DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

ARYSTOTELES

Metafizyka

przełożył Kazimierz Leśniak

KSIĘGA LAMBDA (XII)

1. Różne rodzaje substancji: zniszczalna zmysłowa, wieczna zmysłowa i nieruchoma (niezmysłowa)

Przedmiotem naszych dociekań jest substancja, bo zasady i przyczyny, których poszukujemy, należą do substancji. Jeżeli bowiem świat jest jakby pewną całością, to substancja jest jej pierwszą częścią; a gdyby całość tworzyła jakąś ciągłość, to również i wtedy substancja jest pierwsza, po niej dopiero następuje jakość, a następnie ilość. Te ostatnie jednak nie są w ogóle bytem, lecz jego jakościami i ruchami, bo w przeciwnym razie nawet nie-białe i nie-proste byłyby bytami; przyznajemy im jednak pewne istnienie w naszych sądach, gdy mówimy, że "jest nie-białe". Dalej, żadna z kategorii poza substancją nie istnieje oddzielnie. (...)

Istnieją trzy rodzaje substancji: jedna to zmysłowa, która się dzieli na substancję wieczną i substancję zniszczalną; ta ostatnia jest uznawana przez wszystkich; należą tutaj na przykład rośliny i zwierzęta. Dla tej substancji zmysłowej trzeba przyjąć elementy, jeden lub wiele. Inna substancja jest nieruchoma i według pewnych filozofów jest zdolna do istnienia oddzielnego; jedni dzielą ją na dwie grupy, inni do jednej natury sprowadzają Idee i twory matematyczne, a jeszcze inni uznają za substancję tylko twory matematyczne. Substancje zmysłowe są przedmiotem fizyki, bo podlegają ruchowi; natomiast substancja nieruchoma jest przedmiotem innej nauki, jeżeli nie ma żadnej wspólnej zasady z innymi rodzajami substancji.

Substancja zmysłowa podlega zmianom. Jeżeli zmiana wychodzi z członów przeciwstawnych albo z członów pośrednich, ale nie ze wszystkich rodzajów przeciwstawności (bo głos jest nie-biały), lecz tylko z przeciwieństw, wobec tego musi istnieć jakiś substrat, który zmienia się w stan przeciwny, bo przeciwieństwa nie zmieniają się.

2. Zmiana implikuje formę, brak i materię

Dalej, istnieje coś, co trwa, a przeciwieństwo tego nie trwa; istnieje zatem coś trzeciego poza przeciwieństwami, mianowicie materia. Otóż, ponieważ istnieją cztery rodzaje zmian: według substancji, albo jakości, albo ilości, albo miejsca, zmiana podług substancji jest po prostu powstawaniem i ginięciem, zmiana według ilości jest wzrostem i ubytkiem, zmiana przez pobudzenie jest zmianą jakościową, a zmiana miejsc jest ruchem; zmiany będą przechodzeniem od danego stanu do stanu przeciwnego pod wymienionymi względami; materia, która się zmienia, musi być zdolna do obydwu stanów przeciwnych. A skoro "byt" jest brany w dwóch znaczeniach, wszelka zmiana dokonuje się od bytu potencjalnego do bytu aktualnego, na przykład od białego potencjalnie do białego aktualnie, i podobnie w przypadku wzrostu i ubytku. Z tego wynika, że nie tylko jakiś byt może powstać akcydentalnie z niebytu, lecz również wszelkie rzeczy mogą powstawać z bytu, ale z bytu potencjalnego, a nie aktualnego. (...)

Wszystko, co się zmienia, ma jakąś materię, ale różną. I te wśród rzeczy wiecznych, które nie powstały, ale poruszają się w przestrzeni, posiadają materię - ale nie materię do powstawania, lecz do ruchu z miejsca na miejsce. (...)

Istnieją zatem trzy przyczyny i trzy zasady: dwie tworzą parę przeciwieństw, z których jedno jest pojęciem i formą, drugie jest brakiem, trzecie jest materią.

3. Nie powstaje ani materia, ani forma. Forma oddzielna w bytach naturalnych i wytworach sztucznych

Następnie trzeba zauważyć, że ani materia, ani forma nie powstają - a mam na myśli ostatnią materię i formę. Wszystko bowiem, co się zmienia, jest czymś i zmienia się w coś przez coś. To, dzięki czemu zachodzi zmiana, jest bezpośrednim poruszycielem; to, co jest zmieniane, jest materią, a to, w co jest zmieniana [materia], jest formą. Proces ten ciągnąłby się w nieskończoność, gdyby nie tylko brąz stawał się okrągły, ale również okrągłość albo brąz; dlatego należy się zatrzymać.

Następnie trzeba pamiętać, że wszelka substancja powstaje z czegoś, co nosi jej nazwę (zarówno przedmioty naturalne, jak i inne rzeczy zalicza się do substancji). Rzeczy bowiem powstają albo przez sztukę, albo z natury, albo przez przypadek, albo samoczynnie. Sztuka jest zasadą ruchu w czymś innym niż w rzeczy w ruchu, a natura jest zasadą w samej tej rzeczy (bo człowiek rodzi człowieka), pozostałe przyczyny są brakiem tamtych dwóch.

Istnieją trzy rodzaje substancji: materia, która jest "tym czymś" w zjawisku (wszystkie bowiem rzeczy pozostające w styczności, a nie w organicznej całości, są materią i substratem, na przykład ogień, ciało, głowa; bo rzeczy te są materią). Dalej, natura, która jest "tym czymś" albo stanem, względem którego dokonuje się ruch; i, po trzecie, poszczególna substancja złożona z dwóch poprzednich, na przykład Sokrates albo Kallias. W pewnych przypadkach "to coś" nie istnieje oddzielnie od substancji złożonej, na przykład forma domu, jeżeli przez formę domu nie rozumie się sztuki budowania (nie istnieje powstawanie i ginięcie dla form przedmiotów sztucznych, ale w inny sposób dom bez materii, zdrowie i to wszystko, co należy do sztuki, istnieje i nie istnieje); ale jeżeli "to coś" istnieje poza konkretną rzeczą, to tylko w przypadku rzeczy naturalnych. Dlatego to Platon słusznie twierdził, że istnieje tyle form, ile jest rodzajów naturalnych przedmiotów (jeżeli istnieją formy poza tymi przedmiotami).

Przyczyny sprawcze istnieją wcześniej od swoich skutków, natomiast przyczyny formalne współistnieją ze swoimi skutkami. Gdy bowiem człowiek jest zdrów, wtedy i zdrowie istnieje, a kształt kuli spiżowej współistnieje z kulą spiżową. Trzeba natomiast zbadać, czy pozostają nadal jakieś formy po rozłożeniu całości; w pewnych przypadkach nic nie stoi temu na przeszkodzie, przykładem tego może być dusza, nie cała wszakże dusza, lecz tylko rozum, bo dla całej duszy jest to zapewne niemożliwe. (...)

5. Akt i potencja jako zasady wszystkich rzeczy

Skoro pewne byty istnieją oddzielnie, a inne nie, wobec tego pierwsze są substancjami. Dlatego też wszystkie rzeczy mają tę samą przyczynę, bo bez substancji nie ma ani właściwości, ani ruchów. Dalej, przyczynami będą zapewne dusza i ciało, albo rozum, pożądanie i ciało.

Jeszcze w inny sposób rzeczy mają te same zasady przez analogię; na przykład akt i potencja; ale te są nie tylko różne, ale stosują się do różnych rzeczy na różne sposoby. Bo ta sama rzecz w pewnych przypadkach istnieje raz aktualnie, to znowu potencjalnie, jak na przykład wino, albo ciało, albo człowiek. Również i te zasady [tzn. akt i potencja] podpadają pod wymienione wyżej przyczyny. Forma bowiem istnieje aktualnie, jeżeli może istnieć oddzielnie, a także i całość złożona z formy i materii oraz brak, na przykład ciemność albo choroba; natomiast materia istnieje potencjalnie, bo jest ona tym, co może stać się jednym i drugim. Jednak rozróżnienie aktu i potencji stosuje się w inny sposób do przypadków, w których materia przyczyny i skutku nie jest ta sama, a także gdy forma w niektórych z tych przypadków nie jest ta sama, lecz różna; na przykład, przyczyną człowieka są elementy, mianowicie ogień i ziemia jako materia oraz właściwa forma, dalej, coś innego z zewnątrz, tzn. ojciec i, obok tych przyczyn, Słońce i jego ekliptyka, które nie są ani materią, ani formą, ani brakiem formy, ani nie należą do tego samego gatunku co człowiek, ale jednak są przyczynami sprawczymi.

Dalej, trzeba na to zwrócić uwagę, że pewne przyczyny mogą być wyrażone w terminach ogólnych, a inne nie. Najbliższymi zasadami wszystkich rzeczy jest to, co najbliższe w akcie danej rzeczy, i coś innego, co jest najbliższe w potencji. Zatem ogólne przyczyny nie istnieją. To bowiem, co jest zasadą jednostki, jest jednostkowe. Chociaż bowiem człowiek jest zasadą człowieka w ogóle, to jednak nie ma człowieka w ogóle; ale Peleus jest zasadą Achillesa, twój ojciec twoją, a to określone B tego określonego BA, i w ogóle B jest zasadą BA w ogóle.

Dalej, jeżeli przyczyny substancji są przyczynami wszystkich rzeczy, to różne rzeczy mają różne przyczyny i elementy, jak powiedzieliśmy wyżej; przyczyny rzeczy nienależących do tego samego rodzaju, na przykład barw i dźwięków, substancji i ilości nie są te same, chyba że przez analogię; tak samo przyczyny rzeczy należących do tego samego gatunku są różne, nie gatunkowo, lecz w tym sensie, że przyczyny poszczególnych rzeczy są różne: twoja materia i twoja forma oraz przyczyna sprawcza są różne od moich, chociaż w ogólnej definicji są te same. Jeżeli zaś pytamy, jakie są zasady albo elementy substancji, stosunków i jakości - czy są te same, czy różne - jasne, że gdy się używa nazw przyczyn w różnych znaczeniach, to są one te same dla każdej rzeczy, ale gdy się odróżnia znaczenia, przyczyny nie są te same, lecz różne, chyba że w znaczeniu tu podanym są te same dla wszystkich rzeczy. Zasady są te same bądź analogiczne w tym sensie, że materia, forma, brak i przyczyna sprawcza są wspólne wszystkim rzeczom; po drugie, przyczyny substancji mogą być traktowane jako przyczyny wszystkich rzeczy w tym sensie, że gdy substancja zostanie zniszczona, giną również wszystkie rzeczy; po trzecie, to, co jest pierwsze w entelechii, jest przyczyną wszystkich rzeczy. Natomiast w innym sensie pierwsze przyczyny są różne, mianowicie wszystkie przeciwieństwa, które ani nie są rodzajami, ani nie są wieloznaczne, a ponadto materie różnych rzeczy są różne. Ustaliliśmy zatem, jakie są zasady rzeczy zmysłowych oraz ich ilość; dalej, w jakim znaczeniu są te same, a w jakim różne.

6. Konieczność istnienia Pierwszego, Wiecznego Poruszyciela

Ponieważ omawialiśmy trzy rodzaje substancji: dwa rodzaje fizycznej i jeden rodzaj nieruchomej, trzeba teraz pomówić o tej ostatniej i wykazać, że istnieje koniecznie pewna substancja wieczna i nieruchoma.

Substancje są bowiem pierwszymi bytami i gdyby wszystkie były zniszczalne, to i wszystkie rzeczy byłyby zniszczalne. Ale jest niemożliwe, ażeby ruch albo powstał, albo przestał istnieć (był bowiem zawsze); tak samo czas. Nie mogłoby bowiem istnieć ani "przedtem", ani "potem", gdyby czas nie istniał. Także i ruch jest tak ciągły, jak czas; gdyż albo czas jest tym samym co ruch, albo jest atrybutem ruchu. Ale nie ma ruchu ciągłego poza ruchem w miejscu i tylko ruch kołowy jest ruchem ciągłym.

Gdyby jednak istniało coś, co jest zdolne do poruszania rzeczy albo do oddziaływania na nie, ale aktualnie tego by nie czyniło, to nie musiałby istnieć ruch [wieczny], bo to, co posiada potencję, nie musi działać. Niczego też nie zyskamy, gdybyśmy nawet przyjęli wieczne substancje, jak ci, co wierzą w Idee, jeżeli nie będzie w nich jakiejś zasady, która by mogła wywołać zmianę; ale nawet i ta nie wystarczy ani inna substancja poza Ideami, jeżeli bowiem nie będzie się poruszać aktualnie, nie będzie ruchu. Dalej nawet jeżeli będzie się poruszać aktualnie, może nie powstać ruch, jeżeli jej istota będzie w potencji; bo nie ma ruchu wiecznego, skoro to, co jest w potencji, może nie powstać. Musi przeto istnieć zasada, której prawdziwą istotą jest akt. Substancje te zatem muszą być bez materii, bo muszą być wieczne. Wobec tego muszą być w akcie.

Powstaje jednak pewna trudność. Wydaje się bowiem, że wszelki byt w akcie posiada potencję, ale nie wszystko, co posiada potencję, działa, tak że potencja jest wcześniejsza. A skoro tak, nic, co istnieje, nie musi istnieć; jest bowiem możliwe, żeby wszystko było zdolne do istnienia, a jeszcze nie istniało.

Jeżeli nawet zgodzimy się z teologami, którzy tworzą świat z Nocy, albo z filozofami przyrody, którzy twierdzą, że "wszystko było razem", wyniknie ta sama niemożliwość. Jak bowiem może powstać ruch, jeżeli nie ma przyczyny sprawczej w akcie? Materiał sam się nie poruszy - sztuka ciesielska musi na niego oddziałać; ani menstruacja, ani ziemia nie wprawią się same w ruch, lecz nasiona muszą działać na ziemię, a roztwór nasienny na menstruację.

Z tego też względu niektórzy przyjmują wieczny akt, na przykład Leukippos i Platon; twierdzili bowiem, że ruch jest wieczny. Ale dlaczego i jakiej natury jest ten ruch, nie mówili, ani też, jeżeli świat porusza się w ten czy w inny sposób, nie podawali przyczyny tego. Nic bowiem nie porusza się przypadkiem, lecz musi istnieć zawsze jakaś określona przyczyna; w rzeczywistości rzecz porusza się w pewien sposób z natury, w inny sposób wskutek przemocy albo przez działanie rozumu, albo wskutek innej przyczyny. Dalej, jaki rodzaj ruchu jest pierwszy? Bo to stanowi wielką różnicę. Ale i Platon nie jest w stanie wyjaśnić tego, co przyjmuje czasem jako zasadę ruchu, mianowicie tego, co się samo porusza; bo, według jego teorii, dusza jest późniejsza [od ruchu] i równoczesna z niebem. Uznanie potencji za wcześniejszą od aktu jest w pewnym sensie słuszne, w innym nie; powiedzieliśmy już, w jakim znaczeniu. Już Anaksagoras poświadczył, że akt jest wcześniejszy (bo w jego systemie Rozum jest aktem), a wraz z nim Empedokles w swej doktrynie o Miłości i Sporze, oraz ci, którzy twierdzą, że istnieje wieczny ruch, jak Leukippos. A więc Chaos czy Noc nie istniały odwiecznie, lecz zawsze było to samo, czy to przechodząc przez cykliczne zmiany, czy podlegając jakiemuś innemu prawu, bo akt jest wcześniejszy od potencji. Jeżeli więc zachodzą stałe cykliczne zmiany, musi zawsze trwać coś, co działa w ten sam sposób. Z drugiej strony, jeżeli ma istnieć powstawanie i ginięcie, to powinna też istnieć jeszcze inna przyczyna wiecznie działająca raz w takim kierunku, to znowu w innym. Ta nowa przyczyna powinna więc działać w pewnym kierunku sama przez się, a w innym na mocy jakiejś innej rzeczy; a ta inna rzecz będzie zatem albo trzecią przyczyną, albo pierwszą przyczyną. Działanie to musi być jednak skutkiem tej pierwszej przyczyny. W przeciwnym razie przyczyna ta [tzn. pierwsza] musiałaby być jeszcze przyczyną ruchu drugiego czynnika i trzeciego. Dlatego lepiej jest powiedzieć, że to jest "pierwsza przyczyna", ponieważ była przyczyną wiecznej niezmienności, podczas gdy ta druga jest przyczyną zmienności, a obydwie razem połączone są przyczyną wiecznej zmienności.

W taki więc sposób przebiegają te ruchy. Po co więc szukać innych zasad.

7. Natura Pierwszego Poruszyciela

Ponieważ to, o czym mówiliśmy, jest możliwe, a gdyby było inaczej, to świat powstałby z Nocy i "z wszystkiego razem" oraz z Nie-Bytu, wobec tego trudności te można uznać za pokonane. Istnieje zatem coś, co się porusza ruchem nieustannym, ruchem kołowym. To jest oczywiste nie tylko na mocy czystego rozumowania, lecz także na podstawie obserwowanych faktów. A zatem Pierwsze Niebo [tzn. sfera gwiazd stałych] powinno być wieczne. Istnieje również coś, co je porusza, a ponieważ to, co jest poruszane i porusza, zajmuje miejsce pośrednie, istnieje przeto coś, co będąc nieruchome, porusza, byt wieczny, substancja i akt. W ten sposób też poruszają przedmiot pożądania i przedmiot myśli; poruszają nie będąc w ruchu. Pierwsze wśród przedmiotów pożądania i przedmiotów myśli są te same. Przedmiot pożądania bowiem jest pozornie dobry, a rzeczywiście dobry jest pierwszy przedmiot rozumnego pragnienia. Pożądamy pewnej rzeczy raczej dlatego, że wydaje nam się dobra, a nie dlatego wydaje się nam dobra, że jej pożądamy; myślenie jest punktem wyjścia. Myśl jest poruszana przez przedmiot myśli, a jednym z dwóch szeregów przeciwieństw jest sam przez się przedmiot myśli; w nim zaś substancja jest pierwsza, a w niej to, co jest proste i istnieje aktualnie ("Jedno" i "Proste" nie są zresztą identyczne; "Jedno" oznacza miarę czegoś, natomiast "Proste" oznacza pewien stan rzeczy samej). Ale piękno i to, co jest samo przez się pożądane, znajdują się w tym samym szeregu; a to, co jest pierwsze w tym szeregu, jest zawsze lepsze albo podobne do najlepszego.

To, że przyczyna celowa może istnieć wśród bytów nieruchomych, wykazuje rozróżnienie ich znaczeń. Przyczyna celowa jest bytem, dla którego ona sama jest celem, a w drugim znaczeniu cel może istnieć wśród bytów nieruchomych, ale nie w pierwszym znaczeniu. Przyczyna celowa w tym znaczeniu porusza się więc tak, jak przedmiot miłości, a wszystkie inne rzeczy poruszają się, będąc poruszane. Otóż jeżeli się coś porusza, może być czymś innym niż jest. Jeżeli więc jego akt jest pierwszą formą ruchu przestrzennego, wobec tego o tyle, o ile jest przedmiotem zmiany, pod tym względem może być inny, mianowicie według miejsca, jeżeli nie może według substancji. Skoro istnieje coś poruszającego, samo będąc nieruchome i jest czystym aktem, nie może w żaden sposób inaczej się zachowywać. Ruch przestrzenny bowiem jest pierwszym rodzajem zmiany, a ruch kołowy jest pierwszym rodzajem ruchu przestrzennego; wytwarza go zaś Pierwszy Poruszyciel. Pierwszy Poruszyciel jest więc bytem koniecznym; o ile jest bytem koniecznym, jego sposobem istnienia jest Dobro, i w tym sensie jest pierwszą zasadą. "Konieczny" mianowicie ma następujące znaczenie: to, co jest konieczne z przemocy, ponieważ jest przeciwne naturalnemu popędowi; to, bez czego dobro jest niemożliwe; wreszcie, konieczne jest to, co nie może być inaczej, lecz może istnieć tylko w jeden sposób.

Od takiej to zasady zależne jest niebo i cała natura. Życie jej jest najwyższą doskonałością, jaką my się cieszymy przez krótki tylko okres naszego życia. Jej bowiem [życie] jest wieczne (co dla nas jest niemożliwe), ponieważ jej przyjemnością jest sam akt. Wskutek tego czuwanie, postrzeganie i myślenie są najprzyjemniejsze, a nadzieje i wspomnienia są przyjemne dzięki nim. Myślenie samo przez się jest myśleniem o tym, co jest najlepsze samo przez się, a to, co jest myśleniem w pełnym znaczeniu, jest myśleniem o tym, co jest najlepsze w pełnym znaczeniu. Rozum myśli o samym sobie przez uczestniczenie w przedmiocie myśli; staje się bowiem przedmiotem myśli wchodząc w kontakt ze swoim przedmiotem i myśląc o nim, tak że myśl i przedmiot myśli są tym samym. To bowiem, co jest zdolne do przyjęcia przedmiotu myśli, tzn. istoty, jest rozumem, a rozum jest w akcie, jeżeli posiada ten przedmiot. Dlatego posiadanie raczej niż zdolność do przyjęcia jest boskim elementem, który rozum wydaje się zawierać, a akt kontemplacji jest najprzyjemniejszy i najlepszy. Jeżeli więc Bóg znajduje się zawsze w tym stanie szczęśliwości, w jakim my się znajdujemy tylko czasem, jest to godne podziwu, a jeżeli w większym, to jest to jeszcze bardziej godne podziwu. Bóg znajduje się w tym stanie szczęśliwości. Życie również przysługuje Bogu, bo życie jest aktem rozumu, a Bóg jest samym aktem; ten samoistny akt jest życiem najlepszym i wiecznym. Można więc powiedzieć, że Bóg jest żywym bytem, wiecznym i najlepszym; przysługuje mu też wieczne i nieprzerwane trwanie; bo to właśnie jest Bóg.

Ci, którzy wraz z pitagorejczykami i Speuzypposem sądzą, że najwyższe piękno i dobro nie występuje na początku, gdyż początki zarówno roślin, jak i zwierząt są przyczynami, podczas gdy piękno i doskonałość występuje w ich skutkach, są w błędzie. Nasienie bowiem pochodzi od innych osobników, wcześniejszych i doskonałych, a pierwszą rzeczą jest nie nasienie, lecz doskonały byt; można na przykład powiedzieć, że przed nasieniem jest człowiek, ale nie człowiek, który pochodzi z nasienia, lecz inny, od którego pochodzi nasienie.

Z powyższego wynika jasno, że istnieje substancja wieczna, nieruchoma, oddzielna od rzeczy zmysłowych. Zostało również wykazane, że substancja ta nie może mieć żadnej wielkości, lecz jest bez części i niepodzielna. Podtrzymuje ruch w czasie nieskończonym, a to, co skończone, nie posiada żadnej mocy nieskończonej. Skoro zaś każda wielkość jest albo nieskończona, albo skończona, substancja ta nie może z powyższej racji posiadać wielkości skończonej, ale także i nieskończonej, bo w ogóle nie istnieje wielkość nieskończona. Wykazaliśmy też, że substancja ta nie doznaje niczego i że jest niezmienna; wszystkie bowiem inne zmiany są późniejsze od zmiany miejsca. Jest przeto jasne, dlaczego rzeczy te zachowują się w ten sposób.

8. Wieczne zasady ruchu

Nie możemy jednak pominąć milczeniem pytania, czy należy przyjąć jedną tego rodzaju substancję, czy więcej niż jedną; jeżeli zaś więcej, to ile? Trzeba też wspomnieć o poglądach innych filozofów: nie powiedzieli nic ważnego ani w sposób jasny o ilości substancji. Także bowiem teoria Idej nie zawiera żadnego szczególnego poglądu na ten temat. Ci bowiem, co przyjęli istnienie Idej twierdzą, że Idee są liczbami, a "liczby" są u nich bądź nieskończone, bądź ograniczone do dziesięciu. Nie podali jednak żadnego przekonującego dowodu, dlaczego uznają tę liczbę. My natomiast musimy przedyskutować ten temat na podstawie tego, cośmy już ustalili i określili. Pierwsza zasada albo byt pierwotny nie porusza się ani sama przez się, ani akcydentalnie, ale powoduje pierwotny, wieczny i jeden ruch. Ale skoro to, co się porusza, musi być poruszane przez coś, a pierwszy poruszyciel musi być ze swej istoty nieruchomy, zaś wieczny ruch musi być powodowany przez coś wiecznego, a ruch prosty przez coś prostego; i ponieważ widzimy, że oprócz prostego ruchu przestrzennego świata, który, jak twierdzimy, powoduje pierwsza i nieruchoma substancja, istnieją inne ruchy przestrzenne, mianowicie ruchy planet, które są wieczne (bo ciało, które się porusza ruchem kołowym jest wieczne i niezdolne do spoczynku, co wykazane zostało w naszych traktatach fizycznych), każdy z tych ruchów musi być również wywoływany przez substancję nieruchomą ze swej istoty i wieczną. Natura gwiazd jest wieczna, ponieważ jest pewnego rodzaju substancją i poruszyciel jest wieczny i wcześniejszy od ciała poruszanego, a to, co jest wcześniejsze od substancji, musi być substancją. Jasne więc, że muszą istnieć substancje w tej samej ilości co i ruchy gwiazd, z natury swej wieczne i z istoty swej nieruchome, bez wielkości, z wyżej wspomnianej przyczyny.

Jest przeto jasne, że poruszyciele są substancjami i że jeden z nich jest pierwszy, a inny drugi, według tego samego porządku, którzy rządzą ruchami przestrzennymi gwiazd. Jaka jest jednak ilość ruchów? Powinniśmy rozpatrzyć teraz to zagadnienie z punktu widzenia jednej z nauk matematycznych najbardziej spokrewnionej z filozofią, mianowicie astronomii; bo przedmiotem tej nauki jest substancja postrzegalna zmysłowo, ale wieczna, podczas gdy inne nauki matematyczne, jak na przykład arytmetyka i geometria, nie zajmują się żadną substancją. To, że ilość ruchów jest większa niż ilość ciał, jest oczywiste dla tych, którzy więcej uwagi poświęcili tej sprawie; każda bowiem z planet porusza się więcej niż jednym ruchem. Ile jest tych ruchów, to - ażeby dać pewne wyobrażenie o przedmiocie - odwołamy się do wypowiedzi pewnych matematyków, tak żeby nasz umysł mógł uchwycić określoną ich ilość. Co się tyczy reszty, częściowo musimy sami zbadać, częściowo dowiedzieć się od innych badaczy, a jeżeli się zarysuje pewna różnica między poglądami ludzi kompetentnych a naszymi, musimy oczywiście uszanować poglądy obydwu stanowisk, ale opowiedzieć się za tymi, którzy lepiej wiedzą.

Eudoksos umieścił ruch Słońca i Księżyca w każdym oddzielnym przypadku w trzech sferach, z których pierwsza jest sferą gwiazd stałych, druga porusza się ruchem kołowym, biegnącym przez środek Zodiaku, trzecia porusza się w kole nachylonym wzdłuż szerokości Zodiaku; ale koło, w którym się porusza Księżyc, jest nachylone pod większym kątem niż to, w którym się porusza Słońce. Ruch planet wymaga w każdym przypadku czterech sfer; pierwsza i druga sfera są tymi samymi, co pierwsza i druga Słońca i Księżyca (bo sfera gwiazd stałych powoduje ruch wszystkich innych sfer, a sfera, która jest umieszczona pod sferą gwiazd stałych i wykonuje swój ruch w kole przechodzącym przez środek Zodiaku, jest wspólna wszystkim planetom); trzecia sfera każdej planety ma swoje bieguny w kole przechodzącym przez środek Zodiaku, a ruch czwartej sfery przebiega w kole nachylonym w stosunku do równika trzeciej sfery; bieguny trzeciej sfery są różne dla każdej z innych planet, natomiast dla Wenus i Merkurego są te same.

W systemie Kallipposa położenie sfer, tzn. porządku ich odległości, było takie samo jak w systemie Eudoksosa; ale o ile Kallippos przyznawał tak jak i Eudoksos tę samą ilość sfer Jowiszowi i Saturnowi, sądził jednak, że trzeba dodać ponadto dwie sfery Słońcu i dodatkowo dwie sfery Księżycowi, jeśli się chce wytłumaczyć zaobserwowane zjawiska, a ponadto po jednej sferze każdej innej planecie.

Jest jednak rzeczą konieczną, jeżeli wszystkie połączone sfery mają wyjaśniać obserwowane zjawiska, ażeby każda planeta miała inną sferę (o jedną mniej niż dotąd się im przyznawało), które by krążyły w kierunku odwrotnym i sprowadzały do tej samej pozycji najdalszą sferę gwiazdy, która w każdym przypadku jest usytuowana poniżej danej gwiazdy. Tylko w ten sposób wszystkie działające siły mogą wywoływać ruch planet. Ponieważ sfer, w których się poruszają same planety, jest osiem dla Saturna i Jowisza, a dwadzieścia pięć dla pozostałych i skoro z tych sfer tylko te nie wymagają ruchu w kierunku przeciwnym, w których porusza się planeta najniżej ze wszystkich usytuowana, wobec tego dla dwóch pierwszych planet będzie sześć sfer poruszających się w kierunku odwrotnym i szesnaście dla czterech planet pozostałych. Ogółem sfer o ruchu prostym i o ruchu przeciwnym będzie pięćdziesiąt pięć. Ale jeżeli się nie doda Księżycowi i Słońcu wspomnianych ruchów, pozostanie ogółem czterdzieści siedem sfer.

Przyjmijmy więc, że taka jest ilość sfer; wobec tego będzie również rozsądnie przyjąć, że tyle jest substancji nieruchomych i zasad. Dowód na to, że trzeba je koniecznie uznać, zostawiam mocniejszym myślicielom. Jeżeli zaś nie może istnieć taki ruch przestrzenny, który by się nie przyczyniał do ruchu gwiazdy, i jeżeli ponadto każdy byt i każdą substancję, która byłaby wolna od zmian i sama przez się osiągająca dobro najwyższe, należy uznać za cel, to poza tymi naturalnymi, które wymieniliśmy, nie istniałaby żadna inna, lecz taka musiałaby być ilość substancji. Gdyby bowiem istniały inne substancje, mogłyby, jako przyczyna celowa ruchu, wywoływać zmianę; ale poza wymienionymi nie może być żadnych innych ruchów. To można słusznie wywnioskować z liczby ciał niebieskich krążących po kołowych orbitach. Jeżeli bowiem wszelki czynnik ruchu istnieje z natury ze względu na przedmiot poruszany i każdy ruch należy do jakiegoś przedmiotu poruszanego, wobec tego żaden ruch nie może istnieć ze względu na samego siebie albo ze względu na inny ruch, lecz wszelki ruch musi istnieć ze względu na gwiazdy. Gdyby bowiem ruch istniał ze względu na ruch, ten drugi istniałby również ze względu na coś innego; skoro jednak nie można się cofać w nieskończoność, kresem każdego ruchu będzie jedno z boskich ciał poruszających się po niebie.

Oczywiste jest, że istnieje jedno tylko niebo. Gdyby bowiem istniały liczne nieba, tak jak liczni są ludzie, wtedy zasada ruchu każdego nieba byłaby formalnie jedna, ale liczbowo byłyby liczne. To wszystko jednak, co jest liczbowo liczne, posiada materię; jedna i ta sama bowiem definicja, na przykład definicja człowieka, odnosi się do wielu osób, podczas gdy Sokrates jest jeden. Jednak pierwsza istota nie ma materii; jest bowiem pełną rzeczywistością [czyli Entelechią]. A zatem Nieruchomy Pierwszy Poruszyciel jest jeden zarówno według definicji, jak i liczbowo; również i to, co jest w wiecznym ruchu i ciągłe, jest jedno. Zatem istnieje tylko jedno niebo.

Nasi przodkowie w odległych czasach przekazali potomności tradycję w formie mitu, że ciała te [tzn. gwiazdy] są bogami i że boskość otacza całą naturę. Resztę tej tradycji uzupełniono później w formie mitycznej dla przekonania tłumu oraz żeby służyła prawom i wspólnym interesom. Twierdzili, że bogowie mają kształt ludzki albo że są podobni do innych istot żywych i dodawali inne jeszcze uzupełnienia podobne do wyżej wspomnianych. Jeżeli się oddzieli pierwszy punkt od tych uzupełnień i weźmie się pod uwagę tę ich myśl, że pierwsze substancje są bogami, można by to uznać za tradycję rzeczywiście boską [tzn. inspirowaną przez bogów]. Podczas gdy wedle wszelkiego prawdopodobieństwa każda sztuka i filozofia rozwijały się często do granic możliwości i znowu upadały, te poglądy jako pozostałość starożytnej mądrości przetrwały aż do naszych czasów. W takim tylko stopniu jest dla nas oczywisty pogląd naszych przodków i naszych poprzedników.

9. Sposób istnienia boskiego Rozumu

Natura boskiego Rozumu stwarza pewne problemy; wydaje się wprawdzie najbardziej boski ze wszystkich rzeczy, które wydają się boskie, ale gdy się chce powiedzieć, jaki ma być sposób jego istnienia, powstają pewne trudności. Jeżeli bowiem w ogóle nie myśli o niczym, to co w nim jest wzniosłego? Podobny jest do śpiącego. A jeżeli myśli, ale jego myśl jest zależna od czegoś innego (ponieważ to, co jest jego istotą, nie jest aktem myślenia, lecz potencją), to nie może być najlepszą substancją, bo jego godność polega na myśleniu. Dalej, czy jego istotą jest zdolność do myślenia, czy akt myślenia? O czym On myśli? Czy myśli o sobie samym, czy o czymś innym? A jeżeli o czymś innym, to czy zawsze o tym samym, czy o czymś różnym? Czy to jest ważne, czy nieważne, że myśli on o dobru czy o jakiejś przypadkowej rzeczy? I czy raczej nie byłoby absurdem, że pewne rzeczy byłyby przedmiotem jego myśli? Jasne więc, że myśli o tym, co jest w najwyższym stopniu boskie i najwartościowsze, i nie zmienia się, bo zmiana byłaby zmianą na gorsze i byłaby już ruchem. Więc, po pierwsze, jeżeli rozum boski nie jest aktem myślenia, lecz potencją, można rozsądnie przypuścić, że ciągłość myślenia jest dlań nużąca. Po drugie, może być oczywiście coś bardziej cennego od rozumu, mianowicie przedmiot myśli. Wszak myślenie, działanie rozumu, przysługuje również temu, kto myśli o najgorszych rzeczach, tak że gdyby należało tego unikać (a należy, bo są rzeczy, których lepiej nie oglądać niż je oglądać), myślenie nie może być uznane za to, co jest najlepsze. Tak więc boski rozum myśli o sobie (skoro jest najznakomitszą z rzeczy), a jego myślenie jest myśleniem o myśleniu.

Ale oczywiście wiedza, postrzeżenie, mniemanie i myślenie mają zawsze przedmiot różny od siebie, sobą zajmują się tylko ubocznie. Dalej, jeżeli czym innym jest myślenie i bycie przedmiotem myślenia, to ze względu na które z nich dobro przysługuje myśli? Być bowiem aktem myślenia i być przedmiotem myśli to nie to samo. Odpowiadamy, że w pewnych przypadkach wiedza jest przedmiotem. W naukach wytwórczych wiedzą jest substancja i istota przedmiotu bez materii, a w naukach teoretycznych przedmiotem będzie definicja i aktualne myślenie. Skoro więc nie ma różnicy między przedmiotem myśli a myślą w przypadku tworów niematerialnych, wobec tego myśl boska i jej przedmiot będą te same, tzn. będą tworzyć jedność.

Pozostaje jeszcze pewna trudność, czy mianowicie przedmiot boskiej myśli jest złożony, bo w takim razie myśl zmieniałaby się przechodząc od jednej części całości do innej. Odpowiemy, że to wszystko, co nie ma materii, jest niepodzielne; tak jak myśl ludzka albo raczej myśl bytów złożonych istnieje w pewnym okresie czasu (bo nie posiada swego dobra w tym czy w innym momencie, lecz jej najwyższe dobro, będące czymś różnym od niej, osiągane jest w całym okresie czasu), tak myśl boska myśli samą siebie przez całą wieczność.

10. O istnieniu Dobra w świecie

Musimy teraz zbadać, w który z dwóch sposobów natura świata posiada dobro i najwyższe dobro: czy jako coś oddzielnego, co istnieje, samo przez się, czy jako porządek części. Albo na obydwa sposoby jak w armii, bo dobro armii opiera się zarówno na jej porządku, jak i na jej dowódcy, i więcej na tym drugim, bo nie on jest zależny od porządku, lecz porządek od niego. I wszystko jest jakoś uporządkowane, ale nie podobnie - zarówno ryby, jak i ptaki, i rośliny; a świat nie jest w takim stanie, że jeden byt nie pozostaje w żadnym związku z innymi, lecz są powiązane wzajemnymi stosunkami; wszystko bowiem jest uporządkowane dla jednego celu. W świecie jest tak jak w domu, gdzie ludzie wolni nie mogą dowolnie postępować bez określonego celu, lecz wszystkie funkcje bądź większa ich część są uregulowane, natomiast niewolnicy i zwierzęta niewiele się przyczyniają do wspólnego dobra i najczęściej żyją bez określonego celu; taka jest bowiem zasada, która konstytuuje naturę każdego z nich. Rozumiem przez to na przykład, że wszystko musi w końcu rozłożyć się na elementy i że istnieją inne funkcje tego rodzaju, które się przyczyniają dla dobra całości.

Nie należy też zapominać o tym, w jakim stopniu są niemożliwe i absurdalne konsekwencje poglądów innych niż nasze, jakie są poglądy znakomitszych filozofów i jakie poglądy stwarzają najmniej trudności. Wszyscy filozofowie wywodzą wszystko z przeciwieństw. Lecz wyrazy "wszystko" i "przeciwieństwa" nie są właściwie użyte; nie mówią nam ci myśliciele, w jaki sposób rzeczy, w których występują przeciwieństwa, powstają z przeciwieństw; wszak przeciwieństwa nie oddziałują na siebie. Według nas trudność tę można rozwiązać w sposób naturalny przez wprowadzenie trzeciego elementu [tzn. substratu]. Myśliciele ci za jedno z przeciwieństw uważają materię, tak jak ci, którzy nierówne przeciwstawiają równemu i wielość jedności. Również i tę doktrynę można odeprzeć w ten sam sposób. Materia relatywnie nieokreślona nie jest przeciwieństwem niczego. Ponadto wszystko poza Jednym w świetle poglądu, który krytykujemy, uczestniczy w złu; bo zło jest samo jednym z dwóch elementów. Inni znów filozofowie twierdzą, że ani dobro, ani zło nie są zasadami, bo przecież we wszystkich rzeczach dobro jest w najwyższym stopniu zasadą. Wymienieni poprzednio filozofowie mają rację przyjmując Dobro jako zasadę, ale jak Dobro jest zasadą, tego niestety nie mówią - czy jest przyczyną celową, czy sprawczą, czy przyczyną formalną.

Doktryna Empedoklesa jest również niedorzeczna; Dobrem według niego jest Przyjaźń, ale ona jest zasadą zarówno jako przyczyna sprawcza (bo jednoczy elementy), jak i przyczyna materialna (bo jest częścią mieszaniny). Nawet jednak przyjmując, iż mogłoby się zdarzyć, że ta sama rzecz byłaby zasadą zarówno jako materia, jak i przyczyna sprawcza, to jeszcze i tak byt obydwu nie byłby ten sam. Pod jakim więc względem Przyjaźń jest zasadą? Również niedorzeczny jest pogląd, że Spór jest niezniszczalny, skoro według Empedoklesa naturą zła jest właśnie sam spór.

Anaksagoras uczynił Dobro zasadą sprawczą, bo jego "Rozum" porusza rzeczy. Ale on je porusza ze względu na cel, który musi być odeń różny, a więc coś innego, niż my twierdzimy. Według naszego bowiem poglądu sztuka lekarska jest w pewnym sensie zdrowiem. Jest także niedorzecznością nie przyjąć przeciwieństwa Dobra, tzn. Rozumu. Wszyscy jednak, którzy mówią o przeciwieństwach, nie korzystają z nich, dopóki się nie sformułuje na nowo ich teorii. Nikt też nie wyjaśnia, dlaczego pewne rzeczy są zniszczalne, a inne niezniszczalne. Wyprowadzają bowiem wszystko z tych samych zasad. Jeszcze inni wyprowadzają wszystko z Nie-Bytu; a jeszcze inni, ażeby uniknąć tej konieczności, sprowadzają wszystko do jedności.

Również i tego nikt nie wyjaśnia, dlaczego powstawanie jest wieczne i co jest przyczyną powstawania. A ci, którzy przyjmują dwie zasady [przeciwne], a powinni koniecznie przyjąć inną, wyższą zasadę, a tak samo zwolennicy Idej powinni również przyjąć zasadę wyższą od Idei; dlaczego bowiem istniałoby lub istnieje uczestniczenie? Inni filozofowie musieli podać jakieś przeciwieństwo mądrości i najwyższej wiedzy, my natomiast nie. Nie istnieje bowiem żadne przeciwieństwo pierwszego Bytu; wszystkie bowiem przeciwieństwa mają materię, a to, co ma materię, istnieje tylko potencjalnie; niewiedza zaś, będąca przeciwieństwem wszelkiej wiedzy, prowadzi do przedmiotu przeciwnego przedmiotowi wiedzy; to natomiast, co jest pierwsze, nie ma przeciwieństwa.

Jeżeli zaś poza rzeczami zmysłowymi nic nie istnieje, nie będzie ani pierwszej zasady, ani porządku, ani powstawania, ani ciał niebieskich, lecz każda zasada będzie miała przed sobą inną zasadę, tak jak u teologów i wszystkich filozofów przyrody. Jeżeli natomiast mają istnieć Idee albo Liczby, nie będą one przyczynami niczego, a w każdym razie nie będą przyczynami ruchu. Co więcej, w jaki sposób może powstać z rzeczy nierozciągłych rozciągłość i ciągłość? Wszak liczba nie wytworzy ciągłości ani jako poruszyciel, ani jako Forma. Ale znowu żadna ze sprzeczności nie może być zarazem zasadą tego, co z istoty działa i wywołuje ruch; może bowiem nie być; albo przynajmniej jego akt będzie późniejszy od potencji; w tym przypadku nie będzie bytów wiecznych. Ale są. Jedną więc z tych przesłanek trzeba odrzucić. Powiedzieliśmy już, w jaki sposób. Dalej, na mocy czego liczby, albo dusza i ciało, albo w ogóle Forma i rzecz są jednością; o tym nie mówi nam nic żaden zwolennik Idej; ani też nie może nam powiedzieć, chyba że będzie twierdził tak jak i my, że jest tak na mocy przyczyny sprawczej. Ci zaś, którzy twierdzą, że liczba matematyczna jest pierwsza, i którzy przyjmują nieskończone następstwo istot i różnych zasad dla każdej istoty, z substancji świata czynią szereg epizodów (bo jedna substancja nie ma wpływu na inną substancję przez swe istnienie czy nieistnienie) i podają wiele zasad. Ale świat nie chce być źle rządzony.

Nie jest dobre wielowładztwo, niech rządzi jeden.

strona główna