DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
indeks | antologia religijna | antologia filozoficzna | filozofia nauki
Rudolf CARNAP
Filozofia i składnia logiczna
Philosophy and Logical Syntax, 1935, część I i fragment części III, tłum. Andrzej Zabłudowski
Część I. ODRZUCENIE METAFIZYKI
1. Sprawdzalność
2. Metafizyka
3. Problemy realnego istnienia
4. Etyka
5. Metafizyka jako forma ekspresji
6. Psychologia
7. Analiza logiczna
Część III.
7. Co głosi fizykalizm
8. Czego fizykalizm nie głosi
9. Jedność nauki
Część I
ODRZUCENIE METAFIZYKI
[1] Tradycyjna problematyka filozoficzna obejmuje zagadnienia rozmaitej natury. Z interesującego nas tutaj punktu widzenia można rozróżnić przede wszystkim trzy typy zagadnień i doktryn tradycyjnej filozofii. Dla prostoty oznaczymy te trzy działy jako metafizykę, psychologię i logikę. Ściślej mówiąc, są to nie tyle trzy odrębne działy, ile raczej trzy różne składniki, które współwystępują w większości zagadnień i twierdzeń: składnik metafizyczny, składnik psychologiczny i składnik logiczny.
[2] Rozważania nasze będą należały do trzeciego działu: zajmiemy się tu analizą logiczną.(Zadaniem analizy logicznej jest rozbiór wszelkiej wiedzy, wszelkich twierdzeń formułowanych w nauce czy w życiu codziennym. Rozbiór ów ma na celu uwyraźnienie sensu badanych twierdzeń i wyjaśnienie związków, jakie pomiędzy nimi zachodzą. Dokonując analizy logicznej jakiegoś twierdzenia zmierzamy przede wszystkim do znalezienia metody jego weryfikacji. Pytanie brzmi: jakie racje mogą uprawniać do uznania danego twierdzenia?, lub: w jaki sposób możemy upewnić się o jego prawdziwości czy też, przeciwnie, upewnić się, że jest fałszywe? Pytanie takie nazywają filozofowie pytaniem epistemologicznym; epistemologia, czyli filozoficzna teoria wiedzy, nie jest niczym innym, jak tylko jednym z działów analizy logicznej, wiązanym zazwyczaj z pewnymi problemami psychologicznymi procesu poznania.
[3] Na czym więc polega metoda weryfikacji jakiegoś zdania? Musimy tu rozróżnić dwa rodzaje sprawdzania: sprawdzanie bezpośrednie i sprawdzanie pośrednie. Zdanie, które by orzekało coś o jakimś aktualnym postrzeżeniu, np. zdanie: "Widzę w tej chwili czerwony kwadrat na niebieskim tle", mogę sprawdzić bezpośrednio na. podstawie odpowiedniego aktu percepcji. Jeśli w obecnej chwili postrzegam czerwony kwadrat na niebieskim tle, zdanie powyższe zostaje zweryfikowane bezpośrednio poprzez odnośne postrzeżenie; jeżeli nie postrzegam czerwonego kwadratu, zdanie to zostaje obalone. Pojęcie sprawdzania bezpośredniego nasuwa, niewątpliwie, pewne poważne problemy sporne; tutaj jednak kwestie te pominiemy i zajmiemy się bardziej istotnym dla naszych dalszych rozważań zagadnieniem sprawdzania pośredniego. Zdanie P, które nie daje się sprawdzić bezpośrednio, możemy sprawdzić jedynie poprzez bezpośrednie sprawdzenie zdań, które wydedukowalibyśmy ze zdania P i z innych zdań, już zweryfikowanych.
[4] Rozpatrzmy zdanie P1: "Ten klucz jest zrobiony z żelaza". Zdanie to można sprawdzić na wiele sposobów. Na przykład: kładę ów klucz w pobliżu magnesu; postrzegam wówczas, że klucz zostaje przyciągnięty. Dedukcja przebiega tu w sposób następujący:
Przesłanki:
P1: "Ten klucz jest zrobiony z żelaza"; zdanie sprawdzane.
P2: "Gdy jakiś przedmiot z żelaza zostaje umieszczony w pobliżu magnesu, przedmiot ten zostaje przyciągnięty"; jest to prawo fizykalne, już zweryfikowane.
P3: "Ten przedmiot (pewna sztaba) jest magnesem"; zdanie już zweryfikowane.
P4: "Klucz zostaje umieszczony w pobliżu tej sztaby"; zdanie to weryfikujemy bezpośrednio przez obserwację.
Z zestawionych tu czterech przesłanek możemy wydedukować konkluzję:
P5: "Klucz zostanie teraz przyciągnięty przez ową sztabę".
[5] Twierdzenie to jest przepowiednią, którą możemy sprawdzić na podstawie obserwacji. Patrząc w odpowiednim kierunku widzimy, że klucz zostaje przyciągnięty, albo też, przeciwnie, że nie zostaje przyciągnięty. W pierwszym wypadku zdanie P1 zostaje sprawdzone pozytywnie, zweryfikowane, w drugim - obalone.
[6] W pierwszym wypadku zdanie P1 nie zostaje wszakże sprawdzone definitywnie. Możemy powtórzyć sprawdzanie za pomocą magnesu, tj. wydedukować z tych samych co przedtem lub podobnych przesłanek inne twierdzenia, podobnie do P5. Dalej z kolei - lub zamiast takiego zabiegu - możemy sprawdzać P5 w oparciu o testy elektryczne, mechaniczne, chemiczne czy optyczne. Jeśli wszystkie dalsze badania przynoszą wyniki pozytywne, twierdzenie P1 staje się stopniowo coraz pewniejsze. Możemy rychło osiągnąć stopień pewności dostateczny dla wszelkich potrzeb praktycznych, nigdy jednak nie możemy osiągnąć pewności absolutnej. Liczba zdań postrzeżeniowych, jakie możemy wywieść z P1 w oparciu o inne zdania uprzednio zweryfikowane albo dające się bezpośrednio zweryfikować, jest nieskończona. Toteż zawsze istnieje możliwość, że w toku dalszych badań natrafimy na kontrprzykład, jakkolwiek małe byłoby jego prawdopodobieństwo. Zdanie P1 nigdy więc nie daje się zweryfikować całkowicie. Dlatego też nazywamy je hipotezą.
[7] Rozpatrywaliśmy tu pewne zdanie jednostkowe, dotyczące pojedynczej rzeczy. Gdyby za przykład obrać jakieś zdanie uniwersalne, dotyczące wszelkich rzeczy czy zdarzeń w dowolnym miejscu i czasie, a więc tzw. prawo przyrody, wówczas fakt, że liczba sprawdzalnych zdań jednostkowych, jakie można wywieść z badanego zdania, jest nieskończona, że więc odnośne zdanie jest hipotezą, byłby bardziej jeszcze oczywisty.
[8] Każde twierdzenie z rozległej dziedziny nauki ma tę właściwość, że albo orzeka coś o aktualnych postrzeżeniach lub innych doświadczeniach, a zatem daje się na ich podstawie zweryfikować, albo pociąga w koniunkcji a innymi, już weryfikowanymi zdaniami, pewne zdania dotyczące przyszłych postrzeżeń. Przypuśćmy jednak, że jakiś uczony pokusiłby się o sformułowanie pewnego twierdzenia, z którego nie sposób wydedukować żadnych zdań postrzeżeniowych. Załóżmy np., że twierdziłby on, iż istnieje nie tylko pole grawitacyjne oddziaływające na ciała zgodnie ze znanymi prawami grawitacji, ale również pole lewitacyjne, a zapytany, w jaki sposób przejawia się działanie owego pola lewitacyjnego, odpowiedziałby, że pole to nie wywołuje żadnych skutków, które byłyby dostępne obserwacji. Innymi słowy, stwierdziłby, że nie jest w stanie wskazać reguł, według których moglibyśmy z jego twierdzenia dedukować zdania postrzeżeniowe. Odpowiedzielibyśmy wówczas następująco: pańskie twierdzenie nie jest w ogóle twierdzeniem; nie informuje ono o niczym, jest tylko zbitką pustych słów, jest wyrażeniem pozbawionym sensu.
[9] Nie przeczymy skądinąd, że wyrażeniu temu mogłyby towarzyszyć w świadomości naszego oponenta takie lub inne wyobrażenia i odczucia. Fakt ten byłby może interesujący z psychologicznego punktu widzenia. Z logicznego punktu widzenia jest to wszakże okoliczność zgoła obojętna. Tym, co nadaje jakiemuś zdaniu znaczenie teoretyczne, nie są towarzyszące mu myśli i wyobrażenia, lecz możliwość dedukowania zeń zdań postrzeżeniowych, innymi słowy - możliwość jego sprawdzenia. Aby nadać sens jakiemuś zdaniu, obecność wyobrażeń nie wystarcza; i nawet nie jest niezbędna. Nie posiadamy żadnego wyobrażenia pola elektromagnetycznego ani nawet - jak byłbym skłonny utrzymywać - pola grawitacyjnego. Niemniej jednak głoszone przez fizyków twierdzenia o tych polach są bezsprzecznie sensowne, gdyż z twierdzeń tych możemy dedukować zdania postrzeżeniowe. Mój sprzeciw wobec wspomnianego twierdzenia o polu lewitacyjnym nie na tym bynajmniej polega, że pola takiego nie umiemy sobie wyobrazić. Jedyna moja obiekcja polega na tym, że nie wiemy, w jaki sposób twierdzenie to sprawdzić.
[10] Powyższe rozważania były przykładem analizy logicznej. Obecnie przeprowadzimy analogiczną analizę już nie w odniesieniu do zdań fizyki, lecz w odniesieniu do zdań metafizyki. Rozważania nasze należą do logiki, do trzeciej z rozróżnionych poprzednio części składowych filozofii, choć ich przedmiot należy do części pierwszej.
[11] Metafizycznymi będę nazywał te wszystkie twierdzenia, które pretendują do roli twierdzeń reprezentujących wiedzę o czymś, co leży ponad czy poza wszelkim doświadczeniem, np. o prawdziwej istocie rzeczy, o rzeczach samych w sobie, o absolucie itp. Nie zaliczam do metafizyki tych teorii - nazywanych często metafizycznymi - które stawiają sobie za cel uporządkowanie w spójny system najogólniejszych twierdzeń różnych gałęzi wiedzy naukowej. Teorie takie, nawet najbardziej ryzykowne, należą faktycznie do zakresu nauki empirycznej, nie zaś filozofii. Rodzaj zdań, które chce objąć mianem metafizycznych, najprościej będzie scharakteryzować za pomocą kilku przykładów: "Osnową wszechrzeczy jest woda" - mówił Tales, "ogień" - mówił Heraklit; "bezkres"-mówił Anaksymander; "liczba" - powiadał Pitagoras. "Wszelkie rzeczy to tylko cienie wiecznych idej, bytujących poza czasem i przestrzenią" - głosi doktryna Platona. Od monistów dowiadujemy się, że "u podstaw wszelkiego bytu leży jedna tylko zasada", a dualiści twierdzą, że "istnieją dwie zasady". Materialiści powiadają: "Wszelki byt jest w swej istocie materialny", a znowu spirytualiści mówią: "Wszystko, co istnieje, jest duchowe". Do metafizyki (w naszym rozumieniu tego słowa) należą doktryny Spinozy, Schellinga, Hegia i - aby wymienić przynajmniej jedno nazwisko z epoki współczesnej - Bergsona.
[12] Zbadajmy teraz ów rodzaj zdań z punktu widzenia sprawdzalności. Łatwo uprzytomnić sobie, że takie zdania nie są sprawdzalne. Ze zdania: "Zasadą wszechrzeczy jest woda", nie jesteśmy w stanie wywieść żadnych przewidywań dotyczących naszych przyszłych postrzeżeń, odczuć czy jakichkolwiek doświadczeń. Toteż zdanie: "Zasadą wszechrzeczy jest woda", nic w ogóle nie stwierdza. Jest to zdanie zupełnie analogiczne do podanego w naszym fikcyjnym przykładzie twierdzenia o polu lewitacyjnym i nie bardziej jest sensowne niż tamto. Metafizyk Wody - jak można by go nazwać - niewątpliwie wiąże ze swą doktryną takie lub inne wyobrażenia; wyobrażenia te jednak nie czynią owego zdania sensownym, tak jak nie czynią sensownym zdania o polu lewitacyjnym. Metafizycy nie mogą uwolnić swych doktryn od niesprawdzalności, gdyby bowiem formułowali twierdzenia sprawdzalne, kwalifikacja ich doktryn jako prawdziwych czy fałszywych zależałaby od doświadczenia i tym samym należała do kompetencji nauk empirycznych. Taka sytuacja wszakże byłaby dla metafizyka nie do przyjęcia, pretenduje on bowiem do roli odkrywcy prawd wyższych niż prawdy wiedzy empirycznej. Musi tedy uwolnić swe twierdzenia od jakichkolwiek związków z doświadczeniem; ale też w ten sposób właśnie pozbawia je jakiegokolwiek sensu.
3. PROBLEMY REALNEGO ISTNIENIA
[13] Rozważaliśmy dotąd przykłady takich tylko zdań, które zazwyczaj obejmuje się mianem metafizycznych. Nasza konkluzja, iż zdania te nie posiadają żadnego empirycznego sensu, może się wydać prawdą zgoła trywialną. Obawiam się jednak, że trudniej będzie czytelnikowi zgodzić się ze mną, gdy stwierdzenie to rozciągnę na te doktryny filozoficzne, które nazywa się zwykle epistemologicznymi. Wolę i te doktryny objąć mianem metafizycznych, a to z uwagi na ich podobieństwo pod rozważanym względem do doktryn zazwyczaj tak nazywanych. Mam tu na myśli takie doktryny, jak realizm, idealizm, solipsyzm, pozytywizm itd. wzięte w ich tradycyjnej postaci, jako doktryny przypisujące lub odmawiające czemuś realnego istnienia. Realista orzeka realne istnienie świata zewnętrznego, idealista je neguje. Realista - na ogół przynajmniej - przyjmuje również rzeczywiste istnienie innych umysłów, solipsyta - idealista szczególnie radykalny - głosi pogląd przeciwny i twierdzi, że tylko jego własny umysł czy świadomość istnieje realnie. Rozważmy, czy twierdzenia owe są sensowne.
[14] Można by odrzec, że twierdzenia o realnym istnieniu. czy nieistnieniu czegoś występują również w nauce empirycznej, gdzie rozstrzyga się je w oparciu o doświadczenie, a więc że muszą posiadać sens. Trudno temu zaprzeczyć. Należy jednak rozróżnić dwa pojęcia realnego istnienia: jedno z nich występuje w zdaniach empirycznych, drugie zaś we wspomnianych przed chwilą zdaniach filozoficznych. Kiedy zoolog stwierdza istnienie kangurów, stwierdzenie jego znaczy, że istnieją przedmioty pewnego rodzaju, które można znaleźć i spostrzec w określonym czasie i miejscu; innymi słowy, że istnieją przedmioty pewnego rodzaju, będące elementami czasoprzestrzennego świata fizycznego. Twierdzenie to jest oczywiście sprawdzalne: każdy zoolog może drogą badań empirycznych przekonać się o jego prawdziwości bez względu na to, czy byłby realistą, czy idealistą. Pomiędzy realistami a idealistami panuje całkowita zgoda w kwestii istnienia rzeczy tak czy inaczej określonego gatunku, tj. w kwestii możliwości zlokalizowania elementów tego gatunku, w systemie świata fizycznego. Rozbieżności powstają wtedy dopiero, gdy stawia się pytanie o realność świata fizycznego jako całości. Ale pytanie to jest pozbawione sensu, ponieważ realne istnienie czegokolwiek nie jest niczym innym, jak możliwością umiejscowienia tego czegoś w pewnym systemie, w danym wypadku - w czasoprzestrzennym systemie świata fizycznego, a pytanie o taką możliwość ma sens wtedy tylko, gdy dotyczy elementów lub części, nie zaś samego systemu.
[15] Ten sam rezultat otrzymamy, gdy zastosujemy kryterium poprzednio objaśnione: możliwość dedukowania zdań postrzeżeniowych. O ile ze stwierdzenia, że istnieją kangury, możemy dedukować zdania postrzeżeniowe, o tyle ze stwierdzenia, że świat fizyczny istnieje, żadnych zdań postrzeżeniowych wydedukować nie możemy; to samo dotyczy twierdzenia przeciwnego, głoszącego, że świat fizyczny realnie nie istnieje. Toteż oba te twierdzenia są pozbawione empirycznej treści - są pozbawione sensu. Trzeba z całym naciskiem podkreślić, ze krytyka nasza dotyczy w równej mierze twierdzenia, że świat fizyczny realnie nie istnieje. Poglady Koła Wiedeńskiego niekiedy mylnie rozumiano jako negację realnego istnienia świata fizycznego. Prawdą jest, że odrzucamy tezę o realnym istnieniu świata fizycznego; ale odrzucamy ją nie jako fałszywą, lecz jako pozbawioną sensu, i tak samo odrzucamy jej idealistyczną antytezę. Ani nie przyjmujemy, ani nie negujemy żadnej z tych tez; odrzucamy samo pytanie.
[16] Wszystkie nasze uwagi w kwestii realnego istnienia świata fizycznego odnoszą się również do innych filozoficznych pytań dotyczących istnienia, np. realnego istnienia innych umysłów, realnego istnienia tego, co bezpośrednio dane w doświadczeniu, realnego istnienia uniwersaliów, cech, relacji, liczb itd. Gdy do systemu hipotez naukowych dołączymy którąkolwiek spośród filozoficznych tez rozstrzygających pozytywnie albo negatywnie tego typu pytania, wartość predyktywna tego systemu bynajmniej nie zostanie wzmocniona; uzupełnienie takie nie umożliwi nam żadnych nowych przewidywań co do przyszłych doświadczeń. Wszystkie te filozoficzne tezy są więc pozbawione empirycznej treści, pozbawione sensu poznawczego; są to jedynie pseudotezy.
[17] Jeśli pogląd powyższy jest słuszny, filozoficzne problemy realnego istnienia - w odróżnieniu od empirycznych problemów realnego istnienia - mają ten sam charakter logiczny, co wspomniane poprzednio problemy (a raczej pseudo-problemy) transcendentnej metafizyki. Dlatego też określam je nie mianem epistemologicznych, jak to jest w zwyczaju, lecz mianem metafizycznych.
[18] Wśród doktryn metafizycznych pozbawionych sensu poznawczego wymieniłem również pozytywizm, choć poglądy Koła Wiedeńskiego określa się niekiedy jako pozytywistyczne właśnie. Określenie to nie wydaje mi się trafne. W każdym razie nie twierdzimy bynajmniej, że realne jest to tylko, co bezpośrednio dane, a twierdzenie takie stanowi przecież jedną z podstawowych tez tradycyjnego pozytywizmu. Nazwa "pozytywizm logiczny" wydaje się bardziej stosowna, choć i ona może wywoływać pewne nieporozumienia. W każdym razie należy mieć na uwadze fakt, że doktryna nasza jest doktryną natury logicznej i nic ma nic wspólnego z metafizycznymi tezami o realnym istnieniu czy nieistnieniu czegokolwiek. Na czym polega logiczny charakter jakiejś tezy, wyjaśnimy w dalszych rozdziałach.
[19] Nie wymieniliśmy dotąd jednego z działów filozofii, traktowanego przez niektórych filozofów jako dział główny; mamy na myśli filozofię wartości, której głównym odgałęzieniem jest filozofia moralności, czyli etyka. Słowo "etyka" używane bywa w dwu różnych znaczeniach. "Etyką" nazywa się niekiedy pewien rodzaj badań empirycznych, a mianowicie psychologiczne i socjologiczne badania dotyczące ludzkich zachowań, a zwłaszcza uwarunkowania tych zachowań przez uczucie i wolę oraz wpływu, jaki wywierają one na innych ludzi. Tak rozumiana etyka jest dyscypliną empiryczną, naukową gałęzią raczej empirycznej nauki niż filozofii. Zasadniczo odrębny charakter ma etyka w drugim znaczeniu, etyka jako filozofia wartości moralnych lub norm moralnych, którą można nazwać etyką normatywną. Tak pojęta etyka nie jest badaniem faktów, ale rzekomym badaniem co dobre, a co złe, co czynić należy, a czego nie należy. Zadaniem, jakie stawia sobie owa etyka filozoficzna lub normatywna, jest ustalenie norm ludzkiego postępowania lub formułowanie sądów o wartościach moralnych.
[20] Łatwo zauważyć, że między normą a sądem wartościującym zachodzi różnica jedynie werbalna. Norma, czyli reguła, ma formę imperatywną, np.: "'Nie zabijaj!" Odpowiedni sąd wartościujący brzmiałby: "Zabijanie jest złem". Ta różnica sformułowań okazała się w praktyce doniosła, zwłaszcza dla rozwoju myślenia filozoficznego. Reguła "nie zabijaj" ma postać gramatyczną zdania rozkazującego, nie jest więc traktowana jako stwierdzenie. Lecz sąd wartościujący "Zabijanie jest złem", choć tak jak owa reguła jest tylko wyrazem określonego dezyderatu, ma postać gramatyczną zdania oznajmiającego. Większość filozofów, zwiedziona owym kształtem gramatycznym, utrzymuje, iż zdanie wartościujące jest zdaniem asertywnym, a zatem musi być prawdziwe lub fałszywe. Filozofowie podają tedy racje dla własnych twierdzeń wartościujących i usiłują podważyć twierdzenia swych oponentów. Faktycznie jednak wypowiedź wartościująca jest tylko nakazem podanym w zwodniczej szacie gramatycznej. Może ona wywierać wpływ na ludzkie czyny w sposób odpowiadający lub nie odpowiadający naszym pragnieniom, nie jest wszakże prawdziwa ani fałszywa. Nie stwierdza niczego i nie daje się dowieść ani obalić.
[21] Łatwo to wykazać, gdy zastosujemy do tego rodzaju zdań naszą metodę analizy logicznej. Ze zdania: "Zabijanie jest złem" nie możemy wywieść żadnych zdań, które mówiłyby o przyszłych doświadczeniach. Zdanie to nie jest zatem sprawdzalne i nie ma żadnego sensu poznawczego; to samo zaś dotyczy wszelkich zdań o wartościach.
[22] Mógłby ktoś odrzec, że ze zdania: "Zabijanie jest złem" można wywieść zdanie następujące: "Ten, kto dopuści się zabójstwa, będzie odczuwał wyrzuty sumienia". Lecz faktycznie zdanie to w żaden sposób nie daje się wywieść ze zdania: "Zabijanie jest złem". Daje się wywieść jedynie ze zdań psychologicznych dotyczących ludzkich charakterów i reakcji emocjonalnych. Zdania te są rzeczywiście sprawdzalne i posiadają sens teoretyczny. Należą jednak do domeny psychologii, nie zaś filozofii, do etyki psychologicznej (jeśli kto zechce użyć takiego określenia), nie zaś do etyki filozoficznej, czyli normatywnej. Zdania etyki normatywnej, bez względu na to, czy mają postać reguł czy postać zdań wartościujących, są pozbawione sensu teoretycznego, nie są zdaniami nauki (którym to mianem obejmujemy wszelkie zdania asertywne).
[23] Aby uniknąć nieporozumień, musimy podkreślić, że nie negujemy wcale możliwego pożytku naukowych badań dotyczących aktów wartościowania i wypowiedzi wartościujących. Są to akty konkretnych jednostek i, jak wszelkie działania ludzkie, stanowią możliwy przedmiot badania naukowego. Historycy, psychologowie i socjologowie mogą analizować je i wyjaśniać przyczynowo, a takie historyczne czy psychologiczne zdania dotyczące aktów wartościowania i wypowiedzi wartościujących stanowią całkowicie sensowne zdania naukowe, należące do etyki w pierwszym z rozróżnionych znaczeń tego słowa. Lecz zdania wartościujące są tu tylko przedmiotem badania, nie zaś twierdzeniami samych tych teorii i, tak jak gdzie indziej, są pozbawione sensu teoretycznego. Dlatego też włączamy je do królestwa metafizyki.
[Ustęp z listu Carnapa do Ray Lepleya z maja 1943 r.:
Niektórzy filozofowie interpretują zdania o wartościach moralnych. jako
zdania o prawdopodobnych konsekwencjach odpowiednich czynów. Stwierdzenie,
że dany czyn jest dobry czy zły, pojmuje się jako stwierdzenie, że czyn ten
jest stosowny albo niestosowny ze względu na określony cel. Na przykład
zdanie: "Zabijanie jest złem" głosiłoby w myśl tej interpretacji tyle, co,
powiedzmy, zdanie: "Zabijanie uniemożliwia harmonijne współżycie członków
społeczeństwa". Na gruncie każdej tego rodzaju interpretacji, a więc
interpretacji w terminach funkcji instrumentalnej, interesów ludzkich itp.,
zdanie wartościujące posiada, oczywiście, treść faktualną, poznawczą.
Przypuśćmy z kolei, że ktoś odrzuca wszelkie takie interpretacje swoich
twierdzeń wartościujących, na gruncie których twierdzenia te byłyby zdaniami
analitycznymi lub sprawdzalnymi na podstawie świadectw doświadczenia;
powiada, załóżmy, tak jak to powiadają niektórzy filozofowie, że dany czyn
jest dobry nie ze względu na jakiekolwiek następstwa, lecz dlatego, że jest
dobry z samej swej istoty. Tego rodzaju twierdzenia wartościujące można
nazwać absolutnymi w odróżnieniu od twierdzeń poprzednio wspomnianych, które
poddaje się relatywizacji ze względu na określone cele. Empiryzm logiczny
kieruje swą krytykę jedynie przeciw absolutnym twierdzeniom wartościującym,
takim, jakie napotykamy często w pracach filozofów europejskich, nie zaś
przeciwko twierdzeniom relatywnym, które przeważają w dyskusjach
filozoficznych w środowisku amerykańskim.
Ponieważ wyraz 'znaczenie' używany bywa często w szerszym sensie, pragnę
podkreślić, że odmawiając znaczenia absolutnym zdaniom wartościującym mam na
myśli jedynie znaczenie poznawcze (teoretyczne, asertywne). Zdania te
niewątpliwie mają znaczenie ekspresywne, zwłaszcza emotywne i motywacyjne;
tym właśnie tłumaczy się siła ich społecznego oddziaływania.]
5. METAFIZYKA JAKO FORMA EKSPRESJI
[24] Analizowaliśmy tu zdania metafizyki w szerokim znaczeniu tego słowa, obejmującym nie tylko metafizykę transcendentalną, lecz również filozoficzne problemy istnienia i wreszcie etykę normatywną. Wielu zapewne zgodzi się, że zdania wszystkich tych odmian metafizyki nie są sprawdzalne, tj. że nie możemy poddać ich kontroli doświadczenia. Wielu też zgodzi się zapewne, że dlatego właśnie nie są to zdania o charakterze naukowym. Trudniej z pewnością o zgodę, gdy powiadamy, że zdania te są pozbawione sensu. Mógłby ktoś odrzec, że przecież zdania formułowane w traktatach metafizycznych niewątpliwie wywierają wpływ na czytelnika, i to niekiedy wpływ bardzo głęboki. To prawda, toteż nie ulega wątpliwości, że zdania te coś wyrażają: niemniej jednak nie posiadają one sensu, nie posiadają żadnej treści teoretycznej.
[25] Musimy tu rozróżnić dwie funkcje języka: funkcję ekspresywną i funkcję asertywną, czyli poznawczą. Niemal wszystkie świadome czy nieświadome zachowania człowieka, a wśród nich także jego wypowiedzi językowe, wyrażają coś z jego uczuć, jego aktualny nastrój, jego chwilowe lub trwałe dyspozycje do reagowania w taki lub inny sposób itd. Toteż niemal wszystkie jego zachowania i słowa możemy traktować jako symptomy, z których można wnioskować o jego uczuciach czy charakterze. Na tym polega ekspresywna funkcja zachowań i słów. Równocześnie jednak pewne wypowiedzi językowe (np. "ta książka jest czarna"), w odróżnieniu od innych wypowiedzi językowych i zachowań, pełnią inną jeszcze funkcję: przedstawiają pewien stan rzeczy; głoszą, że jest tak a tak, stwierdzają coś, orzekają.
[26] W szczególnych wypadkach wypowiadane przez kogoś zdanie stwierdza stan rzeczy, który skądinąd wywnioskowujemy z jego zachowań lub wypowiedzi o charakterze ekspresywnym. Lecz nawet wtedy należy wyraźnie odróżniać stwierdzanie od wyrażania. Na przykład, gdy ktoś się śmieje, możemy wziąć to za oznakę jego dobrego humoru; jeżeli zaś ten ktoś, nie śmiejąc się, powie nam: "jest mi wesoło", dowiadujemy się z jego słów tego samego, co poprzednio wywnioskowaliśmy z jego śmiechu. Niemałej jednak istnieje zasadnicza różnica pomiędzy śmiechem a wypowiedzią "jest mi wesoło". Wypowiedź ta stwierdza dobry humor, a zatem jest prawdziwa lub fałszywa. Śmiech nie stwierdza dobrego humoru, a tylko go wyraża. Nie jest prawdziwy ani fałszywy, gdyż niczego nie stwierdza, choć może być szczery lub wymuszony.
[27] Otóż wiele wypowiedzi językowych pełni, podobnie jak śmiech, jedynie funkcję ekspresywną i nie posiada treści asertywnej. Przykładem mogą być okrzyki jak: "Oh!" "Ojej!", albo, na wyższym szczeblu ekspresji, wiersze liryczne. Celem poematu lirycznego, w którym a występują słowa "słońce" i "chmury", nie jest informowanie nas o jakichś faktach meteorologicznych, lecz wyrażenie pewnych uczuć poety i wywołanie w nas uczuć podobnych. Poemat liryczny nie posiada żadnej treści asertywnej, żadnego sensu teoretycznego, nie zawiera wiedzy.
[28] Możemy teraz bliżej wyjaśnić znaczenie naszej antymetafizycznej tezy. Teza ta stwierdza, że zdania metafizyczne - tak jak wiersze liryczne - pełnią jedynie funkcję ekspresywną, nie pełnią natomiast funkcji asertywnej. Zdania metafizyczne nie są prawdziwe ani fałszywe, ponieważ niczego nie stwierdzają, nie zawierają wiedzy ani błędu, leżą poza dziedziną poznania, teorii, poza dyskusją o prawdzie i fałszu. Mają natomiast - tak jak śmiech, liryka, muzyka - wartość ekspresywną. Wyrażają nie tyle chwilowe uczucia, ile trwałe dyspozycje emocjonalne i wolicjonalne. Tak np. metafizyczny monizm może wyrażać poczucie harmonii życia, dualizm może wyrażać stan emocjonalny kogoś, kto życie traktuje jako wieczną walkę; etyczny rygoryzm może wyrażać silne poczucie obowiązku lub pragnienie despotycznej władzy. Realizm jest często symptomem typu osobowości zwanego przez psychologów ekstrawertycznym, który cechuje łatwość nawiązywania kontaktu z otoczeniem, idealizm bywa symptomem typu przeciwnego, zwanego introwertycznym, który cechuje tendencja do odwracania się od nieprzyjaznego świata zewnętrznego i upodobanie do życia w kręgu własnych myśli i fantazmatów.
[29] Znajdujemy tedy wyraźne podobieństwo między metafizyką a liryką. Istnieje jednak pewna zasadnicza różnica pomiędzy nimi. Zarówno liryka, jak metafizyka są pozbawione treści asertywnej, pozbawione sensu teoretycznego, ale zdania metafizyczne - w odróżnieniu od wierszy lirycznych - zdają się taką treść zawierać i zwodzą nie tylko czytelnika, ale także samego metafizyka. Sądzi on, że w swym metafizycznym traktacie wypowiada pewne twierdzenia, a przeświadczenie to każe mu polemizować z twierdzeniami innych metafizyków. Poeta nigdy nic twierdzi o wierszach innego poety, że są niesłuszne czy mylne, powiada tylko, że są złe.
[30] Ów nieteoretyczny charakter metafizyki nie byłby sam przez się żadnym mankamentem; wszelka sztuka ma przecież taki właśnie charakter, co nie umniejsza jej wielkiej roli w życiu jednostki i społeczeństwa. Niebezpieczeństwo tkwi w zwodniczym charakterze metafizyki; stwarza ona iluzję poznania nie będąc faktycznie żadnym poznaniem. Oto przyczyna, dla której ją odrzucamy.
[31] Po wyłączeniu z dziedziny poznania problemów i doktryn metafizycznych pozostaje rozpatrzyć dwa rodzaje zagadnień filozoficznych: zagadnienia psychologiczne i logiczne. Te pierwsze również wyłączymy - nie z dziedziny poznania, ale z dziedziny filozofii. Filozofię sprowadzimy tedy do samej logiki (w szerokim rozumieniu tego słowa).
[32] Pytania i twierdzenia psychologiczne są bezsprzecznie sensowne. Ze zdań psychologicznych możemy dedukować zdania o przyszłych doświadczeniach i sprawdzać je w oparciu o te ostatnie. Lecz zdania psychologii należą do domeny nauk empirycznych, tak samo jak zdania chemii, biologii, historiografii itd. Psychologia nie jest bynajmniej dyscypliną bardziej filozoficzną niż którakolwiek spośród innych wymienionych tutaj nauk. Kiedy cofamy się ku źródłom współczesnych dyscyplin naukowych, stwierdzamy, że filozofia była matką wszystkich nauk. Poszczególne nauki odrywały się kolejno od filozofii przybierając charakter samodzielnych dyscyplin badawczych. Psychologia oddzieliła się od filozofii dopiero w naszych czasach. Wielu filozofów nie zdaje sobie jeszcze jasno sprawy z faktu, że psychologia nie jest już embrionem w łonie matki, lecz samodzielnym organizmem, i że zagadnienia psychologiczne należy pozostawić badaniom empirycznym.
[33] Rzecz jasna, nie mamy nic przeciwko łączeniu badań psychologicznych i logicznych, tak jak nie mamy nic przeciwko łączeniu jakichkolwiek innych badań naukowych. Oponujemy jedynie przeciw mieszaniu tych dwóch typów zagadnień. Domagamy się, aby je wyraźnie odróżniać, nawet jeśli w praktyce rozważa się je w powiązaniu. Mieszanie logiki z psychologią polega często na traktowaniu zagadnień logicznych tak, jak gdyby były to zagadnienia psychologiczne. Błąd ten - zwany psychologizmem - prowadzi do przeświadczenia, że logika jest nauką o myśleniu, tj. nauką o faktycznych procesach myślowych albo o regułach, wedle których myślenie powinno przebiegać. Tymczasem badanie rzeczywistych procesów myślowych jest zadaniem psychologii i nie ma nic wspólnego z logiką. A poprawnego myślenia uczy każda nauka, nie tylko logika. Astronomia uczy, jak poprawnie myśleć o gwiazdach; logika uczy, jak poprawnie myśleć o szczególnych przedmiotach logiki. Czym są owe szczególne przedmioty logiki, wyjaśnimy w następnym rozdziale. W każdym razie myślenie nie jest przedmiotem logiki, lecz przedmiotem psychologii.
[34] Zagadnienia psychologiczne dotyczą wszelkich rodzajów tzw. faktów
psychicznych (mental events), wszelkiego rodzaju wrażeń, uczuć, myśli,
wyobrażeń itp., czy to świadomych, czy nie uświadomionych. Zagadnienia te można
rozstrzygać jedynie poprzez doświadczenie, nie poprzez filozofowanie.
Ekspresywna funkcja języka - Sztuka
Asertywna funkcja języka -
Nauka (= system wiedzy teoretycznej)
[35] Jedynym właściwym zadaniem filozofii jest analiza logiczna. Podstawowe pytanie, na które musimy obecnie odpowiedzieć, brzmi: "Na czym polega analiza logiczna'?" Analizę logiczną uprawialiśmy już w rozważaniach dotychczasowych: próbowaliśmy określić charakter hipotez fizykalnych, twierdzeń (lub raczej pseudotwierdzeń) metafizycznych, twierdzeń psychologicznych. Obecnie zaś zastosujemy analizę logiczną do samej analizy logicznej; spróbujemy określić charakter twierdzeń logiki, tych twierdzeń, w których formułujemy wyniki analizy logicznej.
[36] Pogląd, iż zdania metafizyczne są pozbawione sensu, gdyż nie odnoszą się do żadnych faktów, wypowiedział już Hume. W ostatnim rozdziale swych Badań dotyczących rozumu ludzkiego pisał on, co następuje: "Wydaje mi się, że jedynymi przedmiotami nauk abstrakcyjnych, czyli demonstratywnych, są wielkość i liczba [...] Wszystkie inne badania ludzkie dotyczą wyłącznie faktów i istnienia; te zaś oczywiście nie mogą być przedmiotem dowodzenia demonstratywnego [...] Jeśli, przejęci tymi zasadami, przebiegniemy biblioteki, jakież musimy urządzić spustoszenie! Biorąc do ręki jakiś tom, traktujący np. o teologii albo szkolnej metafizyce, zapytujemy się: Czy zawiera jakieś rozumowanie abstrakcyjne, dotyczące wielkości lub liczby? Nie. Czy zawiera jakieś rozumowanie oparte na doświadczeniu, a dotyczące faktów i istnienia? Nie. A więc w ogień z nim, albowiem nie może zawierać nic prócz sofisterii i złudzeń" [D. Hume,Badania dotyczące rozumu ludzkiego]. Podzielamy ten pogląd Hume'a, głoszący - w przekładzie na naszą terminologię - że tylko zdania matematyki i nauk empirycznych są sensowne, podczas gdy wszelkie inne zdania są pozbawione sensu.
[37] W tym miejscu jednak mógłby ktoś wysunąć obiekcję: "A co powiedzieć o własnych pańskich twierdzeniach? Jeśli przyjąć pogląd, który pan głosi, to własne pana prace, włącznie z tą książką, trzeba uznać za pozbawione sensu, gdyż ani nie należą one do matematyki, ani też nie mają charakteru empirycznego, tzn. nie są sprawdzalne w doświadczeniu". Jak odpowiedzieć na taką obiekcję? Jaki charakter mają zdania, które tu wypowiadam, w ogólności zdania analizy logicznej? Z punktu widzenia spójności wyłożonego tu poglądu jest to pytanie decydujące.
[38] Odpowiada na nie Wittgenstein w swym Traktacie logiczno-filozoficznym. Wittgenstein rozwinął w formie najbardziej radykalnej pogląd, że w świetle analizy logicznej zdania metafizyki okazują się pozbawione sensu. Jakże więc odpowiada Wittgenstein na obiekcję, że w takim razie jego własne wypowiedzi muszą być pozbawione sensu? Otóż Wittgenstein przyjmuje tę uwagę za słuszną. "Rezultatem filozofii - powiada - nie jest pewna suma 'zdań filozoficznych', ale jaśniejsze rozumienie zdań" (4.112). "Zdania moje pełnią swą funkcję wyjaśniającą w taki oto sposób: kto mnie rozumie, uznaje je ostatecznie za bezsensowne, kiedy już wspiął się za ich pomocą poza nie, ponad nie. (Musi on, rzec można, odrzucić drabinę, kiedy już wspiął się po niej na górę). Musi przezwyciężyć te zdania, wtedy ujmie świat prawidłowo" (6.54). "O czym mówić nie sposób, o tym należy milczeć" (7) [L. Wittgenstein: Tractatus Iogico-philosophicus].
[39] Ja i moi koledzy z Koła Wiedeńskiego wiele zawdzięczamy Wittgensteinowi, zwłaszcza gdy idzie o analizę metafizyki. Jednakże omawianej tutaj kwestii nie mogę zgodzić się z jego stanowiskiem. Przede wszystkim wydaje mi się ono niekoherentne. Zdań filozoficznych - powiada Wittgenstein - formułować nie sposób, a o czym nie sposób mówić, o tym należy milczeć; tymczasem, zamiast zachować milczenie, Wittgenstein pisze całą książkę filozoficzną. Po drugie, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszystkie zdania jego Traktatu są tak samo pozbawione sensu, jak zdania metafizyki. Uważam, że liczne zdania Traktatu (niestety, nie wszystkie) w rzeczywistości posiadają sens, i że to samo dotyczy wszelkich zdań analizy logicznej.
[40] W następnych rozdziałach uzasadnimy tę pozytywną odpowiedź na pytanie o charakter zdań filozoficznych, wskażemy pewien sposób formułowania wyników analizy logicznej, który by nie nasuwał wspomnianej obiekcji, i scharakteryzujemy w ten sposób ścisłą metodę filozofii.
Część III
Tak jak nie ma filozofii przyrody poza filozofią nauk przyrodniczych, tak też nie ma filozofii świata organicznego poza filozofią biologii; nie ma filozofii myślenia, filozofii historii ani filozofii społeczeństwa, istnieje tylko filozofia psychologii, filozofia nauk historycznych i społecznych. A filozofia jakiejś nauki jest zawsze syntaktyczną analizą języka tej nauki.
Podstawowe zagadnienia analizy języka jakiejś gałęzi nauki to zagadnienia dotyczące charakteru terminów i zdań tego języka, a przede wszystkim reguł transformacji lub przekładu, które wiążą ten język z językami innych gałęzi, a więc z innymi częściami składowymi języka całej nauki. Spośród wszystkich tych podjęzyków najdonioślejsze znaczenie ma język fizykalny, język, którym posługujemy się mówiąc o rzeczach fizycznych czy to w życiu codziennym czy na terenie fizyki. W wyniku dyskusji, jakie prowadziliśmy w naszym Kole Wiedeńskim, doszliśmy do przekonania, że język ten jest językiem uniwersalnym, w którym można wyrazić wszystko, co wyrażamy za pomocą innych języków naukowych. Innymi słowy, każde zdanie języka jakiejkolwiek innej gałęzi nauki jest treściowo równoważne jakiemuś zdaniu języka fizykalnego, a więc daje się przełożyć na język fizykalny zachowując niezmienioną treść. Neurath, który szczególnie przyczynił się do ugruntowania tej tezy, zaproponował nazwać ją tezą fizykalizmu.
Rozważmy dla przykładu następujące zdanie psychologiczne: "O godz. 10 pan A był rozgniewany". Treściowo równoważne zdanie języka fizykalnego brzmi: "O godz. 10 pan A znajdował się w pewnym stanie fizycznym, który charakteryzował się przyspieszonym oddechem i pulsem, napięciem pewnych mięśni, skłonnością do gwałtownych reakcji itd". Oznaczmy własność bycia rozgniewanym za pomocą symbolu "Q1", opisany wyżej stan cielesny - za pomocą symbolu "Q2", a godzinę 10 za pomocą symbolu "t1". Oba rozważane zdania możemy wówczas zapisać symbolicznie w sposób następujący:
(zdanie psychologiczne) Q1 (A,t1) (S1)
(zdanie fizykalne) Q2 (A,t1) (S2).
Otóż istnieje prawo naukowe, tj. zdanie uniwersalne należące do zdań obowiązujących systemu językowego nauki, które głosi, że ilekroć ktoś jest rozgniewany, jego ciało znajduje się w opisanym wyżej stanie fizycznym. Symbolicznie wyrazilibyśmy to następująco:
(x) (t) [Q1(x,t) wtw Q2(x,t)]
(znak równoważności "wtw" wyraża obustronną implikację). Założyliśmy, iż własność Q2 została tak dobrana, aby powyższe zdanie było obowiązującym prawem naukowym, a więc zdaniem, które albo samo należy do reguł transformacji, albo daje się wyprowadzić za pomocą tych reguł. Nie musi ono być zdaniem analitycznym; zakładamy jedynie, że jest to zdanie obowiązujące, a więc bądź analityczne, bądź F-obowiązujące. Jest rzeczą oczywistą, że za pomocą tego prawa możemy ze zdania S1 wywieść zdanie S2, i odwrotnie, z S2 możemy wywieść S1. Zdania S1 i S2 są tedy treściowo równoważne. (Warto odnotować, że mogą to być zdania F-równoważne, tj. wzajemnie wywodliwe jedynie w oparciu o F-reguły; we wcześniejszych ujęciach fizykalizmu możliwość ta nie była w dostatecznej mierze uwzględniana).
Można by tu postawić pytanie, czy rzeczywiście możemy mieć pewność, że dla dowolnej własności psychologicznej Q1 daje się wskazać odpowiednia własność fizyczna Q2 taka, aby ową ogólną równoważność wolno było uznać za zdanie obowiązujące. Gdyby dla jakiejś własności Q1 nie istniał tego rodzaju odpowiednik Q2, wówczas nie moglibyśmy zdania psychologicznego "Q1(A,t1)" przełożyć na język fizykalny i teza fizykalizmu zostałaby podważona.
Otóż twierdzę, że język psychologiczny nie może zawierać predykatu, tj. oznaczenia własności, które nie byłoby w ten sposób przekładalne. Jeśli bowiem dany predykat "Q1" tego języka posiada znaczenie, to zdanie "Q1(A,t1)" musi być empirycznie sprawdzalne, psycholog musi umieć rozstrzygnąć w odpowiednich okolicznościach, czy osobnik A ma "własność Q1, czy też jej nie ma. Rozstrzygnięcie zaś wymaga odwołania się do obserwacji fizycznych zachowań osoby A, a więc do obserwacji stanu rzeczy, który opisaliśmy za pomocą pewnego fizykalnego predykatu "Q2".
Stwierdzenie to nasunie z pewnością obiekcję, że przecież można wyobrazić sobie stan psychiczny Q1, który nigdy nie uzewnętrznia się w zachowaniach; wprawdzie takie uczucia, jak gniew czy przyjemność, uzewnętrzniają się najczęściej w sposób łatwo uchwytny w obserwacji, można jednak utrzymywać, że pewnym innym stanom psychicznym, takim np. jak myślenie, nie towarzyszą żadne zewnętrzne przejawy. Załóżmy, że istnieje pewien rodzaj stanów psychicznych, które pozbawione są jakichkolwiek oznak zewnętrznych, i że ów rodzaj stanów oznacza się w języku psychologii za pomocą predykatu "Q1". W jaki sposób mógłby psycholog stwierdzić, że dana osoba A znajduje się w stanie Q1, jeśli ów stan psychiczny nie uzewnętrznia się w żadnych obserwowalnych objawach? Można by odrzec, że choć psycholog nie mógłby stwierdzić o innej osobie, iż znajduje się ona w owym stanie psychicznym, mógłby przecież posługiwać się predykatem "Q1" w opisie własnych przeżyć; po to bowiem, by stwierdzić o samym sobie, że znajduje się w stanie Q1, nie musi on się odwoływać do żadnych oznak zewnętrznych; ustala to bezpośrednio poprzez introspekcję i wyraża swoje spostrzeżenie za pomocą predykatu "Q1", np. w zdaniu "Q1(ja, teraz)". Przyjmijmy, że ta skrajna sytuacja byłaby możliwa; nie podważa to bynajmniej naszej tezy, albowiem nawet w tym wypadku istnieje obserwowalna oznaka rozważanego stanu psychicznego, a mianowicie zapisane lub wypowiedziane stwierdzenie psychologa.
Jeśli ufamy mu, tzn. traktujemy wygłoszone przezeń zdanie jako dostateczne świadectwo faktu, iż rzeczywiście znajduje się on w opisywanym stanie psychicznym (a w odpowiednich warunkach założenie takie wolno przyjąć), wówczas możemy sami orzec, że jest tak, jak głosi owo zdanie, a więc uznać zdanie "Q1(B, teraz)", gdzie "B" oznacza naszego psychologa. Ale w ten sposób jedynie wyrażamy w języku psychologicznym zdanie języka fizykalnego "Q2(B, teraz)", gdzie "Q2" oznacza stan fizyczny osoby B stwierdzany przez nas na podstawie obserwacji fizycznej czynności, za pomocą której osoba B komunikuje rezultaty własnej introspekcji.
Podsumujmy teraz nasze rozważania. Po pierwsze: nawet jeśli przyjąć, że pewnego predykatu języka psychologicznego używa się pierwotnie tylko w odniesieniu do własnych stanów psychicznych określonego rodzaju, doświadczanych drogą introspekcji, to już sam akt użycia tego predykatu w formie mówionej czy pisanej jest faktycznie oznaką przeżywania stanu psychicznego odpowiedniego rodzaju. Język psychologiczny nie może tedy zawierać żadnego predykatu, który by oznaczał rodzaj stanu psychicznego pozbawiony jakichkolwiek oznak obserwowalnych. Po drugie: nawet taki predykat, który pierwotnie byłby używany jedynie w odniesieniu do własnych stanów psychicznych mówiącego, w oparciu o świadectwa introspekcji, mógłby być następnie używany również w odniesieniu do innych osób na podstawie ich wypowiedzi językowych, choćby nawet ów rodzaj stanów psychicznych oznaczany przez odnośny predykat nie uzewnętrzniał się w żadnych przejawach innych niż językowych. Tyle w odpowiedzi na jedną z najpoważniejszych uwag krytycznych wysuwanych pod adresem fizykalizmu.
Wyjaśnijmy teraz nieco dokładniej, co właściwie głosi teza fizykalizmu. Argumenty krytyczne wysuwane przeciw tej tezie sprawiają jej rzecznikom mniej kłopotów niż narosłe wokół niej nieporozumienia. Próbując wyłożyć tezę fizykalizmu w sposób maksymalnie jasny, można by się pokusić o sformułowanie następujące: dla każdego stanu psychicznego istnieje odpowiadający mu fizyczny stan ciała, powiązany z tamtym przez uniwersalne prawa; a zatem dla każdego zdania psychologicznego S1 istnieje pewne zdanie fizykalne S2, takie, że S1 i S2 są treściowo równoważne na mocy pewnych obowiązujących praw. Lecz tylko druga połowa tego sformułowania, ta, w której mowa o zdaniach, jest poprawna. Pierwsza część sformułowania, w której mowa o stanach psychicznych i fizycznych, należy do trybu materialnego i łatwo może prowadzić do pseudoproblemów.
Gdy mówimy o stanie psychicznym opisywanym za pomocą zdania S1 i stanie fizycznym opisywanym za pomocą zdania S2, ma się ochotę postawić takie np. pytanie: czy są to rzeczywiście dwa różne stany, czy raczej jeden i ten sam stan rozpatrywany z dwóch różnych punktów widzenia? A jeśli są to dwa różne stany, to jaki związek je łączy, jak tłumaczyć ich równoczesne występowanie? Czy zachodzi tutaj związek przyczynowy, czy tylko paralelizm? W ten sposób jednak zsuwamy się na grząski teren metafizyki.
Pytania te składają się na jedno z najgłośniejszych zagadnień filozoficznych, tzw. zagadnienie psychofizyczne. Niemniej są to pseudopytania, pozbawione jakiegokolwiek sensu teoretycznego. Wszelkie sensowne pytania w tej materii dają się formułować w trybie formalnym, tj. jako pytania dotyczące wyrażeń językowych. Natomiast przytoczone wyżej pytania metafizyczne dają się wyrazić jedynie w trybie materialnym jako pytania dotyczące stanów nie zaś zdań.
CCo się zaś tyczy pytań o charakterze formalnym, pytań, które rzeczywiście posiadają sens teoretyczny, najdonioślejsze chyba w tym kontekście jest pytanie, czy każdemu zdaniu psychologicznemu odpowiada jakieś treściowo równoważne zdanie fizykalne. Teza fizykalizmu odpowiada na to pytanie twierdząco; nie twierdzimy wszakże, aby pogląd nasz nie podlegał dyskusji i gotowi jesteśmy rozważyć wszelkie argumenty, jakie by mu przeciwstawiono. Zagadnienie fizykalizmu jest zagadnieniem naukowym, dokładniej mówiąc, zagadnieniem natury logicznej, syntaktycznej; rozwiązać je można jedynie drogą dalszych badań i dyskusji. To zaś, czy posługując się trybem materialnym będziemy mówić o dwóch różnych stanach, psychicznym i fizycznym, czy też powiemy, że nie są to dwa różne stany, lecz jeden i ten sam stan - jest tylko kwestią decyzji dotyczącej wyboru języka, kwestią gustu, rzec można. Nie jest to w żadnym razie kwestia natury rzeczowej, jak mylnie sądzą metafizycy
Z tezą fizykalizmu ściśle wiąże się teza o jedności nauki. Jeżeli każde zdanie daje się przełożyć na język fizykalny, to jest to język wszechobejmujący, uniwersalny język nauki. Istnienie systemu językowego, który by zawierał wszelkie terminy naukowe, zakłada, że wszystkie te terminy są logicznie spokrewnione i że nie może być mowy o jakichkolwiek zasadniczych przedziałach pomiędzy terminami różnych gałęzi nauki. Nauki fizykalne, psychologia, nauki społeczne mogą być dla praktycznych względów oddzielane, gdyż zakres problematyki naukowej przerasta możliwości pojedynczego badacza: lecz wszystkie te gałęzie opierają się na wspólnej podstawie, stanowią ostatecznie jedną jednolitą naukę.
Jeśli kto zapyta, czy znaczy to, że wszystkie gałęzie nauki traktują o przedmiotach tego samego rodzaju, odpowiem twierdząco. Należy jednak zauważyć, że zarówno owo pytanie, jak i odpowiedź należą do trybu materialnego i mam nadzieję, że nikt, kto przeczytał poprzednie rozdziały, nie będzie na tyle nieopatrzny, aby interpretować moją odpowiedź jako akceptację metafizycznej tezy monizmu. Fizykalizm i teza o jedności języka nauki nie mają nic wspólnego z takimi tezami, jak monizm, dualizm czy pluralizm. Jeśli mówię o jednorodności przedmiotów, to jest to jedynie ustępstwo na rzecz potocznego sposobu mówienia. Teza nasza, sformułowana w sposób poprawny, dotyczy nie przedmiotów, lecz terminów i głosi, że terminy wszystkich gałęzi nauki są logicznie jednorodne.
Celem moim nie było przekonanie kogokolwiek o prawdziwości naszych tez dotyczących fizykalizmu i jedności nauki. Starałem się jedynie wyjaśnić ich właściwą treść, a zwłaszcza wykazać, że nie są to bynajmniej tezy metafizyczne, które by dotyczyły "prawdziwej istoty" rzeczy, ale tezy logiczne, albo inaczej mówiąc - syntaktyczne. Eksplikacja tezy fizykalizmu była jedynie szczególną ilustracją wypowiedzianego poprzednio ogólnego stwierdzenia, że wszelkie zagadnienia i tezy analizy logicznej, a zatem wszelkie zagadnienia i tezy filozofii w naszym rozumieniu tego słowa należą do składni logicznej. Metoda składni logicznej, a więc analiza formalnej struktury języka jako systemu reguł, jest metodą filozofii.