strona główna

o STOIKACH

Sekstus Empiryk, Przeciw logikom I (VII), 227-262, tłum. Izydora Dąmbska

Godzi się też przedstawić pominiętą, jak dotąd, doktrynę stoicką, i o niej teraz będzie mowa. Mężowie ci głoszą, że kryterium prawdy jest przedstawienie kataleptyczne. Aby zaś to zrozumieć, trzeba najpierw dowiedzieć się, czym jest podług nich przedstawienie, i jakie są tej formy odmiany. Tak więc przedstawienie jest, ich zdaniem, jakimś odciśnięciem w duszy. A wokół tego od razu pojawiły się wątpliwości; leantes bowiem rozumiał odciśnięcie jako coś, co może mieć wklęsłość i wypukłość, podobnie jak wtedy, gdy powstaje w wosku odciśnięcie sygnetów. Chryzyp natomiast uważał to za niedorzeczność. Po pierwsze bowiem - mówił - gdy intelekt przedstawia sobie równocześnie trójkąt i kwadrat, wówczas to samo ciało musiałoby w tym samym czasie zawierać różne kształty i być zarazem trójkątem i kwadratem albo i kołem, co jest niedorzeczne; po wtóre, jeśli równocześnie pojawi się w nas wiele przedstawień, dusza miałaby też mieć wieloraką postać, a to jest jeszcze gorsze od poprzedniego. Dlatego on sam przypuszczał, że Zenon przez odciśnięcie rozumiał zmianę, tak iż twierdzenie jest następujące: przedstawienie jest zmianą duszy, a już nie jest wtedy niedorzecznością, iż to samo ciało doznaje rozlicznych zmian, gdy zarazem i <w tym samy czasie> współistnieje w nas wiele przedstawień. Tak samo bowiem, jak powietrze, gdy wielu równocześnie mówi, doznaje wielu i różnorakich wstrząsów a zarazem licznych zmian, tak też kierująca część duszy, w różny sposób coś sobie przedstawiając, doświadcza czegoś podobnego. Inni jednak mówią, że nawet i ta definicja, przyjęta przez Chryzypa po uprzednim sprostowaniu, nie jest trafna. Jeśli bowiem istnieje jakieś przedstawienie, to jest ono odciśnięciem i poruszeniem duszy; lecz jeśli istnieje odciśnięcie w duszy, to nie jest ono zawsze przedstawieniem, bo gdy np. pojawi się uszkodzenie palca albo świerzbienie ręki, to powstanie równocześnie odciśnięcie i zmiana w duszy, ale wcale nie przedstawienie, ponieważ ono nie powstaje w przypadkowej części duszy, jako jej przypadłość, lecz tylko w intelekcie i w części kierującej; Aby temu [zarzutowi] zapobiec stoicy oświadczają, że [mówiąc] o "odciśnięciu w duszy" równocześnie dają do zrozumienia [domyślnie]: "o ile jest w duszy", tak iż pełne określenie jest następujące: "przedstawienie jest odciśnięciem w duszy o ile jest [istotnie] w duszy". Tak samo jak bielmo określa się jako białość w oku, podczas gdy równocześnie wyrażamy myśl: "o ile jest istotnie w oku", a to znaczy, że o ile w jakiejś określonej części oka znalazła się białość, ponieważ będąc ludźmi nie wszyscy mamy bielmo, chociaż wszyscy z natury mamy białość w oku; tak samo, gdy mówimy, że przedstawienie jest odciśnięciem w duszy, równocześnie dajemy do poznania, że odciśnięcie to powstaje w jakiejś określonej części duszy, mianowicie w części kierującej, tak iż ta rozwinięta definicja jest następująca.: "przedstawienie jest zmianą w części kierującej [duszy]".

Inni, wychodząc od argumentu tej samej mocy, przeprowadzili obronę w bardziej subtelny sposób. Twierdzą bowiem, że o duszy mówi się w dwojaki sposób: w taki, że ogarnia się całe zespolenie, i w sposób szczegółowy, [ogarniając tylko] część kierującą. Dlatego wtedy, gdy mówimy, że człowiek składa się z duszy i z ciała, albo że śmierć jest oddzieleniem duszy od ciała, wymieniamy właściwie część kierującą. Podobnie też, gdy przeprowadzając podział mówimy, że z dóbr jedne przynależą do duszy, inne do ciała, a inne są na zewnątrz, nie oznaczamy całej duszy, tylko jej część kierującą; do niej bowiem przynależą doznania i dobra. Dlatego też, gdy Zenon mówi, że przedstawienie jest odciśnięciem w duszy, trzeba przez "duszę" rozumieć nie całość, lecz jej część, tak iż to, co mówi, należy brać w następujący sposób: "przedstawienie jest zmianą dotyczącą części kierującej". Lecz jeśli tak jest - mówią niektórzy - natychmiast popełnia się błąd. Chociaż bowiem impuls i zgadzanie się, i rzeczywiste ujęcie są zmianami w kierującej części [duszy], to jednak różnią się od przedstawienia, to bowiem jest jakimś naszym uleganiem i stanem, tamte zaś o wiele bardziej są jakimiś naszymi [impulsami] aktywnościami. Definicja jest przeto zła, skoro stosuje się do licznych i różnorodnych rzeczy, l w taki sposób, jak ktoś, definiując człowieka i mówiąc, że człowiek jest istotą rozumną, nie opisuje trafnie pojęcia "człowiek", ponieważ i Bóg jest istotą rozumną, tak samo błądzi i ten, kto oświadcza, że przedstawienie jest zmianą części kierującej [duszy]; nie jest to bowiem objaśnienie dotyczące bardziej tego niż każdego innego z wymienionych ruchów. Gdy tak się rzecz ma, i wobec tego zarzutu, stoicy z kolei wycofują się ze swych argumentów, mówiąc, że w definicji przedstawienia trzeba równocześnie dosłyszeć [owo] "przez uleganie"; tak samo bowiem, gdy ktoś mówi, że "miłość jest impulsem do jednania sobie przyjaźni", równocześnie zakłada, że "u młodych w rozkwicie", nawet jeśli tego nie wykłada wyraźnie w słowach (nikt bowiem ze starców ani tych, którzy nie są w kwiecie wieku, nie kocha się), tak też - mówią - gdy orzekamy, że przedstawienie jest zmianą części kierującej [duszy], równocześnie zakładamy, że zmiana dokonuje się przez uleganie, a nie przez aktywność. Wydaje się jednak, że w ten sposób nie unikną oni oskarżenia; skoro bowiem część kierująca duszy jest odżywiana i - na Zeusa - wzrasta, przeto zmienią się przez uleganie, lecz tego rodzaju jej zmiana, chociaż dokonuje się przez uleganie i przez pewien stan, nie jest mimo to przedstawieniem; chyba że powiedzą od razu, że przedstawienie jest swoistym rodzajem ulegania, który różni się od takich stanów; a jeśli to, z czego powstaje przedstawienie, jest czymś w rzeczach poza nami albo czymś w naszych doznaniach, co trafniej oni określają jako "próżne przyciąganie" , wówczas zawsze w definicji przedstawienia domyślnie wskazuje się, że uleganie powstaje bądź to ze względu na styczność z tym, co jest na zewnątrz, bądź ze względu na doznanie, które jest w nas; tego zaś nie można równocześnie założyć, jeśli idzie o zmianę przez wzrost lub odżywianie.

Tak oto przedstawienie trudne jest do określenia w szkole stoickiej; wśród przedstawień zaś liczne i różnorakie są odmiany - wystarczy jednak omówić następujące. Jedne z nich bowiem są prawdopodobne, inne nieprawdopodobne, inne prawdopodobne i nieprawdopodobne zarazem, inne zaś ani prawdopodobne, ani nieprawdopodobne. Prawdopodobne są oto te, które wytwarzają łagodne poruszenie w duszy, jak to, że teraz jest dzień i że ja rozprawiam, i wszystko inne o podobnej oczywistości. Nieprawdopodobne natomiast te, które nie są takie, lecz odwracają nas od zgadzania się, jak to: "jeśli jest dzień, nie ma słońca nad ziemią; jeśli jest ciemno, to jest dzień". Zarazem prawdopodobne i nieprawdopodobne są te, które ze względu na stosunek do czegoś stają się raz tego rodzaju, innym razem znów tamtego rodzaju. Jak np. przedstawienia dotyczące spraw wątpliwych. Ani prawdopodobne ani nieprawdopodobne są wreszcie te, które dotyczą takich oto spraw: parzyste [co do liczby swej] są gwiazdy i nieparzyste co do liczby są gwiazdy. Z przedstawień prawdopodobnych [lub nieprawdopodobnych] jedne są prawdziwe, inne zaś fałszywe, niektóre zarazem prawdziwe i fałszywe, niektóre ani prawdziwe, ani fałszywe. Prawdziwe zaś są te, na których podstawie można utworzyć prawdziwe orzeczenie, jak np. "jest dzień", gdy właśnie on się jawi, albo "jest światło"; fałszywe - na których podstawie można utworzyć fałszywe orzeczenie, jak np. że wiosło pod wodą jest złamane, albo że portyk się zwęża [ku górze]; zarazem prawdziwe i fałszywe np. to, gdy zjawiła się Elektra Orestesowi w jego szaleństwie (o ile bowiem narzucało mu się coś realnie istniejącego, to było ono prawdziwe, istniała bowiem realnie Elektra, o ile natomiast [zjawiała się] jako Erynia, było ono fałszywe, gdyż nie była Erynią) , i znowu, jeśli ktoś przez Diona, będącego przy życiu, nawiedzony jest we śnie, jako przez właśnie tu obecnego, śni fałszywe i puste przyciąganie. Ani prawdziwe, ani fałszywe są przedstawienia ogólne; rzeczy bowiem szczegółowej postaci są takie lub takie, rodzaje ich natomiast nie są ani takie, ani takie; jak np. jedni z ludzi są Grekami, a inni barbarzyńcami, lecz człowiek, jako rodzaj, nie jest ani Grekiem - bo wtedy wszyscy ludzie byliby Grekami, ani barbarzyńcą z tego samego powodu.

Z prawdziwych zaś [przedstawień] jedne są kataleptyczne, inne zaś nie, a te niekataleptyczne narzucają się w stanach patologicznych, niezliczeni bowiem obłąkani i melancholicy, chociaż odbierają prawdziwe przedstawienia, to jednak nie są one kataleptyczne i przebiegają tak powierzchownie i przypadkowo, że oni często ani ich nie potwierdzają, ani ich nie akceptują. Kataleptyczne zaś jest to [przedstawienie], które pochodzi od czegoś realnie istniejącego, i zostało wyryte i odciśnięte zgodnie z tym, co istnieje realnie, a co nie mogło powstać z przyczyny tego, co realnie nie istnieje. Wierząc zaś, że istnieje przedstawienie rzeczy realnie istniejących całkowicie zdolne do ich chwytania i odtwarzające umiejętnie wszystkie ich własności, mówią, że przysługuje mu każdy z tych atrybutów. Pierwszym z nich jest to, że [przedstawienie kataleptyczne] pochodzi od czegoś realnie istniejącego; wiele bowiem przedstawień zjawia się od czegoś, co realnie nie istnieje, jak to bywa w wypadku ludzi obłąkanych, i te przedstawienia wcale nie są kataleptyczne. Drugim zaś atrybutem jest to, że i pochodzi ono od przedmiotu realnie istniejącego, i jest zgodne z tym realnie istniejącym przedmiotem; nieraz bowiem jakieś pojęcia pochodzą od tego, co realnie istnieje, ale nie są podobne do tego, co realnie istnieje, jak to przed małą chwilą pokazaliśmy w wypadku szalejącego Orestesa. Przedstawienie bowiem zaczerpnął od czegoś realnie istniejącego, mianowicie od Elektry, ale ono nie było zgodne z samym przedmiotem istniejącym; sądził bowiem, że ona była jedną z Erynii i dlatego zbliżającą się i usiłującą przyjść mu z pomocą odepchnął mówiąc:

Zostaw mnie! Ty z moich jedna Erynii.

Także Heraklesa poruszyło coś istniejącego - Teby, ale nie zgodnie z tym, co istnieje; natomiast zgodne z realnie istniejącym przedmiotem winno być przedstawienie kataleptyczne. Ale tak musi ono być wyryte i odciśnięte, aby odtwarzało umiejętnie wszystkie własności przedmiotów przedstawionych. Tak właśnie, jak rzeźbiarze zespalają wszystkie części wytwarzanych przedmiotów, i w taki sposób, jak za pomocą sygnetów wyciska się zawsze dokładnie wszystkie ich znamiona w wosku, tak samo ci, którzy dokonują rzeczywistego ujęcia przedmiotów, chwytają wszystkie ich właściwości. Dlatego dodali owo "tak jak nie mogło powstać z przyczyny tego, co realnie nie istnieje", ponieważ, inaczej niż stoicy, akademicy nie przyjmują, iż jest niemożliwe, by mogło się znaleźć przedstawienie jakieś pod żadnym względem nie odróżniające się. Ci bowiem [stoicy] mówią, że ten, kto ma przedstawienie kataleptyczne, umiejętnie dostrzega zachodzącą między rzeczami różnicę, ponieważ tego rodzaju przedstawienie ma taką swoistą właściwość w porównaniu z innymi przedstawieniami, jak węże rogate w porównaniu z innymi wężami. Akademicy natomiast wręcz przeciwnie głoszą, że można znaleźć przedstawienie fałszywe niczym nie różniące się od przedstawienia kataleptycznego. Lecz podczas gdy starsi stoicy mówili, że takie przedstawienie kataleptyczne jest kryterium prawdy, młodsi dodali zastrzeżenie: o ile nie ma żadnej przeszkody. Niekiedy bowiem zdarza się, że zjawia się przedstawienie kataleptyczne niewiarogodne z powodu okoliczności zewnętrznych. Takie np., jak gdy Herakles postawił przed Admetem Alcestę wyprowadzoną z podziemi, wówczas Admetos uzyskał wprawdzie kataleptyczne przedstawienie Alcesty, lecz mu nie uwierzył. A kiedy Menelaos, powróciwszy spod Troi, ujrzał u Proteusza prawdziwą Helenę, pozostawiwszy na okręcie jej zjawę, dla której przez dziesięć lat toczyła się wojna, chociaż odebrał, za przyczyną czegoś realnie istniejącego i zgodnie z tym, co istnieje realnie, przedstawienie i wyryte i odciśnięte, nie miał go jednak <za wiarogodne>.

Tak więc przedstawienie kataleptyczne stanowi kryterium tylko wtedy, gdy nie ma żadnej przeszkody, te zaś [przedstawienia] były wprawdzie kataleptyczne, lecz istniały przeszkody. Admetos bowiem rozumował, że Alcesta zmarła, i że ze zmarłych nikt nie powstaje do życia, a tylko niekiedy zjawiają się jakieś demony. Menelaos zaś był przeświadczony równocześnie, że zostawił Helenę pod strażą na okręcie, i że nie jest nieprawdopodobne, iż ta, którą znalazł na Pharos, nie jest Heleną, lecz zjawą jakąś i demonem. Dlatego przedstawienie kataleptyczne nie tworzy w sposób absolutny kryterium prawdy, lecz tylko o tyle, o ile nie ma żadnej przeszkody. Samo bowiem wtedy, jeżeli jest oczywiste i trafne, ciągnie nas - jak mówią - za włosy, zmusza do zgadzania się i nie potrzebuje niczego poza sobą samym, by się nam narzucić lub ukazać swą różność w porównaniu z wszystkimi innymi [przedstawieniami]. Z tego też powodu każdy człowiek, o ile usiłuje uchwycić coś z całą dokładnością, wydaje się sam z siebie poszukiwać takiego przedstawienia, jak np. w wypadku rzeczy widzialnych, jeśli odebrał mgliste przedstawienie przedmiotu. Natęża mianowicie wzrok, podchodzi całkiem blisko do tego, na co patrzy, w tym celu, by nie popełnić omyłki, przeciera oczy i w ogóle czyni wszystko, dopóki nie uzyska jasnego i trafnego przedstawienia rzeczy, o której ma sądzić, tak iż pozna tkwiącą w nim wiarogodność ujęcia. I niemożliwą przeto jest rzeczą mówić inaczej, a ten, kto uchyla to twierdzenie, że przedstawienie stanowi kryterium, czyniąc to przypuszczenie na podstawie istoty innych przedstawień, z konieczności potwierdza ten fakt, że przedstawienie stanowi kryterium - natura bowiem obdarzyła nas niby światłem dla poznania prawdy, siłą spostrzegania i powstającym za jej sprawą przedstawieniem. Dlatego niedorzecznością jest buntować się przeciw takiej sile i unicestwiać niejako to światło w nas samych. W taki sposób bowiem ten, kto pozostawia barwy i zachodzące między nimi różnice, odrzucając równocześnie wzrok jako nierealny lub niewiarogodny, a mówiąc, że istnieją dźwięki, utrzymuje, że nie istnieje słuch, jest arcyniedorzeczny, bo, jeśliby nie było tych [narządów], za pomocą których poznajemy barwy i dźwięki, nie moglibyśmy korzystać z barw i dźwięków; ten więc, kto akceptuje rzeczy a odrzuca przedstawienie zmysłowe, za pośrednictwem którego spostrzegamy rzeczy, całkowicie jest szalony i samego siebie czyni równym rzeczom bezdusznym. Taka jest nauka stoicka; a skoro tak leży przed [naszymi] oczyma prawie cały spór na temat kryterium, jest sposobna chwila, by przystąpić do przeciwnatarcia i zaatakować [samo] kryterium. Według tego, co już powiedziałem, jedni umieszczają je w rozumie, inni zaś w bezrozumnych zmysłach, inni jeszcze w obydwojgu; a jedni znów mówili o tym "przez kogo", np. przez człowieka, inni zaś "za pośrednictwem czego ", jak to za pośrednictwem zmysłu i intelektu, niektórzy natomiast o tym, co jest przez zastosowanie [np. przez przedstawienie]. Będziemy się więc starali w miarę możności wykazać trudności właściwe każdemu z tych stanowisk, abyśmy nie byli zmuszeni się powtarzać wyliczając po kolei każdego z tych filozofów.

strona główna