DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

George Edward MOORE

Co to jest filozofia?

Rozdział 1 książki Z głównych zagadnień filozofii, tekstu wykładów wygłoszonych przez Moore'a w 1910/1911, a opublikowanych w 1953
przełożył Czesław Znamierowski

Chcę rozpocząć od tego, że spróbuję przedstawić wam w ogólnym zarysie, czym jest filozofia: albo, innymi słowy, jakiego to rodzaju zagadnienia filozofowie stale dyskutują i próbują rozwiązać. Chcę rozpocząć w ten sposób z dwóch racji. Po pierwsze, czyniąc tak, będę wam dawał pewne pojęcie o tym, jakie są te zagadnienia, które ja sam mam zamiar omawiać w dalszym toku tych wykładów. A po drugie, myślę, że to jest najlepszy sposób, jak rozpoczynać wszelką dyskusję głównych problemów filozofii: gdy próbujemy dać przede wszystkim ogólny szkic i zarys całego zakresu tematów, to wskazujemy, jak są powiązane ze sobą różne, wzięte oddzielnie zagadnienia, i możemy dać lepsze pojęcie o ich względnej ważności.

Tak więc przede wszystkim spróbuję podać opis całego zakresu filozofii. Ale rzecz to bynajmniej niełatwa. Niełatwa, gdy bowiem zaczniemy wglądać w te sprawy, to znajdujemy, że filozofowie faktycznie omawiali niezmiernie wielką ilość różnych rodzajów zagadnień; i jest rzeczą bardzo trudną podać jakiś opis ogólny, który by obejmował wszystkie te zagadnienia; a również trudno jest uporządkować je w sposób właściwy i ustalić między nimi stosunki. Nie mogę mieć realnej nadziei, że uczynię więcej niż to, iż wskażę z gruba główne rodzaje zagadnień, jakie zajmują filozofów, i że zwrócę uwagę na pewne najbardziej ważne i istotne powiązania między tymi zagadnieniami. Chcę rozpocząć od opisu tych zagadnień, które wydają mi się najbardziej ważne i najogólniej interesujące, a następnie przejdę do zagadnień, które są tamtym podporządkowane.

Zacznijmy więc od tego, iż mnie się wydaje, że najbardziej ważną i interesującą rzeczą, jaką filozofowie próbowali uczynić, jest co najmniej dać opis ogólny całości Wszechświata: mówiąc o wszystkich najbardziej ważnych rodzajach rzeczy, o jakich wiemy iż się znajdują we Wszechświecie, i rozważając, jak dalece jest prawdopodobne, iż są w nim ważne rodzaje rzeczy, o których absolutnie nie wiemy, że się w nim znajdują; rozważając też najważniejsze sposoby, na jakie te różne rodzaje rzeczy są ze sobą powiązane stosunkami. Wszystko to skrótowo będę nazywał "ogólnym opisem całokształtu Wszechświata"; i, co za tym idzie, powiem, że pierwszym i najważniejszym zagadnieniem filozofii jest dać ogólny opis całego Wszechświata. Wielu filozofów (ale bynajmniej nie wszyscy) z pewnością próbowało, jak myślę, dać taki opis: i te bardzo różne opisy, jakie dali różni filozofowie, tworzą, jak myślę, najbardziej istotne różnice miedzy nimi. A zagadnienie to, tak mi się wydaje, jest w oczywisty sposób swoiste dla filozofii. Nie ma żadnej innej nauki, która by próbowała powiedzieć: takie a takie rodzaje rzeczy są jedynymi rodzajami rzeczy, jakie się znajdują we Wszechświecie, czy też o jakich wiemy, że się w nim znajdują. Teraz spróbuję wytłumaczyć bardziej jasno, z pomocą przykładów, co dokładnie rozumiem przez to pierwsze zagadnienie, co dokładnie rozumiem przez "opis ogólny całego Wszechświata". To znaczy, spróbuję wskazać najbardziej istotne różnice między opisami, jakie podali różni filozofowie. Przy tym chcę z pewnej racji szczególnej rozpocząć w pewien szczególny sposób. Są, jak mi się wydaje, pewne poglądy na naturę Wszechświata, które obecnie przyjmuje niemal każdy człowiek. Uznane są one tak powszechnie, że można je, jak myślę, słusznie nazwać poglądami zdrowego rozsądku. Nie wiem, czy można powiedzieć, iż zdrowy rozsądek ma jakieś poglądy na całość Wszechświata: być może, żaden z tych poglądów nie sięga tak daleko. Ale zdrowy rozsądek, jak myślę, ma zupełnie określone poglądy, co się tyczy tego, iż pewne rodzaje rzeczy z pewnością są we Wszechświecie, oraz co się tyczy pewnych sposobów, w jakie te różne rodzaje rzeczy są ze sobą powiązane stosunkami. Chcę tedy rozpocząć od opisu tych poglądów, albowiem wydaje mi się, że rzeczą najbardziej dziwną i interesującą w poglądach wielu filozofów jest to, w jaki sposób wychodzą oni poza poglądy zdrowego rozsądku albo wyraźnie są z nimi w sprzeczności. Filozofowie twierdzą, iż wiedzą, że we Wszechświecie są bardzo ważne rodzaje rzeczy, co do których zdrowy rozsądek nie twierdzi, iż je zna; i twierdzą też, że wiedzą, iż we Wszechświecie nie ma (lub co najmniej, że nie wiemy o tym, iż są, jeśli są) rzeczy, co do których istnienia zdrowy rozsądek jest jak najbardziej pewny. Myślę więc, że najlepiej uprzytomnicie sobie, co te opisy filozoficzne Wszechświata znaczą w rzeczywistości, gdy uprzytomnicie sobie, jak bardzo różne są one od poglądu zdrowego rozsądku - jak dalece w pewnych punktach wychodzą poza zdrowy rozsądek oraz jak absolutnie są z nim sprzeczne w innych. Chcę więc zacząć od opisu tego, co przyjmuję za najbardziej istotne poglądy zdrowego rozsądku: od rzeczy, co do których powszechnie przyjmujemy, że są prawdziwe w odniesieniu do Wszechświata, i co do których jesteśmy pewni, iż wiemy, że są prawdziwe.

Oto więc zdaje mi się, iż z pewnością mamy przeświadczenie, że we Wszechświecie jest niezmiernie wielka liczba przedmiotów materialnych takiego czy innego rodzaju. Tak, na przykład, wiemy, że na powierzchni Ziemi poza naszymi własnymi ciałami są ciała milionów innych ludzi; wiemy, że są ciała milionów innych zwierząt; również miliony roślin; a poza nimi wszystkimi jeszcze większa liczba przedmiotów nieożywionych: gór, wszelkich kamieni na nich, ziaren piasku, różnych rodzajów minerałów i gleb, wszystkich kropel wody w rzekach i w morzu, a ponadto równie wielka liczba różnych przedmiotów, skonstruowanych przez ludzi: domów, krzeseł, stołów, lokomotyw, i tak dalej. Ale poza tymi wszystkimi rzeczami na powierzchni Ziemi jest sama Ziemia - niezmiernie wielka masa materii. Dziś zaś wiemy też, że sama Ziemia, i wszystko, co jest w niej i na niej, choć wydaje się nam tak ogromna, jest niezmiernie maleńka w porównaniu z całym Wszechświatem materialnym. Nawykliśmy do myśli, że Słońce, Księżyc i cała niezmiernie wielka ilość gwiazd widocznych, to wielkie masy materii, każde z osobna, i że w większości swej są o wiele większe niż Ziemia. Nawykliśmy też do myśli, że te masy znajdują się w tak ogromnych odległościach od nas, iż wszelka odległość od jednego punktu do drugiego na powierzchni Ziemi jest znikomo mała w porównaniu z tamtymi odległościami. Co do tego wszystkiego jesteśmy teraz przeświadczeni, gdy chodzi o świat materialny: z pewnością jest rzeczą zdrowego rozsądku być przekonanym o tym wszystkim. Ale, jak wiecie, był czas, gdy bynajmniej nie było rzeczą zdrowego rozsądku być przekonanym o pewnych spośród tych rzeczy: był czas, gdy nikt nie był przekonany o niektórych z nich. Był czas, gdy na Ziemi było bez porównania mniej ludzi, niż jest teraz; i gdy ci, którzy na niej byli, nie wiedzieli, ilu ich jest. Byli oni przeświadczeni tylko o tym, że istnieje względnie mała liczba ciał ludzkich poza ich własnymi; i względnie mała liczba zwierząt i roślin; nie mieli też wyobrażenia o tym, jak rozległa jest powierzchnia Ziemi. Byli też przeświadczeni, że ciała niebieskie są małe w porównaniu z Ziemią i że się znajdują we względnie niewielkich od niej odległościach. Ale myślę, że słusznie powiem, iż teraz jesteśmy przekonani, że te pierwotne poglądy na Wszechświat materialny były z pewnością fałszywe. Winni byśmy powiedzieć, że wiemy, iż były one fałszywe: odkryliśmy, że były fałszywe; i to odkrycie jest częścią postępu naszej wiedzy. Lecz jakkolwiek są pewne rzeczy, w których poglądy zdrowego rozsądku w ten sposób się zmieniły, to przecież co się tyczy tego, iż we Wszechświecie jest wielka liczba przedmiotów materialnych, pogląd pozostał ten sam, o ile wiemy. Ludzie, jak dalece wiemy, żywili to przekonanie niemal od tak dawna, od jak dawna żywili w ogóle jakiekolwiek przekonania: zawsze byli przeświadczeni, że istnieje bardzo wielka ilość przedmiotów materialnych.

Ale teraz jesteśmy przeświadczeni, że poza przedmiotami materialnymi istnieją we Wszechświecie pewne zjawiska, bardzo różne od przedmiotów materialnych. Krótko mówiąc: jesteśmy przeświadczeni, że my, ludzie, mamy nie tylko ciała, lecz również umysły; a jedną z głównych rzeczy, jakie mamy na myśli, mówiąc, iż mamy umysły, jest, jak mniemam, to mianowicie, że dokonujemy pewnych aktów psychicznych, czyli aktów świadomości. To znaczy: widzimy, słyszymy, doznajemy wrażeń dotykowych, wzruszeń, przypominamy, wyobrażamy sobie, myślimy, żywimy przeświadczenia, pragnienia, mamy upodobania i wstręty, chcemy czegoś, miłujemy coś, doznajemy gniewu, strachu, i tak dalej. Wszystkie te rzeczy są aktami psychicznymi - aktami umysłu, czy też aktami świadomości; i gdy doznajemy jednej z tych rzeczy, to jesteśmy czegoś świadomi: każde z tych doznań częściowo polega na tym, iż jesteśmy czegoś świadomi w taki czy w inny sposób. I wydaje mi się, że gdy mówimy, iż jesteśmy pewni, że posiadamy umysł, to najbardziej pewni jesteśmy właśnie tego, iż doznajemy tych rzeczy - że dokonujemy tych aktów świadomości. W każdym razie jesteśmy pewni, że ich dokonujemy i że te akty są czymś zupełnie różnym od rzeczy materialnych. Słyszenie nie jest samo w sobie przedmiotem materialnym, choćby nie wiedzieć jak ściśle było związane z pewnymi przedmiotami materialnymi; i tak samo rzecz się ma z wszelkimi innymi doznaniami: z widzeniem, przypominaniem, doznawaniem wzruszeń, myśleniem, i tak dalej. Te rzeczy, te akty świadomości, z pewnością nie są same w sobie materialnymi przedmiotami. A przecież jesteśmy zupełnie pewni, że jest ich niezmiernie wielka liczba we Wszechświecie. Każdy z nas doznaje niezmiernie wielkiej ich liczby każdego dnia i w ciągu całego dnia: wciąż widzimy różne rzeczy, słyszymy różne rzeczy, myślimy o różnych rzeczach, przypominamy sobie różne rzeczy. Przestajemy ich doznawać tylko wtedy, gdy jesteśmy we śnie i nie mamy marzeń sennych; lecz nawet i we śnie, o ile mamy marzenia senne, mamy też akty świadomości. Tak więc we Wszechświecie w każdej chwili zachodzą miliony różnych aktów świadomości u milionów różnych ludzi, a być może również u wielu rodzajów zwierząt. Myślę, że zdrowy rozsądek z pewnością jest przekonany o tym wszystkim.

Tak więc widzieliśmy, jak dotąd, że zdrowy rozsądek jest przeświadczony, iż we Wszechświecie są co najmniej dwa różne rodzaje rzeczy. Są przede wszystkim niezmiernie wielkie ilości przedmiotów materialnych; i jest również bardzo wielka liczba aktów psychicznych, czy też aktów świadomości.

Ale zdrowy rozsądek, jak myślę, ma również pewne bardzo określone poglądy, co się tyczy sposobu, w jaki te dwa rodzaje rzeczy są powiązane ze sobą. Lecz nim wyjaśnię, jakie to są te poglądy, muszę najpierw wspomnieć coś, o czym jesteśmy przeświadczeni, że jest prawdą w odniesieniu absolutnie do wszystkich przedmiotów materialnych, jakie wymieniłem - a nawet w istocie nie tylko w odniesieniu do tych przedmiotów, lecz do wszystkich, które potocznie należałoby nazwać w ogóle przedmiotami materialnymi.

Co się tyczy wszystkich przedmiotów, materialnych, jesteśmy faktycznie przeświadczeni, że każdy z nich w pewnej określonej chwili znajduje się tu czy tam, w czymś, co nazywamy przestrzenią. Mówiąc zaś, że wszystkie te przedmioty znajdują się w przestrzeni, mamy na myśli, jak sądzę, co najmniej dwie rzeczy. Rozumiemy przez to, po pierwsze, że każdy z nich w pewnym określonym momencie znajduje się w pewnej określonej odległości od każdego innego. Może być rzeczą niemożliwą praktycznie zmierzyć wszystkie te odległości, a nawet zmierzyć ściśle, absolutnie, jakąkolwiek z nich. Ale jesteśmy przekonani, że wszystkie te odległości można by, teoretycznie biorąc, zmierzyć i wyrazić w pewnej liczbie mil, stóp czy cali, albo w pewnym ułamku cala, dochodząc do tych przedmiotów, które absolutnie stykają się ze sobą i między którymi wobec tego nie ma żadnej odległości. Tak, na przykład, jesteśmy przeświadczeni, że Ziemia jest (z gruba biorąc) odległa o tyle a tyle milionów mil od Słońca w jednym kierunku, a o wiele więcej milionów mil od Gwiazdy Polarnej w innym kierunku; i że podobnie jak w każdej danej chwili istnieje pewna określona odległość między Słońcem i Ziemią oraz między Gwiazdą Polarną a Ziemią, tak też jest określona odległość pomiędzy Słońcem a Gwiazdą Polarną i pomiędzy każdym ciałem niebieskim a wszystkimi pozostałymi. Podobnie też istnieje określona odległość między wszystkimi ciałami na powierzchni Ziemi, a także miedzy częściami tych ciał: każde dwa spośród nich w danym określonym momencie albo się ze sobą stykają, albo znajdują się w pewnej określonej od siebie odległości: w odległości, którą z gruba można wyrazić w liczbie tylu a tylu mil, stóp, cali czy też ułamków cala. Jesteśmy więc przeświadczeni, iż prawdą jest w odniesieniu do wszystkich ciał materialnych, że każde z nich w danym określonym momencie znajduje się w pewnej określonej odległości od każdego z pozostałych. To jest jedna z tych rzeczy, jakie mamy na myśli, mówiąc, że wszystkie te przedmioty znajdują się w przestrzeni. Ale mamy też na myśli, jak sądzę, i to, że każdy z tych przedmiotów znajduje się od pozostałych w pewnej odległości w tym czy innym kierunku: w takim czy innym spośród zupełnie określonego zbioru kierunków. Co zaś jest tym określonym zbiorem kierunków, to można, jak myślę, łatwo wyjaśnić. Wszyscy znamy kształt figury, która nazywa się kulą - kształt dokładnie okrągłej piłki. Otóż ze środka takiej kuli można poprowadzić linie proste do punktów na jej powierzchni. Każda z tych linii prostych, powiedzielibyśmy, prowadzi w innym kierunku od środka: to właśnie rozumiemy przez "kierunek". Co więcej, możemy powiedzieć, że nie ma zupełnie kierunków, w których można by się poruszać od środka kuli po linii prostej poza tą czy inną spośród tych linii prostych; jeśli mamy się poruszać po linii prostej od środka danej kuli w ogóle, to musimy się kierować ku temu czy innemu punktowi jej powierzchni; i to właśnie mam na myśli, mówiąc o zupełnie określonym zbiorze kierunków: wszystkie kierunki możliwe, w których można się poruszać po linii prostej od jakiegoś danego punktu, tworzą zupełnie określony zbiór; a mianowicie: trzeba się poruszać po tej czy innej spośród linii prostych, które prowadzą od tego punktu do jakiegoś punktu na powierzchni kuli, której tamten punkt jest środkiem. Drugą więc rzeczą, o której mówię, że mamy co do niej przeświadczenie w odniesieniu do wszystkich przedmiotów materialnych, jest to, że gdy weźmiemy za punkt wyjścia jakiś punkt na jednym z tych przedmiotów, to wszystkie pozostałe będą leżały na tej czy innej linii tego określonego zbioru linii. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie linie proste, które prowadzą od jakiegoś danego punktu do wszystkich innych punktów na powierzchni kuli, która je obejmuje, to absolutnie każdy przedmiot materialny we Wszechświecie będzie w danym określonym momencie leżał na tej czy innej spośród tych linii prostych; będzie on leżał w pewnej, takiej czy innej, odległości na jednej z tych linii. Nie ma, powiedzielibyśmy, żadnej innej pozycji w przestrzeni, jaką mógłby zajmować jakiś przedmiot materialny; te linie proste będą przechodziły przez każdy punkt w przestrzeni, tak iż jakiś przedmiot, jeżeli znajduje się w ogóle w przestrzeni, musi być na tej lub innej spośród tych linii. Tak więc to jest jedną z tych rzeczy, jakie mamy na myśli, gdy mówimy, że wszelkie przedmioty materialne znajdują się w przestrzeni. Mamy to na myśli, gdy mówimy o tej przestrzeni, w której znajdują się i poruszają przedmioty materialne, o przestrzeni, w której nie ma innych kierunków, w jakich można by się poruszać, wychodząc z jakiegoś określonego punktu, poza tymi kierunkami, jakieśmy wymienili. Utrzymujemy z pewnością, jak myślę, że wszystkie przedmioty materialne, jakie wspomniałem, leżą w takiej przestrzeni: że od każdego z nich wszystkie inne muszą w danej określonej chwili leżeć w tym czy innym, spośród tych kierunków. I gdy mówimy o "przedmiotach materialnych", to chcemy z, reguły, jak myślę, objąć tym opisem tylko przedmioty, co do których to jest, prawdą.

Otóż wprowadziłem opis tego, o czym jesteśmy przeświadczeni w odniesieniu do przedmiotów materialnych, w tym celu, by wyjaśnić, co myślimy o stosunku przedmiotów materialnych do innego, zupełnie różnego, rodzaju rzeczy, jakie nazwałem aktami świadomości lub aktami psychicznymi. Zdrowy rozsądek, jak powiedziałem, ma pewne, zupełnie określone, poglądy na, to, w jaki sposób akty świadomości w ogóle pozostają w stosunku do przedmiotów materialnych; i teraz chcę właśnie ustalić, jakie są te poglądy.

Otóż, jak myślę, my wszyscy jesteśmy przekonani potocznie, że akty świadomości są związane w sposób zupełnie określony i swoisty z pewnymi przedmiotami materialnymi i że w sposób równie określony nie są związane z innymi przedmiotami. I dlatego wprowadziłem mój opis przestrzeni, że chciałem uczynić rzeczą bardziej jasną, w jakim znaczeniu jesteśmy przeświadczeni, iż akty świadomości są związane z pewnymi przedmiotami materialnymi. Jesteśmy przeświadczeni, jak myślę, że nasze akty świadomości - wszystkie te, jakich doznajemy w ciągu naszego życia - są związane z naszymi ciałami w tym znaczeniu, że zachodzą w tych samych miejscach, gdzie znajdują się nasze ciała. Myślę, że wszyscy i stale przyjmujemy to w życiu codziennym i że przyjmujemy to z największą pewnością; jakkolwiek uważam, że większość filozofów utrzymywała przeciwnie: iż akty świadomości w ogóle nie zachodzą w żadnym miejscu, że nie są one po prostu nigdzie; że nie są w przestrzeni. Lecz że my wszyscy potocznie to przyjmujemy, że jest to przeświadczenie zdrowego rozsądku, to, jak myślę, jest zupełnie jasne. Tak, na przykład, ja jestem przeświadczony, że moje akty świadomości zachodzą teraz w tym pokoju, gdzie znajduje się moje ciało. W chwili obecnej ja słyszę, widzę i myślę tutaj, w tym pokoju. I gdy dopiero co jechałem pociągiem do stacji Waterloo, to w moim przeświadczeniu mój umysł i moje akty świadomości jechały wraz ze mną. Gdy pociąg i moje ciało znajdowały się na stacji w Putney, to ja myślałem i widziałem w Putney. Gdy pociąg i moje ciało dojechały do Clapham Junction, to ja myślałem i widziałem na tej stacji. I tak samo było we wszystkich innych miejscach, przez które przejeżdżałem. My wszyscy, jak myślę, przyjmujemy potocznie w ten sposób, że nasze akty świadomości zachodzą w każdej chwili w tym właśnie miejscu, gdzie się znajdują w owej chwili nasze ciała. Nie chcę przez to powiedzieć, że mamy jakieś określone pojęcie co do tego, gdzie dokładnie w naszych ciałach zachodzą akty świadomości. Nie myślę, iżbyśmy mieli takie pojęcie. Nie potrafilibyśmy powiedzieć, czy wszystkie te akty miały miejsce dokładnie w tej samej części naszego ciała, albo czy też różne akty zachodziły w różnych jego miejscach; i nie potrafilibyśmy też wskazać jakiegoś określonego miejsca w ciele, jako tego, gdzie dokonał się pewien określony akt. Jesteśmy, jak myślę, przeświadczeni z pewnością jedynie co do tego, że wszystkie te akty zachodzą tu lub tam w naszych ciałach. W każdym razie mówimy wszyscy i wciąż tak, jak gdybyśmy o tym byli przeświadczeni. I mogę uwydatnić siłę tego przeświadczenia, jakie teraz żywimy, przeciwstawiając je odmiennemu przeświadczeniu, jakie żywiono dawniej. Niektórzy ludzie pierwotni, jak mi się zdaje, zwykli byli utrzymywać, że czasem, gdy człowiek śni śpiąc, to jego umysł czy dusza porzuca zazwyczaj ciało, udaje się na jakieś inne miejsce i obserwuje, co się dzieje na tym miejscu: że więc wtedy, gdy on jest we śnie, jego akty świadomości mogą zachodzić w jakimś innym miejscu, nie tam, gdzie jest jego ciało. Otóż myślę, że słusznie mówię, iż zdrowy rozsądek nie żywi już tego przeświadczenia. Obecnie jesteśmy potocznie przeświadczeni, że tak długo, jak długo żyjemy, możemy, co najmniej normalnie, myśleć, słyszeć i czuć tylko tam, gdzie znajdują się nasze ciała. Jesteśmy przeświadczeni, co najmniej, że ogromna liczba aktów świadomości jest związana z jakimś określonym ciałem w tym znaczeniu, że zachodzą one tu czy tam w tym ciele. Moje akty świadomości zachodzą w moim ciele, wasze w waszych ciałach; i umysły nasze (co najmniej biorąc ogólnie) poruszają się wraz z nami tam, dokąd poruszają się nasze ciała.

Jesteśmy więc, jak myślę, przeświadczeni, że wiele aktów świadomości wiąże się z poszczególnymi przedmiotami materialnymi w tym znaczeniu, iż zachodzą one tam, gdzie są te przedmioty. Ale nie chcę powiedzieć, iżby to było jedyne znaczenie, w jakim, jesteśmy przekonani, że te akty są związane z poszczególnymi określonymi przedmiotami materialnymi. Mamy również bez wątpienia przekonanie, że wiele spośród tych aktów zależy od zmian, jakie zachodzą w naszych ciałach. Tak, na, przykład, ja widzę tylko wtedy, gdy w moich oczach zachodzą pewne zmiany; ja słyszę tylko wtedy, gdy pewne zmiany zachodzą w moich uszach; ja myślę chyba tylko wtedy, gdy pewne zmiany zachodzą w moim, mózgu. Z pewnością jesteśmy przeświadczeni, że wiele aktów świadomości wiąże się z poszczególnymi określonymi ciałami również w ten sposób. Ale najprostszy i najbardziej powszechny stosunek, jaki w naszym przekonaniu zachodzi między aktami świadomości a poszczególnymi określonymi ciałami, to, jak myślę, ten stosunek, o którym już mówiłem - a mianowicie ten, iż te akty zachodzą tam, gdzie są owe ciała.

Jesteśmy więc przekonani, że akty świadomości są związane z pewnymi przedmiotami materialnymi. Lecz, jak myślę, jesteśmy równie przeświadczeni o tym, że z ogromną większością przedmiotów materialnych nie są związane żadne akty świadomości. Jesteśmy przeświadczeni, że akty świadomości związane są z żywymi ciałami ludzi - milionów różnych ludzi - i być może większości zwierząt, tak iż nie brak aktów świadomości we Wszechświecie. Lecz niemniej jesteśmy przekonani, jak myślę, że z ogromną większością przedmiotów materialnych nie są związane żadne akty świadomości. Jesteśmy pewni, że krzesła, stoły, domy, góry i kamienie ani nie widzą, ani nie słyszą, ani nie czują, ani nie myślą, ani nie dokonują żadnych innych aktów psychicznych: jesteśmy pewni, że te rzeczy nie są świadome, że nie mają świadomości. Jesteśmy też pewni, że Słońce, Księżyc, gwiazdy i Ziemia nie mają świadomości - że z nimi nie wiążą się żadne akty świadome w tym znaczeniu, w jakim nasze akty świadome są związane z naszymi ciałami: one nie czują, nie słyszą i nie widzą, tak jak my czujemy, słyszymy, widzimy. Oto więc jedna z bardzo ważnych rzeczy, o których jesteśmy przekonani, co się tyczy stosunku między aktami świadomości a przedmiotami materialnymi: mianowicie, że wśród wielkiej liczby przedmiotów materialnych we Wszechświecie jest stosunkowo niewiele takich, z którymi związane są akty świadomości; innymi słowy, znacznie większa liczba przedmiotów materialnych we Wszechświecie jest pozbawiona świadomości. Można, jak myślę, słusznie powiedzieć, że to jest obecnie pogląd, zdrowego rozsądku. A to jest drugi punkt, co do którego obecny pogląd zdrowego rozsądku różni się znacznie od tego, jaki był kiedyś. Zdaje się być rzeczą zupełnie pewną, iż był kiedyś czas, gdy większość ludzi była przeświadczona, że akty świadomości są związane z kłodami drzewa, z kamieniami, z drzewami, ze Słońcem, Księżycem oraz z wieloma innymi przedmiotami. Byli oni przeświadczeni, że duchy w różnym czasie są w tych przedmiotach; i że gdy duchy są w nich, to w ich wnętrzu często zachodzą akty świadomości: duch widział, słyszał i myślał w kłodzie drzewa zupełnie tak, jak nasze umysły słyszą, widzą i myślą w naszych ciałach. Był więc czas, gdy ludzie potocznie byli przeświadczeni, iż świadomość jest związana (w ciągu pewnego czasu) z wieloma ciałami, o których obecnie myślimy, że są pozbawione świadomości. Lecz nawet wówczas, o ile wiem, byli oni zawsze przekonani, że w każdej chwili jest wiele miejsc we Wszechświecie, gdzie nie zachodzą żadne akty świadomości. My, jak myślę, tylko idziemy znacznie dalej: jesteśmy przekonani, że w każdej chwili ilość miejsc, gdzie nie zachodzi żaden akt świadomości, jest bardzo znacznie większa niż tych miejsc, gdzie jakiś akt świadomości zachodzi.

To więc jest jedną rzeczą, o jakiej jesteśmy przekonani, co się tyczy stosunku między świadomością a przedmiotami materialnymi. Lecz myślę, że są również dwie inne rzeczy, które zasługują, by o nich wspomnieć. Pierwsza z nich jest następująca. Jesteśmy przekonani, że w pewnych chwilach jesteśmy świadomi pewnych określonych przedmiotów materialnych: widzimy je, czujemy i myślimy o nich. Lecz przeświadczeni jesteśmy z największą pewnością, że te przedmioty materialne mogą trwać i istnieć nawet wtedy, gdy ich nie jesteśmy świadomi, i że istotnie nadal istnieją. Oto, na przykład, w tej chwili widzimy pewne przedmioty materialne w tym pokoju. I jesteśmy przeświadczeni, że będą one nadal istniały nawet wówczas, gdy wszyscy stąd wyjdziemy, gdy pokój zostanie zamknięty na noc i gdy nikt ich nie widzi. Jeśli opuszczam na pięć minut jakiś pokój, w którym pali się ogień, a następnie powracam, i znajduję, że ogień pali się nadal, to przyjmuję, iż palił się był przez cały czas, gdy mnie w pokoju nie było i gdy nikt tego ognia nie widział, ani nie czuł jego ciepła, zupełnie tak samo, jak wtedy, gdy ja znajdowałem się w pokoju i ten ogień widziałem. Myślę, że my wszyscy stale przyjmujemy, co się tyczy przedmiotów materialnych, iż one są w tym znaczeniu całkowicie niezależne od tego, czy jesteśmy ich świadomi: wszystko to są przedmioty takiego rodzaju, że istnieją w równej mierze wtedy, gdy ich nie jesteśmy świadomi, jak i wtedy, gdy ich świadomi jesteśmy. Istotnie, możemy powiedzieć o wszystkich przedmiotach materialnych, że mają trzy cechy charakterystycznie: (1) są zupełnie innego rodzaju niż akty świadomości; (2) wszystkie w danej chwili zajmują takie czy inne miejsce w przestrzeni; i (3) mają tę własność, którą już wspomniałem - a mianowicie, że są rzeczami tego rodzaju, iż istnieją, gdy ich nie jesteśmy świadomi, w równej mierze jak wtedy, gdy ich świadomi jesteśmy. Ale te trzy cechy charakterystyczne nie są, myślę, wystarczające do tego, by określić przedmiot materialny: mogą być inne przedmioty, które posiadają wszystkie te trzy cechy, a przecież nie są przedmiotami materialnymi. Lecz myślę, że są one trzema spośród najbardziej ważnych cech charakterystycznych, jakie posiadają przedmioty materialne; i nie nazwalibyśmy czegoś przedmiotem materialnym, o ile byśmy nie chcieli twierdzić, że posiada on wszystkie trzy.

Drugą rzeczą tedy, o której jesteśmy przeświadczeni, co się tyczy stosunku świadomości do materii, jest to, że materia jest niezależna od tego, czy jesteśmy jej świadomi - że istnieje ona nawet wtedy, gdy jej nie jesteśmy świadomi; i jesteśmy też przeświadczeni, że w każdej chwili istnieją znacznie bardziej liczne przedmioty materialne, których nie jest świadomy ani żaden człowiek, ani zwierzę, niż te przedmioty materialne, których jesteśmy świadomi.

A trzecią rzeczą, o której jesteśmy przeświadczeni, co się tyczy stosunku świadomości do materii, jest rzecz następująca. Jesteśmy mianowicie przeświadczeni, że prawdopodobnie był czas, gdy nie było żadnych aktów świadomości, związanych z jakimikolwiek przedmiotami materialnymi na Ziemi: czas, gdy Ziemia była tak gorąca, iż nie mogły na niej istnieć żadne żywe istoty; i gdy, co za tym idzie, nie mogło być na Ziemi żadnych istot, posiadających świadomość. A co się tyczy ciał ludzkich i ludzkiej świadomości, to jesteśmy przekonani, myślę, że to nie tylko jest prawdopodobne, lecz pewne. Jesteśmy przekonani, że tylko w ciągu względnie ograniczonego czasu - porównawczo ograniczonego, jakkolwiek, być może, chodzi tu o wiele milionów lat - ludzie istnieli na Ziemi: przed tym czasem nie było na Ziemi ciał, które by można nazwać ludzkimi, i nie było też umysłów, które by można nazwać umysłami ludzi; jakkolwiek, być może, były umysły i akty świadomości, które należały do innych rodzajów zwierząt. I zupełnie podobnie, jak jesteśmy przeświadczeni, że w pewnym określonym czasie w przeszłości nie było na Ziemi prawdopodobnie żadnych istot, obdarzonych świadomością, a z pewnością żadnych istot ze świadomością ludzką, tak też jesteśmy przeświadczeni, że może przyjść czas w przyszłości, gdy będzie tak znowu. Ale nie moglibyśmy zaprzeczyć, że mogły istnieć gdzieś indziej we Wszechświecie, na innych planetach, istoty świadome nawet wtedy, gdy nie było świadomości na Ziemi; i nie moglibyśmy zaprzeczyć, że mogą też być tam takie istoty i teraz; ani też, że może tak być i wówczas, gdy przyjdzie czas (jeśli taki przyjdzie), kiedy wszelka świadomość na Ziemi znowu zniknie. Ale moglibyśmy, jak myślę, utrzymywać, że mogły być i mogą przyjść znowu długie okresy w historii materialnego Wszechświata, w ciągu których żadna świadomość nie była albo nie będzie istniała nigdzie we Wszechświecie. To znaczy: jesteśmy przeświadczeni, że tak samo, jak z pewnością teraz świadomość jest związana ze względnie niewielką liczbą przedmiotów materialnych we Wszechświecie, tak też mogły być w przeszłości i mogą być znowu w przyszłości długie okresy, w których nie było albo nie będzie w ogóle świadomości, związanej z przedmiotami materialnymi. To jest, jak myślę, jedno z przeświadczeń zdrowego rozsądku, co się tyczy stosunku świadomości do przedmiotów materialnych; i jeśli tak jest, to jest to z pewnością ważny element w naszym ogólnym poglądzie na Wszechświat.

Tak więc starałem się podkreślić w poglądzie zdrowego rozsądku na Wszechświat następujące elementy. Po pierwsze, że z pewnością są we Wszechświecie dwa zupełnie różne rodzaje rzeczy, a mianowicie przedmioty materialne i akty świadomości. I po drugie, co się tyczy stosunku miedzy tymi dwoma rodzajami rzeczy, zdrowy rozsądek przyjmuje trzy punkty: po pierwsze, (1), że akty świadomości są związane ze względnie niewieloma spośród przedmiotów materialnych we Wszechświecie; że ogromna większość przedmiotów materialnych nie ma świadomości. Istotnie, jedynymi ciałami, o których powiedzielibyśmy, że wiemy z pewnością, iż są z nimi związane akty świadomości, są żywe ciała ludzi oraz, być może, innych zwierząt na Ziemi. Nie zaprzeczylibyśmy, że akty świadomości mogą być związane również z innymi ciałami na innych planetach: że na innych planetach mogą być inne istoty żywe, które mają świadomość. Ale powiedzielibyśmy, jak myślę, że z pewnością akty świadomości nie są związane z ogromną większością przedmiotów materialnych we Wszechświecie. To jest jedno z naszych przeświadczeń, co się tyczy stosunku aktów świadomości do przedmiotów materialnych. Drugim przeświadczeniem jest, (2), że przedmioty materialne są wszystkie tego rodzaju, iż mogą istnieć nawet wtedy, gdy nie jesteśmy ich świadomi, i że wiele spośród nich faktycznie tak istnieje. A trzecią rzeczą jest przeświadczenie, (3), że mógł być czas, kiedy żadne akty świadomości nie były związane z żadnymi ciałami materialnymi w żadnym miejscu Wszechświata, i że taki czas może przyjść znowu; oraz że niemal z pewnością był czas, gdy nie było żadnych ciał ludzkich na Ziemi, ze świadomością ludzką, z nimi związaną.

A teraz są jeszcze tylko dwa inne punkty w poglądach zdrowego rozsądku, dotyczących Wszechświata, na które chcę zwrócić uwagę.

Pierwszym jest rzecz, którą stale przyjmowałem w tym, com już był powiedział, lecz którą obecnie chcę wypowiedzieć wyraźnie. A mianowicie, że wszystkie przedmioty materialne oraz wszystkie akty świadomości u ludzi i u innych zwierząt na Ziemi są w czasie. Mówię: "w czasie", lecz by to powiedzieć bardziej dokładnie, winien bym powiedzieć: "albo były w czasie, albo są obecnie, albo będą w przyszłości"; lub też powiedzieć jednocześnie trzy rzeczy: "były w czasie w przeszłości, są teraz i będą w przyszłości". Albowiem właśnie jedną z rzeczy, jaką mamy na myśli, mówiąc o czasie, jest to, że istnieje coś takiego, jak przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i że zachodzi wielka różnica między nimi trzema. Utrzymujemy, że o żadnym spośród przedmiotów materialnych w przestrzeni i o żadnym spośród naszych aktów świadomości nie można słusznie powiedzieć, iż istnieją w ogóle, o ile nie istnieją w tym czasie, w którym to mówimy. Możemy, na przykład, powiedzieć, że istnieją, tylko o tych przedmiotach, które istnieją w czasie, gdy teraz oto mówię; o innych może być prawdą, że one były istniały w przeszłości, albo że będą istniały w przyszłości, ale nie może być prawdą, że teraz istnieją. Gdy więc mówię, że wszystkie przedmioty materialne i wszystkie nasze akty świadomości są w czasie, to rozumiem przez to, co następuje: każdy z nich albo istniał w przeszłości, albo istnieje teraz, albo będzie istniał w przyszłości; lub też rozumiem jednocześnie wszystkie te trzy rzeczy: że istniał w pewnym czasie w przeszłości, że istnieje teraz i że istnieć będzie w przyszłości. I rozumiem też przez to, że powiedzieć, iż jakaś rzecz "była istniała", to co innego, niż powiedzieć, iż "istnieje teraz"; i że, dalej, jedno i drugie jest czymś innym, niż powiedzieć, że dana rzecz "będzie istniała"; że wreszcie każde z tych różnych twierdzeń jest faktycznie prawdziwe w odniesieniu do pewnej rzeczy. Tak, na przykład, jestem, zupełnie pewien, że w przeszłości było wiele aktów świadomości zarówno moich własnych, jak i u innych ludzi; jestem zupełnie pewien, że w chwili obecnej istnieje ich wiele; i jestem bardzo pewien, jakkolwiek mniej pewien, że istnieć ich będzie wiele w przyszłości. I podobnie rzecz się ma z przedmiotami materialnymi: wiele ich istniało w przeszłości, wiele istnieje teraz i wiele (według wszelkiego prawdopodobieństwa) będzie istniało w przyszłości. Powiadam., że wszyscy mamy potoczne przekonanie, iż rzeczy mają się tak właśnie. Jesteśmy przeświadczeni, że te trzy twierdzenia: "to było: istniało", "to istnieje obecnie", "to będzie istniało", są prawdziwe w odniesieniu do wielu przedmiotów materialnych i wielu aktów świadomości; że pierwsze jest prawdziwe w odniesieniu do pewnych przedmiotów określonych; drugie prawdziwe w odniesieniu do innych, a trzecie w odniesieniu do jeszcze innych; a wszystkie one razem również w odniesieniu do wielu. I jesteśmy też przeświadczeni, że to czy tamto spośród tych twierdzeń jest prawdziwe w odniesieniu do nich wszystkich; że w pewnych przypadkach wszystkie trzy są prawdziwe w odniesieniu do jednej i tej samej rzeczy: tak, na przykład, Słońce czy też Ziemia zarówno istniały, jak istnieją i (prawdopodobnie) będą istniały. To, powiadam, jest z pewnością przeświadczeniem zdrowego rozsądku.

I jeszcze jedno przeświadczenie zdrowego rozsądku chcę tutaj wspomnieć, a mianowicie: jesteśmy przeświadczeni, że rzeczywiście znamy wszystkie te rzeczy, jakie wspomniałem. Wiemy, że były i są we Wszechświecie dwa rodzaje rzeczy: przedmioty materialne i akty świadomości. Wiemy, że były i są we Wszechświecie duże ilości obu. Wiemy, że istnieją liczne przedmioty materialne, gdy nie jesteśmy ich świadomi. Wiemy, że znaczna większość przedmiotów materialnych nie ma świadomości. Wiemy, że istniały były w przeszłości rzeczy obu rodzajów, które nie istnieją obecnie; i że obecnie istnieją rzeczy obu rodzajów, które nie istniały w przeszłości. O tych wszystkich rzeczach, jak myślę, możemy powiedzieć z. pewnością, że o nich wiemy. l co więcej, jesteśmy przeświadczeni, że wiemy niezmiernie wielką liczbę szczegółów o poszczególnych przedmiotach materialnych i o aktach świadomości, minionych, obecnych i przyszłych. W istocie rzeczy wiemy najwięcej o przeszłości; ale dużo również o teraźniejszości; a także dużo o przyszłości (chociaż, być może, jest to tylko wiedza prawdopodobna). Istotnie, zakres większości nauk specjalnych można określić tak, iż dają one szczegółową wiedzę o pewnych określonych przedmiotach tych rodzajów, które starałem się zdefiniować. To znaczy: o przedmiotach materialnych, które są lub też były tu czy tam w przestrzeni, oraz o aktach świadomości u ludzi na Ziemi. Większość nauk specjalnych ogranicza się do pewnej szczególnej grupy przedmiotów tych dwóch rodzajów; i mamy przeświadczenie, że te nauki osiągnęły bardzo duże wyniki, dając nam znaczną wiedzę realną o przedmiotach tych rodzajów. Oto, na przykład, astronomia mówi nam o ciałach niebieskich - o ich wielkości, ich ruchach, ich strukturze i o tym, jak oddziałują one na siebie wzajemnie. Fizyka i chemia dają nam szczegółową wiedzę o strukturze i składzie różnych rodzajów przedmiotów materialnych oraz o tym, jak one i drobne ich części działają na siebie wzajemnie. Biologia daje nam wiedzę o różnicach między różnymi rodzajami zwierząt na Ziemi. Botanika - o różnicach między różnymi rodzajami roślin. Fizjologia - o procesach, jakie zachodzą w żywych ciałach. Geologia daje nam wiedzę o obecnym stanie i o minionych dziejach różnych warstw skał oraz o glebach, z jakich składa się skorupa Ziemi. Geografia daje nam wiedzę o obecnym rozmieszczeniu lądu i wody na powierzchni Ziemi; o położeniu gór i rzek; o różnych glebach i klimatach różnych części Ziemi. Historia i biografia daje nam wiedzę o działaniach różnych ludzi i zbiorów ludzi, jakie istniały na powierzchni Ziemi; a także o ich aktach świadomości, o tym, jakiego rodzaju rzeczy oni widzieli, słyszeli, o czym myśleli i w co wierzyli. Wreszcie psychologia traktuje w sposób szczególny o aktach świadomości u ludzi, a również w pewnym zakresie u zwierząt; stara się ona klasyfikować i rozróżniać różne rodzaje aktów psychicznych, jakich dokonujemy, i stara się rozstrzygnąć, jak te różne akty powiązane są ze sobą stosunkami. Wszystkie te nauki, które wspomniałem, zajmują się wyłącznie, zauważmy, tym, iżby nam dać informację o tych dwóch rodzajach przedmiotów, jakie starałem się powyżej zdefiniować - a mianowicie, o materialnych przedmiotach w przestrzeni i o aktach świadomości u ludzi i u zwierząt na powierzchni Ziemi. I jesteśmy z pewnością przeświadczeni, że wszystkie te nauki zdołały zdobyć znaczną wiedzę realną o przedmiotach tych dwóch rodzajów. W każdym przypadku rozróżniamy ostro rzeczy, które obecnie są znane absolutnie; rzeczy, w które dawniej wierzono, lecz wierzono w nie błędnie; oraz rzeczy, których dotychczas jeszcze nie znamy. Gdy chodzi o wszystkie te nauki, jesteśmy przeświadczeni, że jest wielka liczba rzeczy, o których dziś wiemy ostatecznie, że to są fakty; wielka liczba rzeczy, o których dawniej ludzie byli przeświadczeni, a o których dzisiaj wiemy ostatecznie, że były to przeświadczenia błędne; wreszcie bardzo wiele rzeczy, których nie znamy i których, być może, nigdy znać nie będziemy. We wszelkich naszych rozmowach potocznych, we wszystkich czasopismach i książkach zwykłych (przez to rozumiem wszystkie książki, wyjąwszy dzieła filozoficzne) stale przyjmujemy, że zachodzi ta różnica między tym, co wiemy, tym, o czym jesteśmy przeświadczeni względnie, i wreszcie tym, o czym wciąż jeszcze nic nie wiemy. I przyjmujemy, że ogromna liczba prawd, które dotyczą przedmiotów materialnych i aktów świadomości u ludzi, należy do klasy pierwszej - do klasy rzeczy znanych absolutnie; to znaczy takich, jakie zna jakiś człowiek na powierzchni Ziemi. Wszystko to, jak myślę, z pewnością jest dzisiaj częścią tego, co zdrowy rozsądek wie o Wszechświecie.

Otóż starałem się wyliczyć pewne ogólne przeświadczenia, dotyczące Wszechświata, o których, jak myślę, można słusznie powiedzieć, że są przeświadczeniami zdrowego rozsądku: przeświadczeniami, jakie niemal wszyscy dzisiaj żywimy; i nie chcę powiedzieć, że to są jedyne poglądy zdrowego rozsądku na Wszechświat, lecz tylko, że to poglądy, jakie on uznaje; że to jest pewna część jego zasadniczych przeświadczeń. Ale te wszystkie przeświadczenia, wzięte razem, nie tworzą ogólnego opisu całości Wszechświata: nie są one opisem ogólnym całości Wszechświata w tym znaczeniu, w jakim powiedziałem, że pierwszym zadaniem filozofii jest dać nam taki opis. Polegają one na tym, iż mówią, że z pewnością istnieją we Wszechświecie pewne obszerne klasy rzeczy i że te rzeczy są ze sobą powiązane stosunkami w pewien sposób. Ale przeświadczenia te, tak jak są, nie mówią o tym, że te obszerne klasy rzeczy są jedynymi klasami rzeczy, jakie istnieją we Wszechświecie, albo o jakich wiemy, że są we Wszechświecie: nie mówią one, iżby każda rzecz, o której wiemy, że jest we Wszechświecie, należała do jednej lub drugiej spośród tych klas. Nie przeczą, jako takie, że we Wszechświecie mogą być, a nawet że możemy wiedzieć, iż są, znaczne klasy rzeczy, które nie należą do żadnej z klas, jakie wspomniałem. Tak, na przykład, zdrowy rozsądek mówi według mnie: we Wszechświecie są dwie klasy rzeczy, przedmioty materialne w przestrzeni i akty świadomości u żywych ludzi i zwierząt na powierzchni Ziemi. Ale na to, by uczynić z tych twierdzeń ogólny opis całego Wszechświata, trzeba by dodać jedno z dwojga. Albo trzeba by powiedzieć: każda rzecz we Wszechświecie należy do jednej z tych dwóch klas; każda jest już to przedmiotem materialnym w przestrzeni, już to aktem świadomości jakiegoś człowieka lub jakiegoś zwierzęcia na Ziemi. Gdyby ktoś tak powiedział, to byłoby jasne, że oświadcza, iż jest to opis ogólny całego Wszechświata. Albo też moglibyśmy powiedzieć: każda rzecz, o której wiemy, że jest we Wszechświecie, należy do jednej z tych dwóch klas, jakkolwiek we Wszechświecie mogą być inne rzeczy, o których nie wiemy, że w nim są. Myślę, że i to również można by słusznie uznać za próbę, by podać ogólny opis całego Wszechświata. Istotnie polegałaby ona na tym, iżbyśmy powiedzieli, że w pewnym znaczeniu nie można w ogóle podać takiego opisu; albowiem mówiłoby to, że we Wszechświecie mogą być rzeczy, o których nie wiemy i których, co za tym idzie, nie możemy opisać. Ale takie powiedzenie miałoby roszczenie do tego, iż podaje opis ogólny wszystkich rzeczy, o jakich wiemy, że są we Wszechświecie; i byłoby to czymś, czego nie powiedziałby nikt, o ile jego celem nie byłoby rozwiązanie pierwszego naszego zagadnienia filozoficznego, które polega właśnie na tym, iżby dać najlepszy, jaki tylko można, opis ogólny całego Wszechświata.

Biorąc więc za punkt wyjścia pogląd zdrowego rozsądku, że we Wszechświecie są z pewnością (1) przedmioty materialne w przestrzeni i (2) akty świadomości u ludzi i zwierząt na Ziemi, moglibyśmy najprościej osiągnąć opis ogólny Wszechświata w jeden z dwóch sposobów: albo mówiąc, że te dwa rodzaje rzeczy jedynymi rodzajami we Wszechświecie, albo mówiąc, że to są jedyne rodzaje rzeczy, o których wiemy, iż są we Wszechświecie, lecz że mogą w nim być również inne rodzaje. Co się tyczy pierwszego z tych dwóch poglądów, to wątpię, czy ktokolwiek po namyśle gotów by go przyjąć dokładnie w tej postaci. Najbardziej oczywistym przeciw niemu zarzutem jest to, że twierdząc, iż we Wszechświecie nie ma innych aktów świadomości poza tymi, jakie są u ludzi i u zwierząt na Ziemi, ten pogląd odrzuca możliwość, iżby na innych planetach mogły być lub były kiedyś istoty żywe, obdarzone świadomością. A to jest możliwość, co do której niemal każdy myślałby, iż byłoby nieopatrznie ją odrzucać. Ale niemniej, modyfikując nieznacznie to twierdzenie, tak, iżby otwierało tę możliwość, otrzymujemy pogląd, który mógłby, jak myślę, wydawać się bardzo podobny do prawdy wielu ludziom. Moglibyśmy, na przykład, powiedzieć: nie ma i nigdy nie było we Wszechświecie żadnej rzeczy poza przedmiotami materialnymi w przestrzeni, z jednej strony, i aktami świadomości, mniej lub więcej podobnymi do aktów świadomości u ludzi i u zwierząt, a związanymi z ciałami żywymi, mniej lub więcej podobnymi do tych istot, z drugiej strony. To jest, jak myślę, rzeczywiście podobny do prawdy pogląd na Wszechświat; wiarygodny co najmniej na równi z wieloma poglądami, jakie wysuwali filozofowie. Lecz bez wątpienia drugi pogląd jest jeszcze bardziej podobny do prawdy. Jak się zdaje, bardziej zasługuje na wiarę, gdy dodamy zastrzeżenie: to są jedyne rzeczy, o których wiemy, że są we Wszechświecie; lecz mogą być inne rodzaje rzeczy, nam nie znane. I, jak myślę, to jest pogląd, który w rzeczywistości przyjmowało wielu ludzi, zarówno filozofów, jak i innych. Utrzymywali oni tedy, że jedynymi rodzajami rzeczy, o których wiemy, że są we Wszechświecie, są przedmioty materialne w przestrzeni oraz akty świadomości u ludzi i zwierząt na Ziemi; lecz dodawali również, że mogą być różne inne rodzaje rzeczy, nam nie znane.

Niewątpliwie filozofowie, którzy mówili to lub coś podobnego, nie mieli na myśli dokładnie tego, co mówili. Ci, którzy utrzymują, że są i były we Wszechświecie przedmioty materialne w przestrzeni i że są i były akty świadomości, nie mogą chyba zaprzeczyć, iż we Wszechświecie są również z pewnością co najmniej dwie inne rzeczy poza tamtymi - rzeczy, które nie są ani przedmiotami materialnymi, ani aktami świadomości - a mianowicie sam czas i sama przestrzeń. Wedle tego poglądu trzeba przyjąć, że sam czas i sama przestrzeń rzeczywiście - że są czymś; i jest oczywiste, że nie są one ani przedmiotami materialnymi, ani aktami świadomości. Podobnie też mogą być we Wszechświecie inne rodzaje rzeczy, nam znane, oprócz przestrzeni i czasu, rzeczy, które nie są ani przedmiotami materialnymi, ani aktami świadomości. Co się mnie tyczy, to myślę, że z pewnością są pewne inne rodzaje rzeczy i że jednym z zadań filozofii jest je wskazać. Ale i ci filozofowie, którzy mówili tak, jak gdyby przedmioty materialne i akty świadomości były jedynymi rodzajami rzeczy, o jakich wiemy, że są we Wszechświecie - ci filozofowie, jak myślę, w rzeczywistości nie zamierzali temu przeczyć. Mieli oni raczej na myśli to, że przedmioty materialne i akty świadomości są jedynymi rodzajami rzeczy, nam znanymi, które w pewnym znaczeniu są substancjalne: substancjalne w tym znaczeniu, w jakim sam czas i sama przestrzeń nie wydają się być substancjalne. Mogę tu od razu powiedzieć, że, co się mnie tyczy, to pogląd ten wydaje mi się być poprawny, jeśli wprowadzimy doń odpowiednie modyfikacje. To znaczy: ja utrzymuję, że przedmioty materialne w przestrzeni i akty świadomości u ludzi i zwierząt na Ziemi rzeczywiście są jedynymi rodzajami substancjalnymi rzeczy, jakie są nam znane; jakkolwiek, należy przyjąć, że możliwe są też inne rodzaje, o których my nie wiemy; i jakkolwiek myślę, że są z pewnością pewne niesubstancjalne rodzaje rzeczy, które trzeba koniecznie wspomnieć, jeśli mamy dać rzeczywiście pełny opis ogólny całości Wszechświata: na przykład, czas i przestrzeń.

Jedną więc drogą, na której moglibyśmy otrzymać opis ogólny całości Wszechświata, jest uzupełnić poglądy zdrowego rozsądku, stosunkowo proste, które już wskazałem. Lecz wielu filozofów utrzymywało, że taki pogląd, jak ten, jest w rzeczywistości bardzo niepoprawny. I różni filozofowie utrzymywali, że jest niepoprawny, na trzy różne sposoby. Albo utrzymywali, że we Wszechświecie są z pewnością pewne bardzo ważne rodzaje rzeczy - substancjalne rodzaje rzeczy - poza tymi, o których zdrowy rozsądek twierdzi, iż się znajdują we Wszechświecie. Albo też wyraźnie się przeciwstawiali zdrowemu rozsądkowi: twierdzili, że pewne spośród rzeczy, co do których zdrowy rozsądek przypuszcza, iż istnieją, nie istnieją we Wszechświecie, lub też, że jeśli istnieją, to my ich nie znamy. Albo wreszcie twierdzili i jedno, i drugie: i dopełniali to, co twierdzi zdrowy rozsądek, i mu się przeciwstawiali.

Chcę teraz podać pewne przykłady wszystkich trzech rodzajów poglądów. Zarówno tych, które coś bardzo ważnego dodają do poglądów zdrowego rozsądku; jak i tych, które przeciwstawiają się niektórym spośród poglądów zdrowego rozsądku; jak wreszcie i tych, które czynią jedno i drugie.

Zaczniemy więc od tych, które coś dodają do poglądów zdrowego rozsądku.

Przede wszystkim jest jeden pogląd tego typu, o którym słyszał każdy. Wszyscy wiemy, że ogromna liczba ludzi, i to nie tylko filozofów, żywi przeświadczenie, iż z pewnością istnieje we Wszechświecie Bóg: że poza przedmiotami materialnymi i naszymi aktami świadomości jest też Umysł Boży oraz akty świadomości tego umysłu; i że musimy z pewnością wspomnieć Boga, jeżeli mamy dać pełny opis całego zespołu rzeczy, wszystkiego, co jest. Może nawet ktoś twierdzić, że ten pogląd, iż jest Bóg, sam jest poglądem zdrowego rozsądku. Tak właśnie wielu ludzi wierzyło i wierzy dotąd, że z pewnością jest Bóg i że można twierdzić, iż to jest przeświadczenie zdrowego rozsądku. Ale, z drugiej strony, tak wielu ludzi obecnie ma przeświadczenie, że my z pewnością nie wiemy, iż jest Bóg, jeśli nawet jest; i że to również można uważać za pogląd zdrowego rozsądku. Ogólnie biorąc, myślę, że najbardziej słuszną rzeczą jest powiedzieć, iż zdrowy rozsądek, nie ma żadnego poglądu na tę sprawę, czy my rzeczywiście wiemy, że jest Bóg, czy też nie wiemy: że zdrowy rozsądek ani nie twierdzi, że my to wiemy, ani też, że nie wiemy; i że wobec tego zdrowy rozsądek nie ma żadnego poglądu, co się tyczy Wszechświata jako całości. Możemy więc powiedzieć, iż ci filozofowie, którzy twierdzą, że z pewnością jest Bóg we Wszechświecie, wychodzą poza poglądy zdrowego rozsądku. Wprowadzają oni bardzo ważny dodatek do tego, o czym zdrowy rozsądek jest przeświadczony, co się tyczy Wszechświata. Przez "Boga" bowiem rozumie się coś, co jest tak bardzo różne od przedmiotów materialnych i od naszych umysłów, że dodać, iż poza nimi jest również Bóg, to z pewnością dodać rzecz bardzo ważną do naszego poglądu na Wszechświat.

Jest też inny pogląd tego typu, o którym również słyszał każdy. Każdy wie, że ogromna liczba ludzi wierzyła i dziś wierzy, iż jest życie przyszłe. To znaczy, że poza aktami świadomości, związanymi z naszymi ciałami, gdy te żyją na Ziemi, umysły nasze w dalszym ciągu dokonują aktów świadomości, gdy umrą nasze ciała; że dokonują nadal aktów świadomości, nie związanych z żadnym żywym ciałem na powierzchni Ziemi. Wielu ludzi mniema, że my to wiemy: wierzy w to tak wielu ludzi, że tutaj znowu, podobnie jak tam, gdzie chodzi o Boga, można by twierdzić, że to jest przeświadczenie zdrowego rozsądku. Ale z drugiej strony tak wielu ludzi wierzy, że gdybyśmy nawet mieli życie przyszłe, to z pewnością tego nie wiemy, iż tutaj znowu najbardziej słuszną chyba rzeczą jest powiedzieć, że zdrowy rozsądek nie ma żadnego poglądu na tę sprawę; że nie twierdzi on, ani że wiemy o życiu przyszłym, ani że nie wiemy. To więc również można nazwać uzupełnieniem poglądów zdrowego rozsądku; i z pewnością jest to dodatek bardzo ważny. Jeśli rzeczywiście w obecnej chwili zachodzą nie tylko akty świadomości, związane z żywymi ciałami ludzi i zwierząt na powierzchni tej Ziemi, lecz również akty świadomości w umysłach milionów ludzi, których ciała pomarły już dawno - to z pewnością Wszechświat jest miejscem bardzo różnym od tego, czym by był, gdyby tak nie było.

Tutaj więc mamy dwa różne poglądy tego typu, który określam, mówiąc, że wprowadza ważne dodatki do poglądów zdrowego rozsądku, a nie staje z nim w sprzeczności. Ale jest jeszcze inny pogląd tego typu, który chcę tu wspomnieć. A mianowicie niektórzy filozofowie utrzymywali, że we Wszechświecie jest z pewnością coś innego poza przedmiotami materialnymi i naszymi aktami świadomości, przy tym coś, co jest również substancjalne - lecz że my nie wiemy, jaka jest natura tego czegoś, że to coś jest Nieznane czy też Niepoznawalne. Ten pogląd, jak widzicie, należy starannie odróżniać od tego, który wspomniałem powyżej jako ten, co niewiele wychodzi poza zdrowy rozsądek: a mianowicie od poglądu, że we Wszechświecie mogą być rzeczy, które nie są ani przedmiotami materialnymi, ani aktami świadomości u ludzi i u zwierząt, lecz że my nie wiemy, czy tak jest, czy nie jest. Zachodzi wielka różnica pomiędzy powiedzeniem: we Wszechświecie może być inny rodzaj rzeczy, lecz my nie wiemy, czy jest, czy też go nie ma, a powiedzeniem: z pewnością jest we Wszechświecie jakiś inny ważny rodzaj rzeczy, choć my nie wiemy, jaki. Ten ostatni pogląd, można słusznie powiedzieć, wychodzi bardzo znacznie poza poglądy zdrowego rozsądku. Przyjmuje on, że poza rzeczami, o których zdrowy rozsądek twierdzi, iż z pewnością są we Wszechświecie - a mianowicie poza materialnymi przedmiotami w przestrzeni i aktami świadomości, które są związane z żywymi ciałami - z pewnością istnieje coś innego, jakkolwiek nie wiemy, czym jest to coś. Ten pogląd, jak myślę, przyjmowali ludzie, którzy sami nazywają siebie agnostykami; ale myślę też, że ten pogląd bynajmniej nie zasługuje na tę nazwę. Wiedzieć nie tylko, że może być, lecz że we Wszechświecie z pewnością jest coś substancjalnego poza przedmiotami materialnymi i naszymi aktami świadomości, to z pewnością wiedzieć dość dużo. Myślę przy tym, że to jest pogląd, uznawany nierzadko.

Tak więc podałem trzy przykłady poglądów, które uzupełniają zdrowy rozsądek, nie przecząc mu, i obecnie przechodzę do drugiego typu poglądów: do tych, które przeciwstawiają się zdrowemu rozsądkowi, nic do niego nie dodając; do tych, które negują coś, o czym zdrowy rozsądek twierdzi, że wie, a które nie głoszą, iż wiedzą coś, o czym zdrowy rozsądek nie głosi, że wie. Te poglądy, by im dać nazwę, będę nazywał poglądami sceptycznymi.

Tego drugiego typu istnieją, jak myślę, dwie główne odmiany; obie polegają na tym, iż twierdzą, że my nie wiemy pewnych rzeczy, o których zdrowy rozsądek mówi, iż wiemy. Żaden pogląd tego typu, jak myślę, stanowczo nie zaprzecza temu, że we Wszechświecie są te rzeczy, o których zdrowy rozsądek mówi, iż z pewnością w nim są: te poglądy mówią tylko, że my po prostu w ogóle nie wiemy, czy te rzeczy są we Wszechświecie, czy też nie; gdy tymczasem zdrowy rozsądek twierdzi zupełnie wyraźnie, iż my wiemy, że one są.

Pierwszą odmianą tego typu jest pogląd, który twierdzi, że my po prostu w ogóle nie wiemy, czy są jakieś przedmioty materialne we Wszechświecie. Dopuszcza on, że mogą być takie przedmioty; ale mówi, że nikt z nas nie wie, czy są. To znaczy, ten pogląd zaprzecza, jakobyśmy mogli wiedzieć o istnieniu jakichś przedmiotów, które trwają nadal, gdy my nie jesteśmy ich świadomi, przy czym wyjątkiem są inne umysły oraz ich akty świadomości.

Drugi pogląd zaś idzie nawet dalej niż pierwszy. Przeczy on również temu, iżbyśmy mogli wiedzieć o istnieniu innych umysłów czy też aktów świadomości poza naszym własnym umysłem. Ten pogląd przyjmuje istotnie, że jedynym rodzajem substancjalnym rzeczy, o którym jakiś człowiek może wiedzieć, iż jest we Wszechświecie, są po prostu własne jego akty świadomości. Nie zaprzecza on temu, że we Wszechświecie mogą być inne umysły, a nawet również przedmioty materialne; lecz twierdzi, że jeśli nawet są, to my tego nie możemy wiedzieć. Jest to, rzecz prosta, stanowisko nielogiczne; albowiem filozof, który to utrzymuje, twierdząc pozytywnie, że żaden człowiek nie może wiedzieć o istnieniu jakiegoś innego umysłu, twierdzi również pozytywnie, że są inni ludzie poza nim samym, którzy wszyscy są równie niezdolni wiedzieć o istnieniu kogokolwiek innego. Ale chociaż jest to pogląd sprzeczny z logiką, niemniej go przyjmowano. Przestałby on być sprzeczny z logiką, gdyby filozof zechciał ograniczyć się do twierdzenia, że on osobiście nie wie o istnieniu żadnego innego umysłu, zamiast twierdzić, iż żaden człowiek nie może wiedzieć, że istnieje inny umysł.

Teraz dochodzę do trzeciego typu poglądów - do tych, co znacznie bardziej oddalają się od zdrowego rozsądku niż którykolwiek z poglądów, jakie omówiłem powyżej; te poglądy bowiem wyraźnie przeczą temu, jakoby we Wszechświecie były pewne rzeczy, o których zdrowy rozsądek twierdzi, że z pewnością w nim ; i równie wyraźnie przyjmują, że we Wszechświecie są pewne rodzaje rzeczy, o których zdrowy rozsądek nie głosi, iż o nich wie. Poglądy tego typu, można powiedzieć, cieszą się znaczną bardzo popularnością wśród filozofów.

Główne poglądy tego typu można, jak myślę, podzielić na dwie klasy. Po pierwsze, na te, których sprzeczność ze zdrowym rozsądkiem polega po prostu na fakcie, że one wyraźnie zaprzeczają istnieniu przestrzeni i przedmiotów materialnych; po drugie zaś na te, które wyraźnie zaprzeczają istnieniu również wielu innych rzeczy. Oba te typy poglądów, muszę podkreślić z naciskiem, wyraźnie zaprzeczają istnieniu przedmiotów materialnych; mówią one, że z pewnością nie ma takich rzeczy we Wszechświecie, nie zaś tylko po prostu, na podobieństwo poglądów sceptycznych, że my nie wiemy, czy takie przedmioty są, czy też nie.

Otóż najpierw co się tyczy tych poglądów, które są po prostu sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem przez to, iż przeczą istnieniu przestrzeni i przedmiotów materialnych.

Wszystkie te poglądy, jak myślę, mają za punkt wyjścia to, iż rozważają pewne rzeczy, które będę nazywał zewnętrznymi wyglądami przedmiotów materialnych. I myślę, że mogę łatwo wyjaśnić, co przez to rozumiem. Wszyscy wiemy, że gdy spojrzymy na wieżę kościoła z odległości jednej mili, to ma ona inny wygląd niż ten, jaki ma wówczas, gdy na nią patrzymy z odległości stu jardów; z pierwszej odległości wygląda ona na mniejszą; i nie widzimy z tej odległości wielu jej szczegółów, które widzimy, gdy jesteśmy bliżej. Te różne wyglądy, które mogą mieć te same przedmioty materialne z różnych odległości i z różnych punktów widzenia, są dobrze znane nam wszystkim: z pewnością są we Wszechświecie takie rzeczy, jak te, które nazywamy wyglądami przedmiotów materialnych. I są dwa poglądy na te rzeczy, a oba je można zupełnie dobrze pogodzić ze zdrowym rozsądkiem; przy tym, jak myślę, zdrowy rozsądek nie wypowiada się za żadnym z nich wyraźnie. Można by utrzymywać, że co najmniej niektóre spośród tych wyglądów są rzeczywiście częściami przedmiotów [powiedziałbym teraz: są "częściami powierzchni przedmiotów" (1952)], których są wyglądami: że znajdują się rzeczywiście w przestrzeni i że rzeczywiście istnieją nadal nawet wtedy, gdy nie jesteśmy ich świadomi. Ale można by również utrzymywać zupełnie zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, że żadne z tych wyglądów nie są w przestrzeni i że wszystkie istnieją tylko tak długo, jak długo ukazują się komuś; że, na przykład, wygląd, jaki kościół przedstawia dla mnie w pewnej określonej sytuacji, istnieje tylko tak długo, jak długo ja widzę ten wygląd, i że nie można powiedzieć, iżby on był na tym samym miejscu, gdzie jest jakiś przedmiot materialny, albo żeby znajdował się w jakiejś określonej odległości od przedmiotu materialnego. Zdrowy rozsądek, jak myślę, nie przeciwstawia się żadnemu z tych poglądów. Kładzie on tylko, jak myślę, nacisk na to, że wszystkie te wyglądy są wyglądami przedmiotów materialnych - przedmiotów, które istnieją, gdy my nie jesteśmy ich świadomi, i znajdują się w przestrzeni. Otóż filozofowie, których poglądy rozważam teraz, przyjęli, jak myślę, wszyscy drugi z tych punktów widzenia, co się tyczy wyglądów; z tych punktów widzenia, o których powiedziałem, że są zgodne ze zdrowym rozsądkiem; przyjęli mianowicie pogląd, że te wyglądy istnieją tylko tak długo, jak długo osoba, której się ukazują, je widzi, oraz że nie są one w przestrzeni. Ale ci filozofowie poszli dalej, wchodząc w sprzeczność ze zdrowym rozsądkiem przez to, że dodają, iż te wyglądy nie są wyglądami przedmiotów materialnych - że nie ma przedmiotów materialnych, których one byłyby wyglądami.

Istnieją przy tym dwa rodzaje poglądów tego typu. Pierwszy, to pogląd jednego z najsławniejszych filozofów angielskich, biskupa Berkeleya. Można powiedzieć, jak myślę, że jego pogląd polega na tym, iż te wyglądy faktycznie nie są w ogóle wyglądami żadnej rzeczy. Istotnie sam on powiada, że te wyglądy same w sobie są przedmiotami materialnymi - że są one tym, co rozumiemy przez "przedmioty materialne". Mówi on, że nie przeczy istnieniu materii, lecz tylko wyjaśnia, co to jest materia. Ale uważano powszechnie, że zaprzecza on istnieniu materii, i uważano tak zupełnie słusznie, jak myślę. Utrzymywał on bowiem, że te wyglądy istnieją tylko w tej chwili, w której je widzimy; a o tym, co do czego jest to prawdą, z pewnością nie można we właściwym znaczeniu powiedzieć, że jest przedmiotem materialnym. Gdy bowiem stwierdzamy istnienie przedmiotów materialnych, to chcemy z pewnością stwierdzić, że istnieje coś, co trwa nadal nawet wówczas, gdy nie jesteśmy tego świadomi. Co więcej, Berkeley utrzymywał, jak myślę, że te wyglądy w ogóle nie wszystkie są w tej samej przestrzeni: twierdził, na przykład, że wygląd, który się ukazuje mnie, nie jest w żadnej odległości, w żadnym kierunku od wyglądu, który się ukazuje innemu człowiekowi; a tymczasem, jak już powiedziałem powyżej, w moim mniemaniu należałoby odmawiać nazwy przedmiotu materialnego temu, co nie znajduje się w pewnej odległości w przestrzeni, w pewnych określonych kierunkach od wszystkich innych przedmiotów materialnych. Myślę więc, że można słusznie powiedzieć, iż Berkeley zaprzecza istnieniu jakichkolwiek przedmiotów materialnych w tym znaczeniu, w jakim zdrowy rozsądek stwierdza, iż istnieją. Tak oto staje on w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. I sposób, w jaki uzupełnia zdrowy rozsądek, polega na tym, iż stwierdza on istnienie Boga, któremu, jak myśli, ukazuje się zespół wyglądów, dokładnie podobnych do wszystkich tych wyglądów, jakie się ukazują nam.

Ale poglądu Berkeleya nie podziela, jak myślę, wielu innych filozofów. Znacznie bardziej rozpowszechniony jest pogląd, że te rzeczy, które nazwałem wyglądami przedmiotów materialnych, faktycznie są wyglądami czegoś, lecz nie są wyglądami przedmiotów materialnych, jak to twierdzi zdrowy rozsądek, lecz wyglądami umysłów czy też istot świadomych. Tak więc ten pogląd pozostaje w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, zaprzeczając istnieniu przedmiotów materialnych, a jednocześnie wychodzi poza zdrowy rozsądek, przyjmując istnienie niezliczonych umysłów, poza umysłami ludzi i zwierząt. Pogląd ten stwierdza z naciskiem jeszcze i to, że te umysły nie są w przestrzeni: nie jest, powiada, prawdą, że umysły znajdują się w jakiejś określonej odległości, w jakimś określonym kierunku jedne od innych; faktycznie nie są one po prostu nigdzie, nie są w ogóle na żadnym miejscu.

Poglądy te są, jak myślę, dość zaskakujące. Lecz są też inni filozofowie, którzy przyjmowali poglądy jeszcze bardziej zaskakujące - którzy utrzymywali nie tylko, że przestrzeń i przedmioty materialne nie istnieją rzeczywiście, lecz również, że czas i nasze własne akty świadomości także nie istnieją rzeczywiście: że w rzeczywistości nie ma żadnych takich rzeczy we Wszechświecie. To właśnie co najmniej, jak sądzę, miało na myśli wielu filozofów. Mówią oni, że wszystkie te cztery rodzaje rzeczy, przedmioty materialne, przestrzeń, nasze akty świadomości oraz czas, to wszystko są wyglądy; że wszystkie one są wyglądami czegoś innego - albo wyglądami jakiejś jednej rzeczy, albo też jakiegoś zbioru rzeczy - co nie jest przedmiotem materialnym, nie jest naszym aktem świadomości i nie jest też ani w przestrzeni, ani w czasie. Jak widzimy, to zdanie jest wieloznaczne: czy ono jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, czy też nie jest, to zależy od tego, co rozumieją ci filozofowie, nazywając te rzeczy wyglądami. Można by sobie pomyśleć, że rozumieją przez to, iż te wyglądy są równie rzeczywiste, jak rzeczy, których one są wyglądami; twierdząc, że to są wyglądy czegoś innego, filozofowie ci mogliby rozumieć tylko to, że we Wszechświecie jest poza tym inne coś - coś, do czego te rzeczy pozostają w takim samym stosunku, w jakim wygląd wieży kościelnej, który ja widzę, gdy patrzę na wieżę z pewnej odległości, pozostaje do rzeczywistej wieży kościelnej. Gdyby ci filozofowie rozumieli to tylko, to poglądy ich należałyby po prostu do tego typu poglądów, które coś dodają do zdrowego rozsądku. Twierdziliby po prostu, że poza rzeczami, o których istnieniu we Wszechświecie jest przeświadczony zdrowy rozsądek, czy też obok nich, jest jeszcze inne coś. Ale mnie się wydaje całkiem jasne, że w rzeczywistości nie to mają oni na myśli. Chcą przez to twierdzić, że materia, przestrzeń, nasze akty świadomości i czas nie są rzeczywiste w tym znaczeniu, w jakim zdrowy rozsądek jest przeświadczony, że są przedmiotami realnymi, i w jakim sami ci filozofowie są przeświadczeni, że jest jakieś realne coś poza wyglądami. Gdy przyjmują taki pogląd, to, jak mi się wydaje, w rzeczywistości rozumieją przez to, iż te rzeczy w ogóle nie są realne: że w rzeczywistości nie ma żadnych takich rzeczy we Wszechświecie. Myślę, iż w rzeczywistości rozumieją oni (jakkolwiek nie wszyscy by przyznali, że tak to rozumieją) mniej więcej rzecz następującą. W pewnym znaczeniu Gwiazda Polarna, gdy na nią patrzymy, wydaje się być znacznie mniejsza niż Księżyc. Możemy tedy powiedzieć, iż w tym przypadku tym, co się ukazuje, wyglądem, jest po prostu to, że Gwiazda Polarna jest niniejsza niż Księżyc. Ale nie ma po prostu takiej rzeczy we Wszechświecie, jak ta, która się ukazuje: Gwiazda Polarna nie jest mniejsza od Księżyca, a wobec tego to, co zdaje się być we Wszechświecie - mianowicie to, że ta gwiazda jest mniejsza od Księżyca - jest prostym niebytem: nie ma w ogóle takiej rzeczy. W tym to znaczeniu, jak myślę, wielu filozofów miało przeświadczenie i ma jeszcze, że nie tylko materia i przestrzeń, lecz również nasze akty świadomości i czas po prostu nie istnieją: że nie ma w ogóle takich rzeczy. Filozofowie ci byli przeświadczeni, że jest coś, co się ukazuje, lecz to, co się ukazuje, po prostu nie jest w ogóle niczym - że nie ma takiej rzeczy we Wszechświecie. Sądzę, że to właśnie mieli na myśli ci filozofowie, jakkolwiek nie wszyscy by przyznali, że to mieli na myśli. Co zaś się tyczy tego, co według nich jest we Wszechświecie zamiast rzeczy, o których zdrowy rozsądek utrzymuje, że są w nim, to filozofowie ci przyjmowali różne poglądy. Niektórzy utrzymywali, że jest to zbiór różnych umysłów; inni, że jest to jeden umysł; jeszcze inni, że to coś, co w pewnym znaczeniu jest psychiczne lub duchowe, lecz o czym nie można słusznie powiedzieć, czy to jest jeden umysł, czy też wiele.

Oto więc niektóre spośród poglądów, jakie przyjmowano, co się tyczy natury Wszechświata jako całości. I mam nadzieję, że te przykłady wyjaśniły, co rozumiem przez pierwsze zagadnienie filozofii: ogólny opis całego Wszechświata. Każda odpowiedź na to pytanie musi polegać na tym, iż się powie jedno z trojga: albo że pewne obszerne klasy rzeczy są jedynymi rodzajami rzeczy we Wszechświecie, to znaczy: że każda w nim rzecz należy do jednej z tych klas; albo też trzeba powiedzieć, że każda rzecz we Wszechświecie jest jednego rodzaju; albo też jeszcze trzeba powiedzieć, że każda rzecz, o której wiemy, iż jest we Wszechświecie, należy do jednej z wielu klas czy też do pewnej jednej określonej klasy. Trzeba też powiedzieć coś o stosunku między tymi klasami, jeśli się utrzymuje, że istnieją różne klasy rzeczy.

Jest to więc pierwsze i najbardziej interesujące zagadnienie filozofii. I mnie się wydaje, że ogromną większość innych zagadnień można określić jako zagadnienia, które pozostają w związku z tym.

Albowiem filozofowie nie poprzestawali po prostu na tym, iżby wyrażać swoje poglądy co do tego, co jest lub nie jest we Wszechświecie; albo co do tego, o czym wiemy, że w nim jest, czy też nie wiemy, że w nim jest. Próbowali oni również dowieść, że ich poglądy są prawdziwe. A wraz z tym, widzicie, powstaje wiele zagadnień wtórnych i podrzędnych.

Tak, na przykład, aby dowieść, że jeden z tych poglądów, o jakich wspomniałem, jest prawdziwy, musimy zarówno podać na to dowód, jak i obalić wszystkie inne poglądy. Trzeba dowieść, albo że jest Bóg, albo że go nie ma, albo że nie wiemy, czy jest, czy go nie ma. Trzeba dowieść, że jest życie przyszłe, albo że go nie ma, albo że nie wiemy, czy jest, czy go nie ma. I podobnie jest ze wszystkimi innymi rodzajami rzeczy, jakie wspomniałem: z materią, przestrzenią, czasem, z umysłami innych ludzi, z innymi umysłami, które nie są umysłami ani ludzi, ani zwierząt. Ażeby dowieść, że jakiś poszczególny pogląd na Wszechświat jest poprawny, trzeba dowieść, gdy chodzi o te rzeczy, albo że one istnieją, albo że nie istnieją, albo że my nie wiemy, czy one istnieją, czy też nie istnieją. I wszystkie te zagadnienia, jak widzicie, można rozważać z osobna dla nich samych. Istotnie wielu filozofów nie próbowało podać ogólnego opisu całości Wszechświata. Próbowali oni tylko odpowiedzieć na jakieś jedno lub na kilka spośród tych zagadnień wtórnych.

Jest jeszcze inny rodzaj zagadnień wtórnych, jakie w moim rozumieniu należy szczególnie wymienić. Wielu filozofów spędziło znaczną część swego czasu na próbach, aby zdefiniować bardziej jasno, jaka różnica zachodzi między tymi różnymi rodzajami rzeczy. Na przykład, jaka jest różnica między przedmiotem materialnym i aktem świadomości, między materią i umysłem, między Bogiem i człowiekiem, i temu podobne. I na te pytania, dotyczące definicji, bynajmniej nie tak łatwo odpowiedzieć, jak by można mniemać. l nie trzeba myśleć, że są to pytania, które dotyczą po prostu słów. Dobra definicja rodzajów rzeczy, o których twierdzimy, iż są we Wszechświecie, oczywiście powiększa jasność naszego poglądu. Ale nie jest to też jedynie sprawa jasności. Gdy, na przykład, próbujemy określić, co rozumiemy przez "przedmiot materialny", to znajdujemy, że jest wiele różnych własności, które przedmiot materialny może posiadać, a o których nigdy uprzednio nie myśleliśmy; i nasz wysiłek, by to zdefiniować, może nasi w ten sposób prowadzić do wniosku, że całe klasy rzeczy mają pewne własności, albo że nie mają pewnych innych własności, o których byśmy nigdy nie pomyśleli, gdybyśmy po prostu zadowolili się stwierdzeniem, że są przedmioty materialne we Wszechświecie, nie dociekając, co rozumiemy przez to stwierdzenie.

Możemy więc powiedzieć, że duża klasa mniej ważnych problemów filozoficznych polega na tym, iż się dyskutuje, czy duże klasy rzeczy, o jakich wspomniałem, istnieją, czy też nie istnieją; oraz czy my po prostu nie wiemy, czy one istnieją, czy nie istnieją; a także na próbach definiowania tych klas i na rozważaniu, w jakich one pozostają do siebie stosunkach. Znaczna część wywodów filozoficznych polegała na roztrząsaniu tych zagadnień, dotyczących Boga, życia przyszłego, materii, umysłów, przestrzeni i czasu. I o wszystkich tych zagadnieniach można powiedzieć, iż należą do tej dziedziny filozofii, którą zwiemy metafizyką.

Teraz dochodzimy do pewnej klasy zagadnień, o których można powiedzieć, iż należą do innych działów filozofii, lecz mają również oczywiste znaczenie dla pierwszego głównego problemu, który dotyczy ogólnego opisu Wszechświata. Jednym z najbardziej naturalnych pytań, jakie powstają, gdy ktoś stwierdza jakiś fakt, który mamy skłonność podawać w wątpliwość, jest pytanie: jak pan to poznał? I jeśli osoba dana odpowiada na to pytanie tak, iżby pokazać, że nie dowiedziała się o tym fakcie w żaden z tych sposobów, w jakie można zdobyć rzeczywistą wiedzę, jako przeciwstawienie prostej wiary, co się tyczy faktów tego rodzaju - to wyprowadzimy wniosek, że ta osoba w rzeczywistości faktu tego nie zna. Innymi słowy, stale przyjmujemy w życiu potocznym, że jest tylko ograniczona liczba sposobów, w jakie można zdobyć rzeczywistą wiedzę o pewnych rodzajach faktów; i że jeżeli dana osoba stwierdza jakiś fakt ,o którym nie dowiedziała się w żaden z tych sposobów, to faktycznie nie zna tego faktu. Otóż filozofowie również bardzo szeroko posługiwali się tym rodzajem argumentów. Próbowali klasyfikować wyczerpująco wszelkie możliwe rodzaje sposobów, w jakie możemy poznawać rzeczy; a następnie wyprowadzali wniosek, że skoro pewne rzeczy, które stwierdzali inni filozofowie, albo w które oni sami uprzednio wierzyli, nie są znane w jeden z tych sposobów, to te rzeczy nie są znane w ogóle.

Stąd też znaczna część wywodów filozofii polegała faktycznie na tym, iż próbowano poklasyfikować wyczerpująco wszelkie sposoby, w jakie możemy poznawać rzeczy; albo też, że próbowano opisać dokładnie poszczególne sposoby ich poznawania.

To pytanie: jak poznajemy i wiemy w ogóle cokolwiek, obejmuje implicite trzy różne rodzaje pytań.

Pierwsze jest tego rodzaju. Gdy ktoś nas pyta, jak poznajemy daną rzecz, to może to znaczyć, że pyta: Czym jest poznanie tej rzeczy lub wiedza o niej? Jakiego rodzaju rzeczą jest poznanie, co zachodzi, gdy poznajemy tę rzecz? Na czym polega to zdarzenie, które nazywamy poznaniem? To pierwsze pytanie, jakiego rodzaju rzeczą jest poznanie - co zachodzi, gdy coś poznajemy - to pytanie, które jest wspólne filozofii i psychologii; wielu filozofów próbowało dać na nie odpowiedź. Próbowali oni rozróżnić rodzaje rzeczy, jakie dzieją się w naszych umysłach, gdy poznajemy różne rzeczy; i próbowali wskazać, co jest wspólne im wszystkim, jeśli w ogóle jest im coś wspólne.

Ale, po drugie, jest też coś innego, co można mieć na myśli, gdy się stawia pytanie, czym jest poznanie. Albowiem nie mówimy, że znamy jakieś twierdzenie, na przykład, że materia istnieje, o ile nie chcemy stwierdzić, że to twierdzenie jest prawdziwe: że jest prawdą, iż materia istnieje. Tak więc w pytaniu, czym jest poznanie, zawarte jest pytanie, co rozumiemy, mówiąc, że jakieś twierdzenie jest prawdziwe. To pytanie jest różne od pytania psychologicznego, które dotyczy tego, co zachodzi w naszym umyśle, gdy coś poznajemy czy też coś wiemy. Ogólnie mówiono też, że pytanie, co to jest prawda, jest pytaniem, należącym do logiki w najszerszym znaczeniu tego terminu. A logikę, lub co najmniej pewne jej części, uważa się za dział filozofii.

I wreszcie można mieć jeszcze inną rzecz na myśli, pytając, jak poznajemy lub jak coś wiemy. Można mieć mianowicie na myśli to, jaką mamy rację, by w daną rzecz wierzyć. Albo innymi słowy: jaką inną znamy rzecz, która dowodzi, że ta rzecz jest prawdą? I filozofowie rzeczywiście wiele zajmowali się również i tym pytaniem; pytaniem, w jakie różne sposoby można dowieść, że jakieś zdanie jest prawdziwe; jakie są te wszystkie, różne, rodzaje racji, które są dobrymi racjami, by o czymś mieć przeświadczenie. I to pytanie również zalicza się do działu logiki.

Tak więc jest ogromna dziedzina filozofii, która zajmuje się różnymi sposobami, na jakie poznajemy rzeczy; i wielu filozofów niemal wyłącznie zajmowało się zagadnieniami, które należą do tej dziedziny.

Wreszcie, jeżeli mamy dać pełne przedstawienie filozofii, to musimy wspomnieć jeszcze jedną klasę zagadnień. Jest dział filozofii, który nazywa się etyką lub filozofią moralną; i ten dział zajmuje się klasą zagadnień, które są zupełnie różne od wszystkich tych zagadnień, jakie dotychczas wyliczałem. W życiu potocznym wciąż wszyscy stawiamy takie pytania, jak: Czy taki a taki wynik dobrze będzie osiągnąć? Czy też będzie to złe? Czy takie a takie działanie słusznie będzie wykonać, czy też niesłusznie? I filozofia moralna, etyka, stara się przeprowadzić klasyfikację wszystkich tych różnych rodzajów rzeczy, które mogą być dobre albo złe, słuszne albo niesłuszne; i to w ten sposób, ażeby można było powiedzieć: nic nie może być dobre, o ile nie posiada pewnych cech charakterystycznych, albo tej czy innej spośród cech charakterystycznych; i podobnie nic nie może być złe, o ile nie ma pewnych cech charakterystycznych, albo tej czy innej spośród cech charakterystycznych. Podobnie rzecz się ma z pytaniem, jakie rodzaje działań byłyby słuszne, a jakie niesłuszne.

Wszystkie te zagadnienia etyki mają bardzo wielkie znaczenie dla naszego ogólnego opisu Wszechświata, a to z dwóch racji.

Po pierwsze, z pewnością jednym z najbardziej ważnych faktów, dotyczących Wszechświata, jest to, iż są w nim te różnice tego, co dobre i złe, tego, co słuszne i niesłuszne. I wielu ludzi myślało, że z faktu, iż są te różnice, można wyprowadzić inne wnioski, co się tyczy tego, co jest we Wszechświecie.

Po drugie zaś, wiążąc wyniki etyki, co się tyczy tego, co może być dobre lub złe, z konkluzjami metafizyki, co się tyczy rodzajów rzeczy, jakie są w ogóle we Wszechświecie, zdobywamy środki, by odpowiedzieć na pytanie, czy Wszechświat, ogólnie biorąc, jest dobry czy zły, i jak dobry lub zły w porównaniu z tym, jaki by mógł być: jest to pytanie tego rodzaju, które rzeczywiście wiele rozważali różni filozofowie.

W konkluzji tedy myślę, że to, co podałem powyżej, jest słusznym opisem tego rodzaju pytań, jakie rozważają filozofowie. Spróbuję też w dalszych rozważaniach powiedzieć coś o możliwie wielu sprawach, o jakich już wspomniałem, o ile tylko będę miał na to miejsce. Zamierzam rozpocząć rozważaniem pewnych spośród tych sposobów, w jakie poznajemy rzeczy. A przede wszystkim rozważę pytanie: jak poznajemy istnienie przedmiotów materialnych, przyjmując, tak jak to zakłada zdrowy rozsądek, że my wiemy, iż one istnieją. A następnie, gdy już rozważymy, jak to poznajemy i wiemy, jeśli w ogóle wiemy, przejdę do pytania, czy faktycznie wiemy o ich istnieniu. Będę przy tym próbował odpowiedzieć na zasadnicze obiekcje tych filozofów, którzy utrzymywali, że my z pewnością nie wiemy o istnieniu tych przedmiotów. W toku tej dyskusji dojdziemy do bardzo wielu konkluzji, dotyczących tego, na jakie sposoby poznajemy rzeczy; i będziemy w lepszej pozycji, by rozważyć, o jakich rzeczach poza przedmiotami materialnymi możemy wiedzieć, że istnieją.

Przejdę więc teraz do rozważania najbardziej pierwotnego sposobu, w jaki, jak się zdaje, zdobywamy wiedzę o przedmiotach materialnych - tę wiedzę, którą mamy za pośrednictwem zmysłów - przez to, że je widzimy, słyszymy i czujemy.

strona główna