DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

Św. TOMASZ z Akwinu

Summa contra gentiles

przełożyła Zofia Włodek

I.3. W jaki sposób można ukazać prawdę bożą

Nie każdą prawdę ukazuje się w ten sam sposób, cechą zaś uczonego męża jest starać się o zrozumienie każdej rzeczy na tyle, na ile pozwala jej natura, jak to znakomicie wyraził Filozof i co przytacza Boecjusz. Należy więc najpierw przedstawić sposób, w jaki można ukazać daną prawdę.

Prawdy, które wyznajemy o Bogu, są dwojakiego rodzaju. Niektóre prawdy dotyczące Boga przewyższają wszelkie zdolności ludzkiego rozumu, jak na przykład ta, że Bóg jest troisty i zarazem jeden. Do innych zaś prawd można dojść także rozumem przyrodzonym, jak na przykład do tej, że Bóg istnieje, że jest jeden itd. Te prawdy o Bogu udowodnili również filozofowie, kierując się światłem rozumu przyrodzonego.

Jest czymś oczywistym, że istnieją też pewne prawdy o Bogu, które całkowicie przewyższają zdolności ludzkiego rozumu. Skoro bowiem podstawą całej wiedzy, którą o jakiejś rzeczy może mieć rozum, jest ujęcie umysłowe jej substancji — dlatego że zgodnie z nauką Filozofa podstawą dowodzenia jest to, czym coś jest — to sposób, w jaki poznaje się wszystko, co dotyczy rzeczy, musi być wyznaczany przez sposób pojmowania substancji tej rzeczy. Jeśli więc intelekt ludzki ujmuje substancję jakiejś rzeczy, na przykład kamienia lub trójkąta, to nic z tego, co jest poznawalne o tej rzeczy, nie przewyższa zdolności rozumu ludzkiego. Jednak nie dotyczy to naszego poznania Boga. Intelekt ludzki nie może bowiem własnymi siłami dojść do ujęcia Jego substancji, skoro poznanie naszego intelektu w życiu doczesnym rozpoczyna się od zmysłów. Dlatego też rzeczy, które pod zmysły nie podpadają, intelekt ludzki nie może pojąć — pojmuje je tylko o tyle, o ile ich poznanie wywnioskuje się z rzeczy poznawalnych zmysłowo. Ale rzeczy te nie mogą naszego umysłu przywieść do tego, by w nich zobaczył, czym jest substancja Boża, są bowiem skutkami niedorównującymi mocy przyczyny. Przywodzą jednak nasz intelekt do poznania, że Bóg jest, oraz do poznania innych tego typu prawd, które trzeba przypisać pierwszej zasadzie. Istnieją zatem pewne prawdy intelektualne o Bogu, które są dostępne rozumowi ludzkiemu, oraz takie, które całkowicie przewyższają siły rozumu ludzkiego.

Można to łatwo stwierdzić także na podstawie stopni intelektów. Z dwóch ludzi, z których jeden ujmuje jakąś rzecz subtelniej od drugiego, ten, którego intelekt jest doskonalszy, poznaje wiele rzeczy, których drugi zupełnie nie potrafi pojąć. Dotyczy to prostaka, który żadnym sposobem nie może zrozumieć subtelnych rozważań filozofii. Intelekt anioła zaś bardziej przewyższa intelekt ludzki niż intelekt najznakomitszego filozofa przewyższa intelekt najbardziej prymitywnego głupca. Ta ostatnia różnica zawiera się w granicach gatunku ludzkiego, które to granice intelekt anielski przewyższa. Anioł poznaje Boga, mając doskonalszy punkt wyjścia niż człowiek, sama bowiem substancja anioła, która go wiedzie do poznania Boga w sposób naturalny, jest doskonalsza nie tylko od rzeczy zmysłowo poznawalnych, ale nawet od samej duszy, przez którą intelekt ludzki wznosi się do poznania Boga. Intelekt Boży zaś dużo bardziej przewyższa intelekt anielski niż intelekt anielski przewyższa intelekt ludzki. Intelekt boski bowiem przez swą pojemność dorównuje substancji Boga i dlatego doskonale poznaje, czym Bóg jest, i wszystko, co można o Nim poznać. Anioł natomiast nie poznaje w sposób naturalny, czym Bóg jest, ponieważ i sama substancja anioła, która prowadzi go do poznania Boga, jest skutkiem działania przyczyny, której nie dorównuje w potędze. Stąd anioł nie może poznaniem naturalnym pojąć tego wszystkiego, co Bóg sam w sobie poznaje. Podobnie intelekt ludzki nie wystarcza do poznania wszystkiego, co anioł poznaje swą mocą przyrodzoną. Jak wprost szalonym głupcem byłby więc ten, kto by utrzymywał, że twierdzenia filozofów są fałszywe, dlatego że on ich nie może pojąć, tak jeszcze większym głupcem jest człowiek, który podejrzewa, że rzeczy objawione przez Boga za pośrednictwem aniołów są fałszywe, dlatego że nie można ich zbadać rozumem.

Wynika to jasno także ze słabości, których codziennie doświadczamy w poznawaniu rzeczy. Po większej części bowiem nie znamy własności rzeczy zmysłowo poznawalnych i przeważnie nie możemy ująć istoty tych własności, które dostrzegamy zmysłowo. Tym mniej więc wystarcza rozum ludzki do zbadania wszystkiego, co można poznać umysłowo o najwznioślejszej substancji Bożej. Zgadza się z tym również porównanie, którego używa Filozof w II księdze Metafizyki, a mianowicie — że nasz intelekt tak się ma do rzeczy pierwszych, które są w naturze najjawniejsze, jak oko nietoperza do słońca.

Prawdę tę poświadcza także Pismo Święte. Powiedziane jest bowiem w Księdze Hioba 11: "Może ślady Boga zrozumiesz i w sposób doskonały Wszechmocnego ogarniesz?"; oraz 36: "Oto Bóg wielki przewyższający wiedzę naszą"; a także w 1 Liście do Koryntian 13: "Po części poznajemy". Nie należy zatem, jak uważali manichejczycy i wielu niewiernych, odrzucać od razu jako fałszywe tego wszystkiego, co się mówi o Bogu, mimo że nie można tego zbadać rozumem.

I.6. Nie jest lekkomyślnością uznawanie prawd podanych przez wiarę, chociaż przewyższają one rozum

Wierzący w prawdy, których rozum ludzki nie może udowodnić, nie wierzą lekkomyślnie, jakby uwiedzeni nieuczonymi baśniami, jak jest powiedziane w 2 Liście św. Piotra 1. Te bowiem tajemnice Bożej Mądrości raczyła objawić ludziom sama Mądrość Boża, która wszystko zna w pełni. Mądrość ta stosownymi argumentami dowodzi swej obecności, prawdy swej doktryny i natchnienia, gdy na potwierdzenie tego, co przewyższa poznanie przyrodzone, ukazuje w sposób widzialny dzieła przewyższające zdolności całej natury, a mianowicie: cudowne uzdrowienia chorych, wskrzeszanie zmarłych, zdumiewające przemiany ciał niebieskich i — co najcudowniejsze — daje natchnienie umysłom ludzkim, tak że nieuczeni i prości ludzie napełnieni darem Ducha Świętego w jednej chwili otrzymują najwyższą mądrość i wymowę.

Wobec tego wszystkiego, poruszony mocą powyższych dowodów, a nie siłą broni ani obietnicą rozkoszy i — co najbardziej godne podziwu, pośród ucisku prześladowań — nieprzeliczony tłum nie tylko ludzi prostych, ale i najuczeńszych, zgromadził się przy wierze chrześcijańskiej, w której uczy się prawd przewyższających wszelki rozum ludzki, gdzie się poskramia rozkosze cielesne i w której poucza się o marności wszystkiego, co jest w świecie. A to, że umysły śmiertelnych prawdy te przyjęły i wzgardziwszy rzeczami widzialnymi, zapragnęły tylko niewidzialnych, jest największym z cudów i dziełem Bożego natchnienia. Że zaś nie stało się to ani nagle, ani przypadkiem, lecz z rozporządzenia Bożego, widać jasno stąd, że Bóg to, co miał uczynić, przepowiadał wielokrotnie przedtem przez proroków, których księgi czcimy jako dające świadectwo naszej wierze. Tego rodzaju dowodu dotyczą także słowa Listu do Hebrajczyków 2: "Które — mianowicie zbawienie ludzkie — było głoszone na początku przez Pana, a umocnione w nas przez tych, którzy je słyszeli. Bóg zaś uwierzytelnił je znakami, cudami i różnorakim udzielaniem Ducha Świętego".

To zaś tak cudowne nawrócenie świata na wiarę chrześcijańską jest najpewniejszym dowodem, że takie znaki istniały, tak że później nie trzeba było ich powtarzać, jako że ukazują się jasno w swoim skutku. Byłoby bowiem dziwniejsze nad wszystkie znaki, gdyby ludzie nieuczeni i prostego pochodzenia bez pomocy cudownych znaków namówili świat do wierzenia w prawdy tak niesłychane, do działań tak trudnych i do spodziewania się rzeczy tak wzniosłych. Aczkolwiek Bóg nie przestaje także za naszych czasów czynić cudów przez swoich świętych dla potwierdzenia wiary.

Ci zaś, którzy wprowadzili błędy sekciarskie, postępowali drogą przeciwną, jak to widać u Mahometa; zwabiał on ludy obietnicami rozkoszy zmysłowych, do których pragnienia podnieca pożądliwość ciała. Mahomet podawał także przykazania odpowiednie do obietnic, popuszczając cugli pożądliwości cielesnej, a temu ludzie zmysłowi łatwy dają posłuch. Jako dowody prawdy zaś podawał tylko takie, które każdy średnio mądry człowiek może poznać rozumem przyrodzonym. Co więcej, prawdy, których nauczał, pomieszał z wieloma bajkami i zupełnie błędnymi naukami. Nie ukazał też żadnych znaków nadprzyrodzonych, które jedynie dają odpowiednie świadectwo natchnieniu Bożemu, gdyż działanie widzialne, takie jakie może pochodzić tylko od Boga, wykazuje, że nauczyciel prawdy otrzymuje natchnienie niewidzialne. Powiedział zaś, że jest posłany z mocą zbrojną, a takich znaków nie brak także rozbójnikom i tyranom. Poza tym ci, którzy uwierzyli z początku Mahometowi, nie byli jakimiś uczonymi, wykształconymi w sprawach boskich i ludzkich, lecz byli to ludzie dzicy, przebywający na pustyniach i nieznający żadnej nauki boskiej. Wykorzystując tłum takich ludzi i przemoc zbrojną, zmusił innych do poddania się jego prawu. Żadne też proroctwa Boże poprzedzających go proroków nie dają mu świadectwa — przeciwnie, on raczej spaczył prawie wszystkie nauki Starego i Nowego Testamentu opowiadaniem pełnym bajek, co widzi każdy, kto bada jego prawo. Dlatego też chytrze nie zalecił swym wyznawcom czytania ksiąg Starego i Nowego Testamentu, by mu nie wykazali fałszu. I tak widać, że ci, którzy dają wiarę jego słowom, wierzą lekkomyślnie.

I.7. Prawda wiary chrześcijańskiej nie jest sprzeczna z prawdą rozumu

Chociaż prawda wiary chrześcijańskiej przewyższa siły rozumu, to jednak prawdy, które rozum posiada z natury, nie mogą być sprzeczne z tą prawdą. Wiadomo bowiem, że to, co jest rozumowi wszczepione z natury, jest najprawdziwsze — do tego stopnia, że nie można nawet pomyśleć, by było fałszywe. Również prawd wiary nie godzi się uważać za fałszywe, skoro Bóg w tak widoczny sposób je potwierdził. Ponieważ więc tylko fałsz jest sprzeczny z prawdą, jak to widać jasno przy badaniu ich definicji, jest niemożliwe, by zasady, które rozum poznaje z natury, były sprzeczne z prawdami wiary.

Dalej. To samo, co nauczyciel wprowadza do duszy ucznia, zawiera wiedza nauczającego, chyba że uczy nieprawdziwie; tego zaś nie godzi się mówić o Bogu. Poznanie zaś zasad znanych z natury wszczepił w nas Bóg, On bowiem jest twórcą naszej natury. Te zasady więc zawiera także sama Mądrość Boża. Cokolwiek zatem jest sprzeczne z tego rodzaju zasadami, jest sprzeczne z Mądrością Bożą i nie może pochodzić od Boga. Prawdy więc, które posiadamy z Objawienia Bożego przez wiarę, nie mogą być sprzeczne z poznaniem naturalnym.

Poza tym. Sprzeczne argumenty tak obezwładniają nasz intelekt, że nie jest on zdolny zbliżyć się do poznania prawdy. Gdyby więc Bóg udzielił nam poznania sprzecznych ze sobą tez, przeszkadzałoby to naszemu intelektowi w poznaniu prawdy. Tego zaś Bóg nie może uczynić.

Co więcej. Właściwości naturalne nie zmieniają się, póki trwa natura. Poglądy sprzeczne nie mogą zatem współistnieć w tym samym umyśle. Bóg nie udziela więc człowiekowi poglądów lub wiary sprzecznych z poznaniem naturalnym.

I dlatego mówi Apostoł w Liście do Rzymian 10: "Słowo to jest blisko ciebie, w twoim sercu i na twoich ustach. Jest to słowo wiary, którą głosimy". Lecz ponieważ przewyższa ono rozum, wydaje się niektórym sprzeczne. A jest to niemożliwe. Zgadza się z tym także powaga Augustyna, który tak mówi w II księdze Dosłownego wykładu Księgi Rodzaju: "To, co prawda wyjawi, nie może być w żaden sposób sprzeczne ze świętymi księgami czy to Starego, czy Nowego Testamentu".

Widać z tego w sposób oczywisty, że jakiekolwiek argumenty poda się przeciw prawdom wiary, nie można ich prawidłowo wyprowadzić z pierwszych zasad wlanych w naturę i znanych przez się. Stąd też nie mają one siły dowodowej, lecz albo są argumentami prawdopodobnymi, albo sofistycznymi. I tylko do takich można je sprowadzić.

I.8. Stosunek rozumu ludzkiego do prawd wiary

Należy też, jak się wydaje, wziąć pod uwagę to, że rzeczywistość zmysłowo poznawalna, z której rozum ludzki bierze początek poznania, zachowuje w sobie pewne ślady podobieństwa do Boga, ale tak niedoskonałe, że są one całkowicie niewystarczające do ujawnienia substancji samego Boga. Skutki bowiem mają na swój sposób podobieństwo do swych przyczyn, skoro przyczyna sprawcza sprawia coś podobnego do siebie. Skutek jednak nie osiąga nigdy doskonałego podobieństwa do przyczyny. Rozum ludzki zatem w ten sposób poznaje prawdy wiary — które mogą być zupełnie jasne tylko dla widzących substancję Bożą — że może na ich potwierdzenie zebrać pewne prawdopodobne argumenty. Nie wystarczają one jednak do tego, by powyższą prawdę pojąć tak, jakby została udowodniona lub była sama przez się zrozumiała. Chociaż więc tego rodzaju argumenty są słabe, to jednak jest pożyteczne, by rozum ludzki w nich się ćwiczył, byle tylko nie wyobrażał sobie zuchwale, że prawdę wiary pojął w pełni czy też udowodnił. Jak bowiem widać z tego, co powiedzieliśmy wyżej, móc dojrzeć choćby niewiele o rzeczach najwznioślejszych i przy pomocy niedołężnego rozważania, jest rzeczą niezmiernie radosną. (...)

strona główna