta siła się zmniejsza, ruch w górę trwa z prędkością malejącą, aż wreszcie ciało zaczyna poruszać się w dół pod wpływem własnego naturalnego impulsu, choć siła wyrzucająca w pewien sposób trwa; w miarę jak ona słabnie, ciało porusza się w dół coraz szybciej, osiąga zaś prędkość największą, gdy ta siła znika całkowicie. Przypisuje też tę samą przyczynę ciałom upuszczonym z wysoka. Gdyż w ich przypadku siła, która je utrzymywała, trwa przez czas jakiś, a jej przeciwne działanie jest przyczyną, dla której spadające ciało na początku porusza się wolniej. [Simplikios, De caelo 264,25]

Znajdujemy tu zarys rozwiązania największej trudności, wobec jakiej stała fizyka Arystotelesa. Wszystko, co się porusza, jest przez coś poruszane – oto fundamentalne założenie tej teorii. W przypadku ruchów naturalnych czynnik poruszający tkwi wewnątrz ciała, ale w przypadku ruchów wymuszonych – a takim jest m.in. ruch ziemi i wody w górę – czynnikiem poruszającym jest inne ciało, znajdujące się w kontakcie z ciałem pozostającym w ruchu wbrew swej naturze. Ponieważ rzucony kamień, po utracie kontaktu z dłonią, styka się jedynie z powietrzem, Arystoteles wnioskował stąd, że to ono w jakiś sposób zmusza kamień do dalszego przemieszczania się. Ta koncepcja chyba od samego początku budziła podejrzenia, gdyż powietrze jednocześnie miało stawiać opór ruchowi ciała i ruch ten podtrzymywać.

Niestety, nie znamy reakcji Stratona na hipotezę poruszającej mocy powietrza, co byłoby tym ciekawsze, że dopuszczał on istnienie próżni. Natomiast po jego śmierci w 269 r. Liceum podupadło – i chyba przestano się tam tego rodzaju zagadnieniami zajmować. Uczeni aleksandryjscy z III w. p.n.e. chyba fizyki Arystotelesa nie studiowali i nie stosowali – i trzeba było upływu kolejnych stu lat, aby ktoś się całym problemem przejął i zaproponował alternatywne rozwiązanie.

Zachowując podstawowe zasady fizyki Arystotelesa, Hipparch umieszcza czynnik podtrzymujący ruch wewnątrz ciała. Twierdzi mianowicie, że siła, która pierwotnie ciało poruszyła, albo nawet utrzymywała nieruchomo poza jego miejscem naturalnym, trwa w ciele jeszcze przez jakiś czas. Słabnie ona stopniowo – choć przytoczony fragment nie pozwala nam rozstrzygnąć, czy dzieje się to „z istoty rzeczy”, czy na skutek działania naturalnej ciężkości.

Przy okazji Hipparch rozwiązywał inny problem, z jakim fizyka Arystotelesa nie potrafiła się uporać: prędkość ciał spadających, jak mówi doświadczenie, rośnie.

Tytuł omawianej przez Simplikiosa rozprawy sugeruje, że koncepcja nabytej siły poruszającej była stosowana jedynie do analizy ruchów w kierunku góra-dół. Czy Hipparch stosował analogiczne wyjaśnienia do analizy innych przypadków nie wiemy. Ale jego pomysł zainspirował siedem wieków później Jana Filoponosa, a w XIV w. Jana Buridana do sformułowania teorii impetusu, która z kolei utorowała drogę do fizyki nowożytnej. Pierwsza praca Galileusza, ogłoszona pod koniec XVI w., była wyrafinowanym powtórzeniem pomysłu Hipparcha – i dopiero potem zaczął on budować swoją koncepcję ruchów bezwładnych.

 

Zaraz po Hipparchu poziom intelektualny w świecie hellenistycznym gwałtownie się obniżył. Zachowały się trzy prace Teodozjusza z Bitynii (ok. 160-ok. 90 p.n.e.). Jedna dotyczy geometrii sfery, druga wyglądu nieba z różnych szerokości geograficznych, trzecia ruchu Słońca, bardzo im jednak wiele brakuje do poziom osiąganego wcześniej. Epikurejczyk Zenon z Sydonu (ok. 150-ok. 70 p.n.e.) krytykował aksjomaty Euklidesa, czynił to jednak jako filozof raczej niż jako matematyk (choć trafnie, co dziś byśmy mu przyznali, zdołał tu i ówdzie wykazać, że Euklides w swych dedukcjach czyni pewne dodatkowe, milczące założenia.

deklaracja dostępności