strona główna

Wojciech Sady

Uczeni islamscy VIII-XII w.

z: Dzieje religii, filozofii i nauki: od Eriugeny do Mikołaja z Kuzy, Marek Derewiecki 2014
fragmenty rozdziałów XXV, XXVII i XXIX

2. Epoka tłumaczeń
3. Alchemiczny korpus Gebera
4. Matematycy, astronomowie i geografowie z Domu Mądrości
5. Al-Kindi i początki filozofii muzułmańskiej
6. Medycyna, alchemia i filozoficzne herezje Razesa
10. Magicy, astrolodzy i alchemicy islamscy X w.

1. Alhazen, al-Biruni i inni
2. Medycyna i filozofia Awicenny

1. Uczeni z Andaluzji
3. Awempace o zjednoczeniu i samotności, a także o fizyce
8. Upadek kultury islamu

2. Epoka tłumaczeń

Arabowie w VII i VIII w. prawie wszędzie podporządkowywali sobie ludy stojące cywilizacyjnie wyżej od nich. Domniemane spalenie w 642 r. na rozkaz kalifa Umara resztek Biblioteki Aleksandryjskiej świadczyć może zarówno o religijnej gorliwości najeźdźców, jak o ich prymitywizmie. (Umar – który ponoć posiadał tylko jedną koszulę i jeden płaszcz – miał przy tym stwierdzić: „Albo te księgi zawierają to samo, co Koran, a więc są niepotrzebne, albo coś innego, a więc są szkodliwe”. Wielu historyków kwestionuje jednak te opowieści, a jako głównego niszczyciela Biblioteki wskazuje chrześcijańskiego cesarza Teodozjusza I).

W ciągu dwóch stuleci przed pojawieniem się Arabów, znaczący ruch tłumaczeniowy powstał w Syrii, gdzie językiem państwowym była pewna odmiana aramejskiego. Nestoriańscy, a także jakobicccy uczeni przełożyli helleńskie i hellenistyczne dzieła medyczne, pisma Arystotelesa i inne teksty, opatrzyli je też komentarzami.

Persja w chwili podboju arabskiego była zaratusztriańska. Jeszcze w III w. Sasanidzi założyli w Dżundiszapur największy (choć niektórzy badacze to kwestionują) w tej części świata ośrodek naukowy, zwłaszcza medyczny. Tam w VI w. na krótko znaleźli schronienie wygnani dekretem Justyniana z Aten filozofowie neoplatońscy, a na dłużej wygnani przez chrześcijan „cesarskich” chrześcijańscy uczeni nestoriańscy. Powstała wtedy opowieść, że Zaratusztra napisał dwanaście tysięcy traktatów obejmujących wszystkie dziedziny wiedzy – które Hellenowie ukradli i przedstawili jako swoje. Studiowanie i tłumaczenie dzieł filozofów, matematyków czy astronomów Persowie traktowali zatem jako odzyskiwanie własnego dziedzictwa. Gdy religia arabskich zdobywców zaczęła wypierać zaratusztrianizm, ukształtowała się w Persji odmiana islamu o swoistym charakterze. (Tam np. powstawały, zakazane przez islam ortodoksyjny, obrazy – słynne perskie miniatury – a poeci, tacy jak Omar Chajjam, otwarcie sławili zakazane przez Koran wino).

Szukając kadr zarządzających drugi z abbasydzkich kalifów, Al-Mansur (754-775), wcześniej już rodzinnie powiązany z rodami perskimi, założył nową stolicę, Bagdad. Rychło kalifowie docenili nie tylko metody rządzenia Persów, ale też ich sztukę medyczną. Z Dżundiszapuru na dwór władcy przybyli nestoriańscy lekarze z rodu Bachtiszu, znawcy medycyny hippokratejskiej oraz galenowskiej. Tradycje te kultywowano również w opanowanej przez muzułmanów Aleksandrii. Pracujący na dworach władców lekarze zaczęli tłumaczyć na arabski fragmenty dzieł Galena, Dioskoridesa, Rufusa z Efezu, Pawła z Eginy, a także teksty Korpusu Hippokratejskiego, czasem mieszając pisma różnych autorów lub wstawiając w nie zapisy własnych doświadczeń.

Dalekie wyprawy, zarówno wojskowe, jak i kupieckie, rodziły zapotrzebowanie na mapy, tym bardziej, że muzułmanin, gdziekolwiek przebywał, powinien wiedzieć, w którym kierunku znajduje się Mekka – by zwrócić się w jej stronę w trakcie modlitwy. Potrzeby nawigacyjne budziły zainteresowanie astronomią. W przypadku zarówno geografii, jak i astronomii, nie posiadano niczego lepszego niż dzieła Ptolemeusza. Aby zaś wykorzystać jego dokonania, niezbędna stawała się znajomość sztuki „mierzenia ziemi”, geometrii.

Al-Mansur – który próbował narzucić mutazylizm siłą – gromadził helleńskie, a także perskie i indyjskie, dzieła medyczne, matematyczne, astronomiczne czy filozoficzne i zlecał ich tłumaczenie na arabski. W 793 r., wykorzystując chińską technologię, uruchomiono nad Tygrysem papiernię. Szczególnie działalność translatorską wspierał kalif Al-Mamun (813-833), który w Bagdadzie założył Bajt al-Hikma, Dom Mądrości, gdzie zgromadzono ogromne ilości manuskryptów, a władca ponoć ofiarowywał tłumaczom tyle złota, ile ważyły przekładane przez nich książki.

Tłumaczami byli początkowo nestorianie, sabejczycy (którzy w związku ze swym kultem gwiazd specjalizowali się w tekstach matematycznych, astronomicznych i astrologicznych) oraz Żydzi. Po pismach medycznych przyszła kolej na prace Euklidesa, Archimedesa, Apolloniosa, Ptolemeusza i Nikomachosa z Gerazy. Popularnością cieszyły się nauki tajemne, o quasi-religijnym charakterze, zwłaszcza astrologia i alchemia. Wcześnie dokonano tłumaczeń dialogów Platona, tekstów Arystotelesa – wraz z komentarzami m.in. Aleksandra z Afrodyzji – a także Plotyna, Prokolsa i innych neoplatoników. Jedynie helleńska i hellenistyczna literatura i teoria literatury, gramatyka i retoryka, a także dzieła historyków nie interesowały Arabów zupełnie. Nie tłumaczono prac pisarzy wczesnochrześcijańskich i nie sięgano do tekstów łacińskich.

Prace translatorskie natrafiały na poważne trudności, związane z jednej strony z niepełną znajomością języków, z drugiej z ograniczoną wiedzą tłumaczy, z trzeciej z niedostatkami pierwotnego języka Arabów. Początkowo większość tekstów przekładano najpierw z greki na aramejski lub perski, a potem dopiero na arabski. Czasem przekład miał formę swobodnej parafrazy, niekiedy trudniejsze fragmenty pomijano, innym znów razem tłumaczono aż nadto dosłownie. Braki arabskiego starano się nadrobić tworząc nowe słownictwo, często przez transliterację terminów greckich; dokonywano też zapożyczeń z aramejskiego i innych języków. Jako że ostateczny efekt był rzadko zadowalający, te same teksty tłumaczono wciąż na nowo – co wiązało się zarówno z rozwojem arabskiego, jak i z coraz lepszym rozumieniem myśli filozofów i uczonych. Jak pisał w połowie IX w. Al-Dżahiz (który miał zginąć przywalony stosem książek):

Tłumacz nigdy nie odda tego, co powiedział mędrzec ze wszystkimi szczegółami znaczeń, sposobem jego rozumowania, ścisłością skrótów myślowych i wewnętrznymi ograniczeniami. (...) Konieczne jest, aby wymowność tłumacza tkwiła w samej duszy przekładu, a wiedza jego była szeroka. [Kitab al-hajawan, tłum. M. Dziekan]

Często mieszano fragmenty różnych dzieł na dany temat, nie zaznaczając tego jednak. Innym błędnie przypisywano autorstwo. Miało to ważne konsekwencje jeśli chodzi o filozofię, w której bezkrytycznie łączono wywody Arystotelesa z tezami neoplatoników. Okres tłumaczeń trwał dwa stulecia, do połowy X w. Skończył się po części dlatego, że w świecie islamu zabrakło osób znających grekę, ale też dlatego, że muzułmańscy uczeni sami zaczęli prowadzić badania przyrodnicze i dociekania filozoficzne.

Wraz z postępem prac translatorskich rozwijano systemy szkolne. Już za panowania pierwszych Umajjadów przy meczetach uczono chłopców czytania Koranu, do nauki pisania używając jednak tekstów świeckich, aby dzieci nie zmazywały wciąż słowa „Allah”. Zgodnie z przedmuzułmańską jeszcze tradycją dużą rolę odgrywała poezja. Nacisk kładziono na pamięciowe opanowanie Koranu i hadisów. Stopniowo wprowadzano naukę arabskiej gramatyki, podstaw prawa i matematyki. Okres pobierania nauki krok po kroku wydłużał się, wreszcie zaczęto przy niektórych meczetach wznosić domy mieszkalne dla uczniów i nauczycieli. Za wczesnych Abbasydów w Bagdadzie, Al-Basrze, Mosulu i Niszapurze utworzono akademie.

3. Alchemiczny korpus Gebera

Etymologia arabskiego al-kimija pozostaje niejasna. Być może pochodzi od greckiego khymeia, co oznaczało sztukę topienia metali. W cywilizacji islamu poszukiwania alchemiczne pojawiły się bardzo wcześnie, od początku nawiązując do tekstów składających się dziś na Korpus Hermetyczny (zob. XV.8), łączących neoplatonizm z tymi tradycjami gnostyckimi, żydowskimi i zaratusztriańskimi, a zawierających elementy magii i astrologii.

Prawdopodobnie za czasów al-Mamuna lub nieco wcześniej anonimowy autor – przypisując dzieło Hermesowi Trismegistesowi – spisał po arabsku najsłynniejszy bodaj tekst alchemiczny wszech czasów, Tablicę szmaragdową. Miała zawierać zaszyfrowany opis kamienia filozoficznego, a podstawowym założeniem tekstu jest istnienie ścisłych odpowiedniości między mikrokosmosem a makrokosmosem.

Dżabir Ibr Hajjan (ok. 720-813), w Europie znany jako Geber, urodził się w Iraku, a przyjaźnił ze wspomnianym już szóstym imamem szyitów Dżafarem. Głosił rychłe przyjście Mahdiego, po którym prawo religijne stanie się zbędne, a miejsce objawienia koranicznego zajmie nauka helleńska. Arystotelesowskie ciepło i suchość utożsamiał z siarką, a zimno i wilgoć z rtęcią (obie pojmował jako zasady raczej niż substancje, a zaliczał do „duchów”, podobnie jak arszenik, kamforę czy salmiak). Sądził, że w głębi ziemi z połączenia tych substancji powstają, pod wpływem ciepła ciał niebieskich, pozostałe metale. Z substancji roślinnych i zwierzęcych, m.in. przez destylację i krystalizację, wytwarzał eliksiry, za pomocą których starał się oczyścić metale pospolite, tak aby w chwili odpowiedniego układu planet i należycie przemieszane przeobraziły się w złoto i srebro. Ważną w tym rolę odgrywała numerologia, w której centralne miejsce zajmowała liczba 17, a także magiczne litery: te z których składa się słowo Allah i tych siedem, które nie pojawiają się w Surze Otwierającej. (Dziś doceniamy sporządzone przez niego opisy kwasów octowego i cytrynowego, niejasne natomiast jest, czy odkrył kwasy azotowy i siarkowy).

Przez około sto lat po śmierci uczonego powstawały kolejne teksty, które anonimowi autorzy, prawdopodobnie z kręgów ismailickich, podpisywali jego imieniem. Powstał w ten sposób Korpus Gebera, w którym poza zagadnieniami alchemicznymi znaleźć można rozważania na temat magii, astrologii, kosmologii, biologii, logiki, gramatyki, biologii – w tym sztucznego wytwarzania istot takich jak skorpiony i węże, a nawet ludzi.

4. Matematycy, astronomowie i geografowie z Domu Mądrości

Kalif Al-Mamun kazał zbudować w Bagdadzie obserwatorium astronomiczne; nie wiemy, jakich przyrządów w nim używano. Pracujący tam uczeni mogli korzystać jednocześnie z dorobku Hellenów, Persów i Hindusów. Co ciekawe, najpierw poznano astronomiczne dzieła z Indii i na ich podstawie w 742 r. sporządzono Zidż al-harkan, tablice pozwalające obliczać położenia planet i gwiazd. Koncepcje indyjskie i perskie połączył w swych dziełach Jakub Ibn Tarik.

Al-Chuwarizmi (ok.780-ok.850) był perskim matematykiem, astronomem i geografem pracującym w Domu Mądrości. Od tytuły jego Kitab al-dżabr wa-al-mukabala pochodzi słowo „algebra”. Duża część tekstu poświęcona jest zastosowaniom matematyki w handlu, miernictwie czy określaniu wysokości spadku; brak w nim symboli technicznych, są jedynie słowa. Nie wiemy, czy Al-Chuwarizmi korzystał, podając geometryczne metody rozwiązywania równań kwadratowych, z Elementów Euklidesa – te i inne wątpliwości sprawiają, że część historyków matematyki uważa go za genialnego „ojca algebry”, a część jedynie za kompilatora.

Niezależnie od sporów o oryginalność olbrzymie znaczenie miało jego dzieło zachowane tylko w dość swobodnym tłumaczeniu łacińskim, Algoritmi de numero Indorum (stąd pochodzi słowo „algorytm”). Jest to systematyczny wykład indyjskiego dziesiętnego systemu zapisywania liczb, z użyciem zera. (Pamiętajmy, że starożytni Hellenowie zera do matematyki nie wprowadzili).

Również jedynie w łacińskim przekładzie zachowało się inne dzieło Al-Chuwarizmiego, Zidż as-Sindhind, sporządzone na podstawie traktatu podarowanego kalifowi przez poselstwo z Indii. Porusza się tam zagadnienia kalendarza, obliczania położeń Słońca, Księżyca i pozostałych planet (bez matematycznych modeli ich ruchów), ustalania dat zaćmień, a wreszcie widoczności Księżyca (każdy miesiąc w muzułmańskim kalendarzu zaczyna się gdy po raz pierwszy widać Księżyc w nowiu). Są rozważania na temat paralaksy, tabele sinusów i tangensów, a również tabele astrologiczne.

Dyskusyjne jest, czy pracując nad swymi tabelami Al-Chuwarizmi czerpał, obok źródeł indyjskich, z prac Teona ze Smyrny i Ptolemeusza. Z pewnością korzystał z Geografii Ptolemeusza w dziele, w którym podał szerokości i długości geograficzne 2402 miast, gór, wysp, rzek i innych obiektów. Jeśli chodzi o rejony świata opanowane przez muzułmanów, to przewyższył dokonania geografów starożytności.

Dwa jego teksty dotyczą astrolabium, instrumentu składającego się z ruchomych tarcz, z których największa pokazywała położenia najważniejszych gwiazd. Ustawiając odpowiednio tarcze, zależnie od dnia w kalendarzu słonecznym i widocznych akurat gwiazd, można było określić godzinę (dla danej długości geograficznej), a zawieszając przyrząd i skierowując wskazówkę na Gwiazdę Polarną ustalało się szerokość geograficzną.

Zarówno wiedza geograficzna, jak tego typu przyrządy nawigacyjne pomogły zapewne Sulejmanowi Sirafi, który ok. 850 r. wypłynąwszy z Maskatu dotarł do Indii i Chin, a opisał swoje wyprawy w dzienniku podróżnym.

Abbas al-Dżauhari (ok.800-ok.860) napisał ważny komentarz do Elementów, w którym dodał kilkadziesiąt własnych twierdzeń, a ponadto próbował – daremnie, rzecz jasna – dowieść piątego postulatu.

Al-Farghani, znany w Europie jako Alfraganus, był Persem pracującym w Domu Mądrości. Ok. 833 r. powstało jego dzieło Kitab dżawami ilm an-nudżum (Księga elementów astronomii) w którym, wykorzystując poprawione w międzyczasie dane obserwacyjne, opisał wszechświat zgodnie z modelem Ptolemeusza – choć bez obliczeń matematycznych. Tekst ten, wielokrotnie komentowany, a w XII w. przełożony na łacinę, do XV w. (gdy swoje prace ogłosili Peurbach i Regiomontanus) był w Europie najpopularniejszym traktatem astronomicznym.

Stopniowo uczeni świata islamu zaczęli dokonywać obliczeń i poprawiać parametry z kart Almagestu – jako że po upływie siedmiu wieków ujawniły się rozbieżności między przewidywanymi położeniami planet a wynikami obserwacji.

Habasz al-Hasib, który na dwór Al-Mamuna przybył z północno-wschodniej Persji, sporządził między 825 a 835 r. trzy tablice astronomiczne, wykorzystując metody zarówno indyjskie, jak i helleńskie. W najważniejszej, Az-Zidż ad-Damaszki, posłużył się metodami trygonometrycznymi i podał tabelę „cieni”, równoważną dzisiejszym tabelom tangensów, a także pierwszą znaną tabelę cotangensów. Ważne dla muzułmanów były jego prace na temat widoczności sierpa Księżyca. Na podstawie pomiarów określił obwód Ziemi na ok. 32,5 tys. km, promień orbity Księżyca na zmieniający się między 330 a 345 tys. km, a jego średnicę na 3000 km (dziś przyjmujemy niecałe 3500 km), odległość do Słońca na 6,25 mln km (ta jest dwudziestoparokrotnie za mała), a jego średnicę na blisko 57 tys. km.

W 827 r. Ali Ibn Isa i Chalid ben Abdulmelik, mierząc położenia gwiazd na różnych szerokościach geograficznych, określili obwód Ziemi na 40 248 km (wg innych źródeł na 41 436 km).

Trzej Bracia Musa, Jafar, Ahmad i al-Hasan, byli matematykami i astronomami. Nie wyszli poza dorobek helleński, ale zbliżyli geometrię do arytmetyki, traktując pola figur jako liczby (podczas gdy matematycy helleńscy podawali jedynie stosunki pól). Dokonali też ważnych pomiarów astronomicznych.

Al-Mutawakkil, który został kalifem w 847 r. poddał prześladowaniom nie-muzułmanów, niszcząc bagdadzkie synagogi i kościoły, a także nieortodoksyjne grupy islamskie, m.in. mutazylitów. Mocno zaszkodziło to działalności tłumaczy i uczonych, a jednak jeszcze kilku znakomitych miało się w Bagdadzie pojawić.

Sabit Ibn Kurra (ok.827-901) pochodził z północnych rejonów Mezopotamii, a pracował w Domu Mądrości. Jako sabejczyk, czciciel gwiazd, pasjonował się zwłaszcza matematyczną astronomią. Przetłumaczył na arabski Archimedesa O kuli i walcu, Apolloniosa Stożkowe, Nikomachosa z Gerazy Wstęp do arytmetyki, a także poprawił wcześniejsze przekłady Elementów i Almagestu.

Pisał o parach liczb zaprzyjaźnionych (takich że suma dzielników jednej z nich jest równa drugiej i na odwrót) i sformułował równanie pozwalające je znajdować (które tu pominiemy z uwagi na zbyt techniczny charakter). Operacje arytmetyczne wiązał ze stosunkami wielkości geometrycznych. Jego prace na temat parabol i paraboloid stanowią ważny krok w kierunku odkrycia rachunku całkowego. (Historycy matematyki spierają się, na ile Sabita inspirowały pod tym względem prace Archimedesa). Ocalał zbiór odpowiedzi, jakich Sabit udzielił na pytania swego ucznia, w którym w duchu Platona twierdził, że liczby istnieją niezależnie zarówno od naszej na ich temat wiedzy, jak i od liczonych rzeczy.

W astronomii był teoretykiem, dążącym do pełnej matematyzacji tej dyscypliny, przy wykorzystaniu trygonometrii sferycznej. Kopernik za tekstem przypisywanym Sabitowi podaje długość roku gwiazdowego: 365 dni, 6 godzin, 9 minut, 12 sekund (błąd, w zestawieniu z naszą wiedzą, wynosi 2 sekundy).

Innym astronomem z rodziny sabejczyków, choć nawróconym na islam, był Al-Battani (ok.858-929), znany w Europie jako Albategni lub Albatenius. Obdarzony wielkim talentem obserwacyjnym i dobrze obeznany z dostępnymi technikami obliczeniowymi, sporządził tabele „syryjskie”, Az-Zidż as-sabi. Skatalogował 489 gwiazd, podając ich położenia z większą dokładnością niż Ptolemeusz. Wyznaczył długość roku zwrotnikowego na 365 dni, 5 godzin, 46 minut i 24 sekundy (chodzi o czas kolejnych przejść Słońca przez punkt równonocy wiosennej, który wskutek precesji osi ziemskiej jest o ok. 20 minut krótszy od roku gwiazdowego; podana wartość jest za mała o ok. 2 i pół minuty). Prędkość precesji punktów równonocy określił na 10 na 66 lat (Ptolemeusz przyjmował 10 na 100 lat), a nachylenie ekliptyki do równika ziemskiego na 23035’. Zaobserwował zmiany widocznej średnicy Słońca. Model ruchów planet przejął od Ptolemeusza, niemniej bardziej niż teoria interesowały go praktyczne aspekty astronomii. W miejsce geometrycznych metod Ptolemeusza używał metod trygonometrycznych, stosując m.in. dla trójkąta prostokątnego wzór, który w naszych oznaczeniach ma postać b sin α = a sin (900 – α). Napisał komentarz do Tetrabiblosu Ptolemeusza i poświęcił astrologii kilka rozdziałów swych tabel.

5. Al-Kindi i początki muzułmańskiej falsafa

Al-Kindi (ok. 800-ok.870) pochodził z wpływowego rodu arabskiego. Znakomicie wykształcony, zatrudniony przez Al-Mamuna w Domu Mądrości, napisał ponoć 250 prac z medycyny, logiki, arytmetyki, geometrii, muzyki, astrologii, optyki, a wreszcie z filozofii, z których zachowały się jedynie fragmenty. W optyce zajmował się zagadnieniem zwierciadeł „palących” (wklęsłych), oryginalnych wyników jednak nie uzyskał. Krytykował alchemię, niejasny jest jego dorobek w innych dziedzinach, pamiętany jest natomiast jako „ojciec” filozofii islamu.

Kalką helleńskiej philosophia stała się arabska falsafa jako sposób myślenia charakterystyczny dla ludzi, którzy obok islamu i islamskiej kalama przyswoili sobie dzieła Platona, Arystotelesa, Plotyna, Porfiriusza czy Proklosa. Borykając się z prymitywizmem ówczesnego arabskiego Al-Kindi wprowadzał liczne neologizmy. Jego system to odmiana neoplatonizmu, wykorzystująca – w duchu eklektyzmu późnej starożytności – elementy arystotelizmu. W zachowanej częściowo rozprawie Fi al-falsafa al-ula (O pierwszej filozofii), cytując fragmenty I księgi Metafizyki nawoływał, aby włączyć filozofię do arabskiej tradycji, bo choć pochodzi ona skądinąd, to zawiera prawdy zgodne z objawieniem: o jedności i władzy Boga, o cnocie itd. Jako muzułmanin, a wbrew Arystotelesowi, uważał jednak świat za stworzony, wraz z czasem, z niczego. Stwórca, Prawdziwe Jedno, nie ma przyczyny, istnieje poza czasem i przestrzenią, nie ma atrybutów czy cech, tak więc niczego nie da się o Nim orzec. Ten pogląd zbliżał Al-Kindiego do mutazylizmu. Wolał nie poruszać zagadnień takich jak wskrzeszenie zmarłych czy sąd ostateczny – koncentrował się na pytaniach, na które da się odpowiedzieć używając rozumu. A interesowały go nie tyle wizja kary i nagrody pośmiertnej, co sposoby osiągnięcia duchowego spokoju w tym życiu – choć część badaczy kwestionuje autentyczność przypisywanej mu rozprawy etycznej, napisanej w duchu Epiktetowego stoicyzmu i „pocieszycielskiej” literatury późnej starożytności.

6. Medycyna, alchemia i filozoficzne herezje Razesa

Abu Bakr ar-Razi (865-925), znany w Europie jako Razes, pochodził z północnej Persji. Jako lekarz kurował biednych bez pobierania opłat – napisał dla nich poradnik zawierający przepisy dietetyczne i sposoby sporządzania leków. Ok. 905 r. przeniósł się do Bagdadu, by kierować tamtejszym szpitalem. Krótko przed śmiercią, utraciwszy wzrok i odmówiwszy kuracji, wrócił w rodzinne strony. Rozsławiły go dzieła medyczne, alchemiczne i filozoficzne.

Pozostały po nim dwie monumentalne encyklopedie medyczne, Kitab al-Mansuri fi at-tibb (Księga medyczna Al-Mansura) i Kitab al-havi fi at-tibb (Księga ogólna o medycynie). Znaleźć tam można fragmenty dzieł helleńskich i indyjskich, a przede wszystkim największe w tej epoce zestawienie przypadków chorobowych i prowadzonych kuracji. Bardzo ceniono traktat Razesa o ospie i odrze. W celach badawczych leczył grupy pacjentów cierpiących na te same dolegliwości różnymi metodami, metodycznie notując uzyskane rezultaty. W duchu swoich czasów choroby psychiczne uważał za skutek opętania przez demony. Oddając cześć Galenowi poprawił, na podstawie klinicznych doświadczeń, szereg jego błędów, krytykował też teorię czterech humorów, których równowaga zapewnia zdrowie. Pobudzało to do podejmowania własnych badań medycznych w miejsce – tak przez długie wieki powszechnego – polegania na mądrości starożytnych.

Razes jest autorem najważniejszych, obok korpusu Dżabira, dzieł alchemicznych świata islamu: al-Asrar (Tajemnice) i Sirr al-Asrar (Tajemnica tajemnic). Usiłował zamienić m.in. żelazo i miedź w złoto i srebro, a szkło i kwarc w kamienie szlachetne za pomocą eliksirów sporządzanych z rtęci oraz siarki, do których dodał sól. Nie uciekał się do magii i brał w nawias literaturę hermetyczną, zaś przekonanie o możliwości transmutacji opierał na arystotelesowskiej doktrynie czterech żywiołów. Rozwinął techniki destylacji i ekstrakcji, zostawił opisy substancji, które dzisiejsi chemicy rozpoznają jako tlenki miedzi i cynku, chlorek amonu, wodorotlenek sodu i szereg innych.

Filozofia Razesa była heretycka, w związku z czym jego pisma z tej dziedziny nie przetrwały, z wyjątkiem dwóch rozpraw etycznych. Ocalałe teksty oskarżycieli pozwalają jednak częściowo zrekonstruować jego system. Uważał się za ucznia Sokratesa i Platona, choć raczej nie wykraczał poza Timajosa (cytował też Arystotelesa, którego nie cenił, a także Porfiriusza, Jana Filoponosa i innych). Istnieje pięć pierwotnych, wiecznych zasad: Bóg, dusza, materia, czas i przestrzeń. Nieskończony czas upływa niezależnie od ruchu, przestrzeń istnieje niezależnie od wypełniających ją ciał, a materia niezależnie od ulokowania w czasie i przestrzeni. Bóg, kierowany współczuciem, z tych zasad „nieożywionych” (a nie z niczego) ukształtował świat, w który dusze pospadały by podążać za swymi pragnieniami. Wtedy Bóg dał im też intelekt będący narzędziem umożliwiającym powrót do stanu pierwotnego, jako że pozwala nam dostrzec względną wartość wszystkich zasad poza Bogiem i należycie pokierować doczesnym życiem. Dusze, które żyją sprawiedliwie i dążą do wiedzy po śmierci powrócą do stanu pierwotnego, wolnego od cierpień i śmierci. Pozostali odrodzą się znów w świecie czasu, przestrzeni i materii, pełnym bólu i niepokoju – zyskując kolejną okazję do zbawienia. Ponieważ o zbawieniu decyduje przyrodzony nam intelekt – wspólny wszystkim ludziom, choć nie każdy z niego należycie korzysta – to Razes kwestionował wartość proroctw, a nawet posunął się do twierdzenia, że Koran jest niewiele wart w porównaniu z dziełami Hippokratesa, Platona, Euklidesa, Ptolemeusza, Galena, a nawet Arystotelesa! Jednak i o filozofach pisał, że nie posiedli prawdy ostatecznej, a jedynie do niej dążyli. Ich dokonania nie są więc ostateczne, a w przyszłości osiągnięty zostanie postęp poznawczy. Było to stanowisko w tej epoce niezwykłe: jeszcze przez kilka wieków myśliciele islamu, a później scholastycy chrześcijańscy sądzili, że w Koranie albo Biblii, a także w dziełach filozofów, zawarta jest prawda i wystarczy te teksty należycie zrozumieć, aby samemu prawdę posiąść.

10. Magicy, astrolodzy i alchemicy islamscy X w.

Ibn Wahszijja, żyjący chyba na przełomie IX i X w., pochodzący z Iraku, a a znający egipskie hieroglify, był autorem wpływowej, kompilatorskiej Księgi rolnictwa nabatejskiego, zawierającej też rozważania na temat magii i czarów, Wielkiej księgi podstaw, dzieła alchemicznego przesiąkniętego neoplatonizmem w wersji Jamblicha, Księgi trucizn, w której trzeźwe rozważania mieszają się z magią i astrologią, Księgi długo upragnionej wiedzy tajnych alfabetów, które służyć miały do szyfrowania formuł magicznych.

Być może z tego okresu pochodzi Księga zgromadzenia, fikcyjny dialog nieznanego autorstwa. Jego bohaterowie to dziewięciu filozofów przedsokratejskich, którzy zgodnie stwierdzają, że stwórcą świata jest Allah, natura świata jest jednorodna, a wszystkie stworzenia świata zarówno górnego, jak i dolnego, zbudowane są z czterech żywiołów. Bardzo wpływowe – również w Europie, gdzie ten tekst znany był jako Turba philosophorum – były zawarte tam poglądy alchemiczne. Innym ważnym alchemikiem był Ibn Umajl, urodzony w Kordobie na początku X w., a działający chyba w Egipcie. W swych dziełach używał trudnych do rozszyfrowania alegorii, a jako wielkich alchemików wymieniał m.in. Sokratesa, Platona, Marię Żydówkę i Dżabira.

1. Alhazen, al-Biruni i inni

Podczas gdy zachowały się dość liczne dzieła matematyków i astronomów pracujących w IX w. w Domu Mądrości, to z prac uczonych X i XI w., rozsianych po Persji, Egipcie i innych krajach, ocalało niewiele. Dlatego trudno docenić ich dokonania, ustalić autorstwo odkryć, prześledzić wpływy intelektualne itd.

Lekarze w świecie islamu mieli pewien problem z obecnością tzw. medycyny Proroka, dzieła teologów obojętnych, a czasem wrogich w stosunku do obcych, helleńskich wpływów. Teolodzy ci odwoływali się do hadisów, znajdując tam zarówno uwagi o związku chorób z grzechami, jak i twierdzenia, że człowiek, który umarł z powodu choroby, zasłużył tym samym na zbawienie. Zwolennicy tej tradycji zalecali środki lecznicze znane w czasach Mahometa, takie jak puszczanie krwi, kauteryzacje czy zachowanie należytej diety. O środkach zalecanych przez lekarzy w najlepszym przypadku twierdzili, że działają wtedy, gdy Bóg chce, by działały. Co osobliwe, z przedmuzułmańskiej tradycji przejęli stosowanie amuletów, wbrew niechętnemu stosunkowi Proroka do takich magicznych środków – łagodząc napięcie przez umieszczanie na nich wersetów z Koranu.

Innym problemem dla autorów dzieł medycznych w świecie islamu był koraniczny zakaz przedstawiania postaci ludzkich na obrazach. Częściowo omijano go tłumacząc to specyfiką dyscypliny, niemniej ryciny anatomiczne były co najwyżej szkicowe – co nie pozwoliło dokonać odkryć, do jakich doszło gdy w renesansowej Europie zatrudniono jako ilustratorów dzieł medycznych znakomitych artystów. Muzułmańscy lekarze starali się też omijać zakaz sekcji zwłok ludzkich – niemniej systematycznych badań prowadzać nie byli w stanie. Dużym natomiast osiągnięciem świata islamu były szpitale. W X w. szpital w Bagdadzie zatrudniał dwudziestu pięciu lekarzy, a wyposażony był w udogodnienia podobne jak pałac kalifa. Nie jest jasne, kto mógł z niego korzystać, choć wiadomo, że władcy i bogacze leczyli się we własnych domach. Troskliwie opiekowano się się chorymi psychicznie.

Al-Madżusi (zm. ok. 990), znany na Zachodzie jako Haly Abbas, Pers, który za zwycięskimi Bujidami przeniósł się do Bagdadu, napisał Al-Kitab al-Malaki, monumentalne i wszechstronne (a krytyczne wobec Razesa) dzieło medyczne. Zalecał raczej zdrową dietę niż leki. Dał opis budowy mózgu i nerwów, omówił też szereg chorób i zaburzeń psychicznych. Uważany za pioniera psychofizjologii badał zależności między stanami psychologicznymi pacjentów a ich procesami fizjologicznymi i stanem zdrowia.

Na wysokim poziomie w świecie islamu stała okulistyka, w tym chirurgia oka i powiek, jako że suchy klimat, silne światło słoneczne i tumany kurzu sprzyjały chorobom tych narządów. Ali Ibn Isa (ok.940-ok.1010), działający w Bagdadzie, w swym poradniku okulistycznym opisał 130 chorób oczu i 140 środków leczniczych, a bodaj jako pierwszy zalecił stosowanie podczas operacji środka znieczulającego. W tym czasie Ammar Ibn Ali w Egipcie skonstruował wydrążoną igłę, którą wysysał z oczu soczewki dotknięte zaćmą.

Choć poziom matematyki i astronomii, obniżył się w porównaniu z wcześniejszym okresem, to parę postaci warto wspomnieć.

Abu Dżafar al-Chazin (ok. 900-ok.970) pracował na dworze Bujidów w Rej w północnej Persji. Do pomiarów nachylenia ekliptyki używał kręgu o średnicy czterech metrów, sporządził też nie mającą sobie równej tabelę kół astrolabium. Zmodyfikował ptolemejski model ruchu Słońca wokół Ziemi. Trudno ustalić, czy był autorem znajdującego się w jego pismach dowodu, że nie istnieją liczby naturalne spełniające równanie x3 + y3 = z3 (co jest szczególnym przypadkiem wielkiego twierdzenia Fermata).

Inny perski astronom Abd ar-Rahman as-Sufi (903-986), znany w Europie jako Azofi, sporządził znakomity katalog gwiazd, z którego pochodzi wiele nazw używanych do dziś.

Ibn Junus (ok.950-1009), pracujący w założonym właśnie przez Fatymidów Kairze, m.in. jako nadworny astrolog, opracował słynne hakemickie tablice astronomiczne. Znaleźć tam można cenne informacje o zaginionych dziełach wcześniejszych astronomów.

Oryginalne wyniki uzyskano w optyce.

Ibn Sahl (ok.940-ok.1000), Pers pracujący w Bagdadzie, napisał Kitab al-harrakat, traktat o palących zwierciadłach i soczewkach. Być może odkrył prawo załamania światła – co tak czy inaczej poszło w zapomnienie.

Ibn al-Hajsam (965-ok.1040), znany na Zachodzie jako Alhazen, urodzony w Iraku, spędził większość życia w Kairze. Wnikliwy komentator Arystotelesa, Euklidesa i Ptolemeusza, ceniony był zwłaszcza za swą Kitab al-manazir (Księgę optyki). Arystoteles twierdził, że źródłem widzenia są formy docierające do oczu od przedmiotów. Euklides i Ptolemeusz sądzili, że widzimy dzięki promieniom emitowanym po liniach prostych z oka. Alhazen dokonał swoistej syntezy ich poglądów i przedstawił koncepcję najbliższą naszej. Na podstawie eksperymentów z odbiciem i załamaniem stwierdził, że światło Słońca i ognia, a także odbite, mają wspólną naturę. Światło emitowane przez niektóre ciała rozchodzi się po liniach prostych, a natrafiwszy na powierzchnię ciała nieświecącego odbija się od każdego punktu w każdym – wyjąwszy powierzchnie lustrzane – kierunku i znów porusza po liniach prostych, by wreszcie dotrzeć do oczu. Ale dlaczego z tych biegnących we wszystkich kierunkach promieni w oczach powstają wyraźne obrazy? Tu Alhazen z naszego punktu widzenia błądzi: twierdzi, że przez źrenicę przechodzą tylko te promienie, które na jej – wypukłą – powierzchnię padają prostopadle.

Badał zwierciadła wklęsłe i wypukłe, wniósł wkład w zrozumienie aberracji sferycznej. Dał pierwszy znany opis działania camera obscura (urządzenia, które do świata islamu trafiło zapewne z Chin). Badając załamanie światła ciał niebieskich oszacował – choć nie znał matematycznego prawa rządzącego tym zjawiskiem – grubość atmosfery na 15 km; załamaniem światła w atmosferze wyjaśniał też powstawanie brzasku przed wschodem Słońca i utrzymywanie się jasności czas jakiś po zachodzie. W V księdze Kitab al-manazir postawiony został i w skomplikowany sposób rozwiązany tzw. problem Alhazena: znając położenie źródła światła i parametry zwierciadła kulistego, znaleźć punkt odbicia promienia, który trafi do oka umieszczonego w danym miejscu. (Algebraicznie wymaga to rozwiązania równania czwartego stopnia). Przy rozwiązywaniu pewnych problemów arytmetycznych używał twierdzenia, iż jeśli p jest liczbą pierwszą, to (p – 1)! + 1 jest podzielne przez p. Próbował – bezskutecznie rzecz jasna – rozwiązać problem kwadratury koła, używając w nowatorski sposób księżyców Hippokratesa z Chios.

Jego najważniejsze dzieło astronomiczne, Makalat fi hajat al-alam (Traktat o astronomii świata), to wolne od skomplikowanych obliczeń objaśnienie Almagestu, z podkreśleniem, że Ziemia pozostaje absolutnie nieruchoma, a jej środek pokrywa się ze środkiem świata. Ale Alhazen słynie bardziej jeszcze jako autor Asz-Szukuk ala Batlamijus (Wątpliwości dotyczące Ptolemeusza). Chodziło zwłaszcza o występowanie w matematycznych modelach ruchów planet ekwantów – co wprowadzało ruchy niejednostajne liniowo, gwałcące przeto pitagorejski ideał harmonii matematycznej. W kolejnym dziele przedstawił matematyczne modele ruchów siedmiu planet z użyciem epicykli, ale bez ekwantów. Ostrzegał przed bezkrytyczną akceptacją opinii dawnych myślicieli. Prawdy, jak pisał, szuka się dla niej samej, a pływa ona w morzu niepewności.

Al-Biruni (973-1048), Pers urodzony na terenach delty Amu Darii, brał udział w podboju Pendżabu i doliny Gangesu. Opanował sanskryt, a po latach opisał wierzenia religijne i zwyczaje tamtejszych ludów w Kitab tarich al-Hind (Księga historii Indii), co zapewniło mu miano pioniera zarówno indologii, jak i antropologii. Zauważał, że wykształceni Hindusi uważają, że Bóg jest jeden, podczas gdy niewykształceni czczą niezliczone bóstwa. Znał też grekę, hebrajski i szereg innych języków, co pozwoliło mu badać chrześcijaństwo, judaizm, zaratusztryzm, hinduizm, buddyzm i inne religie. Choć był gorliwym muzułmaninem, pisał o wierzeniach innych ludów ze zrozumieniem, potępiając jedynie wady, jakie u nich znajdował. Starał się ujmować poszczególne religie zgodnie z ich własnymi standardami, a szukał raczej podobieństw niż różnic między nimi. (Gdy ktoś zarzucił mu, że korzysta z kalendarza bizantyjczyków, odparł: „Bizantyjczycy również spożywają pokarmy, a zatem nie naśladuj ich pod tym względem”).

Dwie trzecie jego dzieł (z których ocalało co piąte) poświęcone jest matematyce, astronomii i (zmatematyzowanej) geografii. Łączył w nich – również jako astrolog – dokonania Hindusów, Persów i Hellenów. Odkryć dokonał niewiele, dzieła jego osiągnęły natomiast rzadko spotykaną systematyczność. Promień Ziemi określił na 6340 km (średni, jak dziś wiemy, wynosi 6371 km), z dużą dokładnością podał położenia licznych obiektów geograficznych. W listach, jakie wymieniał z Awicenną, krytykował Arystotelesowskie twierdzenia o nieistnieniu próżni i niezmienności sfer niebieskich. Jednak w najważniejszym ze swych zachowanych dzieł astronomicznych, Kitab al-kanun al-Masudi, szedł za Ptolemeuszem, nieznacznie tylko modyfikując jego system.

Ibn Ridwan (ok. 890-ok.1060) napisał podręcznik poświęcony cholerze i innym chorobom charakterystycznym dla Egiptu, gdzie pełnił funkcję naczelnego lekarza. Astrolog, w swym komentarzu do Tetrabiblosu Ptolemeusza pozostawił najdokładniejszy z zachowanych opis supernowej, która pojawiła się w kwietniu 1006 r., a świeciła przez rok tak jasno, że widać ją było w dzień, zaś w nocy rzucała cienie.

2. Medycyna i filozofia Awicenny

Ibn Sina (980-1037), znany w Europie jako Awicenna, urodził się na terytorium obecnego Uzbekistanu, w ismailickiej rodzinie zarządcy wsi. Niesłychanie uzdolniony i pracowity, w stołecznej Bucharze studiował prawo, filozofię i medycynę. Mając 18 lat, jako nadworny lekarz Samanidów, zyskał dostęp do ich biblioteki. Metafizykę Arystotelesa przeczytał ponoć 40 razy, a zrozumiał ją dzięki komentarzowi al-Farabiego. Pisał po arabsku, niekiedy też po persku. Kolejne przewroty polityczne zmusiły go do wędrówki, przez Dżurdzan, stolicę Zijarydów, na dwór Bujjidów w Hamadanie, gdzie został pierwszym wezyrem, a po śmierci władcy trafił do więzienia. Napisał wtedy Hajj Ibn Jakzan (Żyjący syn Czuwającego), opowieść o podróży z aniołem oświecającym duszę. Ostatnie dwanaście lat spędził w Isfahanie, w centralnej Persji, na dworze tamtejszego księcia. Gdy przyjaciele zachęcali go, już schorowanego, by odpoczął, odpowiedział: „Wolę życie krótkie a szerokie niż wąskie a długie”.

Ok. 1025 r. ukończył Kitab al-kanun fi at-tibb (Kanon medycyny), jedno a najsłynniejszych dzieł w historii tej dyscypliny. Należące do tradycji galenowskiej, w pięciu księgach podsumowywało całą dostępną wówczas wiedzę o chorobach i środkach leczniczych. Księga I dotyczy ogólnych zasad medycyny, a oparta jest na – zmodyfikowanej przez autora – hippokratejskiej teorii czterech humorów (krwi, flegmy, jasnej żółci i czarnej żółci, powiązanych kolejno z formami ciepła, wilgoci, suchości i zimna), których należyte proporcje w poszczególnych organach decydują o zdrowiu, a swoista dla danego człowieka przewaga któregoś z nich wyznacza jego podstawowy temperament (sangwinik, flegmatyk, choleryk i melancholik). Jako sposoby sprzyjające zachowaniu zdrowia opisane zostały masaże, ćwiczenia fizyczne i zimne kąpiele, dieta (zawierająca mięso, zwłaszcza młodych kóz i owiec, mąkę i owoce o odpowiednio dobranym temperamencie), a wreszcie sen. Dalej mamy ogólne opisy anatomiczne, a w kolejnych księgach rozsiane opisy szczegółowe, m.in. pierwsze znane diagramy szwów kostnych czaszki, szereg nowatorskich spostrzeżeń dotyczących budowy mózgu, fizjologii ruchów oczu, budowy nerwów wzrokowych i tęczówki. W księdze II Awicenna opisał substancje lecznicze mineralne, roślinne i zwierzęce, łącząc osiągnięcia helleńskie, arabskie, indyjskie i chińskie. Przedyskutował sposoby testowania nowych leków na zwierzętach i na ludziach, a także oceny ryzyka związanego z ich stosowaniem. Księga III dotyczy chorób poszczególnych organów, poczynając od głowy, a kończąc na stopach, IV chorób całego ciała. W V opisane zostały sposoby wytwarzania ok. 800 leków złożonych, wraz z uwagami dotyczącymi ich stosowania i skuteczności. Bardzo ceniono zawarte w Kanonie rozważania na temat chorób zakaźnych (m.in. gruźlicy płuc) i przekazywanych drogą płciową, kwarantanny jako sposobu ochrony przed zarazą, symptomów cukrzycy i jej przebiegu. Pionierskie są prace z zakresu stomatologii. W przypadku raka Awicenna radził chirurgom jak najszybciej wyciąć wszystkie chore tkanki.

Bardzo interesujące są jego rozważania na temat logiki indukcyjnej jako narzędzia stawiania diagnoz medycznych. Sformułował kanony zgodności, różnicy i zmian towarzyszących, które Francis Bacon w XVII w. uznał za podstawę metody naukowej. W innych pracach, nie wykraczając w zasadzie poza dokonania Arystotelesa, stoików i Galena, poczynił Awicenna ciekawe uwagi na temat związku gramatycznego czasu przesłanek z rodzajami wniosków, jakie z nich wynikają – co można uznać za zalążek logiki zwanej dziś temporalną. Logikę, w duchu perypatetyckim, traktował jako wstęp do wszelkich badań – ale też jako narzędzie zbawienia duszy.

Logika – nauka, w której zachodzi stan przekształcania nieznanego w znane za pośrednictwem znanego – wskazuje, co jest prawdą, co bliskie prawdy, a co jest błędem. (…) Ratunek niesie człowiekowi jego duchowa czystość, którą się zyskuje przez wewnętrzną spójność duszy, przez to, że jest ona z dala od ułomności natury. Do obu celów prowadzi tylko wiedza, lecz żadna wiedza, jeśli nie jest wyważona, nie jest pewna, albowiem w rzeczywistości nie jest wiedzą, z czego z kolei wynika,iż nie można uchylać się od opanowania logiki [Księga wiedzy, Logika].

Budowa światów duchowego i materialnego odpowiada schematom logicznym – jej poznanie polega na ustaleniu średnich terminów sylogizmów, tak aby uzyskać system twierdzeń powiązanych relacjami wynikania.

Niektóre dusze, czytamy na ostatniej stronie Księgi wiedzy, odbierają objawienie „na zasadzie intuicji i przez związek ze światem aniołów”. Tacy ludzie – prorocy – są namiestnikami Boga na ziemi, a ich istnienie jest „niezbędne dla utrzymania rodzaju ludzkiego”. Nam, których na proroków nie powołano, pozostaje filozofowanie.

W filozofii Awicenna uważany jest za twórcę najważniejszej syntezy arystotelizmu i neoplatonizmu, inspirowanej dziełem al-Farabiego i Listami Braci Czystości. Jego system obejmuje matematykę, astronomię, fizykę, astronomię, geologię, alchemię, psychologię, a kończy się na metafizyce. Najważniejszym dziełem z tego zakresu jest Kitab asz-szifa (Księga uzdrawiania), którą uzupełniają Kitab an-nadżat (Księga wybawiania) i Kitab al-iszarat wa-at-tanbihat (Księga wskazówek i napomnień). W ostatnich latach życia spisał jeszcze, w rodzimym perskim, Księgę wiedzy (Danisz name).

Analizując arystotelesowsko-neoplatońską siatkę pojęciową (substancja, miejsce i czas, ogólność i szczegółowość, możność/materia i akt/forma, jedność i wielość, przyczyna i skutek itd.), którą uważał za lustro bytu jako bytu, szczególny nacisk położył na rozróżnienie możliwości i konieczności. Spostrzegamy wokół siebie niezliczone rzeczy, z których każda ma pewną istotę, a także istnieje. Skoro istnieje, to znaczy, że może istnieć – ale o każdej da się bez popadania w sprzeczność pomyśleć, że nie istnieje. Sama ich istota nie mogła więc sprawić, że istnieją: „To, czego istnienie jest możliwe w sobie, tego istnienie musi wypływać z czegoś innego niż ta rzecz” [Księga wiedzy, Metafizyka]. Jeśli to, co nadało danej rzeczy istnienie, a co zwiemy jej przyczyną, samo jest możliwe, potrzebuje kolejnej przyczyny. Ten ciąg przyczyn musi się urwać na przyczynie ostatecznej, która do swego istnienia nie potrzebuje niczego więcej – istnieje ona, gdyż istnieć musi, a dokładniej: gdyż jej istotą jest istnienie.

Niemożliwe, aby byt konieczny w sobie miał związek z jakąkolwiek przyczyną, ponieważ, jeśli jego istnienie jest konieczne w sobie, bez żadnej przyczyny, to i jego istnienie nie może wynikać z przyczyny. (…) To, czego istota jest odrębna od jego istnienia, nie jest bytem koniecznym [Księga wiedzy, Metafizyka].

Gdyby istota była odrębna od istnienia bytu koniecznego, to istniałaby przed nim, a wtedy miałby on przyczynę. Byt konieczny nie może też mieć części – bo wtedy jego istnienie byłoby zależne od ich istnienia. Z analogicznego powodu nie może mieć atrybutów. Nie może podlegać zmianom, jest zatem wieczny. A przede wszystkim jest jeden.

Dalej Awicenna stwierdza, że byt konieczny – zwany tu i ówdzie Bogiem – żyje i (bezczasowo) myśli, a poznając poznaje własną istotę – będącą istnieniem i udzielającą istnienia wszystkiemu innemu. Jego wola jest poznaniem, np. tego, „jakie powinny być narządy człowieka, aby były dla niego najlepsze, i jaki powinien być ruch nieba, aby dla nieba było najlepiej”. Bóg poznaje, że ogień jest dobry, a choć niekiedy szkodzi, to biorąc pod uwagę całość jest lepiej, aby ogień istniał niż by go nie było. (Jest to jedno z możliwych wyjaśnień, dlaczego absolutnie dobry Bóg stwarza świat, w którym obecne jest zło). Akt samopoznania bytu koniecznego uruchamia – zgodnie z neoplatońskimi schematami – proces emanacji. Z jednego powstaje jedno, pierwsza inteligencja, poznająca konieczność Boga, konieczność własnego zaistnienia, a zarazem własną przygodność. Z tych poznań wyłaniają się, odpowiednio, druga inteligencja, dusza, a wreszcie eteryczne ciało pierwszej sfery niebieskiej. Po czym jedna po drugiej – choć nie w sensie czasowym, a wiecznie – powstają kolejne inteligencje, a wraz z nimi dusze i ciała sfery gwiazd stałych i sfer planetarnych. Inteligencje i odpowiadające im sfery niebieskie są wieczne, a jednostajne ruchy wirowe sfer są wyrazem ich dążenia do zjednoczenia z Bogiem. W miarę postępów emanacji moc inteligencji maleje. Dziesiąta z nich, Rozum Czynny, niezdolny do wyłonienia z siebie bytów wiecznych, tworzy materię i formy, a także dusze, które w tak powstałym świecie umieszcza. Jako że materia różnicuje, te same wieczne formy mogą pojawić się w wielu egzemplarzach, przypadkowo od siebie różnych. A skoro ta sama materia może przyjąć różne formy, te zaś mogą się od niej oderwać i zrobić miejsce innym, to wszystkie rzeczy świata podksiężycowego nieustannie powstają i giną.

Jedna z czterech ksiąg asz-Szifa poświęcona jest matematyce, podzielonej na arytmetykę, geometrię, astronomię oraz muzykę. W matematyce, podkreślał autor, mniej jest chaosu i zamętu niż w fizyce, ponieważ jej przedmiot dociekań „jest odległy od ruchu i przemian” – wielkości i liczby dotyczą wprawdzie stanów, które nie istnieją bez materii, ale istnieją bez niej w wyobraźni. W tych dziedzinach Awicenna osiągnął niewiele. W arytmetyce korzystał z indyjskich systemów dodawania i odejmowania, które uzupełnił o proste rozważania algebraiczne. W geometrii w sposób dość popularny omówił Elementy Euklidesa, próbował też – podobnie jak wielu innych matematyków świata islamu i oczywiście na próżno – dowieść piątego postulatu. Poczynił nieco samodzielnych obserwacji astronomicznych, m.in. zaobserwował przejście Wenus na tle tarczy słonecznej, z czego – i modelu Ptolemeusza – wnioskował, że znajduje się ona bliżej Ziemi niż Słońce. Opisał w standardowy sposób instrumenty muzyczne, schematy rytmiczne i interwały.

Przedmiotem fizyki są ruchy i zmiany, części i granice postrzegalnych zmysłowo ciał,„których nie można pojąć bez materii” [Księga wiedzy, Fizyka]. Tu szedł za Arystotelesem, dodając elementy neoplatońskie gdy rozważał ruchy sfer niebieskich. Dowodził tezy o nieistnieniu próżni, zarówno w świecie, jak i poza jego granicami, co w połączeniu z określeniem miejsca jako granicy ciała otaczającego prowadziło go do twierdzenia, że pierwsza sfera – i świat jako całość – miejsca nie zajmują. Dalej jest standardowy wywód o formach suchości i wilgoci oraz ciepła i zimna, czterech żywiołach – ziemi, wodzie, powietrzu i ogniu – mieszaninami których są wszystkie ciała w świecie podksiężycowym, o tym, że naturalnym miejscem ognia jest wewnętrzna powierzchnia sfery Księżyca itd. To, że nie całą kulistą Ziemię okrywa woda, Awicenna tłumaczy przemianami żywiołów pod wpływem Słońca i innych ciał niebieskich, ale też mądrością Boga, który zadbał o to, aby zwierzęta wyższe mogły oddychać. Obala pogląd, jakoby światło było ciałem, na tej m.in. podstawie, że Słońce, z którego nieustannie wydobywa się światło, nie maleje. Słońce w naszym rejonie świata wytwarza ciepło, choć samo nie jest ciepłe (gdyby było ciepłe, wznosiłoby się w górę, tymczasem krąży w stałej od nas odległości). Silnie oddziałuje też Księżyc, przyciągający wody mórz i powodujący m.in., dojrzewanie owoców. Dym, który unosi się z Ziemi, czasem spala się na niewielkiej wysokości i znika, a czasem dociera aż pod Księżyc, gdzie jego spalanie trwa dłużej, on zaś widoczny jest jako kometa. Dym uwięziony w chmurze i nagle wyzwolony wytwarza grzmot, a gdy się zapali powstaje błyskawica. Dźwięk to falowanie powietrza rozchodzące się wolniej niż światło.

Tak pierwotnie ukształtowany świat stopniowo ewoluował. Z pary i dymu uwięzionych w ziemi jedna po drugiej powstawały różne substancje mineralne. Np. dym przeważa w amoniaku i siarce, a para w rubinie i krysztale górskim. Opisując metale Awicenna stwierdza, że choć można je oczyszczać, tak aby wyglądały na bardziej szlachetne, to nie da się tych nieszlachetnych zamienić w srebro lub złoto – a wśród alchemików roi się od hochsztaplerów.

Gdy mieszanina tak powstałych substancji udoskonaliła się, pojawiły się ciała rosnące pod wpływem pożywienia, czyli rośliny. Gdy ich wzrost osiąga kres, pojawia się w nich władza rozrodcza: z nasion i pokarmu powstają ciała podobne. Te zdolności nazywamy duszami roślinnymi.

Gdy mieszaniny rozwiną się jeszcze bardziej, stają się gotowe do przyjęcia dusz zwierzęcych, których zdolności to poruszanie i postrzeganie zmysłowe. Postrzeganie jest zewnętrzne, za pomocą wzroku, słuchu, smaku, zapachu i dotyki, a także wewnętrzne, Zmysłów wewnętrznych jest pięć: zmysł wspólny (jednoczący wrażenia pochodzące od zmysłów zewnętrznych w całość), zdolność zachowywania wrażeń, wyobraźnia (kojarząca rzeczy podobne lub przeciwstawne), osąd (poza tym, że owca zmysłem zewnętrznym dostrzega wilka, zmysłem wewnętrznym dostrzega wroga), a wreszcie pamięć o rzeczach poddanych osądom.

Jeszcze lepiej wyważone mieszaniny przyjmują dusze ludzkie. Nie są one jednak arystotelesowskimi formami, a odrębnymi substancjami neoplatoników. Czyniąc ustępstwo wobec islamu Awicenna stwierdza, dusza powstaje wraz ze swym ciałem. Pierwotnie nie ma w niej form rozumowych – jest natomiast rozum w możności. We wrażeniach zmysłowych dane są nam formy rzeczy, zmieszane jednak ze szczególnymi cechami związanymi z ich materialnością. Zachowane obrazy zmysłowe, wraz z przypadłościami materialnymi, przejmuje wyobraźnia i wytwarza z nich obrazy przedmiotów, których nie widzieliśmy, przez łączenie fragmentów obrazów doznanych. Nadal jednak pozostajemy na poziomie zwierzęcym: poznajemy wyłącznie idee szczegółowe i nie formułujemy sądów ogólnych.

Dusza, twierdzi Awicenna, choć powstała wraz z ciałem jako jej narządem, będzie trwać wiecznie po jego śmierci. Zginie wtedy jednak to, co w nas zwierzęce:

W chwili, gdy jej narząd zostanie zniszczony, ona nie podda się zniszczeniu, bo nie na tym narządzie opiera swe istnienie. Natomiast władze jej narządu, jak zmysły, wyobraźnia, pożądliwość, gniew i wszystkie tym podobne oddzielają się od niej i zostają zniszczone w rezultacie uszkodzenia narządu [Fizyka].

Jeśli nie poznamy czystych inteligencji, a zwłaszcza bytu koniecznego, oraz ulegniemy cielesnym nawykom, to „taki stan będzie dla [duszy] przeszkodą w osiąganiu szczęścia nawet po opuszczeniu ciała”. Doczesne bóle przemijają, ale ból spowodowany niedoskonałością duszy jest wieczny – tak głosi prawo boskie. Nie będzie to jednak, podkreślmy, koraniczny ból potępionych polewanych wrzątkiem i smaganych żelaznymi rózgami, ale ból wywołany niezdolnością do myślowego obcowania z kosmicznymi inteligencjami i Bogiem.

Możemy osiągnąć najwyższe i wieczne szczęście polegające „na postrzeganiu przez rozum Pierwszej Prawdy” – choć niezbędna jest po temu pomoc z góry. Mianowicie długotrwałe manipulowanie jednostkowymi formami przygotowuje umysł na przyjęcie światła od Rozumu Czynnego:

(…) dopóki nie ma wrażeń zmysłowych i wyobrażeń, nasz rozum nie przechodzi do aktu. A gdy wrażenia i wyobrażenia powstaną, wtedy mieszają się formy z dziwnymi właściwościami przypadkowymi i są ukryte jakby w ciemności. Więc wspaniałość Rozumu Czynnego pada na wyobrażenia jak światło słoneczne na formy, które są w ciemności [Fizyka].

Boskie światło oddziela to, co jednostkowe, materialne, od tego, co ogólne i niematerialne. Tak jak wcześniej pożądaliśmy tego, co postrzegały nasze zmysły, tak po ujrzeniu przez rozum czystych form ich zaczynamy pożądać, zaś poprzedni żar w nas przygasa. Wtedy dusza doznaje szczęścia nieporównywalnego z tym, czego doznawała poprzednio. Należy jednak zachować czujność, bo choć dzięki temu, co w nas zwierzęce, weszliśmy w pierwszy kontakt z wiecznymi formami – zanieczyszczonymi materialnością – to ciało stanowi przeszkodę na drodze ku doskonałości, odciągając duszę od oglądania bytów wiecznych. Dlatego trzeba wciąż na nowo odwracać się od świata zmysłów, a kierować ku Rozumowi Czynnemu – i czekać na śmierć:

Posiadanej doskonałości oraz swej naturze dusza zawdzięcza, że odnajduje przyjemność duchową, jednak dopóki jest w ciele, jest odgrodzona od radości i przykrości; skoro tylko oddzieli się od ciała, zaraz dozna tych wrażeń [Metafizyka].

Ale wieczne szczęście, jakiego w wizji Awicenny dusza mędrca dozna po opuszczeniu ciała, nie będzie koranicznym szczęściem wskrzeszonych „wyciągniętych wygodnie na sofach”, pojonych winem „od którego nie cierpią na ból głowy”, a otoczonych „hurysami o wielkich oczach” zawsze gotowymi do miłości. Będzie to szczęście dusz oglądających – pozazmysłowo – byt konieczny i własną doskonałość.

1. Uczeni z Andaluzji

W rządzonej przez Umajjadów Andaluzji przez trzy stulecia pokojowo żyli obok siebie wyznawcy trzech religii Abrahamowych. Stołeczna Kordoba, ze swym pół milionem mieszkańców, była największym miastem na zachód od Konstantynopola. W jej okolicach działały klasztory, a przy katolicyzmie trwała – mimo tworzonych przez muzułmańskich władców pokus – większość ludności wiejskiej. Kraj, zwłaszcza jego południowe krańce, przeżywał okres rozkwitu gospodarczego. Andaluzyjscy żeglarze docierali do Wysp Brytyjskich, pływali też daleko na południe wzdłuż wybrzeży Afryki. Gdy w 1031 r. zmarł ostatni umajjadzki kalif, państwo rozpadło się na liczne „królestwa lokalne”.

W tym okresie na dworach andaluzyjskich władców nastąpił rozkwit poezji, ale również matematyki, medycyny i nauk rolniczych. Wielu znakomitych uczonych tego okresu było Żydami (brak natomiast wśród nich chrześcijan). Tymczasem bogactwa Andaluzji, w połączeniu z osłabieniem podziałami, kusiły chrześcijańskich władców z północy, którzy stopniowo zagarniali kolejne krainy. Wreszcie król Leonu i Kastylii, Alfons VI, zajął w 1085 r. Toledo. Kilka lat później przybyły wezwane na pomoc wojska panujących w Maroku Almorawidów i zjednoczyły prawie całość islamskiej Andaluzji.

Maslama al-Madżriti (zm. ok. 1007) uchodził za najlepszego matematyka i astronoma tego okresu w Andaluzji, ale chyba nie on jest autorem przypisywanego mu traktatu astrologicznego Ghajat al-hakim (Cel mędrca). Napisał ważną rozprawę o ekonomii i systemie podatkowym swej ojczyzny. Najbardziej pamiętany jest jako autor Rutbat al-hakim (Szereg mądrości), dzieła alchemicznego, w którym opisywał m.in. eksperymenty z użyciem tlenku rtęci.

Al-Zahrawi (936-1013), znany w Europie jako Albucasus, nadworny lekarz andaluzyjskich kalifów, autor encyklopedii medycznej Kitab at-tasrif, chyba jako pierwszy opisał ciążę pozamaciczną, odkrył też dziedziczny charakter hemofilii. Nie jest jasne, na ile on i inni lekarze Andaluzji korzystali z dzieł Razesa czy Awicenny, a na ile rozwijali własne koncepcje i metody lecznicze, czerpiąc wprost z Hippokratesa i Galena. Często nazywany ojcem nowoczesnej chirurgii, rozwinął m.in. techniki przypalania ran. Opisał ponad 200 narzędzi chirurgicznych, z których część sam zaprojektował. Do zszywania ran używał katgutu, ulegających biodegradacji włókien wytwarzanych z kozich bądź baranich jelit. Przeprowadził pionierski zabieg usunięcia tarczycy. Podkreślał wagę pozytywnych relacji między lekarzem a pacjentem, a swym uczniom przykazywał, aby traktowali chorych jednakowo, niezależnie od ich statusu społecznego.

Ibn Hazm (994-1063), prawnik, historyk, etyk i teolog, nazywany bywa ojcem porównawczych studiów religijnych. Współczesnych bulwersował głosząc, że kobiety mogą być prorokami, a nawet przywódczyniami politycznymi. Z badań nad echem w meczecie w Kordobie i spóźnieniem grzmotu w stosunku do błyskawicy, wywiódł twierdzenie, że dźwięk rozchodzi się z właściwą sobie prędkością.

Tuż przed zajęciem Toledo przez chrześcijan ukazały się tam w 1080 r. astronomiczne Tablice toledańskie. Przygotowane zostały pod kierownictwem al-Zarqualiego (1029-1087), potomka nawróconej na islam rodziny wizygockiej, matematyka, astronoma i astrologa z Kordoby, znanego w Europie pod imieniem Arzachel. On, jak się zdaje, odkrył ruch apogeum Słońca w stosunku do gwiazd stałych i określił jego szybkość na 12,9 sekundy kątowej rocznie (obecnie przyjmuje się ok. 11,6’’). Aby ten ruch wyjaśnić przyjął, że środek deferentu Słońca wędruje powoli po niewielkim okręgu. Według Ptolemeusza analogiczny charakter ma ruch Merkurego – tu Arzachel stwierdził, że wtórny epicykl, po którym wędruje środek deferentu tej planety, jest nie okręgiem, a owalem.

Teraz musimy przenieść się na chwilę do rozdzieranej w tej epoce wojnami i pogrążonej w społecznym chaosie Persji. Żył tam lekarz, matematyk i astronom Omar Chajjam (1048-1131), dziś pamiętany przede wszystkim jako poeta, autor czterowierszowych Rubajatów, pełnych gorzkiej ironii i zwątpienia w sens życia. Stojąc na czele obserwatorium astronomicznego w Esfahanie długość roku słonecznego ustalił na 365,24219858156 dnia (dziś wartość ta wynosi 365,242190 dnia; liczba podana przez Chajjama jest zbyt dokładna, jako że w ciągu życia ludzkiego następuje zmiana na szóstym miejscu po przecinku). Korzystając z jego obliczeń ustalono zasady kalendarza perskiego wprowadzonego w 1079 r. przez sułtana Malikszaha I. (Po śmierci sułtana powrócono do tradycyjnego kalendarza muzułmańskiego, w którym rok trwa 12 miesięcy księżycowych, czyli nieco ponad 354 dni. Kalendarz perski obowiązuje w tym kraju na nowo od 1925 r.). Omar Chajjam podał metody rozwiązywania niektórych równań trzeciego stopnia jako przecięć hiperboli równoosiowej i koła – stwierdził przy okazji, że geometrycznie nie da się tych rozwiązań uzyskać za pomocą konstrukcji dokonanych przy użyciu linii i cyrkla. Zauważył, że Grecy w ogóle nie badali równań trzeciego stopnia, podał przykłady takich równań mających dwa rozwiązania, nie doszedł do tego, że niektóre mają trzy. Próbując dowieść piątego postulatu Euklidesa odkrył pewne własności figur w geometriach nieeuklidesowych – ale żadnego użytku z tego nie zrobił. Nie jest jasne, czy to on odkrył trójkąt Pascala, zbudowanego z liczb będących współczynnikami rozwinięcia formuły (a + b)n.

W Andaluzji wybitniejszych matematyków brakowało. Jeśli o astronomię chodzi, to dominowała tam kosmologia Arystotelesa, z jej „ufizycznionym” modelem Eudoksosa, co uniemożliwiało dokonywanie obliczeń położeń planet i zniechęcało do prowadzenia dokładnych obserwacji.

Dżabir Ibn Aflah (zm.1150) w swej Islah al-Madżisti (Poprawka Ptolemeusza) krytykował model z Almagestu na tej podstawie, że sugerował on, iż Wenus znajduje się powyżej Słońca, jego zaś zdaniem Merkury i Wenus znajdują się pod Słońcem. Były to jednak spekulacje w czasach, gdy nie było mowy o pomiarach promieni orbit planetarnych.

Al-Bitrudżi (zm. ok. 1190) w Kitab fi al-haja (Księga astronomii) odrzucał Ptolemejskie ekscentryki i epicykle, twierdząc za Eudoksosem, że wszystkie sfery niebieskie wirują wokół wspólnego środka leżącego w środku Ziemi, choć każda wokół innej osi.

3. Awempace o zjednoczeniu i samotności, a także o fizyce

Abu Bakr Ibn Badżdża, znany w Europie jako Awempace, urodził się w Saragossie, zmarł, być może otruty, w marokańskim Fezie w 1138 r. Znakomity lekarz, astronom krytyczny wobec systemu Ptolemeusza, komentator Arystotelesa i Al-Farabiego, a wreszcie twórczy filozof. Filozofię, jako naczelną naukę stosującą rozumowania sylogistyczne, dzielił na metafizykę (dotyczącą przyczyn ostatecznych), fizykę (badającą przyrodę), filozofię praktyczną (dotyczącą spraw zależnych od ludzkiej woli), matematykę (rozpadającą się na arytmetykę, geometrię, optykę, astronomię, muzykę i inżynierię) i logikę (dostarczającą narzędzia dociekań). Z dyscyplin niefilozoficznych, ale nadal sylogistycznych, wyliczał dialektykę (polegającą na ludzkich opiniach), sofisterię (robiącą z prawdy fałsz, a z fałszu prawdę), retorykę i poetykę. Jako sztuki praktyczne, niestosujące figur sylogistycznych, wymieniał medycynę i rolnictwo.

Najważniejszym dziełem filozoficznym Awempace jest Tadbir al-mutawahhid (Ster samotności), z jego naczelnymi hasłami: zjednoczenie oraz samotność. Ludzka dusza – której obraz przejął od Arystotelesa – rozwija się od stadium roślinnego, przez zwierzęce, do rozumnego. Człowiek, poczynając od stadium embrionalnego, podobnie jak rośliny odżywia się i rośnie, a następnie podobnie do zwierząt odbiera wrażenia, porusza się i doznaje pragnień. A wreszcie zaczyna używać rozumu: biernego gdy chwyta formy, a czynnego gdy utożsamia się z nimi. Formy są czterech rodzajów: (1) świata materialnego, jednostkowe, a dostępne za pośrednictwem zmysłów zewnętrznych; (2) dostępne zmysłom wewnętrznym, po części materialne i jednostkowe, a po części niematerialne i ogólne; (3) czysto niematerialne i ogólne formy ciał niebieskich, wiecznie wirujących; (3) czysto niematerialne i ogólne formy intelektu czynnego.

Najlepsza dla każdej rzeczy jest pełna realizacja jej natury, a skoro naturę człowieka określa rozum, to osiągamy pełnię, gdy nasz intelekt jednoczy się z intelektem czynnym. Tłum – więźniowie platońskiej jaskini – chwyta formy jedynie zmysłami zewnętrznymi. Teoretycy chwytają te dostępne zmysłom wewnętrznym, dzięki czemu są szczęśliwsi niż tłum. Filozofowie, dzięki stopniowemu doskonaleniu się i kontemplacji, bezpośrednio ujmują formy intelektu czynnego – tak że poznający i poznawane stają się jednym – i jako jedyni zyskują, raz na zawsze, pełnię szczęścia. Wszyscy filozofowie, zjednoczeni się z tymi samymi formami intelektu czynnego, są tożsami, różnią ich jedynie ciała.

Gdyby wszyscy członkowie społeczeństwa zyskali pełnię wiedzy, mogliby żyć wspólnie. Jednak filozofa otacza tłum, uważający go za obcego, a jego poglądy za fałszywe i szkodliwe. Dlatego skazany jest on na życie samotne.

Ważny dla historii nauki jest komentarz Awempace do Fizyki Arystotelesa, zwłaszcza podjęta w ni próba matematycznego ujęcia prawa ruchu mówiącego, że droga, jaką przebędzie ciało w danym czasie (co my dziś nazywamy prędkością) jest proporcjonalna do działającej na nie siły, a odwrotnie proporcjonalna do oporu środowiska. Sam Arystoteles programowo unikał stosowania w fizyce matematyki, było to jednak naturalne dla ludzi, którzy równolegle wchłonęli style myślowe arystotelesowski i (neo)platoński. Narzucająca się formuła v = F/O, gdzie v – prędkość, F – siła, O – opór, miała m.in. tę wadę, że ciało poruszałoby się pod wpływem dowolnie małej siły, podczas gdy z codziennych doświadczeń wiadomo, że siła, z jaką pchamy np. skrzynię, musi przekroczyć pewną wartość, aby ta w ogóle drgnęła. Wobec tego Awempace zaproponował wzór v = F – O, z którego m.in. wynikało, że w próżni prędkość ruchu ciała pod działaniem danej siły byłaby skończona. Takie ujęcie unieważniało popularny dowód nieistnienia próżni, odwołujący się do pierwszego z przytoczonych tu wzorów: gdyby ta istniała, ciała pod działaniem dowolnych sił poruszałyby się z prędkościami nieskończonymi, czego nigdy nie obserwujemy. Awempace dodatkowo wskazywał na ruchy sfer niebieskich, które nie natrafiając na opór obracają się ze skończonymi prędkościami – co było jedną z pierwszych prób zastosowania praw ruchu sformułowanych dla ciał w świecie podksiężycowym do wyjaśnienia ruchów ciał niebieskich.

8. Upadek kultury islamu

Almohadzi położyli kres panującej w Andaluzji od prawie pięciu wieków tolerancji religijnej. Uciekający przed prześladowaniami na północ chrześcijanie swymi opowieściami wzmacniali ideologię rekonkwisty, co przebiegle wykorzystali ci, którzy pożądliwie spoglądali na bogactwo południowych obszarów Półwyspu Iberyjskiego. Wreszcie połączone siły królestw Kastylii, Nawarry, Aragonii i Portugalii, wsparte przez rycerzy z całej Europy, rozbiły w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa główną armię Almohadów. Gdy zabrakło zewnętrznej siły jednoczącej, Andaluzja znów rozpadła się na „królestwa lokalne”, te zaś padły łatwym łupem chrześcijańskich zdobywców. Po pięćdziesięciu latach okrutnych walk w rękach muzułmanów pozostał – na następne dwa stulecia – już tylko niewielki emirat Granady. Nowi władcy Hiszpanii, jak miano nazwać te ziemie, doprowadzili do upadku wspaniałych andaluzyjskich miast, zniszczyli budzący podziw system irygacyjny, w wielu miejscach zastępując uprawy masowym wypasem bydła.

W 1220 r. państwo Chorezmijskie, obejmujące z grubsza tereny obecnych Persji, Azerbejdżanu i Afganistanu, zostało straszliwie spustoszone, a wreszcie unicestwione, przez Mongołów. Kolejne najazdy następowały jeden po drugim. W 1258 r. Mongołowie zdobyli i zburzyli siedzibę abbasydzkich kalifów, Bagdad, mordując większość z jego kilkuset tysięcy mieszkańców, w tym kalifa z rodziną. Mezopotamia, od czterech tysięcy lat stanowiąca centrum wielkich cywilizacji, zmieniła się w krainę pozbawioną większego znaczenia. Późniejsze próby wskrzeszenia kalifatu nie powiodły się – i świat sunnickiego islamu pozostał bez przywódcy.

Ubocznym produktem tych najazdów było wskrzeszenie niepodległej – szyickiej – Persji. Ogólnie Mongołowie, dokonując trudnych do wyobrażenia zniszczeń, nie byli w stanie zorganizować stabilnych struktur politycznych: tworzone przez nich państwa rozpadały się wraz ze śmiercią ich założycieli, oni zaś ruszali na kolejne grabieżcze wojny. (Ostatnia fala potwornych zniszczeń ogarnęła Bliski Wschód w okresie panowania Tamerlana, a gdy ten zmarł w 1404 r. znów pozostał po nim tylko chaos). Zniszczenie centrów cywilizacyjnych pociągnęło za sobą upadek tradycji badań przyrodniczych i myślenia filozoficznego wśród muzułmanów. Jedynie w Persji czas jakiś działały jeszcze garstki myślicieli, pozostających pod wpływem Ibn Siny, Al-Farabiego, a także mistycyzmu Ibn al-Arabiego. Ich dzieła nie promieniowały jednak poza ten kraj.

Osobliwy bieg wydarzeń sprawił, że ginąca pod naporem najeźdźców nauka i filozofia islamu przeniknęła, niemal w ostatniej chwili, do Europy. Powstała osobliwa sytuacja: piszący po arabsku uczeni, zapomniani przez współwyznawców – dotyczy to zwłaszcza Ibn Siny i Ibn Ruszda – znaleźli kontynuatorów wśród ludzi piszących po łacinie, a pracujących w krajach toczących z cywilizacją islamu śmiertelne boje. W związku z tym większość z nich do historii przeszła pod imionami nie własnymi, ale tymi, jakie nadali im Europejczycy.

strona główna