DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

Wojciech Sady

Falsyfikacjonizm Karla R. Poppera

Spór o racjonalność naukową: od Poincarégo do Laudana, wyd. 2 popr. i rozsz. Toruń: Wyd. UMK 2014, rozdz. 3

1. Teorie a zdania bazowe
2. Kryterium demarkacji
3. Śmiałe teorie i surowe sprawdziany
4. Reguły antykonwencjonalistyczne
5. Rozwój wiedzy jako warunek konieczny jej naukowości
6. O zbliżaniu się nauki do prawdy
7. Jeśli naukowcy nie są falsyfikacjonistami, tym gorzej dla nich
Bibliografia

Karl Raimund Popper urodził się w 1902 r. w Wiedniu w protestanckiej rodzinie żydowskiej. Jego ojciec był adwokatem i znanym liberalnym działaczem społecznym. W gimnazjum Karl czuł, że marnotrawi czas; wreszcie latem 1918 r. porzucił szkołę i – by nie być ciężarem dla zrujnowanego przez wojnę ojca – podjął pracę fizyczną, najpierw przy budowie dróg, a potem w warsztacie stolarskim. Równocześnie jako wolny słuchacz uczęszczał na wykłady na Uniwersytet Wiedeński, studiując wszystko po trochu. Marzył o uczciwym, skromnym życiu w egalitarnym społeczeństwie; wyżej niż równość cenił jednak wolność, będącą koniecznym warunkiem tej pierwszej. Politycznie zbliżył się wówczas do socjaldemokracji, a przez trzy miesiące uważał się nawet za komunistę. Jednak poczynania partii komunistycznej, łącznie z dogmatyzmem i intelektualną arogancją jej przywódców, sprawiły, że odsunął się od tego ruchu, a jego ideologię – marksizm – uznał za pseudonaukę. W wyniku doświadczeń związanych z I wojną światową nabrał też odrazy do wszelkich przejawów nacjonalizmu. Wielką rolę w jego życiu odgrywały muzyka klasyczna i wędrówki po górach.

Po zdaniu w 1922 r. matury rozpoczął studia w Instytucie Pedagogicznym w Wiedniu. Zdobył uprawnienia do nauczania matematyki, fizyki i chemii w szkole średniej, nie mogąc jednak znaleźć posady nauczyciela, podjął pracę z dziećmi upośledzonymi pod kierunkiem znanego psychoanalityka, Alfreda Adlera. Rozmowy z tym ostatnim doprowadziły go do wniosku, że psychoanaliza jest drugim obok marksizmu przykładem pseudonauki. Wysłuchał natomiast wykładu Alberta Einsteina, który oznajmił (według relacji Poppera, którą jednak trudno pogodzić ze znanymi uwagami Einsteina na ten temat), że gotów był odrzucić ogólną teorię względności, gdyby pewne jej przewidywania nie zostały doświadczalnie potwierdzone. Oświadczenie to wywarło na Karla ogromny wpływ: oto w przeciwieństwie do pseudonaukowców – marksistów i psychoanalityków – wielki naukowiec z góry określa warunki, w których uznałby, iż jego teoria jest fałszywa. Podniósł to spostrzeżenie do roli naczelnego kryterium odróżniania nauki od pseudonauki, którego poszukiwał od 1919 r. W 1928 r. uzyskał na Uniwersytecie Wiedeńskim doktorat z filozofii na podstawie pracy O problemie metody w psychologii myślenia.

Do Koła Wiedeńskiego Popper nie należał i nigdy nie uczestniczył w czwartkowych seminariach prowadzonych przez Schlicka. Nawiązał jednak kontakt z niektórymi członkami Koła, zwłaszcza z Kraftem i Feiglem. Zachęcony przez tego drugiego, spisał swoje poglądy na naturę wiedzy i metody racjonalnego uprawiania nauki w postaci książki Die beiden Grundprobleme der Erkenntnistheorie (Dwa podstawowe problemy teorii poznania), jednak wydawcy odmówili publikacji ze względu na objętość dzieła (ocalały pierwszy tom opublikowany został w 1979 r.). Po przeróbkach i skrótach praca ukazała się w 1934 r. w serii książkowej, firmowanej przez Koło Wiedeńskie, pt. Logik der Forschung (Logika badań). Książka pozostała w tamtych latach prawie niezauważona. Doczekała się wprawdzie kilku recenzji i polemik, m.in. Carnapa i Neuratha, te świadczyły jednak o tym, że rozumiano ją opacznie: jako propozycję nowego kryterium empirycznej sensowności zdań.

W 1936 r. Popper, chroniąc się przed groźbą faszyzmu, wyjeżdża wraz z żoną do Nowej Zelandii, gdzie obejmuje pierwsze w życiu stanowisko akademickie: posadę wykładowcy filozofii w Cantenbury College w Christchurch. Krótko przed wyjazdem wygłasza referat, w którym formułuje podstawy swojej filozofii społecznej. Pracuje nad nią w Nowej Zelandii odcięty niemal od środowiska filozoficznego i mając ograniczony dostęp do literatury. Rezultaty swoich dociekań przedstawił w Nędzy historycyzmu (1944–1945; wydanie książkowe 1957) i dwutomowym dziele Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie (1945). Krytykuje w nich przekonanie, że przyszłe dzieje ludzkości są, przynajmniej w ogólnych zarysach, przewidywalne i że taka wiedza umożliwia nam sterowanie – a nawet nakłada obowiązek sterowania – procesem historycznym w skali globalnej w celu zaprowadzenia ładu społecznego. Oczywiście krytyki takie były wymierzone przede wszystkim w marksizm. Możemy, twierdzi Popper, poprawiać warunki naszej egzystencji – czego miarą jest minimalizacja cierpień doznawanych przez ogół ludzi i ich równy rozkład – ale czynić to należy małymi krokami, wprowadzając drobne reformy; najważniejsze jest, aby bacznie obserwując skutki wprowadzonych zmian, być gotowymi do ich odrzucenia w razie, gdyby okazały się niepożądane. Groźną utopię globalnych inżynierii społecznych zastąpić powinna, pilnie ucząca się na błędach, inżynieria cząstkowa.

W 1946 r. Popper powraca do Europy i przez następne dwadzieścia trzy lata pracuje jako wykładowca, a od 1949 r. profesor Logiki i Metody Naukowej w London School of Economics. W 1959 r. ukazało się anglojęzyczne, znacznie rozszerzone wydanie jego debiutanckiej książki; tym razem nosiła tytuł The Logic of Scientific Discovery (i stąd tytuł jej polskiego przekładu: Logika odkrycia naukowego). Książka przez wiele lat niedoceniana urasta teraz do rangi dzieła klasycznego. Wokół Poppera powstaje silna szkoła filozofii i metodologii nauki, dla której podstawową trybuną stał się wychodzący od 1950 r. kwartalnik The British Journal for the Philosophy of Science i tomy wydawane w serii Boston Studies in the Philosophy of Science. Znanymi przedstawicielami szkoły byli Colin Howson, Imre Lakatos, Alan Musgrave, Peter Urbach, John Watkins (najbardziej wierny ideom swego mistrza), John Worrall, Elie Zahar. Do znanych filozofów nauki, na których Popper wywarł decydujący wpływ, należeli m.in. Joseph Agassi, William W. Bartley III, Paul Feyerabend, Jerzy Giedymin, Czesław Lejewski, Gerard Radnitzky. Dwaj laureaci nagrody Nobla w dziedzinie biologii, John C. Eccles i Peter B. Medawar, twierdzili, iż swoje sukcesy zawdzięczają w pewnej mierze temu, że kierowali się regułami metodologii Poppera.

Żadnego poza Logiką odkrycia naukowego systematycznego dzieła z filozofii i metodologii nauki Popper nie napisał, zadowalając się tworzeniem tekstów komentujących i uzupełniających tezy debiutanckiej książki. Najważniejsze uzupełnienia lub zmiany to wprowadzenie w artykule z 1960 r. Prawda, racjonalność i rozwój wiedzy naukowej pojęcia wiedzy towarzyszącej, dodatkowego kryterium racjonalności, a przede wszystkim idei zbliżania się nauki do prawdy. Ten i inne artykuły z tego okresu złożyły się na tom w polskim przekładzie noszący tytuł Droga do wiedzy. Domysły i refutacje (1963).

W 1965 r. Popper otrzymał z rąk królowej tytuł szlachecki, cztery lata później przeszedł na emeryturę. Do wydanego w 1974 r. pod redakcją Paula A. Schilppa tomu The Philosophy of Karl Popper, napisał intelektualną autobiografię, opublikowaną też oddzielnie pt. Nieustanne poszukiwania.

W tym czasie rozegrał się niesłychanie doniosły filozoficzny spór o naukę, zapoczątkowany wystąpieniami Stephena E. Toulmina i Norwooda R. Hansona, a potem Thomasa S. Kuhna i Paula K. Feyerabenda. W trakcie polemik zakwestionowano prawie wszystkie centralne tezy Popperowskiej metodologii nauki – i nawet jej obrońcy, a przede wszystkim Imre Lakatos, uznali, że musi ona zostać poddana gruntownym przeobrażeniom. A wtedy Popper przyjął postawę przedziwną. Przez całe życie nauczał innych, że istotą racjonalności jest krytycyzm, przede wszystkim w stosunku do własnych koncepcji. Racjonalny człowiek stara się sformułować śmiałą teorię, a gdy mu się to uda, próbuje następnie znaleźć fakty, które by dowiodły, że owa teoria jest fałszywa. Jeśli poszukiwania się powiodą, to ochoczo teorię odrzuca i stara się sformułować inną, jeszcze śmielszą. Lecz kiedy badania nad historią nauki wykazały, że najznakomitsi naukowcy wcale nie postępują – a wręcz nie mogą postępować – zgodnie z regułami jego metodologii, Popper nie tylko z własnych poglądów nie zrezygnował, ale z jednej strony zignorował prace Kuhna, a nawet Lakatosa, z drugiej zaś uparcie powtarzał, że jeśli podważa się jego koncepcje, to dlatego, iż ich nie zrozumiano. Jego uczniowie podjęli jednak rzucone przez Kuhna wyzwania – a wtedy cała szkoła zaczęła ewoluować w stronę, której Popper nie potrafił zaakceptować. Ostatecznie pod koniec życie nikogo nie potrafił uznać za kontynuatora, choćby krytycznego, własnych idei. Sam powoływał się na Logikę odkrycia naukowego tak, jak gdyby nic po tej książce ważnego w filozofii nauki się nie wydarzyło.

W późnym okresie życia poświęcił się pracom nad zbudowaniem systemu metafizyki. Kluczową rolę w tych jego rozważaniach odegrała koncepcja trzeciego świata, ogłoszona po raz pierwszy w 1968 r. w artykułach Epistemologia bez podmiotu poznającego i O teorii obiektywnego umysłu, które wraz z innymi tekstami z tego okresu złożyły się na tom Wiedza obiektywna (1972). Na tej koncepcji oparł teorię jaźni przedstawioną w napisanej wspólnie z Johnem Ecclesem książce The Self and Its Brain (Jaźń i jej mózg, 1977, wyd. popr. 1981).

Centralna dla metafizycznych rozważań Poppera jest koncepcja emergencji, czyli wyłaniania się z niższych poziomów bytu poziomów wyższych, podlegających prawidłowościom nieredukowalnym do praw rządzących poziomami niższymi (świat, jak pisał, jest światem otwartym). Najpierw ze świata pierwszego, czyli uniwersum rzeczy podległych prawom fizyki, wyłania się świat drugi, czyli ogół naszych świadomych i podświadomych procesów psychicznych. Choć procesy te przebiegają pod wpływem świata rzeczy, to jednak prawa nimi rządzące nie są redukowalne do praw fizyki, chemii, a nawet biologii. Procesy psychiczne stwarzają świat trzeci, czyli świat naszych wytworów, a przede wszystkim wiedzy zwerbalizowanej. Wiedza, choć zrazu pomyślana, odkąd zostaje ujęta w słowa zaczyna rządzić się własnymi prawami, które nie są już prawami myślenia (np. zdanie p wynika logicznie ze zdania q niezależnie od tego, czy tego chcemy lub czy o tym wiemy). Ten autonomiczny świat wpływa następnie na przebieg naszych procesów psychicznych (np. zdajemy sobie sprawę z tego, że zdanie p wynika logicznie ze zdania q), a wywołując te procesy, wpływa na poruszenia naszych ciał, w rezultacie zmieniając świat pierwszy. Właśnie te zmiany mają dowodzić obiektywnego istnienia trzeciego świata: za kryterium istnienia uznaje Popper bycie zwykłym, makroskopowym przedmiotem (takim jak kamień czy krzesło) lub tym wszystkim, co a takie przedmioty przyczynowo oddziałuje. Popper głosił też indeterminizm (choć przez całe życie nie cierpiał mechaniki kwantowej, zwłaszcza w jej kopenhaskiej interpretacji); uważał, że nawet mechanika klasyczna nie jest teorią deterministyczną.

Anglojęzycznemu wydaniu Logiki odkrycia naukowego miały towarzyszyć obszerne komentarze (The Postscript), choroba oczu udaremniła jednak Popperowi te plany. Zachowane teksty, uzupełnione o prace nowsze, ukazały się, pod redakcją W. W. Bartleya III, w trzech tomach w latach 1982–1983 jako Wszechświat otwarty: argument na rzecz indeterminizmu, Quantum Theory and the Schism in Physics (Teoria kwantów i schizma w fizyce) oraz Realism and the Aim of Science (Realizm i cel nauki). Jego ostatnia wydana za życia książka, Świat skłonności (1990), ma – o ironio! – charakter zdecydowanie pseudonaukowy.

Sir Karl R. Popper zmarł w 1994 r.

1. Teorie a zdania bazowe

Popper twierdził, że decydujący wpływ na kształtowanie się jego poglądów epistemologicznych wywarł Kant (a także refleksja nad różnicą między "obiektywistycznym" charakterem dzieł Bacha a "subiektywną" muzyką Beethovena). Od królewieckiego filozofa przejął w każdym razie przekonanie, że wiedzy naukowej nie można zbudować w oparciu o same wyniki doświadczeń. Podczas wykładów wydawał czasem studentom polecenie: "obserwujcie i notujcie wyniki swoich obserwacji". Zwykle wywoływało ono zamęt i pytanie: "ale co mamy obserwować?". Morał brzmiał: "my nie mamy obserwacji, my obserwacji dokonujemy". Żeby obserwować trzeba wiedzieć, co i jak obserwować, a przede wszystkim, w jaki sposób opisać to, co obserwowane. Próba opisania po prostu tego, co w danej chwili postrzegamy, wiodłaby do tekstu straszliwie długiego, a poznawczo w wielkiej mierze bezużytecznego (w pierwszej ławce sali wykładowej siedzi dziewczyna w czerwonym sweterku i o jasnych włosach, dziwnie się uśmiecha, guziki jej swetra są owalne, mają po dwie dziurki, na przegubie dłoni nosi zegarek w pozłacanej chyba kopercie, wskazówki są czarne, w dłoni trzyma niebieski długopis, którym robi notatki w zeszycie w kratkę itd. itd. itd.). W każdym opisie naszych doznań występują terminy ogólne, czerpiące swe znaczenia z teorii, do których należą, choć są to często teorie bardzo elementarne, a przywykliśmy do nich tak bardzo, że w ogóle nie zdajemy sobie sprawy, w jak wielkiej mierze warunkują one nasze doznania (tymczasem aby w układzie plam barwnych rozpoznać dziewczynę, długopis, zegarek itp. należy już mieć pewną wiedzę o świecie).

Zanim zaczniemy robić doświadczenia, twierdził Kant, musimy posiadać system pojęciowy. Sytuacja problemowa, w jakiej znalazł się Popper, była jednak odmienna od tej z czasów Kanta i Whewella. Tamci mieli prawo wierzyć, że mechanika klasyczna (a przede wszystkim leżąca u jej podstaw geometria Euklidesa) jest, przynajmniej w ogólnych zarysach, teorią niepodważalnie prawdziwą, w ramach wrodzonych nam apriorycznych struktur opisującą świat zjawisk takim, jakim jest. Ogromne sukcesy poznawcze mechaniki Kant mógł uznać za oznakę tego, iż podstawowe idee, na których jest ona oparta, mają charakter konieczny i jako takie stanowią niewzruszony fundament wszelkiej wiedzy godnej tego miana. Rewolucje relatywistyczna i kwantowa w fizyce rozbiły tego typu przekonania w pył. W szczególnej teorii względności czas i przestrzeń zostały powiązane w nierozłączną całość, a własności czasoprzestrzeni stały się zależne od wzajemnego ruchu układów odniesienia. W ogólnej teorii względności do opisu świata użyto geometrii nieeuklidesowej, zaś własności metryczne czasoprzestrzeni zostały powiązane z rozkładem mas w świecie. W ten sposób systemy pojęciowe, w których miały w sposób konieczny odzwierciedlać się obie Kantowskie formy zmysłowości, zostały z fizyki usunięte. Wśród Kantowskich kategorii intelektu najważniejsze były pojęcia substancji i przyczynowości. Dla tych z kolei zabrakło miejsca w mechanice kwantowej, opisującej fakty za pomocą funkcji falowych i postulującej związek między zdarzeniami oparty na pewnego rodzaju statystyce. Okazało się, że ugruntowane w innych "ideach podstawowych" teorie znajdują udane zastosowania tam, gdzie mechanika klasyczna zawodziła, a nawet w dziedzinach, w których odnosiła ona sukcesy, dostarczają wyjaśnień i przewidywań dokładniejszych i "głębszych". Tak więc system pojęciowy z kart Krytyki czystego rozumu nie tylko nie jest konieczny, ale nawet nie jest najlepszy.

W wyniku tych historycznych doświadczeń większość naukowców i filozofów nauki przestała wierzyć, że w naszej wiedzy jest cokolwiek ostatecznego. A jednak, zdaniem Poppera, Kant miał rację, twierdząc, że ogólne idee teoretyczne muszą poprzedzać doświadczenie: bez nich ani prowadzenie doświadczeń, ani w ogóle uprawianie nauki, nie jest możliwe. A skoro nie są one wrodzone, zaś dzieje nauki wykazały, że podlegają wymianie, to pozostawało przyjąć, iż teorie są hipotetycznymi wytworami naszej wyobraźni. Wyobraźnia twórcza funkcjonuje w sposób nie podległy prawom logiki:

(…) nie istnieje nic takiego, jak logiczna metoda wpadania na nowe pomysły lub logiczna rekonstrukcja owego procesu. Stanowisko swe ująć mogę mówiąc, iż każde odkrycie kryje "element irracjonalny" albo "intuicję twórczą" w sensie Bergsona (1934, § 2).

W tej fazie dociekania naukowca nie różnią się od twórczej pracy artysty czy filozofa. Różnica między tymi dyscyplinami ujawnia się wtedy, gdy pytamy o powody akceptacji bądź odrzucenia danej koncepcji.

Jak wyżej powiedziałem, praca naukowca polega na formułowaniu i sprawdzaniu teorii.
Wydaje mi się, że stadium początkowe, akt powzięcia pomysłu czy wymyślenia teorii, ani nie wymaga analizy logicznej, ani się takiej analizie nie poddaje. Pytanie, jak się to dzieje, że ktoś wpada na nowy pomysł – czy będzie nim temat muzyczny, intryga dramatyczna, czy teoria naukowa – może być niezmiernie interesujące dla psychologii empirycznej, jest jednak bez znaczenia dla logicznej analizy wiedzy naukowej. Analiza logiczna nie zajmuje się bowiem pytaniami o fakty (Kantowskie quid facti?), ale wyłącznie pytaniami dotyczącymi prawomocności lub ważności (Kantowskie quid juris?). Stawia ona pytania następującego rodzaju. Czy twierdzenie jakieś można uzasadnić? Jeżeli tak, to w jaki sposób ? Czy jest ono sprawdzalne? Czy jest logicznie zależne od pewnych innych twierdzeń? Albo może stoi z nimi w sprzeczności? Ażeby twierdzenie jakieś można było poddać tego rodzaju badaniu logicznemu, musi być nam ono przedtem przedstawione. Ktoś musi je sformułować i przedłożyć do analizy.
Wprowadzę przeto wyraźne rozróżnienie pomiędzy procesem rodzenia się nowego pomysłu, a metodami i wynikami jego logicznej analizy. Jeśli chodzi o zadanie logiki wiedzy – w przeciwstawieniu do psychologii wiedzy – oprę się na założeniu, że polega ono jedynie na badaniu metod stosowanych w trakcie systematycznego sprawdzania, jakiemu poddać trzeba każdą nową koncepcję, jeżeli mamy ją poważnie wziąć pod uwagę (§ 2).

Procedury sprawdzania wiedzy zwanej "naukową" podlegają analizie logicznej – i to stanowi przewodni temat całej książki.

Pojęcia teorii używa Popper bez bliższych wyjaśnień. Istotne w każdym razie są dla niego dwie cechy teorii naukowych. Po pierwsze, zawierają one ogólne prawa, czyli zdania o postaci: "dla każdego punktu czasu i przestrzeni jest prawdą, że...". Po drugie, logicznie wynikają z nich zdania bazowe, które Popper zamiennie nazywa obserwacyjnymi.

Zdanie bazowe jest to egzystencjalne zdanie jednostkowe o postaci "w tym a tym miejscu i czasie jest (było, będzie) tak a tak". Nie opisuje ono, jak już powiedziano, domniemanych "czystych doznań zmysłowych", lecz wyniki – możliwych lub faktycznie przeprowadzonych – doświadczeń zinterpretowanych teoretycznie. Zdania bazowe dotyczą, co Popper specjalnie podkreśla, rzeczy zewnętrznych względem naszych umysłów, a nie doznań czy subiektywnych przeżyć (zdanie bazowe mówi np., że w tej chwili w pokoju stoi krzesło, a nie że ja doznaję pewnego układu barwnych plam, uczucia twardości, chłodu itp.). Popper wspomina niekiedy, do czego jeszcze wrócimy, o jakichś teoriach "mniejszego stopnia ogólności" służących do interpretacji doświadczeń, ale bliżej związanych z tym zagadnień nie wyjaśnia. W każdym razie zdanie bazowe wyraża zawsze coś więcej niż to, co jest "dane" naszym zmysłom. Na ile opis wykracza poza wrażenia? Rozważmy znany nam już przykład. Oto czterech ludzi obserwuje powtórzenie eksperymentu Boyle’a i opisuje jego wynik na cztery różne sposoby (pomińmy słówka np. "tu i teraz", którymi poprzedzić powinni swoje relacje):

– "w miarę jak dolewamy rtęci do otwartego ramienia szklanej rurki poziom rtęci w ramieniu zamkniętym podnosi się";
– "w miarę jak wzrasta różnica poziomów rtęci w obu ramionach rurki zmniejsza się objętość uwięzionej porcji powietrza";
– "w miarę wzrostu ciśnienia objętość powietrza maleje";
– "objętość powietrza maleje proporcjonalnie do wzrostu ciśnienia".

Które z tych zdań o rosnącym, rzec by można, stopniu uteoretyzowania, nazwiemy bazowym? Gdzie kończy się obserwacja a zaczyna interpretacja teoretyczna? Ale przecież i w pierwsze zdanie jest wbudowana interpretacja, umożliwiająca nam mówienie o "rtęci" i "szkle", a nie o "ciemnej, połyskliwej cieczy" i "czymś przezroczystym". Popper twierdzi, że nazywamy pewne jednostkowe zdania "bazowymi" na mocy decyzji. W pewnym momencie przyjmujemy, że wbudowane w opis założenia teoretyczne są wystarczająco bezpieczne i można zdanie bazowe uznać za opis tego, co jest (było, będzie) faktem.

Wiąże się to wszystko z pojęciem "wiedzy towarzyszącej" (background knowledge), które pojawia się w pracach Poppera po 1960 r. Składają się na nią teorie, które wyszły zwycięsko z szeregu surowych prób obalenia i w danym czasie – prowizorycznie – uznawane są za niepodważalne. Dziś np. nikt nie kwestionuje faktu, iż gaz zamknięty w (niewielkim) naczyniu wywiera to samo ciśnienie na wszystkie jego ścianki; odczytując wskazania barometru, zakłada się, że w "normalnych" warunkach słupek rtęci o wysokości ok. 76 cm wywiera ciśnienie 1 atmosfery itd. Oczywiście zawsze może się zdarzyć, iż wiedza towarzysząca okaże się fałszywa, a wtedy zawierające ją zdania bazowe będą musiały zostać przeformułowane w oparciu o inne, przyjęte na próbę, teorie.

Popper nie podał kryterium pozwalającego na wydzielenie z wiedzy jej części "towarzyszącej". Można podejrzewać, że jedynym kryterium, jakie dałoby się zastosować, jest odwołanie się do intuicji uczonych – a wtedy wyjaśnienie faktu, iż pewnej części wiedzy nie kwestionuje się i że, w konsekwencji, pewne jednostkowe zdania uznaje się za bazowe, stanowiłoby zadanie dla psychologii czy socjologii wiedzy. Taka interpretacja niszczyłaby jednak sam rdzeń Popperowskiej filozofii nauki. Inną możliwością jest scharakteryzowanie wiedzy towarzyszącej jako wiedzy – w sensie, który wyjaśniony zostanie za chwilę – dobrze potwierdzonej; takie kryterium miałoby jednak charakter indukcyjny, na co Popper z pewnością nie chciałby, jak się zaraz okaże, przystać.

2. Kryterium demarkacji

Dociekania wymyślającego nową teorię naukowca opisujemy używając określeń w rodzaju "intuicja", "natchnienie", "wyobraźnia twórcza". Nie istnieje intuicja swoiście naukowa, a żadna cecha naszych intuicji (np. towarzyszące natchnieniu uczucie oczywistości) nie gwarantuje prawomocności jej wytworów. Ale przecież istnieje różnica między mechaniką Newtona czy teorią względności a biblijną historią stworzenia czy wywodami Hegla – które też są wytworami wyobraźni twórczej. Jak je od siebie odróżnić ze względów poznawczych – oto centralny problem Popperowskiej filozofii nauki.

Problem znalezienia kryterium, pozwalającego na odróżnienie pomiędzy naukami empirycznymi z jednej strony, a matematyką i logiką, jak również systemami "metafizycznymi" z drugiej, nazywam problemem demarkacji (1934, § 4).

Przedmiotem oceny, z uwagi na to, co już powiedziano, jest gotowa teoria: jej pochodzenie, a więc czy np. została w jakiś sposób wywnioskowana z wiedzy zastanej, czy od początku do końca wymyślona "z niczego", a może jej twórca inspirował się jakimś systemem filozoficznym bądź religijnym, w żaden sposób o jej naukowym czy pseudonaukowym charakterze nie świadczy. Popper odrzuca również w Logice odkrycia naukowego przekonanie – i w tym momencie radykalnie zrywa ze zdroworozsądkowym pojmowaniem nauki – aby kryterium naukowości mogło mieć coś wspólnego z prawdziwością teorii, a nawet "prawdziwością w przybliżeniu" lub "prawdziwością z pewnym prawdopodobieństwem". A to dlatego, że po pierwsze, kryterium łączące naukowość z prawdziwością kazałoby odmówić np. mechanice Newtona miana teorii naukowej – skoro z punktu widzenia teorii względności okazała się teorią fałszywą. Po drugie, kryterium takie byłoby bezużyteczne, albowiem niczego o prawdziwości (choćby tylko prawdopodobnej) naszych teorii wiedzieć nie możemy.

Oczywiście prawdziwości teorii nie da się dowieść: żadne logiczne własności teorii empirycznych nie wykazują ich prawdziwości, nie dowodzą jej też wyniki doświadczeń, albowiem teorie są ogólne, mają nieskończony czasowo i przestrzennie zakres możliwych zastosowań. Popper argumentuje dalej, iż w roli kryterium demarkacji nie da się zastosować kryterium empirycznej sensowności rozwijanego przez filozofów Koła Wiedeńskiego. Tak z(dez)interpretowane brzmiałoby ono: teoria jest naukowa, jeśli na podstawie pozytywnych wyników doświadczeń można orzec, że jest prawdziwa z pewnym prawdopodobieństwem. (Należy zaznaczyć, że spory pomiędzy Popperem a empirystami logicznymi były w dużej mierze pozorne: on rozumiał neopozytywistyczne kryteria sensowności zdań jako kryteria demarkacji, oni uważali Popperowskie kryterium demarkacji za osobliwą odmianę kryterium empirycznej sensowności). Takie kryterium miałoby fatalne konsekwencje co najmniej dwojakiego rodzaju.

Wszystkie "dobre" teorie naukowe zawierają prawa ogólne, a zatem zdań bazowych Oi wynika z nich nieskończenie wiele. Oczywiście wniosków, jakie z teorii wyprowadzili ludzie, jest skończenie wiele i skończenie wiele jesteśmy w stanie porównać z wynikami doświadczeń. Na tej podstawie chcemy orzec, że T jest prawdziwa z pewnym prawdopodobieństwem (zob. II,@ powyżej). Prawdopodobieństwo to powinno wzrastać w miarę, jak rośnie liczba zweryfikowanych doświadczalnie konsekwencji T. Mowa jest zatem o prawdopodobieństwie T ze względu na O1, …, Ok. Twierdzenie Bayesa głosi, że prawdopodobieństwo x za względu na y, p(x/y), równa się p(y/x)p(x)/p(y). Podstawiamy za xT, a za yO1, ..., Ok. Ponieważ O1, ..., Ok wynikają z T, to p(O1, ..., Ok/T) = 1. Otrzymujemy więc, p(T/O1, ..., Ok) = p(T)/p(O1, ..., Ok), gdzie p(T) to prawdopodobieństwo początkowe T, czyli prawdopodobieństwo, jakie teoria miała przed poddaniem jej jakimkolwiek empirycznym sprawdzianom. Z punktu widzenia Popperowskiej filozofii nauki p(T) musi być równe zeru – T ma przecież orzekać o całym wszechświecie, nieskończenie wykraczać w swych konsekwencjach poza to, co należało do naszej wiedzy przed jej sformułowaniem. Poza tym, o czym była mowa w rozdziale poprzednim, możliwych teorii zgodnych z wiedzą zastaną jest nieskończenie wiele, tak jak nieskończenie wiele jest krzywych, jakie można przeprowadzić przez skończony zbiór punktów doświadczalnych. A skoro tak, to prawdopodobieństwo to będzie równe zeru zawsze, niezależnie od tego, ilu i jak mało prawdopodobnych zdarzeń użyto w celu jej potwierdzenia. (Intuicyjnie można to ująć następująco: sprawdzić możemy skończenie wiele konsekwencji obserwacyjnych teorii, niesprawdzonych pozostanie zawsze nieskończenie wiele, a stosunek dowolnie wielkiej liczby do nieskończoności jest równy zeru). Tak więc indukcyjna potwierdzalność w roli kryterium demarkacji prowadziłaby do wniosku, że wszystkie teorie naukowe są – jako niepotwierdzalne – nienaukowe. (Chyba że nadamy teorii niezerowe prawdopodobieństwo początkowe, co mogłoby jednak nastąpić wyłącznie w wyniku arbitralnej, nieuzasadnionej decyzji).

Kryterium takie miałoby też destruktywny wpływ na praktykę naukową. Starając się nadać swoim teoriom niezerowe prawdopodobieństwo początkowe, naukowcy odmawialiby formułowania teorii ogólnych, a im mniej wykraczałyby one poza znane fakty, tym lepiej (przypomnijmy, że Robert Boyle – prowadzący badania jeszcze przed Newtonem – chciał ograniczyć zadanie naukowca do sporządzania sprawozdań z wyników doświadczeń). Unikaliby ponadto formułowania teorii ścisłych: intuicyjnie rzecz biorąc, początkowe prawdopodobieństwo teorii dostarczającej przewidywań z dokładnością np. do siódmego miejsca po przecinku jest mniejsze niż teorii dostarczającej wartości przybliżonych np. do pierwszego miejsca, a najlepiej wypadają w tym współzawodnictwie teorie jedynie jakościowe. Tymczasem w Einsteinowskiej teorii względności uderzyły Poppera jej ogólność i ścisłość przewidywań.

A zatem logika ani nie pozwala nam teorii dowieść, ani nawet potwierdzić. Logika (dedukcyjna), twierdzi Popper, pozwala nam natomiast na doświadczalne obaleniefalsyfikację – teorii (Popper słów refutation i falsification używa zamiennie). Jeśli nasza teoria powiada np. "wszystkie łabędzie są białe", to wystarczy zaobserwować jednego czarnego łabędzia, aby logicznie dowieść, że teoria ta jest fałszywa. Falsyfikacja teorii przebiega zgodnie z prawem logiki zwanym modus tollens: ((pq) ˄ ~ q) → ~ p.

Z logicznego punktu widzenia wygląda to tak, że z teorii – w koniunkcji z odpowiednimi warunkami dodatkowymi – wynikają zdania bazowe, opisujące zdarzenia, które – w danych warunkach – powinny, zgodnie z teorią, zajść. A zatem z teorii wynika też, co – w danych warunkach – zdarzyć się nie powinno. Teoria, powiada Popper, ma charakter empiryczny, jeśli dzieli klasę możliwych zdań bazowych na dwie rozłączne i niepuste podklasy: podklasę zdań bazowych z nią zgodnych i podklasę zdań bazowych z nią sprzecznych. Klasa zdań bazowych sprzecznych z teorią to klasa potencjalnych falsyfikatorów teorii. Jeśli zaobserwujemy zdarzenie opisywane przez zdanie bazowe sprzeczne z teorią, to dowiedziemy tym samym jej fałszywości. Schemat doświadczalnej falsyfikacji wyglądałby następująco:

z T (i warunków początkowych) wynikają logicznie zdania bazowe O1, O2, ..., Ok, …
Oi (jak uznajemy na mocy wyników doświadczeń) jest fałszywe
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
T jest fałszywa

Choć nie możemy teorii potwierdzić doświadczalnie, to wystarczy jedna obserwacja, która skłoni nas do podjęcia decyzji, iż wynikające z teorii zdanie bazowe jest fałszywe, aby dowieść fałszywości teorii. (Gdyż z fałszywych przesłanek wynikają wnioski zarówno prawdziwe, jak i fałszywe, ale fałszywy wniosek nie może wynikać z przesłanek prawdziwych).

Kryterium demarkacji – odróżniające nauki przyrodnicze z jednej strony od matematyki, a od systemów "metafizycznych" z drugiej – brzmi: teoria jest naukowa, jeśli klasa jej potencjalnych falsyfikatorów nie jest pusta. Innymi słowy, teoria jest naukowa, jeśli może zostać sfalsyfikowana przez pewne zdania bazowe, przyjęte na podstawie wyników doświadczeń. A mówiąc potocznie: naukowa jest ta teoria, która czegoś zakazuje. Klasę potencjalnych falsyfikatorów nazywa Popper treścią empiryczną teorii i w związku z tym pisze: teoria jest naukowa wtedy i tylko wtedy, gdy posiada treść empiryczną.

3. Śmiałe teorie i surowe sprawdziany

Jeśli możemy czegoś z doświadczenia się uczyć, to możemy uczyć się jedynie na błędach. Na tyle bowiem pozwala nam logika (której statusu Popper nie próbuje wyjaśniać): możemy formułować hipotezy nadające sens naszym doświadczeniom, a następnie eliminować te, które okażą się z wynikami doświadczeń – za ich pomocą zinterpretowanych – niezgodne. A zatem im łatwiej eliminowalne – w im wyższym stopniu falsyfikowalne – są nasze hipotezy, tym lepiej.

Należy więc – i to jest pierwsza z podstawowych reguł metodologii Poppera – formułować hipotezy śmiałe, takie, które zakazują zachodzenia możliwie wielu zjawisk i które w związku z tym są w wysokim stopniu narażone na ryzyko falsyfikacji. W Logice odkrycia naukowego wymienia trzy warunki śmiałości, czyli wysokiego stopnia falsyfikowalności hipotez.

Warunek pierwszy to szeroki zakres zastosowań, czyli duży stopień ogólności. Im więcej zdań bazowych z danej hipotezy wynika, tym lepiej, tym więcej bowiem hipoteza ta zakazuje. Każdemu twierdzeniu, że w danych warunkach nastąpi to a to, odpowiada przecież twierdzenie zakazujące, aby w tych warunkach nastąpiło coś innego. Teoria T2 jest bardziej ogólna od teorii T1, jeśli z T2 wynikają wszystkie zdania bazowe wynikające z T1 i jeszcze jakieś zdania bazowe z T1 niewynikające. Szczególną rolę wzrost ogólności odgrywa wtedy, gdy zdania bazowe wynikające z nowo zaproponowanej teorii opisują zjawiska, które w świetle wcześniejszej wiedzy nie miały ze sobą nic wspólnego. Np. do zakresu zastosowań mechaniki klasycznej należały zjawiska ruchów planet, opisywane wcześniej przez teorię Keplera, zjawiska ruchów wahadeł, pocisków itp., stanowiące przedmiot teorii Galileusza, a ponadto cały szereg innych zjawisk, których żadna z tamtych teorii nie wyjaśniała i nie przewidywała. Obserwacje ruchów planet mogły obalić teorię Keplera, ale nie mogły jej obalić obserwacje ruchów pocisków; z teorią Galileusza było na odwrót. Natomiast mechanika Newtona mogła zostać obalona przez zdania bazowe zdające sprawę z obserwacji zarówno ruchów planet, jak i ruchów pocisków, a ponadto np. przez wyniki pomiarów prędkości rozchodzenia się dźwięku. To dostarczało racji, aby teorię Newtona – jeszcze przed poddaniem jej sprawdzianom doświadczalnym – ocenić jako potencjalnie wielki postęp w rozwoju wiedzy.

Stopień falsyfikowalności teorii wzrasta też wraz ze wzrostem jej ścisłości. Jeśli np. z teorii T1 wynika, że pewien mierzalny parametr będzie mieć wartość 10 ± 2, a z T2 wynika, że jego wartość wyniesie 10 ± 0,5, to otrzymana na podstawie pomiarów wartość 9 obali T2, nie obalając T1. Dlatego postęp poznawczy – rozpoznawalny jeszcze przed poddaniem teorii próbom doświadczalnego obalenia – stanowi zastąpienie jednej teorii przez drugą, ściślejszą.

Stopień falsyfikowalności teorii wzrasta też ze wzrostem jej prostoty. Pojęcie prostoty jest wysoce niejasne i nikomu nie udało się, jak dotąd, poddać go zadowalającej analizie logicznej, określić kryteria, na mocy których jedna teoria jest prostsza od drugiej. Popper próbuje wybrnąć z kłopotów, wiążąc stopień prostoty właśnie ze stopniem falsyfikowalności teorii. Idea jest mniej więcej taka. Dana teoria wymaga, aby falsyfikujące ją zdanie bazowe określało jednocześnie wartości n parametrów (było, jak pisze, koniunkcją n "względnie atomowych zdań bazowych") – i ta właśnie liczba określa stopień złożoności teorii. Im mniej parametrów trzeba jednocześnie ustalić, aby teorię sfalsyfikować, tym teoria prostsza. Popper pisze: prostota = szczupłość parametrów = wysokie nieprawdopodobieństwo początkowe = sprawdzalność (1934, § 43). Powstają jednak wątpliwości, czy tak pojęta prostota zwiększa falsyfikowalność teorii w sensie logicznym, czy tylko pragmatycznym. Popper sugeruje odpowiedź pierwszą, powołując się m.in. na twierdzenie teorii mnogości, że "zbiory o większym wymiarze są bogatsze w relacje sąsiedztwa", jednak jego wywody (§§ 38–46) nie prowadzą do jasnych rezultatów. Oczywistym jest natomiast, że im bardziej teoria jest złożona, tym większe są praktyczne możliwości stosowania – w obliczu "falsyfikujących" faktów – tych wybiegów konwencjonalistycznych, o których będzie mowa poniżej. Ale wyjaśnienie tej kwestii trzeba odłożyć na później.

Druga podstawowa reguła metodologii Poppera nakazuje: poddawaj wszystkie hipotezy surowym próbom falsyfikacji. Jeśli sformułowałeś jakąś hipotezę H lub jeśli uczynił to ktoś inny, to uparcie szukaj faktów doświadczalnych, które skłoniłyby cię do przyjęcia zdania bazowego sprzecznego z tym, co z H logicznie wynika.

Pojawia się w tym miejscu pojęcie surowego sprawdzianu teorii. Podstawowe intuicje pochodziły z doświadczenia Einsteinowskiej rewolucji w fizyce. Oto szczególna, a potem ogólna teoria względności, dostarczyły przewidywań szokujących, zupełnie w świetle wcześniejszej wiedzy niewyobrażalnych. Takie właśnie "niezwykłe", "nieoczekiwane" przewidywania pełnią szczególną rolę w procesie doświadczalnego sprawdzania teorii (pamiętajmy, że "doświadczalne sprawdzanie" teorii polega zawsze, zdaniem Poppera, na próbie jej sfalsyfikowania).

Spróbujmy przyjrzeć się dokładniej, o co Popperowi chodzi. Wyjściowe intuicje są dość jasne. Niezależnie od psychologicznych modeli procesu, w wyniku którego dochodzi do sformułowania teorii, jest jasne, że gra w nim jakąś rolę wiedza zastana: badacz stara się, aby teoria zgodna była z faktami już znanymi (choć w świetle zaproponowanej teorii fakty te mogą nabrać nowego sensu) i z wcześniejszymi teoriami (w tym przynajmniej zakresie, w którym odnosiły one poznawcze sukcesy). Sprawdzianem wartości nowej teorii nie może być więc zgodność wynikających z niej zdań bazowych ze znanymi wcześniej zjawiskami; powinny z niej wynikać zdania bazowe opisujące zjawiska nowego rodzaju, które znalazły się w zakresie jej zastosowań w sposób przez twórcę niezamierzony. Wyjaśnię to na przykładzie. W okresie pracy nad zbudowaniem systemu mechaniki Newton wiedział, jak poruszają się pociski armatnie, wahadła czy planety. Z gotowej już teorii wynikały m.in. równania, które miały (przy zamierzonej interpretacji) opisywać tory pocisków armatnich. Można teraz było bez końca strzelać z armat w nadziei zaobserwowania przypadku, w którym pocisk zachowa się inaczej niż zgodnie z mechaniką klasyczną zachować się powinien. Czujemy jednak, że próby obalenia tej teorii powinny przebiegać inaczej. Oto wynikały z niej np. równania opisujące rozchodzenie się dźwięku w powietrzu, co było zjawiskiem nowym o tyle, iż wcześniej nie obejmował go żaden system mechaniki – a zatem doświadczenia akustyczne mogły stanowić sprawdzian surowy. Z teorii Newtona wynikało też, że podane przez Galileusza prawa rządzące ruchem pocisków są tylko przybliżone (gdyż przyspieszenie wzrasta, choć w bardzo niewielkim stopniu, w miarę jak pocisk zbliża się do Ziemi, podczas gdy Galileusz zakładał, iż jest ono stałe) i podobnie przybliżone są prawa Keplera (gdyż wzajemne oddziaływania grawitacyjne planet sprawiają, że ich tory nie są dokładnie eliptyczne). I jeśli mamy tamte od dawna znane zjawiska wykorzystywać w roli sprawdzianów nowej teorii, to właśnie poddając konfrontacji z wynikami obserwacji wprowadzone przez mechanikę Newtona poprawki. Sprawdzać należy to, co w przewidywaniach nowe w stosunku do wiedzy wcześniejszej, kierować próby obalenia tam, gdzie nastąpił przyrost treści empirycznej teorii w stosunku do teorii wcześniejszych.

Popper próbował później część swoich idei sformalizować. Surowość sprawdzianu polegającego na obserwacji zdarzenia opisanego przez zdanie bazowe O równa się różnicy prawdopodobieństwa, jakie zajściu O nadaje koniunkcja sprawdzanej teorii T i wiedzy towarzyszącej B, i prawdopodobieństwa, jakie zajściu O nadaje sama B:

p(O/T ˄ B) – p(O/B).

Trudno ten wzór uznać za udany, z wyjątkiem nielicznych sytuacji, gdy wynikające z T i B przewidywania określają właśnie prawdopodobieństwo zajścia O (Popper takimi przykładami swój wzór ilustruje). Gdy mamy do czynienia z przewidywaniami jednoznacznymi (choć obarczonymi błędami), surowość testu albo równa się jedności (jeśli O wynika z T i B, a zakazane jest przez B), albo zeru (jeśli O wynika zarówno z T i B, jak i z B). Jeśli O wynika z B, to nie jest w ogóle potencjalnym falsyfikatorem T: przyjęcie nie-O obala B, co dowodzi fałszywości koniunkcji T i B niezależnie od wartości logicznej T. Surowość zaś wszystkich potencjalnych falsyfikatorów będzie, dla teorii niestatystycznych, równa 1. Ale choć próba uściślenia pojęcia surowości sprawdzianu nie powiodła się, to chyba kryją się za nim jakieś trafne intuicje.

Jeśli (surowe) próby obalenia teorii T nie powiodą się – jeśli dostarczone przez nią przewidywania (niezwykłych) zjawisk okażą się trafne – to na tej podstawie niczego na temat (prawdopodobnej) prawdziwości T wnosić nie możemy. I to niezależnie od liczby i surowości sprawdzianów, przez które T pomyślnie przeszła. Popper nazywa taką teorię "potwierdzoną", co oznacza tylko tyle, że należy się nią dalej posługiwać – czyli poddawać kolejnym surowym próbom obalenia. Możemy traktować to jako kolejną, trzecią już, regułę metodologiczną: kontynuuj próby sfalsyfikowania teorii niezależnie od liczby i wagi jej dotychczasowych sukcesów. (Reguła ta wydaje się przeczyć poglądowi Poincarégo, że naukowcy dobrze potwierdzone prawa podnoszą do rangi zasad i od tej chwili ich nie kwestionują. Należy jednak zauważyć, że tezy autora Nauki i hipotezy mają charakter opisowy, natomiast autor Logiki odkrycia naukowego swoje reguły formułuje jako normy postępowania badawczego. Nie można zatem mówić o sprzeczności ich poglądów; pozostaje raczej stwierdzić, że naukowcy w relacjach. Poincarégo nie przestrzegają norm ustanowionych przez Poppera. Ta negatywna ocena musiałaby ulec złagodzeniu po tym, jak Popper pod koniec lat pięćdziesiątych wprowadził pojęcie wiedzy towarzyszącej i stwierdził, że po długim okresie nieudanych prób obalenia naukowcy, w wyniku metodologicznej decyzji, uznają pewne twierdzenia za – tymczasowo – niekwestionowaną podstawę dalszych badań).

Czasem zdarza się, że teoria sprawdzianu nie przechodzi i zostaje przez wyniki doświadczeń obalona. Wtedy obowiązuje czwarta reguła metodologiczna: teorię obaloną należy odrzucić.

Zacytujmy fragment Logiki odkrycia naukowego podsumowujący dotychczasowe rozważania:

Zgodnie z poglądem, który tu przedstawię, metoda krytycznego sprawdzania teorii i dokonywania pomiędzy nimi wyboru, zgodnego z wynikami testów, (…) ma charakter dedukcyjny. Z teorii tej dedukuje się pewne zdania jednostkowe – które nazwać możemy "przewidywaniami" – za pomocą innych, uprzednio przyjętych zdań; przede wszystkim przewidywania, które są łatwe do sprawdzenia lub zastosowania. (…) Następnie podejmujemy decyzję co do tych (i innych) wydedukowanych zdań, porównując je z wynikami zastosowań praktycznych oraz eksperymentów. Jeżeli decyzja jest pozytywna, czyli jeśli jednostkowe wnioski okazały się możliwe do przyjęcia, czyli zostały zweryfikowane, wówczas teoria czasowo przetrwała test: nie ma powodu, by ją odrzucić. Ale jeżeli decyzja jest negatywna, czyli innymi słowy, gdy wnioski zostały sfalsyfikowane, falsyfikacja wniosków falsyfikuje również teorię, z której zostały one logicznie wywiedzione.
Zauważmy, iż decyzja pozytywna dostarcza teorii poparcia jedynie czasowego, ponieważ każda późniejsza decyzja negatywna może ją obalić. Dopóki teoria wychodzi zwycięsko z drobiazgowych i surowych testów i dopóki – za sprawą postępu nauki – inna teoria nie zajmie jej miejsca, możemy powiedzieć, że "okazała hart", lub że została "potwierdzona" (corroborated) przez dotychczasowe doświadczenie (1934, § 3).

Przez "została potwierdzona", co trzeba podkreślić, rozumie Popper tyle, że jak dotąd nie mamy powodu, by teorię, na podstawie wyników doświadczeń, odrzucić.

Imre Lakatos (zob. poniżej) zarzucał Popperowi, że nie ten odróżniał obalenialogicznego dowodu fałszywości – od odrzucenia teorii, czyli psychologicznej decyzji, aby się jej pozbyć. Popper odpowiedział, iż faktycznie to odróżnienie zostało w jego pracach przeprowadzone. Rzeczywiście w Logice jest sporo zamętu w tej kwestii, niemniej jednak wiele nieporozumień powstałych wokół dyskutowanej teraz metodologii bierze się właśnie z mylenia tych dwóch rzeczy i trzeba tego pomieszania unikać, nawet jeśli sam Popper się go nie ustrzegł. Wróćmy do programowej uwagi z samego początku książki: zadanie logiki wiedzy polega "na badaniu metod stosowanych w trakcie systematycznego sprawdzania, jakiemu poddać trzeba każdą nową koncepcję, jeżeli mamy ją poważnie wziąć pod uwagę" (§ 2). Podobnie jak Carnap, Popper określił tam swe dociekania mianem "racjonalnej rekonstrukcji" tego, co się robi uprawiając naukę. Jest to obraz nie nauki takiej, jaką ona faktycznie jest, ale takiej, jaką byłaby gdyby uczeni nie popełniali błędów i nie mieli wad mogących zaburzyć procesy poznawcze.

Powstaje jednak pytanie: co właściwie pragniemy zrekonstruować? Jeżeli rekonstruować mielibyśmy procesy, zachodzące w trakcie rozbudzania i słabnięcia inspiracji, wówczas nie zgodziłbym się na przyjęcie takiej rekonstrukcji jako zadania logiki wiedzy. Procesami tego typu zajmuje się psychologia empiryczna, lecz chyba nie logika. Inaczej rzeczy się mają, gdy pragniemy dokonać racjonalnej rekonstrukcji późniejszych testów, które pozwolą odkryć odkrywczość inspiracji lub dowiedzieć się, iż stanowi ona wiedzę. W tej mierze, w jakiej naukowiec krytycznie osądza, modyfikuje czy odrzuca własną inspirację, wolno nam traktować podjętą tu analizę metodologiczną jako pewnego rodzaju "racjonalną rekonstrukcję" odpowiednich procesów myślowych. Jednakże procesy te nie są w ramach rekonstrukcji opisywane w taki sposób, w jaki naprawdę zachodzą: przynieść może ona jedynie logiczny szkielet procedury sprawdzania. Jest to jednak chyba wszystko, o co chodzić może tym, którzy mówią o "racjonalnej rekonstrukcji" dróg uzyskiwania wiedzy (1934, § 2).

Nawet jeśli wykluczymy kontekst odkrycia, to również procesy akceptacji czy odrzucenia teorii nie przebiegają faktycznie dokładnie tak, jakby zgodnie z Popperowskimi normami miały przebiegać. W szczególności fakt, że teoria została doświadczalnie obalona, sam przez się nie wystarcza, aby naukowcy ją odrzucili. Trywialnym powodem obstawania przy obalonej teorii może być niezrozumienie dowodu jej fałszywości. Czasem osobiste ambicje zaburzają ocenę sytuacji. Można też obstawać przy teorii dlatego, iż potężne instytucje polityczne, ekonomiczne czy religijne za pewne poglądy nagradzają, a za inne karzą (z tego powodu jezuiccy misjonarze jeszcze w XVIII w. nauczali w Chinach, że Ziemia tkwi nieruchomo się w środku wszechświata, zaś biolodzy radzieccy obstawali w czasach stalinowskich przy teorii stadialnego rozwoju roślin Trofima Łysenki). Można też obstawać przy teorii dlatego, że mimo niepowodzeń w jednych dziedzinach odnosi ona sukcesy w innych, co zdaje się przechylać szalę na jej korzyść. Ten ostatni powód, intuicyjnie rozsądny, wprowadza nasze rozważania na zupełnie inny poziom.

4. Reguły antykonwencjonalistyczne

Teorie naukowe – w odróżnieniu od metafizycznych – mają, co stanowi centralne przesłanie Popperowskiej filozofii i metodologii nauki, być doświadczalnie obalalne. Ale przecież Duhem i Poincaré wykazali, że o żadnym obaleniu teorii przez wyniki doświadczeń nie może być mowy. Popper argumenty te nie tylko znał, ale – jako argumenty o charakterze logicznym – akceptował! W Logice odkrycia naukowego wymienił cztery typy wybiegów konwencjonalistycznych, którymi można się posłużyć w celu ratowania teorii przed niekorzystnym werdyktem doświadczenia.

Po pierwsze, można uzupełniać zagrożone obaleniem teorie o rozmaite hipotezy dodatkowe. Gdy np. odkryto, że planeta Uran nie porusza się dokładnie tak, jak zgodnie z mechaniką klasyczną powinna poruszać się, zareagowano na to nie odrzuceniem mechaniki, ale uzupełnieniem wiedzy zastanej o hipotezę istnienia jeszcze jednej, nieznanej planety – po czym dostrzeżono ją na niebie!

Po drugie, możemy zmieniać definicje ostensywne. Oto np. naszą teorią jest Keplerowska teoria ruchów planetarnych, zaś na niebie odkrywamy obiekt, który wprawdzie obiega Słońce, lecz najwyraźniej nie po elipsie. Możemy w tej sytuacji trwać przy teorii Keplera w niezmienionej postaci, o ile tylko nie zaliczymy nowego obiektu do kategorii planet. Podobnie wynik obserwacji białego ptaka, wyglądającego poza tym na kruka, nie przeczyłby zdaniu "wszystkie kruki są czarne", gdybyśmy owego ptaka nie nazwali krukiem.

Po trzecie, możemy wątpić w prawdziwość zdań bazowych zdających sprawę z wyników doświadczeń. Choć np. dysponujemy dziś tysiącami relacji o zjawiskach paranormalnych, to większość naukowców uważa, że są to wytwory złudzeń lub zwykłe oszustwa. Podobnie o każdym wyniku doświadczeń można twierdzić, że jest wynikiem błędów obserwacyjnych, wpływu jakichś niekontrolowanych czynników, osobliwego zbiegu okoliczności, nie mówiąc już o przypadkach zwykłego niechlujstwa, nieznajomości tajników działania aparatury czy o motywowanych dążeniem do sławy kłamstwach. Każde zdanie bazowe jest wynikiem teoretycznej interpretacji naszych doznań zmysłowych, a zatem żadne z nich nie stanowi niezawodnej podstawy, na której można wznieść gmach naszej wiedzy. Była powyżej mowa o tym, iż akceptujemy zdania bazowe nie tylko dlatego, że zgadzają się z tym, co widać i słychać, ale też dlatego, iż akceptujemy, na mocy metodologicznej decyzji, założenia teoretyczne, jakimi posłużyliśmy się zdania te formułując. Część z tych założeń może okazać się fałszywa, a wtedy wyniki doświadczeń trzeba przeinterpretować i te, które zdawały się przeczyć teorii, mogą zacząć się z nią zgadzać (i na odwrót).

Po czwarte, możemy oskarżać nie teorię, lecz teoretyków. Wkrótce po udanym wyjaśnieniu ruchów Urana odkryto, że również Merkury porusza się trochę inaczej niż to z mechaniki klasycznej wynikało. Ale tym razem wszelkie próby wyjaśnienia tego faktu w ramach mechaniki (hipotezy istnienia planety Wulkan, nierównomierności rozkładu masy Słońca i inne) zawiodły. Nadal jednak zamiast odrzucać mechanikę klasyczną można było twierdzić, że to naukowcy są za mało pomysłowi na to, aby jakoś tę teorię z kłopotliwymi wynikami obserwacji uzgodnić.

Tak, przyznaje Popper, żaden system teoretyczny, na mocy swej formy logicznej, nie jest obalalny. Okazuje się zatem, że – wbrew temu, co sam Popper pisał parę dziesiątków stron wcześniej – żadna teoria empiryczna jako taka nie dzieli klasy możliwych zdań bazowych na dwie niepuste i rozłączne podklasy, z których jedna składa się z jej potencjalnych falsyfikatorów. A jednak, twierdzi Popper, możemy się uczyć jedynie na błędach. Jeśli więc nasze teorie same przez się nie są obalalne, to należy je takimi uczynić, podejmując odpowiednie decyzje metodologiczne. Należy przyjąć reguły postępowania badawczego zakazujące stosowania wybiegów konwencjonalistycznych lub przynajmniej możliwości ich stosowania ograniczające – a w rezultacie nakazujące nam "obalone" (ale tylko w cudzysłowie) teorie odrzucać.

Warto przy okazji zwrócić uwagę na to, do jak osobliwych chwytów erystycznych Popper ucieka się w swojej pierwszej książce. Najpierw usiłuje zdyskredytować idee indukcyjnej potwierdzalności teorii – głoszone przez trudnych do zidentyfikowania oponentów – wskazując na fakt, że przypisanie ogólnej teorii niezerowego prawdopodobieństwa jest możliwe tylko po podjęciu pewnych arbitralnych decyzji, podczas gdy zwykła logika pozwala nam teorię doświadczalnie obalić. Dopiero dalej przyznaje, iż do obalenia sama logika i wyniki doświadczeń nie wystarczą i że teoria staje się falsyfikowalna jedynie za sprawą pewnych – czyż nie arbitralnych? – decyzji metodologicznych. A możliwości ratowania logiki indukcyjnej za pomocą podobnych decyzji Popper już nie rozważa, sądząc najwyraźniej, że wcześniej zdyskredytował ją raz na zawsze.

Większość tekstu Logiki odkrycia naukowego i szereg późniejszych prac jej autora dotyczy owych dodatkowych reguł metodologicznych, które mają uczynić nasze teorie falsyfikowalnymi. Ich lista jest, twierdzi Popper, otwarta. Różne są rodzaje teorii i rodzaje doświadczeń, a tylko od naszej pomysłowości zależy, jak wiele typów wybiegów konwencjonalistycznych będziemy umieli wynaleźć i stosować. Reguła ogólna głosi, że każdemu rodzajowi wybiegów konwencjonalistycznych należy przeciwstawić regułę antykonwencjonalistyczną, z której wynikać będzie nakaz, aby w pewnych sytuacjach teorię uznawać za obaloną – i odrzucać. Przytoczmy dla przykładu reguły, które Popper przeciwstawia wspomnianym czterem typom wybiegów konwencjonalistycznych.

Niewiele ma do powiedzenia na temat wybiegów trzeciego i czwartego rodzaju. Jeśli chodzi o te ostatnie, to po prostu zabrania oskarżania teoretyków o brak pomysłowości i twierdzenia, że poszukiwane związki logiczne zostaną odkryte w przyszłości. Podobnie odnosi się do kwestii poprawności wyników doświadczeń: o ile doświadczenia są powtarzalne, uczeni zgadzają się co do ich rezultatów i brak jest wiarygodnych kontrprzykładów, to należy opisujące je zdania bazowe akceptować. Cisnących się w tym miejscu na usta wątpliwości Popper nie próbuje wyjaśnić.

Szczególne kłopoty sprawiają falsyfikacjoniście teorie probabilistyczne. Jeśli np. z T wynika, że częstość wystąpienia cechy A w populacji pewnego gatunku roślin wynosi 20%, a przebadawszy 1000 przypadków stwierdzamy wystąpienie A u 50 organizmów, to sprzeczności logicznej tu nie ma. Jeśli nie stwierdzimy błędu w mechanizmie doboru organizmów poddanych badaniu, to z T i zdań bazowych opisujących wspomniane wyniki doświadczeń wynika tylko, że mieliśmy do czynienia z mało prawdopodobnym zbiegiem okoliczności. (Kłopoty te nabierają szczególnego znaczenia w obliczu faktu, że takich właśnie statystycznych wyjaśnień i przewidywań dostarcza panująca dziś prawie niepodzielnie w fizyce mikroświata mechanika kwantowa. Generalnie rzecz biorąc, Popper miał do mechaniki kwantowej, a zwłaszcza do jej kopenhaskiej – statystycznej – interpretacji, stosunek wysoce krytyczny; jednak argumenty, jakie w tej kwestii formułował, były dyletanckie). Jeśli o sprawdzanie teorii probabilistycznych chodzi, to prosta rada Poppera jest taka, aby nie dowierzać zbyt nieprawdopodobnym zbiegom okoliczności.

O wiele więcej Popper ma do powiedzenia na temat wybiegów drugiego rodzaju. Uprawiając naukę, posługujemy się jednocześnie teoriami o różnym stopniu ogólności. Część z naszych pojęć występuje tylko w teoriach najogólniejszych, część również w mniej ogólnych. Należy przyjąć regułę zabraniającą modyfikowania pojęć grupy drugiej. Jej sens nie jest jasny, być może rozumieć ją należy następująco. Popper twierdzi tu i ówdzie, że właśnie teoriami mniej ogólnymi posługujemy się, formułując zdania bazowe; modyfikując zatem należące do nich pojęcia, dopasowywalibyśmy wyniki obserwacji do teorii sprawdzanej – i tego omawiana reguła zdaje się zakazywać, zezwalając na, ograniczone przez jeszcze inne reguły, dopasowywanie teorii do obserwacji. To prowadzi nas do problemu dopuszczalności wybiegów konwencjonalistycznych pierwszego rodzaju.

Popper zezwala na uzupełnianie teorii o hipotezy dodatkowe – ale tylko pod warunkiem, że otrzymana w ten sposób teoria okaże się falsyfikowalna w wyższym stopniu niż teoria wyjściowa. Teoria T2 jest, jak powiedziano powyżej, falsyfikowalna w wyższym stopniu niż teoria T1, jeśli jest od niej ogólniejsza i/lub ściślejsza i/lub prostsza.

Popper przyjmuje w związku z tym konwencję terminologiczną, zgodnie z którą teorię zmodyfikowaną – np. przez dodanie hipotezy lub zmianę definicji pewnego pojęcia – należy nazywać nową teorią. Nie mówimy zatem, że teorię modyfikujemy, lecz że ją odrzucamy i zastępujemy inną. W ten sposób falsyfikacjonizm został ocalony w czystej postaci, ale bodaj nie tyle w wyniku wprowadzenia dodatkowych reguł metodologicznych, co przez dziwaczną umowę, aby to, co potocznie nazywa się modyfikacją teorii, nazwać odrzuceniem teorii starej i wymyśleniem nowej. Zabieg taki wygląda na próbę zmieniania rzeczywistości przez zmianę sposobu mówienia o niej, co więcej, Popper przy okazji utracił możliwość metodologicznej analizy najbardziej pospolitych w historycznym rozwoju nauki zjawisk. Owszem, można pewien fragment z dziejów fizyki opowiedzieć tak: "Z mechaniki Newtona, na którą składały się trzy prawa dynamiki i prawo grawitacji, wynikało, że wszystkie ciała znajdujące się w pobliżu powierzchni Ziemi dążą w kierunku jej środka. To śmiałe przewidywanie zostało obalone przez obserwacje skrawków papieru poruszających się w górę w kierunku potartego wełnianą tkaniną bursztynu. W obliczu tych falsyfikujących doświadczeń fizycy odrzucili mechanikę Newtona i wymyślili na to miejsce teorię nową, na którą składały się trzy prawa dynamiki, prawo grawitacji i prawo Coulomba". Jednak zdrowy rozsądek powiada, że niczego w tym przypadku nie odrzucono i że między obiema teoriami zachodził związek o wiele głębszy niż tylko "zewnętrzne podobieństwo" pewnych matematycznych wzorów, zaś prawa dynamiki i prawo grawitacji to w obu teoriach te same prawa. W ramach metodologii Poppera takie związki nie mogą być poddane racjonalnej rekonstrukcji. Wrócimy do tego w rozdziale VI, a teraz pora przyjrzeć się rewolucyjnym konsekwencjom, jakie dla filozofii nauki miały Popperowskie reguły antykonwencjonalistyczne.

5. Rozwój wiedzy jako warunek konieczny jej naukowości

Przedmiotem analiz empirystów logicznych były teorie izolowane, w takiej postaci, jaką miały w pewnym momencie. Również Popperowskie kryterium demarkacji w podanym powyżej sformułowaniu zdaje się odnosić do teorii rozważanych w ich "przekrojach czasowych": badamy najpierw czy teoria jest falsyfikowalna, następnie czy poddano ją surowym próbom obalenia, a wreszcie czy pomyślnie przez te próby przeszła. Pierwsza – wstępna – ocena ma charakter aprioryczny, druga i trzecia aposterioryczny. Ale po dodaniu antykonwencjonalistycznych reguł metodologicznych wstępnej oceny teorii dokonuje się już nie na podstawie samej analizy jej logicznych związków ze zbiorem możliwych zdań bazowych, lecz również na podstawie relacji teorii ocenianej do jej obalonych poprzedniczek i nieobalonych konkurentek. Jeśli wprowadzamy teorię T2 w miejsce obalonej teorii T1, to T2 uzyskać może pozytywną ocenę wstępną tylko wtedy, gdy jest od T1 ogólniejsza i/lub ściślejsza i/lub prostsza. Jeśli ktoś zaproponuje w miejsce T2 inną teorię T3, jeszcze bardziej ogólną i/lub ścisłą i/lub prostą od T2, wtedy T3 zostanie uznana za lepszą teorię od T2 i na nią powinien paść nasz wybór: T3 powinna zostać w pierwszym rzędzie poddana próbom doświadczalnej falsyfikacji. Oczywiście jeśli wyniki doświadczeń sfalsyfikują T3, nie falsyfikując jednak T2 (którą przed obaleniem ochroni np. mniejsza od T3 ścisłość), a nikt w międzyczasie nie zaproponuje innych konkurencyjnych teorii, to na placu boju jako najlepsza z teorii pozostanie T2 i ją powinniśmy teraz próbować obalić.

Warto dodać, że w artykule "Prawda, racjonalność i rozwój wiedzy naukowej" (1960) Popper wprowadził jeszcze jedno kryterium naukowości teorii: teoria zasługuje na pozytywną ocenę pod warunkiem, iż choć z niektórych prób doświadczalnego obalenia wyjdzie zwycięsko, zostanie przynajmniej parę razy potwierdzona.

Oceny dostarczane przez zmodyfikowane Popperowskie kryterium demarkacji stają się rozmyte: nie ma ostrej granicy pomiędzy teoriami naukowymi a nienaukowymi, ale są teorie naukowe bardzo dobre (falsyfikowalne w bardzo wysokim stopniu), dobre, takie sobie, kiepskie, a wreszcie zupełnie już na miano teorii naukowych niezasługujące. Przy tej okazji Popper rehabilituje metafizykę, którą tak brzydzili się filozofowie Koła Wiedeńskiego. Nie jest ona bezsensownym bełkotem; teorie metafizyczne mają sens, a nawet bywają w nauce użyteczne, dostarczając inspiracji do formułowania teorii falsyfikowalnych.

W ten sposób przedmiotem racjonalnej rekonstrukcji staje się nie tyle wiedza, co rozwój wiedzy. We wspomnianym przed chwilą artykule Popper pisał:

Twierdzę, że ciągły rozwój jest koniecznym warunkiem racjonalnego i empirycznego charakteru wiedzy naukowej; gdy zaś wiedza przestaje się rozwijać, charakter ten musi utracić. Nauka jest racjonalna i empiryczna za sprawą sposobu, w jaki naukowcy porównują zalety dostępnych teorii i wybierają lepszą z nich, lub sposobu (jeśli brakuje teorii zadowalającej), w jaki podają racje na rzecz odrzucenia wszystkich teorii dostępnych, sugerując w ten sposób niektóre z warunków, które musi spełnić teoria zadowalająca (1963, rozdz. 10, § 1).

Intuicje kryjące się za takim podejściem są dość oczywiste. Wyobraźmy sobie, że zwolennicy teorii Keplera na wieść o obserwacjach astronomicznych świadczących o tym, że Merkury nie porusza się dokładnie po elipsie, jak głosiła wyjściowa teoria TK, formułują TK+1 zawierającą twierdzenie "wszystkie planety poruszają się po elipsie z wyjątkiem Merkurego". Aczkolwiek TK+1 zgadzałaby się z faktami lepiej niż TK, to przecież czulibyśmy, że mamy do czynienia z procesem teoretycznej degeneracji, a zadowolenie się TK+1 nie stanowi objawu racjonalności. Podobnie byłoby w przypadku, gdyby w miejsce TK wprowadzono TK+2 z prawem "wszystkie planety poruszają się w przybliżeniu po elipsach". Postęp stanowiła natomiast teoria Newtona TN, która nie tylko wytłumaczyła odchylenia torów planet od eliptyczności, nie tracąc przy tym nic na ścisłości przewidywań, ale była też teorią ogólniejszą od teorii Keplera, łącząc zaś teorie Keplera i Galileusza, obraz świata uprościła. Oczywiście TK+1 i TK+2 byłyby falsyfikowalne w niższym stopniu niż TK, zaś TN była falsyfikowalna w stopniu wyższym. I dlatego, choć TK nie została przed 1687 r. (gdy Newton ogłosił Zasady matematycznej filozofii przyrody) sfalsyfikowana, to było racjonalne porzucić ją i zaakceptować w jej miejsce TN.

Znów jednak ścisłe wyrażenie tych chyba trafnych intuicji napotyka na trudności, z których choć Popper zdaje sobie sprawę, to próbuje je koniec końców bagatelizować. Pojęcie prostoty jest notorycznie niejasne, ma charakter raczej estetyczny niż logiczny (tak twierdzili zarówno Poincaré, jak i Schlick). Trudno też porównywać ścisłość teorii, jest ona bowiem – przynajmniej w przypadku nauk zmatematyzowanych, które w rozważaniach Poppera zajmują miejsce centralne – cechą nie teorii, ale jej konkretnych zastosowań: ścisłość wyjaśnień i przewidywań zależy nie od równań teorii, ale od dokładności, z jaką określimy warunki początkowe, ta zaś zależy od natury badanych zjawisk, od użytych przyrządów pomiarowych, od naszej cierpliwości itd.

Zasadnicze – ze względu na dalsze dzieje filozofii nauki – znaczenie miały trudności ze sformułowaniem kryterium wzrostu ogólności teorii. Skoro teorie naukowe są ogólne, to zdań bazowych wynika z nich nieskończenie wiele, a zatem możemy powiedzieć, że teoria T2 jest ogólniejsza od T1 tylko wtedy, gdy zbiór zdań bazowych wynikających z T1 jest podzbiorem właściwym zbioru zdań bazowych wynikających z T2. Jeśli oba nieskończone zbiory się przecinają, to porównanie stopnia ogólności przestaje być możliwe. Tymczasem z takimi właśnie przypadkami mamy do czynienia zawsze, gdy dochodzi do zastąpienia obalonej T1 przez T2. T2 nie może przecież zakazywać zajścia tych zdarzeń, których zajście obaliło T1; z T2 muszą wynikać opisujące te zdarzenia zdania bazowe, które będą sprzeczne z T1. Jeśli podstawowy mechanizm rozwoju wiedzy ma polegać na zastępowaniu obalonych teorii przez teorie od nich (między innymi) ogólniejsze, to faktu wzrostu ogólności nie będzie można w żadnym przypadku rozpoznać ani nawet nadać mu jakiegoś określonego sensu.

Liczne wybiegi konwencjonalistyczne mogą być stosowane, ze względu na specyfikę przedmiotu, w psychologii i socjologii. Popper poczynił na ten temat jedynie garść rozproszonych uwag, zasłynął natomiast odmawiając miana naukowości dwu wpływowym w tych dziedzinach teoriom: marksizmowi i psychoanalizie. O marksizmie twierdził, że w wersji pierwotnej był śmiałą teorią empiryczną, dostarczającą kapitalnych przewidywań, charakter ten jednak utracił gdy wbrew falsyfikującym wydarzeniom (zwycięstwo rewolucji socjalistycznej nie w krajach, jak przewidywał Marks, najwyżej rozwiniętych przemysłowo, lecz w zacofanej Rosji; zatrzymanie się procesu rozwarstwienia klasowego w krajach kapitalistycznych itp.) marksiści, zamiast swoją teorię odrzucić i szukać nowej, zaczęli jej bronić za pomocą rozmaitych wybiegów konwencjonalistycznych (np. Leninowska doktryna najsłabszego ogniwa z jednej, a imperializmu z drugiej strony). Natomiast psychoanaliza, zdaniem Poppera, była pozbawiona naukowego charakteru od samego początku: żadna z jej wersji niczego nie zakazywała, każde możliwe do pomyślenia ludzkie zachowanie można było, postulując takie czy inne podświadome mechanizmy, w jej ramach "wyjaśnić". Opinie takie sformułował Popper na podstawie wspomnianego zaangażowania w ruch socjalistyczny i praktyki, jaką odbywał pod kierunkiem Adlera. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że zwłaszcza negatywna ocena psychoanalizy, nigdy niepoparta logiczną analizą tej teorii, jest pochopna i związana, jak się wydaje, z odrzuceniem przez Poppera w roli kandydatów na zdania bazowe zdań warunkowych. Owszem, psychoanaliza wyjaśnić może zarówno fakt, że osobnik A jest skąpy, jak i fakt, że osobnik A skąpy nie jest, ale też wiąże powstawanie rozmaitych podświadomych mechanizmów z okolicznościami życia owego osobnika. Nie każdy typ charakteru może ukształtować się, zdaniem psychoanalityków, w danych okolicznościach. Jeśli okoliczności te opiszemy zdaniem O1, a zachowanie A zdaniem O2, to zdania o postaci "O1 i ~O2" będą przez psychoanalizę zakazane.

Cały ten zamęt bierze się stąd, że Popper nie chce w roli zdań bazowych – czyli potencjalnych falsyfikatorów – dopuścić implikacji. Tymczasem formuła (p ˄ q) → r jest równoważna formule p (q r). Jeśli więc z teorii T i warunków początkowych W wynika logicznie zdanie bazowe O, to z samej T wynika zdanie W → O, które jest, z uwagi na definicję implikacji, fałszywe wtedy i tylko wtedy, gdy zajdzie sytuacja opisana przez W, a nie zajdzie ta opisana przez O.

Lektura negatywnych uwag, jakie Popper poczynił pod adresem marksizmu i psychoanalizy, nasuwa pytanie o kluczowym znaczeniu: czy właściwym przedmiotem jego rozważań są logiczne własności teorii naukowych, czy też postawy badaczy, które badać może psychologia? Zaczęło się wszystko, w stylu przypominającym Koło Wiedeńskie, od logiki: teorie są naukowe, jeśli na mocy swej formy logicznej zakazują zachodzenia pewnych obserwowalnych zdarzeń. Potem okazało się, że teorie jako takie nie zakazują niczego lub że to, czego zakazują, samo przez się nie może pełnić roli potencjalnych falsyfikatorów. Logika i doświadczenie nie wystarczają, potrzebne są antykonwencjonalistyczne reguły metodologiczne, te zaś są przyjmowane lub odrzucane na mocy decyzji. Decyzje rozstrzygają również o akceptacji "falsyfikujących" zdań bazowych. Obok logiki, można by rzec, jest potrzebna jeszcze wola. Krytycyzm nie jest ani koniecznością logiczną, ani opisem faktów, jest pewnym systemem wartości, który można przyjąć lub odrzucić.

Jeszcze silniej psychologistyczną interpretację sugerują wypowiedzi Poppera w stylu, że próby obalenia teorii powinny być szczere, że naukowcy powinni być gotowi do podjęcia ryzyka itd. Tu i ówdzie zaś kryterium demarkacji jest wyrażane w postaci: teoria jest naukowa, jeśli jej zwolennicy z góry określą, w obliczu jakich to wyników doświadczeń uznaliby swoją teorię za obaloną. W artykule Nauka: domysły i refutacje (1957), Popper pisał:

Kryteria obalenia muszą być określone z góry: musimy dojść do porozumienia, które z obserwowalnych sytuacji, gdyby je faktycznie zaobserwowano, oznaczałyby, że teoria została obalona (1963, § 1, przyp. 3).

W obliczu takich stwierdzeń uprawianie nauki zaczyna przypominać grę hazardową: gramy umówiwszy się uprzednio, jaki rozkład kart czy rzutów kostką wygrywa, a jaki przegrywa (w jakich sytuacjach, których zajścia nie potrafimy przewidzieć, wolno nam stosować wybiegi ratujące teorię, a w jakich nie).

Wydaje mi się, że najtrafniejsza, mimo wszystkich niejasności i niekonsekwencji, jest interpretacja łącząca psychologizm i logikę. A mianowicie, metodologicznej ocenie w kategoriach racjonalności czy irracjonalności poddajemy ludzkie postawy, natomiast podstawą do ferowania tych ocen jest logiczna analiza wiedzy, którą ludzie ci przyjmują w charakterze przypuszczenia lub uznają za obaloną. Szczerość wysiłków, gotowość podjęcia ryzyka itd. rozpoznajemy po tym, że naukowcy:

1) przyjmują na próbę teorie, które są ogólniejsze i/lub ściślejsze i/lub prostsze niż ich obalone poprzedniczki i nieobalone konkurentki;
2) poddają te teorie surowym próbom obalenia;
3) teorie obalone (a raczej "obalone") odrzucają.

Słowa "przyjmują", "poddają", "odrzucają" określają postępowanie badaczy; "ogólność", "ścisłość", "surowy sprawdzian", "obalenie" to logiczne własności wiedzy zwerbalizowanej. Inna sprawa, że logiczna eksplikacja wyrażeń "T2 jest ogólniejsza (ściślejsza, prostsza) od T1", "sprawdzian O jest dla T sprawdzianem surowym", "O obala T" nie powiodła się, lub co najwyżej dokonana została w nader ograniczonym zakresie.

Tak pojmowana nauka jest przedsięwzięciem, które nigdy się nie kończy. Nie możemy wykazać prawdziwości teorii, natomiast co jakiś czas udaje nam się na podstawie wyników doświadczeń, planowanych zgodnie z wymyśloną wcześniej teorią, wykazać, iż ta właśnie teoria jest fałszywa. To zmusza nas do wymyślenia teorii nowej, po czym następują kolejne próby falsyfikacji i tak bez końca. Na ostatnich stronach Logiki odkrycia naukowego znajdujemy stwierdzenie:

Nauka nie stanowi systemu pewnych czy dobrze ustalonych zdań, nie stanowi też systemu nieprzerwanie zmierzającego ku stanowi ostatecznemu. Nauka nie jest wiedzą (episteme); nigdy nie może rościć pretensji do osiągnięcia prawdy lub nawet takiego jej substytutu, jakim jest prawdopodobieństwo.
Nauka jest jednak czymś więcej, niż (…) tylko użytecznym narzędziem. Chociaż nie może osiągnąć ani prawdy, ani prawdopodobieństwa, dążenie do wiedzy i poszukiwanie prawdy pozostają ciągle najważniejszymi pobudkami odkrycia naukowego.
Nie wiemy: możemy się tylko domyślać. A domysły nasze kierowane są nienaukową, metafizyczną wiarą w prawa, w prawidłowości, które możemy odsłonić – odkryć. Za Baconem naukę nam współczesną opiszemy jako "metodę ludzką, jaką zwykle stosujemy w odniesieniu do przyrody", a na którą składają się "lekkomyślne i przedwczesne antycypacje" oraz "przesądy".
Jednakże nasze pełne wyobraźni i odwagi domysły czy "antycypacje" poddawane są starannym i trzeźwo kontrolowanym, systematycznym testom. Żadnej z wysuniętych przez siebie "antycypacji" nie podtrzymujemy dogmatycznie. Przyjęta przez nas metoda badawcza nie polega na ich obronie po to, by dowieść, iż mieliśmy rację. Wprost przeciwnie, staramy się je obalić. Posługując się wszelkim orężem z naszego logicznego, matematycznego i technicznego arsenału, staramy się dowieść fałszywości własnych antycypacji po to, aby w ich miejsce sformułować nowe antycypacje nieuzasadnione i nieuzasadnialne, nowe "lekkomyślne i przedwczesne" przesądy (…).
Postęp naukowy nie bierze się z faktu, iż w miarę upływu czasu gromadzimy coraz to więcej doświadczeń percepcyjnych. Nie bierze się również z faktu, iż robimy coraz lepszy użytek ze zmysłów. Z niezinterpretowanych doznań zmysłowych nie wydestylujemy nauki, choćbyśmy je zbierali i porządkowali z największą pracowitością. Śmiałe idee, nieuzasadnione antycypacje i spekulacja myślowa, to jedyne środki interpretacji natury: nasz jedyny organon, jedyne narzędzie ujmowania przyrody. Musimy zaryzykować i zastosować je, by zdobyć nagrodę. Ci spośród nas, którzy nie są skłonni do wystawiania swych idei na ryzyko odrzucenia, nie biorą udziału w grze naukowej (1934, § 85).

6. O zbliżaniu się nauki do prawdy

Logika odkrycia naukowego jest książką obfitującą w niejasności. Późniejsze teksty żadnej z ważniejszych wątpliwości nie usunęły. Popper wprowadził natomiast do swoich poglądów jedną ważną zmianę, którą trzeba na zakończenie omówić.

Powyżej określiłem konstruktywizm (lub konwencjonalizm w sensie filozoficznym) jako doktrynę, zgodnie z którą pewne ważne składniki wiedzy są wytworami naszej wyobraźni twórczej o niekoniecznym charakterze; można je traktować jako zamaskowane definicje, które akceptuje się lub odrzuca jako wspólnotową konwencję. W tym sensie system Logiki odkrycia naukowego jest oczywiście odmianą konstruktywizmu/konwencjonalizmu. Co Popper przyznaje, podkreślając, że od francuskich konwencjonalistów różni go to, iż podczas gdy tamci od wspólnotowej decyzji uzależniają akceptację bądź odrzucenie teorii, on uważa, że na mocy decyzji akceptuje się bądź odrzuca zdania bazowe. W tym fragmencie ma on najwyraźniej na myśli konwencjonalizm jako stanowisko metodologiczne, zgodnie z którym zawsze dysponujemy mniejszą lub większą swobodą wyboru teorii, a wybory faktyczne dokonywane są ze względów o charakterze raczej estetycznym czy pragmatycznym niż logicznym. Jeśli jednak na mocy decyzji uznamy pewną część systemu, to tracimy swobodę uznawania lub odrzucania innych jego części – o tym decydują już, w świetle przyjętych założeń, wyniki doświadczeń i logika. "Fakty naukowe" według Poincarégo mają charakter obiektywny o tyle, że jeśli przyjmiemy jakąś teorię, to doznając pewnych wrażeń jesteśmy zmuszeni do sformułowania określonych zdań "obserwacyjnych". Według Poppera jest na odwrót: jeśli przyjmiemy dane zdania bazowe, to pewne teorie stają się obiektywnie fałszywe. Trzeba jednak pamiętać, że forma zdań bazowych (choć nie treść) jest warunkowana przez przyjęte na próbę teorie – natrafiamy tu na prawdziwy gąszcz zależności, w którym trudno się rozeznać.

Wspomniana przed chwilą deklaracja Poppera jest zwodnicza. Na mocy decyzji przyjmujemy przecież, jego zdaniem, nie tylko zdania bazowe, ale również – i przede wszystkim – reguły metodologiczne, zarówno podstawowe (formułuj teorie w wysokim stopniu obalalne, wytrwale próbuj je obalać, teorie obalone odrzucaj), jak i te ograniczające stosowanie wybiegów konwencjonalistycznych. Najlepiej chyba byłoby nazwać te drugie "antykonwencjonalistycznymi konwencjami", a Poppera określić mianem konwencjonalisty w odniesieniu do metodologii, a także do zdań bazowych. Umowa prowadząca do uznania pewnych zdań bazowych i reguł metodologicznych może zmusić nas, o ile zostanie wsparta logiką, do odrzucenia teorii.

Jeśli pewne twierdzenie akceptujemy lub odrzucamy na mocy decyzji, to nie może być mowy o tym, aby było ono po prostu prawdziwe lub fałszywe. Co najwyżej można mówić o prawdziwości zrelatywizowanej do pewnego systemu, któremu jako całości wartość logiczna nie przysługuje. Stąd biorą się endemiczne kłopoty konstruktywistów z pojęciem prawdy – i chyba dlatego Popper zrazu wolał go unikać. Gdybyśmy chcieli pojęcie prawdy wprowadzić do rozważań Logiki odkrycia naukowego, to byłoby to pojęcie koherencyjne (zdanie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy jest zgodne z przyjętym systemem), ale nie korespondencyjne (zdanie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy jest zgodne z rzeczywistością). Zapewne dlatego pod koniec swej pierwszej książki stwierdzał:

W zarysowanej tu logice nauki uniknąć można użycia pojęć ‘prawdziwy’ i ‘fałszywy’. Miejsce ich zajmują rozważania dotyczące relacji wyprowadzalności" (§ 84).

W 1933 r. ukazała się drukiem praca Alfreda Tarskiego "Pojęcie prawdy w językach nauk dedukcyjnych". W rok później Popper spotkał się na kongresie filozoficznym w Pradze z Tarskim, który przekonał go, że można i należy mówić o prawdziwości zdań (tyle że nie w języku przedmiotowym, ale w metajęzyku). Trudno ustalić, w jaki sposób przebiegała dalej ewolucja poglądów Poppera, tak czy inaczej w 1960 r. wygłosił odczyt, którego rozszerzona wersja "Prawda, racjonalność i rozwój wiedzy naukowej" została ogłoszona w tomie Domysły i refutacje. Powołując się na semantyczną koncepcję Tarskiego, sformułował tam własną koncepcję podobieństwa do prawdy (verisimilitude, truthlikeness, niekiedy też approximation to truth).

Co faktycznie przejął Popper od Tarskiego? Przejął deklarację, której zasadność jest często kwestionowana, że semantyczna koncepcja stanowi eksplikację intuicji zawartych w klasycznym, korespondencyjnym pojęciu prawdy. Przejął też pogląd, iż prawdziwość jest własnością zdań i że nie należy mieszać pytania o naturę prawdy ("co to znaczy, że zdanie p jest prawdziwe?") z pytaniem o kryteria prawdziwości ("skąd wiemy, że p jest prawdziwe?"). Na tym kończą się zapożyczenia, a zaczyna ciąg nieporozumień. Popper nigdzie nie korzysta z formalnych technik Tarskiego, zamiast tego w "Dodatkach" do Domysłów i refutacji wprowadza własny formalizm, który trudno uznać za zadowalający. Określa np. treść zdania a jako 1 – p(a), gdzie p(a) ma oznaczać prawdopodobieństwo – w sensie rachunku prawdopodobieństwa – zajścia zdarzenia opisanego przez a, czemu w odniesieniu do teorii naukowych nie sposób chyba przypisać określonego sensu, a w każdym razie Popper żadnych tu reguł nie podał. Podobny charakter mają definicje treści prawdziwej (truth content) a jako 1 – p(aP), gdzie aP jest alternatywą a i wszystkich prawdziwych zdań danego systemu językowego, a także treści fałszywej a jako 1 – p(a/aP). Popper potrafił zilustrować swoje wywody jedynie zdaniami w rodzaju "rzut rzetelną kostką do gry da w wyniku 4" (co jest niewątpliwie hipotezą śmielszą niż przypuszczenie, że wypadnie parzysta liczba oczek), niemającymi nic wspólnego z praktyką badawczą nauk przyrodniczych.

Zostawmy te niefortunne formalizmy i przyjrzyjmy się kryjącym się za nimi intuicjom. Nasze teorie są albo prawdziwe, albo fałszywe. Najprawdopodobniej, twierdzi Popper, wszystkie są fałszywe, choć nie wszystkie w danym czasie już zostały obalone. (Gdyby któraś z ogólnych teorii była prawdziwa, to nigdy byśmy się tego nie dowiedzieli). Z drugiej strony choć zdanie "odległość z Warszawy do Lublina wynosi 130 km" jest fałszywe, to jest przecież bliższe prawdzie (temu, że odległość ta wynosi ok. 155 km) niż "odległość z Warszawy do Lublina wynosi 80 km". Jak to będzie wyglądać w przypadku teorii naukowych? Gdyby jakaś teoria była prawdziwa, to wszystkie zdania wynikające z niej logicznie byłyby również prawdziwe. Natomiast z teorii fałszywej wynikają logicznie zarówno zdania prawdziwe, jak i fałszywe. Na przykład z fałszywego zdania ogólnego "Wszyscy Polacy są filozofami" wynika zarówno – przy oczywistych przesłankach dodatkowych – fałszywe zdanie "Lech Wałęsa jest filozofem", jak i prawdziwe zdanie "Roman Ingarden był filozofem". Treścią prawdziwą teorii nazywa Popper klasę wszystkich jej prawdziwych konsekwencji, zaś treścią fałszywą klasę wszystkich jej konsekwencji fałszywych. Po czym stwierdza, że jeśli treści prawdziwa i fałszywa teorii T1 i T2 są porównywalne, to powiemy, iż T2 jest bliższa prawdzie niż T1, jeśli treść prawdziwa, lecz nie treść fałszywa, T2 przewyższa odpowiednie treści T1, lub jeśli treść fałszywa, lecz nie treść prawdziwa, T2 jest mniejsza od odpowiednich treści T1. Jeśli jednak klasy odpowiednio prawdziwych i fałszywych treści T1 i T2 krzyżują się – a tak na ogół, jak już powiedziano, będzie – to nie możemy porównywać ich podobieństw do prawdy. Gdyby istniała jakaś miara treści, pisze Popper, moglibyśmy zdefiniować podobieństwo do prawdy Pp(a) zdania lub teorii a jako

Pp(a) = TrP(a) – TrF(a) = p(a/aP) – p(aP),

gdzie TrP(a) i TrF(a) to treści prawdziwa i treść fałszywa teorii wyrażone liczbowo. Jak określić odpowiednie miary, tego już Popper nie mówi. Podkreśla nieustannie, że termin "prawdopodobieństwo" rozumie w sensie rachunku prawdopodobieństwa, choć we wszystkich nietrywialnych przypadkach, do których chciałoby się zastosować jego koncepcję, tak rozumieć się go chyba nie da. Jest też wysoce niejasne, co mają znaczyć użyte w przytoczonej przed chwilą definicji podobieństwa do prawdy wyrażenia "prawdziwe (fałszywe) konsekwencje" zdania lub teorii. Czy oprócz zdań "podobnych do prawdy" są jeszcze zdania prawdziwe albo fałszywe w sensie absolutnym? Popper wielokrotnie wytykał wczesnemu Wittgensteinowi głoszenie naiwnej, obrazkowej teorii sensu, według której zdania są po prostu podobiznami rzeczywistości. Teraz okazuje się, że takich zdań sam potrzebuje. A jakie miałyby być to zdania? Przecież nie zdania bazowe, te bowiem przyjmowane są bądź odrzucane na mocy decyzji. Wątpliwości związane z Popperowską koncepcją podobieństwa do prawdy mnożą się, a piszący te słowa nie znajduje na nie odpowiedzi.

7. Jeśli naukowcy nie są falsyfikacjonistami, tym gorzej dla nich

Jak zobaczymy w rozdziale V, w ogłoszonej w 1962 r. Strukturze rewolucji naukowych Thomas S. Kuhn wykazał, przytaczając liczne fakty z historii fizyki i chemii, że badacze w notoryczny sposób łamią reguły metodologiczne – zwłaszcza te antykonwencjonalistyczne – które zdaniem Poppera miały decydować o naukowym charakterze całego przedsięwzięcia. Po pierwsze, gdy natrafiają na zjawiska, które zdają się przeczyć panującym teoriom, często doniesienia o nich ignorują bądź odkładają je do wyjaśnienia w przyszłości. Po drugie, gdy już są do tego zmuszeni, nie wahają się ratować swych teorii przez dodanie do nich rozmaitych hipotez ad hoc. A gdy to się nie uda, raczej winią teoretyków za brak pomysłowości niż uznają teorię za sfalsyfikowaną. Mało tego, Kuhn wykazał, że takie postępowanie leży u podstaw wielu znakomitych osiągnięć poznawczych.

Reakcja Poppera na ujawnione przez Kuhna fakty była zdumiewająca. Przez całe życie pouczał innych, że powinni programowo poszukiwać faktów niezgodnych ze swymi teoriami, a gdy uda im się takowe znaleźć, ochoczo odrzucać teorie i budować nowe. Teraz najwyraźniej sam ani z "obalających" faktów historycznych się nie cieszył, ani nie zamierzał rezygnować z falsyfikacjonizmu. Zamiast tego zaadoptował taktykę Hegla (filozofa, którego szczególnie nie znosił): jeśli fakty nie odpowiadają twojej teorii, to tym gorzej dla faktów. W artykule "Normal Science and Its Dangers" stwierdzał:

Moim zdaniem "normalny" naukowiec taki, jakim Kuhn go opisuje, jest osobą godną pożałowania (...), stał się kimś, kogo nazwać by można naukowcem stosowanym, w przeciwieństwie do kogoś, kogo nazwałbym naukowcem czystym (...). Przyznaję, że ten rodzaj postawy istnieje (...) również wśród ludzi wykształconych na naukowców. Mogę tylko stwierdzić, że dostrzegam wielkie zagrożenia, jakie ta postawa, a także możliwość, iż stanie się ona normalna, ze sobą niesie (...), zagrożenia dla nauki i, co więcej, dla naszej cywilizacji (Popper 1970).

Na szczęście nikt prawie tymi żalami i oskarżeniami się nie przejął, co zapewniło filozoficznej refleksji nad nauką znakomity w tych latach rozwój.

 

BIBLIOGRAFIA

Książki i artykuły Poppera

(1934) Logik der Forschung, Springer Verlag. Wyd. ang. uzup. The Logic of Scientific Discovery, Hutchinson 1959; następne wydania stale rozszerzane. Wyd. pol. (na podstawie angielskiego wydania z 1972 r.), Logika odkrycia naukowego, tłum. U. Niklas, WN PWN 1977.

(1944–1945) The Poverty of Historicism, Economica 11, s. 86–103 i 119–137; 12, s. 69–89. Wydanie książkowe, zmienione The Poverty of Historicism, Routledge 1957. Wyd. pol. Nędza historycyzmu, Krąg 1984; WN PWN 1999.

(1945) The Open Society and Its Enemies, Routledge, t. 1–2. Wyd. pol. (na podstawie wyd. rozsz. 1966) Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, t. 1: Urok Platona, t. 2: Wysoka fala proroctw: Hegel, Marks i następstwa, tłum. H. Krahelska, WN PWN 1993.

(1950) Indeterminism in Quantum Physics and in Classical Theory, The British Journal for the Philosophy of Science 1, s. 117–133 i 173–195.

(1952) The Nature of Philosophical Problems and their Roots in Science, The British Journal for the Philosophy of Science 3, 124–156.

(1957) The Aim of Science, Ratio 1, s. 24–35. Wyd. pol. "Cel nauki" w przekładzie (1972) s. 250–265.

(1958) On the Status of Science and of Metaphysics, Ratio 1, s. 97–115. Wyd. pol. Status poznawczy nauki i metafizyki, tłum. B. Chwedeńczuk, Znak 1978, 3, s. 367–387.

(1963) Conjectures and Refutations: The Growth of Scientific Knowledge, Routledge; dalsze wydania poprawiane i uzupełniane. (Zbiór, zmienionych zwykle, tekstów z lat 1940–1960. Po raz pierwszy w tym tomie ogłoszony został ważny artykuł "Truth, Rationality, and the Growth of Knowledge", s. 215–250, uzupełniony o uwagi techniczne na s. 385–402). Wyd. pol. Droga do wiedzy. Domysły i refutacje, tłum. S. Amsterdamski, WN PWN 1999.

(1966) Of Clouds and Clocks: An Approach to the Problem of Rationality and the Freedom of Man, Washington UP, Wyd. pol. "O chmurach i zegarach. Zarys teorii racjonalności i wolności człowieka" w przekładzie (1972), s. 266–324.

(1968a) "Epistemology Without a Knowing Subject" w: Logic, Methodology and Philosophy of Science, B. van Rootselaar, J. F. Staal (red.), North Holland, s. 333–373. Wyd. pol. "Epistemologia bez podmiotu poznającego" w przekładzie (1972), s. 148–206.

(1968b) "On the Theory of the Objective Mind" w: Akten des XIV Internationalen Kongresses für Philosophie, Verlag Herder, t. 1, s. 25–53. Wyd. pol. "O teorii obiektywnego umysłu" w przekładzie (1972), s. 207–249.

(1970) "Normal Science and Its Dangers" w: Criticism and the Growth of Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave (red.), Cambridge UP, s. 51–59.

(1972) Objective Knowledge: An Evolutionary Approach, Oxford UP. Zbiór artykułów z lat 1949–1971, niektóre wcześniej niepublikowane. Wyd. pol. (na podstawie rozszerzonego wydania z 1979 ), Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologiczna, tłum. A. Chmielewski, WN PWN 1992.

(1974a) Autobiography of Karl Popper, w: The Philosophy of Karl Popper, P. A. Schilpp, Open Court, s. 3–181. Wydanie książkowe Unended Quest. An Intellectual Autobiography, Fontana 1976. Wyd. pol. Nieustanne poszukiwania, tłum. A. Chmielewski, Znak 1997. (Tamże obszerna bibliografia prac Poppera).

(1974b) Replies to My Critics, w: The Philosophy of Karl Popper, s. 961–1197.

(1976) A Note on Verisimilitude, "The British Journal for the Philosophy of Science" 27, 2. 147-159.

(1977) z: Eccles J., The Self and Its Brain, Springer–Verlag. (Pierwsza część książki została napisana przez Poppera, druga przez Ecclesa, na trzecią składają się dyskusje między nimi).

(1979) Die beiden Grundprobleme der Erkenntnistheorie, Tübingen. (Tekst ocalałego pierwszego tomu książki, która po usunięciu mniej więcej połowy tekstu ukazała się jako 1934).

(1982a) Realism and the Aim of Science, W. W. Bartley (wyd.), Rowman and Littlefield. (Ten i dwa następne tomy zawierają napisany w latach 1951–1956 r. "Postscript to the Logic of Scientific Discovery", a także teksty późniejsze).

(1982b) The Open Universe. An Argument for Indeterminism, W. W. Bartley (wyd.), Rowman and Littlefield. Wyd. pol. Wszechświat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu, tłum. A. Chmielewski, Znak 1996.
(1982c) Quantum Theory and the Schism in Physics, W. W. Bartley (wyd.), Rowman and Littlefield.

(1984) Auf der Suche nach einer besseren Welt, Piper Verlag. Wybrane wykłady i eseje z okresu ponad trzydziestu lat. Wyd. pol. W poszukiwaniu lepszego świata, tłum. A. Malinowski, Książka i Wiedza 1997.

(1991) A World of Propensities: Two New Views of Causality in Advances in Scientific Philosophy, G. Schurz (wyd.), Rodopi. Wyd. pol. Świat skłonności, tłum. A. Chmielewski, Znak 1996.

(1994a) The Myth of Framework. In Defence of Science and Rationality, M. A. Notturno (wyd.), Routledge. Pierwszy z planowanej serii tomów zawierających artykuły Poppera rozproszone w czasopismach i tomach zbiorowych, a także korespondencję i prace niepublikowane. Wyd. pol. Mit schematu pojęciowego. W obronie nauki i racjonalności, tłum. B. Chwedeńczuk, Książka i Wiedza 1997.

(1994b) Knowledge and the Body-Mind Problem: In Defence of Interaction, M. A. Notturno (wyd.), Routledge. Wyd. pol. Wiedza a zagadnienie ciała i umysłu. W obronie interakcji, tłum. T. Baszniak, Książka i Wiedza 1998.

Opracowania

Chmielewski A. (1995) Filozofia Poppera. Analiza krytyczna, Wyd. Uniw. Wrocławskiego. (Z tekstem wywiadu, jakiego Popper udzielił jej autorowi na siedem tygodni przed śmiercią).

Magee B. (1973) Karl Popper, Fontana. Wyd. pol. Popper, tłum. P. Dziliński, Prószyński i S-ka 1998.

Pietruska-Madej E. (1997) Wiedza i człowiek. Szkice o filozofii Karla Poppera, WFiS UW.

reprezentatywna bibliografia anglojęzyczna zob. Karl Popper w The Stanford Encyclopedia of Philosophy.